Rozmowa o zakazach i ich braku (wydzielone z Nie ważne gdzie

Tutaj znajdziecie tematy nie związane z górami, coś o muzyce, filmach, sporcie, polityce i czymkolwiek innym...
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2018-08-17, 23:54

Wszyscy się tam kąpią i widzą, że tablice są bez sensu, bo zbiornik jest bezpieczny. Uodparniają się na takie tablice i kiedyś wejdą do wody tam, gdzie będzie to naprawdę niewskazane.

To właśnie oznacza, że ludzie nie myślą. Skoro nie wolno to nie wolno, więc czemu włażą?. Właściciel terenu nie zapewnia bezpieczeństwa, więc ustawił informację, że nie wolno się kąpać.

Patrzycie na to od dupy strony ;) Widzicie skutki, a nie przyczynę stawiania takich oznakowań. One są wynikiem roszczeniwego podejścia ludzi.
Nie byłoby takich tablic, gdyby ludzie po wypadkach w takich miejscach (bądź ich rodziny) nie obciążały innych winą za zdarzenie. To nie jest basen czy kąpielisko zorganizowane i wyposażone w ratowników, w którym bierze się odpowiedzialność za korzystających ludzi.
Natomiast częste jest szukanie w takich nie przygotowanych miejscach potem łosia, który ma beknąć za czyjś wypadek.
Ostatnio zmieniony 2018-08-17, 23:55 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2018-08-18, 08:59

sprocket73 pisze:Uodporniłem się.

A może ogłupiłeś się?
To, że jeden , dwa zakręty są łagodne, oznacza, że wszystkie zakręty są łagodne? Ja znak kilka, w które gdybym nie ostrzegł, to kilka osób by mogło wylecieć z nich.
Ok latem te zakręty są łagodne. Zimą byś je przejechał z taką prędkością?

Wiem, pewnie byś zwolnił, ale część kierowców pewnie nie.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2018-08-18, 10:33

laynn pisze:Proszę napiszcie ilu z Was, ilu z nas jeździ po mieście 50km/h???
Większość kierowców spokojnie 70-80. A gdyby nie było ograniczeń? Setkę?


Np. toperz. np. moi rodzice. Ja to nawet 30 ;) Z zasad ruchu drogowego łamiemy tylko czasem zakazy wjazdu (tzn ruchu bo nie chodzi o to ze jezdzimy pod prąd ;) ) A z tym terenem zabudowanym to jest kolejny przypadek durnego prawa. Jedziesz przez wies 55 km/h i non stop masz na dupie trabiacego tira ktoremu sie spieszy. Ktory nagminnie łamie przepisy. I co? Łapie go ktos? Zaiwania 90- tka przez teren zabudowany i nic. To kolejna rzecz ktora uczy ludzi zlewania prawa. Czy nie lepiej wprowadzic w zabudowanym 60 albo 70 i egzekwowac z zelazna konsekwencja? Byly pomysly wprowadzenia odcinkowych pomiarow predkosci. Daloby sie. Tylko by trzeba chciec. Ale ucichlo. I dalej kazdy jezdzi jak chce i coraz wiekszy strach wyjechac na drogi...
Ostatnio zmieniony 2018-08-18, 10:44 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2018-08-18, 10:38

Piotrek pisze:Wyobraź sama siebie w takiej sytuacji - że jakiś koleś nie poszedł na basen tylko chciał się popisać w zalanym kamieniołomie przed panienkami, skoczył i zrobił sobie kuku. Wtedy od razu szuka się winnych. I wyobraź sobie, że pada na Ciebie, bo Ty pracujesz w UM lub UG w referacie który się tym miejscem zajmuje (albo jesteś właśicielem tego terenu jako osoba prywatna, ale nie ogrodziłaś). Prokurator, sprawa, wyrok i po wakacyjnych wyjazdach, bo zawsze winny ktoś musi byc niedopełnienia obowiązku.
I nie chciała byś chronić własnej dupy w takiej sytuacji?. Z uśmiechem powiedziałabyś, że spoko, nie kupię córce nowych ciuchów w tym miesiącu bo na tego buca co skoczył musze płacić - ale ważne, że tablicy nie było?


