Jak (i czy?!) zmienił nas covid-19?
: 2020-07-25, 17:40
Czy po ostatnim wzroście zakażeń ktoś jeszcze ma wątpliwości, że sytuacja jest poważna? Pytanie niby retoryczne, ale obawiam się, że spora większość uważa, że to już za nami, że nic się nie dzieje. Albo: ja jestem nieśmiertelny. Albo: ten covid to jakaś bzdura.
Maseczki. Są podobno po to, by chronić innych przed nami. Gdy widzę, jak spora część społeczeństwa używa maseczek, dochodzę do wniosku, że o wiele bardziej szkodzi sobie. Nie chodzi o covid, lecz o higienę. Rozwalają mnie na strzępy ludzie, którzy dopiero po wygodnym umoszczeniu się w pociągu nakładają maseczkę. I ci, którzy zanim ruszą "żić" z siedzenia, by wysiąść, już ją zdejmują. Dokładnie obmacując łapami. Bardzo to zdrowe i higieniczne...
Jest też spora grupa tych, którym się wydaje, że założyli maseczkę, ale nos jest odsłonięty... Kto wie, ile razy jedna maseczka jest w użyciu...
Ilu używa żelu 60-70%, zanim włoży/zdejmie maseczkę? Ilu czyści maseczkę (wielokrotnego użytku) po użyciu? Ilu w ogóle ma świadomość, jaką maseczkę użyło czy używa wielokrotnie?
Odstępy w sklepie... Są tacy, którzy chętnie wskoczyliby mi na plecy. W kolejce do kasy jest na to sposób, najpierw ja, a potem wózek. I nie ma mocnych...
Do rzeczy... Co do tematu wątku - nie tyle chodzi o covid, co o podejście do higieny. W moim przypadku - częstsze i dokładniejsze mycie rąk. Nie dotykam jedzenia rękami, jeśli przed chwilą ich nie myłem. W centrum miasta ani w sklepie (nieistotne, co ta "mądra" władza wymyśli, może np. zmniejszyć odległość z 1,5 m do np. 1,27 m) mojej gęby nikt dłuuugo nie zobaczy. Gdy widzę większą grupę przed sobą, to w miarę możliwości omijam. Nie wsiadam do busa, który ma przyciemnione szyby - to oczywiste, prawda? Aż głupio pisać...
Tak, wiem, podobno mam hardcore'owe podejście do tematu... I tak trzymać!!!
Kto z nas wygra, to pokaże czas...
Maseczki. Są podobno po to, by chronić innych przed nami. Gdy widzę, jak spora część społeczeństwa używa maseczek, dochodzę do wniosku, że o wiele bardziej szkodzi sobie. Nie chodzi o covid, lecz o higienę. Rozwalają mnie na strzępy ludzie, którzy dopiero po wygodnym umoszczeniu się w pociągu nakładają maseczkę. I ci, którzy zanim ruszą "żić" z siedzenia, by wysiąść, już ją zdejmują. Dokładnie obmacując łapami. Bardzo to zdrowe i higieniczne...
Jest też spora grupa tych, którym się wydaje, że założyli maseczkę, ale nos jest odsłonięty... Kto wie, ile razy jedna maseczka jest w użyciu...
Ilu używa żelu 60-70%, zanim włoży/zdejmie maseczkę? Ilu czyści maseczkę (wielokrotnego użytku) po użyciu? Ilu w ogóle ma świadomość, jaką maseczkę użyło czy używa wielokrotnie?
Odstępy w sklepie... Są tacy, którzy chętnie wskoczyliby mi na plecy. W kolejce do kasy jest na to sposób, najpierw ja, a potem wózek. I nie ma mocnych...
Do rzeczy... Co do tematu wątku - nie tyle chodzi o covid, co o podejście do higieny. W moim przypadku - częstsze i dokładniejsze mycie rąk. Nie dotykam jedzenia rękami, jeśli przed chwilą ich nie myłem. W centrum miasta ani w sklepie (nieistotne, co ta "mądra" władza wymyśli, może np. zmniejszyć odległość z 1,5 m do np. 1,27 m) mojej gęby nikt dłuuugo nie zobaczy. Gdy widzę większą grupę przed sobą, to w miarę możliwości omijam. Nie wsiadam do busa, który ma przyciemnione szyby - to oczywiste, prawda? Aż głupio pisać...
Tak, wiem, podobno mam hardcore'owe podejście do tematu... I tak trzymać!!!
Kto z nas wygra, to pokaże czas...