Ceper, wróciłem z pracy więc Ci odpiszę, bo pewnie na to czekasz.
Dziwny jesteś facet. Notabene dziesięć wersji planu miałeś i oczekiwałeś, że ja będę zmieniać wszystko i się dostosowywać. A to nie tędy droga.
Pierwsza wersja była taka - jak dostać toboły na górę. Zaproponowałem - podjedź autem na Kocierską. Weźmiemy wszyscy, każdy po trochu.
Potem była wersja z autem. Dostałeś numer, dzwoniłeś.
A teraz mi wypominasz, że wyśmiałem Twój pomysł zabrania plecaków i wywiezienia ich na miejsce. Otóż wyjaśniam - w plecaku mam zwykle żarcie - jem dużo. Mam zwykle ubranie, czasami z niego korzystam. Mam też picie. Bo dużo piję. Miałbm oddać plecak i co, iść z reklamówką?
Mnie wydaje się naturalnym że sobie idę z plecakiem, nawet ciężkim, widac to straszna wada. Odmówiłem, już focha strzelasz.
A wjazd plecakami to efekt któregoś tam pomysłu pana Cepra, bo najpierw chciał auto w Rzykach zostawić, spać na Leskowcu. To Ci mówiłem, żeby schodzić tak i tak, bo chciałeś iść żółtym w dół od Anuli i minąłbyś ciekawy odcinek z Łamaną Skałą.
No ale nie, na darmo to było, bo ceper wymyslił, ze spi w Międzybrodziu.
Potem na forum jeszcze była kalwaria i inwałd, pogubiłem się.
Ale nie pójdzie z nami jak normalnie by wypadało, tylko pojdzie wczesniej. No i czy mam GPS. Mówię, ze nie, nie używam, ale można spytac w temacie, moze ktos tego używa. Bo ceper chce się bawić w chowanie fantów. No fajnie, to schowaj - mówię. Gdzies na trasie jak schowasz i sms puścisz to znajdziemy i wypijemy fanta.
To teraz się dowiedziałem, że pomysł mi się nie spodobał.
Leczo... no moim zdaniem pomysł średni, żeby łazić z garami. Piszę - weź pałki, kielbasy się upiecze i tyle. I mówię, nie kupuj ludziom kiełbasy, bo każdy sobie sam kupi, to nie jest nic takiego.
No to foch (ale to teraz się dowiedziałem, bo jak gadaliśmy przez telefon, to jakoś nie upierał się nikt przy żadnej wersji) - padło jeszcze magiczne zdanie - jeszcze dwa tygodnie, to na pewno coś wymyslimy i ustalimy.
Sprocket ładnie napisał.
Nie na tym polegają takie spotkania, żeby się zesrać próbując wymyślać jakieś nieziemskie atrakcje dla innych
Dodatkowo bym dodał, że to, co dla jednego jest atrakcją, dla drugiego jest niespecjalnie atrakcyjne.
Miałem nadzieję, że przyjedziesz, pogadamy wypijemy po kielichu tej cytrynówki z włoch, którą tak reklamowałeś, zeżremy kiełbachę z ogniska i będzie fajne.
Ale widzę, że jeszcze nic się nie zaczęło, a już próbujesz to zepsuć.
Mimo wszystko - zapraszam Cię na zlot, ale według zasad ogólnych, takich jak dla wszystkich. To znaczy - ja nie narzucam Ci, jak masz dojść do chatki, więc proszę o to samo, nie narzucaj mi, że mam oddać Ci plecak do wywiezienia i mam się bawić w Twoje zabawy.
A co do linczu.... ja w Ciebie kamieniem nie rzucę, ręce mi opadły wystarczająco nisko.
pozdrawiam
ps. jedna uwaga - dowiedz się, kim jest hajer. Ja nie jestem hajerem.
ps 2.
co to prowiantu to napisałeś mi tez takie coś - cytuję
W kwestii organizacyjnej rozważałem podjazd do Porąbki, zabranie plecaków (lepiej iść na lekko) i transport do Rzyk [opcja )( Kocierska], a dalej transportem schroniskowym. Chyba lepiej podjechać do supermarketu i kupić 6 bochenków chleba, 20 kiełbas na ognisko, napoje, musztarda, ketchup + "palki" niż każdy miałby taszczyć kilka kg.
Można byłoby zamówić też kocioł grochówki w "ludzkiej" cenie.
I teraz pomyśl, piszę ludziom - nic nie bierzcie, wszystko będzie, ceper załatwia.
Ludzie nie biorą idą na pewniaka.
a Ty w ostatniej chwili nie docierasz na miejsce z nieokreślonego powodu:
a) choroba
b) deszcz
c) ktoś się krzywo popatrzył na Ciebie
I co, zostajemy z niczym...