Ale czy tabliczka "teren niebezpieczny, kapiel na wlasna odpowiedzialnosc" nie rozwiazuje u nas problemu? Bo w Czechach tak. I tam tez kilka razy widzialam inna swietna rzecz - informacje na czym polega niebezpieczenstwo np. glebokosc 50 m, kruche brzegi. I wszystko wiadomo. Wlasciciel terenu powinien byc w pelni kryty i bezpieczny.

Nie jest problem w roszczeniowych debilach ale w tym ze ktokolwiek chce z nimi rozmawiac i im sprzyjac.

Moze w Polsce przede wszystkim nalezaloby zmienic bezsensowne prawo? Bo jak ktos mi sie wlamie do mieszkania i sie zadzga moim nozem to wychodzi na to ze to jest moja wina bo mialam w drzwiach za malo solidny zamek i niezabezpieczone noze w szufladzie? :lol
Ostatnio zmieniony 2018-08-18, 10:45 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
gar
Posty: 843
Rejestracja: 2016-01-06, 20:46
Lokalizacja: Orzegów

Postautor: gar » 2018-08-18, 13:50

U nas zakazy, w Czechach wejście na własną odpowiedzialność. I wszystko jasne. Wolę tablicę, gdzie człowiek sam decyduje czy warto mu ponieść ryzyko, a tak zakaz, zakaz i zakaz. Gdybym się tego trzymał połowy miejsc bym nie zobaczył.
Co do terenu zabudowanego - niech będzie 50-tka i to przestrzegana z żelazną konsekwencją, ale niech to będzie prawdziwy teren zabudowany a nie tak jak np. w Postominie i wielu innych miejscach w Polsce - jedziecie przez pustkowie, żadnych zabudowań lub najbliższe zabudowania ze 100 - 200 metrów od drogi (wioska zaczyna się 500 m dalej), obok chodnik odzielony od drogi rowem, ale wg znaku teren zabudowany i szlag ma Was trafić, że trzeba jechać 50.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2018-08-18, 22:39

Wlasciciel terenu powinien byc w pelni kryty i bezpieczny.

No przecież cały czas o tym mówię. :rol

Po to stawia się te tablice żeby dupę chronić przed roszczeniowym podejściem ludzi.
A co będzie na tablic napisane to w zasadzie drugorzędna sprawa. Może być że wejście na własną odpowiedzialność jak Ci się tak bardziej podoba. Tablic od tego nie ubędzie ale .. brzmi może ładniej ;)
Ostatnio zmieniony 2018-08-18, 22:43 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6264
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2018-08-18, 23:54

Ja tam widze kolosalną roznice miedzy "wstep wzbroniony" a "wstep na wlasna odpowiedzialnosc".
Ostatnio zmieniony 2018-08-18, 23:54 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Vision

Postautor: Vision » 2018-08-20, 08:43

laynn pisze:Vis masz rację. Brak pracowników powoduje, że robi się jak się da. Powiem Ci, że gdybym miał nockę, to w dzień nie obsłużył bym Cię. Bo odsypiał bym nockę. U mnie cały czas mamy braki w ludziach. Ale wiesz za to plus jest taki, że w ciągu roku moje zarobki sporo wzrosły. Choć pracy jest dużo więcej. Tylko nikt nie zatrudni nadwyżkę pracowników by tego typy prac móc robić tak by klient tego nie odczuł. Nawet w zachwalanych przez Ciebie małych sklepach, Twoich znajomych. No chyba, że znasz jakiś taki sklep?


Tu nie chodzi o żadną nadwyżkę pracowników, tylko jak sam napisałeś zdanie wcześniej, wielu pracodawców zatrudnia ludzi po prostu za mało, żeby można było normalnie wykonywać pracę tak jak być powinno. Chodzi mi o to, że ciężko winić ludzi za to, że pracodawca chce oszczędzać. A akurat w przypadku dużych firm, to o wiele bardziej świadczy o samym pracodawcy niż w przypadku tych mniejszych, gdzie pracodawca często faktycznie nie ma takich możliwości i często sam stoi za ladą. A w tym czasie właściciel jakiejś większej sieci, w większości swoich sklepów nawet nigdy nie był. ;) Ale uwierz mi, że jest to bez problemu wykonalne w przypadku przedsiębiorstwa które ma zyski w postaci kilkunastu milionów dolarów miesięcznie.

