CZEŚĆ!
Jestem, żyję, nic mi nie jest, nie ucierpiałem w powodzi w żaden sposób. Mieszkam w najwyższej części Prudnika. Widzę, że martwiliście, dostałem też sporo wiadomości na privie jak moja sytuacja. Dzięki!
Dramatyczna sytuacja w Prudniku zaczęła się w sobotę od rana. Cały dzień służby na sygnałach, wyły syreny, ewakuacja dolnych ulic, ciężarówki z piaskiem, w dolnej części miasta rozpoczęła się mobilizacja - układanie worków z piaskiem by chronić ulice. Rzeka przybierała w oczach, ale w mieście jeszcze mieściła się w korycie, choć zerwało pierwszy most. (dziś okazało się, że łącznie zerwało 3 mosty piesze, drogowe są nieuszkodzone). Nocne ulewy trwające od czwartkowego południa doprawiły dzieła. W niedzielę ok. godz. 9 deszcz ustał... na chwilę nieśmiało błysnęło nawet słońce wtedy woda wdarła się do miasta na serio... Przez kilka ulic przepłynęła rzeka, zalało dwa duże zakłady produkcyjne, sporo kamienic, sklepy, firmy, hotel i restaurację, stację benzynową, ZUS, halę sportową koszykarskiej Pogoni, basen letni, stadion itd. Sytuacja była dynamiczna, bo w ciągu kilkunastu minut woda odcięła wszystkie drogi wyjazdowe z Prudnika (miasto otoczone jest z 3 stron rzeką, łączy się tutaj górski Złoty Potok odwadniający najwyższe szczyty Gór Opawskich oraz rzeka Prudnik zbierająca wodę z pól), odcięła także drugą część miasta za rzeką. Jedyny wówczas wyjazd z Prudnika to droga w kierunku gór Pokrzywnej i Czech, ale tam też nigdzie nie dało się przejechać.. Po chwili w całym mieście zniknął prąd, bo zalało główną rozdzielnię (początkowo mówiono o nawet tygodniowym przywracaniu prądu, służby uporały się z tym jednak w niecałe dwa dni i dziś prąd jest już prawie w całym mieście! Brawo!). Nie było też wody, jednak wróciła po ok. 5 h, nie doszło do skażania wody.
Panika wybuchła jednak gdy w niedzielę jakoś o 16 poszło info, że pęka tama w Jarnołtówku na Złotym Potoku, ten fejk poszedł w wiadomości ogólnopolskie... To byłaby tragedia... Tama nie pękła! Prawdopodobnie ktoś miał zauważyć wyciek z wałów, nie wiadomo jednak czy był to przeciek wału, czy po prostu woda spływająca z deszczu po zewnętrznej stronie wału... Tama z 1905 r. trzymała dzielnie, zbiornik wypełnił się do granic możliwości i w krytycznym momencie około godz. 10-11 woda przelewała się górą... Takiej powodzi chyba nie było jeszcze nigdy w historii tej tamy!
Weekend był straszny, w poniedziałek woda zaczęła opadać, miasto wraca do normalności, w pierwszy dzień doskwierał brak prądu, pozamykane sklepy, brak pieczywa, ale 80% miasta nie zostało zalane, więc życie toczyło się w miarę normalnie. Jest tylko wojsko, punkty ewakuacyjne w szkołach. Wtorek ruszyło sprzątanie miasta, u nas nie ma tylu strat... Więc pójdzie to zdecydowanie szybciej niż gdzie indziej...
Zdecydowanie gorzej jest w okolicy, bardzo ucierpiała cała dolina Złotego Potoku od Zlatych Hor przez Jarnołtówek, Pokrzywną, Moszczankę, Łąkę, tam pozmywało drogi, zalało wiele domów, zawaliło kilka mostów. Kiepsko też w Racławicach Śl. gdzie mam rodzinę... tam łączą się dwie opawskie rzeki: Prudnik i czeska Osobłoga w jedną... następuje kumulacja wody...
Tragicznie jest w Głuchołazach... tam rwąca rzeka dosłownie przepłynęła przez centrum miasta, zmiotła wszystkie mosty...odcięła drugą część miasta. Zniszczenia się niewyobrażalne...
Wszędzie leżą śmieci, muł, ogromne wyrwy, niestety są też ofiary śmiertelne... Ostał się jedynie most kolejowy i uszkodzona kładka dla pieszych... Tragedia...
RobertjJ mieszka w Charbielinie, to wieś dość wysoko nad Głuchołazami, choć też były tam podtopienia. Wiem, że jest cały, wrzucił kilka zdjęć ze zniszczonych Głuchołaz... Teraz z pewnością sprząta miasto...
no i Ziemia Kłodzka... Lądek Zdrój, Stronie, Kłodzko i wiele innych miasteczek...
Przykro mi... choć mnie to nie dotknęło bezpośrednio... wiele miejsc jest zniszczonych. Zaczynam chodzić, jeździć po okolicy i dokumentować na zdjęciach... Może niedługo coś tutaj wrzucę...