Sytuacja podobna jest w wielu halach produkcyjnych i uwierz mi, że podejście jest różne. Znam firmy, które na bezpieczeństwo nie żałują i zwalczają takie problemy od razu u źródła. W poprzedniej firmie pomimo, że to duża hala produkcyjna, był bezwzględny zakaz wjazdu wózkiem widłowym na halę, właśnie po to, żeby nie doszło do niebezpiecznego wypadku. Osobne drogi dla pieszych i osobne dla magazynierów jeżdżących małym elektrycznym wózeczkiem 5-10 km/h, wjeżdżających na halę tylko 4 razy dziennie o stałych godzinach. Wózkiem widłowym można by było to zrobić o wiele szybciej, przy mniejszej ilości ludzi, bez przepakowywania tego na mniejsze wózki, a mimo to tu akurat nie żałowano na to pieniędzy i było o wiele bezpieczniej. W żadnej innej firmie się z takim czymś póki co nie spotkałem, bo to też koszty, ale jak widać da się. To samo tyczy się zwykłego sprzątania. Teraz pracuję w firmie, gdzie się to robi w czasie pracy, wjeżdża firma sprzątająca i wywija ci mokrymi szmatami i miotłami pod nogami. Tylko kwestia czasu kiedy dojdzie do wypadku i pewnie zwali się na tych głupich ludzi, że nie uważali, mogli poczekać, albo ominąć, przecież to widać, że sprzątają. Tylko problem w tym, że oni są z tej pracy rozliczani i tego, że im maszyna stoi w tym czasie nikt nie bierze pod uwagę. Więc w końcu ktoś się poślizgnie o coś zahaczy i zrobi sobie krzywdę. Zaś w poprzednich firmach których pracowałem bez problemu sobie z tym radzili, wszystko było zorganizowane i nikt nikomu nie kolidował pod tym względem. Było więcej pracowników sprzątających, a w miejsce pracy pracowników wchodzili tylko wtedy gdy pracownicy mieli przerwę i maszyny były wyłączone. Więc uwierz mi, że wiele rzeczy da się zorganizować tak, że nie trzeba narażać nikogo na niebezpieczeństwo. No ale jak ktoś woli oszczędzać to niech potem nie ma pretensji do ludzi, którym oferuje swoje usługi, wciska co tydzień gazetkę pod drzwi ze swoją ofertą, a potem sam nie potrafi temu sprostać.

Co do małych sklepów to nie wiem jaki to ma związek. Bo po pierwsze nie chwaliłem małych sklepów moich znajomych, bo nie mam znajomych, którzy mają takie sklepy. ;) Jak już to wykazywałem plusy istnienia takich sklepów w całkiem innym kontekście. Ale to inny temat, więc nie ma co rozwijać. Poza tym w małych sklepach taki problem praktycznie nie występuje, bo tam nikt nie jeździ paleciakiem czy wózkiem widłowym po sklepie, bo nie ma tam w ogóle na to miejsca. A sprzedawca bez problemu towar na półkę wyłoży z ręki, bo nie ma go tam tak dużo. Może to też zrobić jak klientów nie ma w sklepie, często też są to sklepy gdzie towar jest za ladą, więc klientów i tak tam nie ma. Ale znam sporo małych sklepów gdzie sklep otwarty jest od 6:00 a sprzedawca jest tam już o 5:30 albo wcześniej. Jadąc rano do pracy o 5:30 już w wielu sklepach otwartych od 6:00 ktoś jest i odbiera towar i przygotowuje sklep do sprzedaży.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 3 razy.
Vision

Postautor: Vision » 2018-08-20, 11:00

A co do tej roszczeniowej postawy o której pisze Piotrek i że większość zakazów jest konsekwencją tego to też ciężko mi się zgodzić. Po pierwsze nie znam takich ludzi, którzy by takie sprawy potem wygrywali i te odszkodowania czy inne rzeczy dostawali. Nie słyszę też żeby masowo zamykali za kratki urzędników czy biznesmenów za swoje decyzje, raczej częściej uchodzi im to na sucho i po prostu zmieniają co najwyżej branżę a nie trafiają za kratki. Raczej słyszę częściej o tym, że ludzie zgłaszają się potem do telewizji i innych fundacji, żeby za coś dostać pieniądze czy odszkodowanie. Poza tym, też ciężko z kimś wyżej coś wygrać nawet w słusznej sprawie o czym sam się nie raz przekonałem. I pomimo, że miałem rację i tak musiałem pokryć w pewnym sensie koszty, które nie z mojej winy powstały, ale z bankiem czy inną instytucją i tak szans nie miałem. Raczej "ci wyżej" i tak robią z nami co chcą bez względu na prawo i nie sądzę, żeby aż tak bardzo się obawiali zwykłych szarych ludzi, żeby musieli się przed wszystkim zabezpieczać w każdej sprawie. A nawet jak w jakichś sytuacjach tak jest, to może warto zrobić to o czym pisze sprocket czy buba, czyli po pierwsze zmienić prawo czy tam system i uczyć ludzi czy tam dzieci od małego innych postaw. Wtedy takie zakazy nie będą w ogóle potrzebne. Bo jak widać i tak nie spełniają swojej roli. I nie chodzi oto, żeby nie było żadnych zakazów, bo sam za wieloma jestem i faktycznie innej metody w wielu przypadkach nie ma, ale faktycznie zakazów jest coraz więcej i coraz więcej głupich, że człowiek już samemu coraz mniej rzeczy może i wszystkiego dookoła musi się obawiać, czy nie zostanie przestępcą bo rozpalił ognisko tam gdzie nie można czy się przekimał w namiocie w miejscu niedozwolonym. Wiele zakazów jest też dla kasy, że sam nie możesz, ale jak komuś zapłacisz to nie ma problemu.

Idiotami ludzi też bym nie nazwał, bo trochę dziwnie to wygląda jak się tak czyta na forum o tych idiotach dookoła to idzie odnieść wrażenie, że tylko na tym forum są Ci mądrzy ludzie, a wszyscy pozostali to idioci. Trochę to tak mi przypomina dyskusje na temat prawdziwych turystów czy tej wszechobecnej stonki, będąc samemu tą stonką. Ja bym tak łatwo nie nazywał ludzi idiotami tylko dlatego, że mają inne podejście do czegoś niż ja, bo sam siebie bym musiał też nazwać idiotą. Też wielu rzeczom ulegam, daję się w coś wciągać, a mimo to nie uważam siebie za idiotę. Nie jestem w stanie się ustrzec przed wszystkim co na co dzień dookoła się dzieje. Już prędzej bym się zastanowił dlaczego ludzie tacy są i skąd u nich takie postawy się wzięły. Każdy skądś tam czerpie jakieś wzorce czy to z TV, gazet, książek, filmów, w szkole czy nawet od znajomych czy środowiska którym się otacza. Jedni są bardziej odporni inni mniej. Ale dlatego ja tam się nie dziwię ludziom roszczeniowej postawy, gdy na co dzień w mieście gdzie mieszkają, czy od małego oferuje się im różne kompleksowe usługi od A do Z, że zapłacą i wszystko zrobi ktoś za nich, czy zapłacą ubezpieczenie które pokryje im każdą szkodę. W reklamach też gwarantują zwrot wszystkich kosztów, nic tylko zapłacić i czuć się bezpiecznym w każdych okolicznościach. Klient nasz Pan i takie tam... Więc się nie dziwię, że później poza domem oczekują tego samego. Skoro na co dzień nazwijmy to "system" ich tak życia uczy i do tego przyzwyczaja, każe walczyć o swoje prawa itp. I tak koło się zamyka. Co więcej mam wrażenie, że są to właśnie Ci sami ludzie, którzy potem te zakazy i inne rzeczy wymyślają. Dla mnie ludzie z sami z siebie idiotami nie są i tu się bardziej zgodzę ze sprocketem, że to właśnie od małego sam ten "system" ich tak nauczył i robi z nich tych "idiotów", zamiast bardziej przygotowywać do samodzielnego myślenia czy działania. Dzisiaj od wszystkiego są odpowiednie firmy, pośrednicy, trenerzy, menadżerowie itp. którzy z miłą chęcią pokierują każdym życiem czy wszystko za nas załatwią, bo taką mają pracę. więc ludzie temu ufają i są jacy są.

Dlatego też ja akurat jestem zdania, że to z ludzi robi się najpierw tych "idiotów" o których piszecie, czyli np. oferuje im się jak najlepsze samochody z nie wiadomo jakimi osiągami, a potem ogranicza wszędzie prędkość, ale i tak najlepiej mieć samochód który gwarantuję 300 km/h i 300 KM pod maską. Albo oferuje się ludziom sprzęt muzyczny o nie wiadomo jakich parametrach, a potem można dostać mandat za to że zakłócasz sąsiadom spokój czy porządek. Więc najpierw się ludziom coś oferuje i dla nich niby robi, a potem im się tego zakazuje w jakimś stopniu. Czy właśnie przypadek sprocketa, który ja chyba trochę inaczej zrozumiałem i mam nadzieję, że poprawnie. Czyli, że jest plaża, na której odbywa się to co na normalnej plaży, czyli są wszystkie pozostałe atrakcje, można zakupić jedzenie, piwko, jest parking, plac zabaw czy coś tam i można z niej tylko popatrzeć na wodę. Wydaje mi się, że chodziło mu właśnie o tą abstrakcję, że jakby tam nie można było się kąpać, to te wszystkie budki dookoła łącznie z parkingiem tam stać raczej nie powinny, a skoro to wszystko tam stoi to właśnie zachęca ludzi do tego, że przyjeżdżają się tam kąpać i faktycznie idzie odnieść wrażenie, że jedyne co tam nie pasuje, to właśnie ten znak "zakaz kąpieli". Bo jakby faktycznie chodziło tam o bezpieczeństwo, to by tam ktoś na co dzień pilnował tego terenu, albo ogrodził, tylko wtedy te wszystkie budki i atrakcje by tam raczej nie stały, bo nikt by tam nie przyjeżdżał. A jeszcze prościej może faktycznie byłoby tam zrobić legalną plażę, postawić ratownika i biznes by się kręcił i byłoby w miarę bezpiecznie i legalnie.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5935
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2018-08-20, 11:35

Vision pisze:Czy właśnie przypadek sprocketa, który ja chyba trochę inaczej zrozumiałem i mam nadzieję, że poprawnie.

Jak najbardziej poprawnie. Jest plaża i cała infrastruktura. Ratownika brak, pewnie gminy nie stać, więc walnęli tablicę z zakazem, a powinna wystarczyć, że kąpiel na własną odpowiedzialność. Proste i logiczne.
laynn

Postautor: laynn » 2018-08-20, 12:18

Masz rację, z idiotą przesadziłem. Ot kierowca autobusu w Leszczawie Dolnej to niewinny człowiek, który po prostu po dwóch, czy też dwudziestu znakach o ostrym zakręcie po prostu stwierdził, że lepiej wie od wszystkich i zamiast zwolnić do 30tki...
Później odpiszę coś więcej.
Sprocket wydzielę tą dyskusję też potem ok?
Vision

Postautor: Vision » 2018-08-20, 12:52

Laynn, podajesz strasznie skrajne przypadki, kilka przypadków nie czyni ze wszystkich idiotów, a o tym pisałeś, że 95% ma to w dupie i że Polacy to taki zidiociały naród. A teraz jako przykład podajesz przykład Ukraińca, który spadł z ludźmi ze skarpy. Temu też ci zidiociali Polacy są winni? Poza tym jak widzisz sam znak nic dał, więc nie rozwiązuje za bardzo problemu. W wielu krajach Europy przepisy są podobne, znaków bywa mniej, (zresztą problem jest powszechnie znany, że w Polsce od znaków często oczopląsu idzie dostać i nie sposób wszystkich zauważyć, bo czasami faktycznie byś musiał zamiast na drogę patrzeć na pobocze, bo jest ich po prostu za dużo, jeszcze do tego często między tym od groma reklam http://www.polskatimes.pl/motofakty/na- ... ,11776760/ ) jeździć można w wielu miejscach szybciej, a wypadków bywa mniej. Dlatego uważam, że problem po prostu nie tkwi w znakach, tylko w samej edukacji i przyuczenia ludzi do tego jakie coś powoduje zagrożenia. Kolejne znaki i zakazy za wiele nie dadzą i większego sensu nie mają. Właśnie wiele mogło by zniknąć byłoby o wiele przejrzyściej i czytelniej na tych drogach.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 4 razy.
laynn

Postautor: laynn » 2018-08-20, 14:19

Pisałem o stosowaniu się do przepisów ruchu drogowego. Może nie 95 a 90 %. Tak wiem, że podałem przykład Ukraińca. Ok nasz naród jeździ idealnie.
Żeby była jasność. Sam nie jeżdżę przepisowo. Bo też uważam, że nie da się jeździć przepisowo. Ale jak mnie policja zatrzyma to nie robię awantur, nie wyzywam ich od najgorszych.
Co do sklepów. W dużych rządzą polscy dyrektorzy, prezesi. W małych sklepach też Polacy, rządzą. W dużych za mało pracowników, w małych jest wiele innych niedociągnięć. Ot nie wydawanie urlopów, zamiast wózków widłowych to te panie za lada stojące przerzucają z rana zgrzewki towaru.
Z jednym się zgodzę na pewno. To wszystko wina nas samych jako narodu.
Macie też rację, że tabliczka z informacją o wejściu na swoją odpowiedzialność byłaby super wyjściem.
No ale przecież u tych "śmiesznych" Czechów one wiszą, a w tym wybranym jedynym słusznym kraju w jakim mieszkamy nikt z tych przemądrych Polaków na to nie wpadł? :D
laynn

Postautor: laynn » 2018-08-20, 19:01

buba pisze:Jedziesz przez wies 55 km/h i non stop masz na dupie trabiacego tira ktoremu sie spieszy. Ktory nagminnie łamie przepisy.

Ja jeżdżę szybko. Ale na drogach gdzie szansa na wjechanie w przechodnia jest słaba, typu autostrady, drogi ekspresowe czy nawet krajówki jak 94 Dąbrowa-Olkusz. Nigdy nie błyskam na kogoś. Czekam na wolne i najwyżej prawym pasem go wyprzedzam (żeby nie było, w tych miejscach o których piszę, jest to dozwolone). Ale w mieście jeżdżę 50-60. Bo jestem świadom, że ktoś może mi wpaść na maskę (dziecko biegnące za piłką, dziecko na rowerze/hulajnodze), pijaczek itp.
I nie przyszło by mi do głowy, by przez jakiś śpieszących się, myśleć by pozwolić w terenie zabudowanym zwiększenie prędkości.
gar pisze:Co do terenu zabudowanego - niech będzie 50-tka i to przestrzegana z żelazną konsekwencją, ale niech to będzie prawdziwy teren zabudowany a nie tak jak np. w Postominie i wielu innych miejscach w Polsce - jedziecie przez pustkowie, żadnych zabudowań lub najbliższe zabudowania ze 100 - 200 metrów od drogi (wioska zaczyna się 500 m dalej), obok chodnik odzielony od drogi rowem, ale wg znaku teren zabudowany i szlag ma Was trafić, że trzeba jechać 50.

No właśnie, to jest problem. I zamiast tam podnieść dozwoloną prędkość, to najczęściej stoi suszarka. A przy szkole, pewnie dopiero po tragedii.
Vision pisze:Co do małych sklepów to nie wiem jaki to ma związek. Bo po pierwsze nie chwaliłem małych sklepów moich znajomych, bo nie mam znajomych, którzy mają takie sklepy. Jak już to wykazywałem plusy istnienia takich sklepów w całkiem innym kontekście.

Coś mi się tak przypomina, że wspomniałeś, że Twoi znajomi mają sklep. Ale dawno to było, szukać mi się nie chcę, możliwe, że coś pomieszałem.

Vision pisze:Dla mnie ludzie z sami z siebie idiotami nie są i tu się bardziej zgodzę ze sprocketem, że to właśnie od małego sam ten "system" ich tak nauczył i robi z nich tych "idiotów", zamiast bardziej przygotowywać do samodzielnego myślenia czy działania.

No cóż, ja tego nie usprawiedliwiam. Ja nazwałem to po imieniu (w moim przekonaniu) i nie będę tego cofał.
Vision pisze:Dlatego też ja akurat jestem zdania, że to z ludzi robi się najpierw tych "idiotów" o których piszecie, czyli np. oferuje im się jak najlepsze samochody z nie wiadomo jakimi osiągami, a potem ogranicza wszędzie prędkość, ale i tak najlepiej mieć samochód który gwarantuję 300 km/h i 300 KM pod maską

No i po co komu samochód z 300KM? Też miałem swego czasu chęć mieć więcej mocy, ale szczerze, kiedy to można wykorzystać? W okolicy naszej aglomeracji nie da się często osiągnąć prędkości maksymalnej dozwolonej, jadąc na urlop, to można trochę czasem na autostradzie przycisnąć, ale ile? Całą A1 lecieć 180-200km/h? No cóż, ja właśnie zaczynam myśleć o aucie, wygodnym (siedzenia, zawieszenie), jak najbardziej wygodnym (automat) i bezpiecznym.
Nie interesuje mnie już podniesienie mocy. Tak samo ja nie kupuje co rok/dwa/trzy nowego sprzętu tv czy audio. Bo w przeciwieństwie do większości zidioconych ludzi mi to nie jest potrzebne. (oczywiście, znam osobę, która by chciała mocne auto, 300konne i to nie o nim pisze :) ), ba myślę o aucie, na które większość Polaków nawet nie spojrzy, bo to nie tedeik, nie ma szachownicy, czy kilku kółek na masce.
Vision pisze:jeździć można w wielu miejscach szybciej, a wypadków bywa mniej. Dlatego uważam, że problem po prostu nie tkwi w znakach, tylko w samej edukacji i przyuczenia ludzi do tego jakie coś powoduje zagrożenia. Kolejne znaki i zakazy za wiele nie dadzą i większego sensu nie mają. Właśnie wiele mogło by zniknąć byłoby o wiele przejrzyściej i czytelniej na tych drogach.

W sumie masz rację. Jedynie nie z ilością wypadów, szczególnie tam gdzie można jechać szybciej:
http://www.nowosci.com.pl/motofakty/na- ... ,13055554/
Ale kolejna podróż A1 pokazała, że nasi rodacy nie potrafią jeździć po takich drogach. Jazda na zderzaku, wyprzedzam dwa auta, żeby między nie wjechać musiałbym gwałtownie hamować, a za mną młody idiota (tak świadomie to pisze) mruga mi światłami, bo on musi zapierdalać grubo powyżej dozwolonej. A gdyby trochę zwolnił, zdjął nogę z gazu to by za te 15 sekund mógł z powrotem przyśpieszyć. Nikt nie potrafi korzystać z pasa rozbiegowego. Wymuszenia pierwszeństwa to norma. A jak wspomniałem jeżdżę autostradą prędkością lekko wyższą od dozwolonej. Więc nie jestem zawalidrogą. O lewym zajętym pasie na równej jak stół drodze, nie wspomnę.

To tyle. Czy to, że programy, ludzie w koło nas próbują ogłupić to nie nasza wina?
Hitlerowcy też często się na rozkazy powoływali...
Ostatnio zmieniony 2018-08-20, 19:02 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Vision

Postautor: Vision » 2018-08-20, 20:04

laynn pisze:W sumie masz rację. Jedynie nie z ilością wypadów, szczególnie tam gdzie można jechać szybciej:
http://www.nowosci.com.pl...a-sie,13055554/


Przeczytaj jeszcze raz to zdanie, a najlepiej wyłącz z niego to co napisałem w nawiasie, bo wyrwałeś z kontekstu coś czego nie napisałem. ;)

Vision pisze:W wielu krajach Europy przepisy są podobne, znaków bywa mniej, jeździć można w wielu miejscach szybciej, a wypadków bywa mniej.


A odnosisz się do sytuacji w Polsce, ja nie pisałem tego o Polsce, a to co było w nawiasie, było właśnie wskazaniem, że w Polsce w przeciwieństwie do wielu krajów Europy jest z tym gorzej.

Co do reszty jeszcze... to ja laynn nie chciałem dowodzić wyższości czegoś nad czymś, sam podjąłeś temat małych sklepów, kiedy ja odniosłem się do konkretnej sytuacji bezpieczeństwa i to nie tylko w Twoim sklepie, którego tak zaciekle bronisz, ale ogólnie większych firm, które oszczędzają i ważniejszy dla nich jest zysk, niż bezpieczeństwo, a jedno z drugim niekoniecznie idzie w parze. Ja rozumiem, że to Twoja praca i wcale Ciebie za to nie winię, rozumiem, że dzięki temu żyjesz, ale ta obrona tak zaciekle tego marketu jest dla mnie już nie do końca zrozumiała. Sam pracuję teraz w takiej firmie, w której wszystko robi się na odp.... Wiele rzeczy mi się nie podoba, ale nie zamierzam pochwalać takich zachowań i uważać tego za coś normalnego tylko dlatego, że póki co dzięki temu żyję i ktoś mi płaci parę stów więcej niż gdzie indziej i nie odrzucono mi jeszcze żadnego wniosku o urlop, więc mam kiedy chcę. Sam muszę się do tego dostosować chcąc dalej tam pracować i przymknąć na to oko, ale chwalić tego bezgranicznie nie zamierzam, skoro uważam to za coś złego. Po prostu dostosowuję się do sytuacji, nie mając na nią żadnego większego wpływu. Musiałby sam właściciel taką chęć mieć, ale ja wpływu na niego nie mam, prędzej on na mnie, dopóki tam pracuję. ;) Owszem, mogę się zwolnić i przenieść gdzieś gdzie pod tym względem jest lepiej i prędzej czy później to zrobię, ale nijak to będzie się miało na wyeliminowanie tego zjawiska. Na moje miejsce przyjedzie tam ktoś inny i firma dalej będzie prosperować.

laynn pisze:No cóż, ja tego nie usprawiedliwiam. Ja nazwałem to po imieniu (w moim przekonaniu) i nie będę tego cofał.


No a widzisz, ja właśnie dzięki tym wielkim korporacjom (oczywiście nie wszystkim ale przynajmniej tym kilku w których pracowałem), dobrze prosperującym, zagranicznym nauczyłem się jednej wg mnie bardzo dobrej cechy. Przede wszystkim nie winić za wszystko ludzi. Błędy ludzkie się zdarzają i zdarzać się będą. Nie znasz dnia ani godziny kiedy i Tobie może się to przydarzyć i wtedy Ciebie ktoś będzie nazywał tym idiotą. Wypadek może się przydarzyć każdemu, nawet do przesady ostrożnemu i odpowiedzialnemu. Chwila nieuwagi, zagapienia i może być różnie. Jestem za to nauczony, że wielu rzeczom idzie zapobiec o wiele wcześniej, stawiając na stworzenie ku temu odpowiednich warunków. I w tych kilku firmach w których pracowałem się na to stawiało, żeby uniemożliwić, albo zniwelować w większym stopniu, popełnianie przez ludzi błędów, ale nie przez kolejne zakazy, tylko stworzenie im przyjaznego środowiska do tego. Innymi słowy, o wiele bardziej przekonuje mnie niwelowanie jakiegoś zjawiska, zanim ono powstaje. Niż próba pozbycia się go po fakcie, jak już ono powstało. Np. zakazując kolejnych rzeczy. Tutaj wg mnie ewidentnie zamiast dotrzeć do przyczyn problemu, próbuję się tylko zniwelować skutki, a to nie za bardzo działa.

Tym tropem moglibyśmy zamknąć sporo szlaków górskich bo zginęli tam ludzie i nie wiem czy tak bardzo by Ci się to podobało. W ten sposób zabiera się nam coraz więcej wolności. Ludzie giną wszędzie z różnych przyczyn i ginąć będą nadal, ale to nie znaczy, że trzeba im wszystkiego zakazywać, swój rozum też każdy z nas ma, a nawet jak nie, to lepiej byłoby postawić na odpowiednie wykształcenie go, niż na kolejne zakazy. :-o
Ostatnio zmieniony 2018-08-20, 20:29 przez Vision, łącznie zmieniany 3 razy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości