Dlaczego pokochaliśmy nierówniny???
: 2013-07-08, 04:49
Ze mną było tak. Chadzał dziadek jeszcze przed wojną, chadzały i jego dzieci, czyli moja mama i chrzestny (już po wojnie). W końcu musiał nadejść ten piękny jesienny dzień Roku Pańskiego 1981, kiedy to po raz pierwszy darkheush zarzucił na grzbiet maleńki (wtedy jeszcze) plecaczek i poszedł z chrzestnym z Jagódek na Gancarz. Bez szlaku. Teraz nazwałbym to chaszczingiem Potem przychodzi czas na kolejne wędrówki i pierwsze noce w górach. Zaczynam wsiąkać w atmosferę. Silą rzeczy (9/10-letni smarkacz) na początku jest to Beskid Mały. Gdzieś około roku 1982/83 poznaję chatkę pod Potrójną. Wreszcie przychodzi czas na zabranie małego darkheush'a gdzieś dalej. Zaczyna się. Każde wakacje to Wyspowy, Gorce, Pieniny, Żywiecki, Śląski, a weekendy to Mały - bo najbliżej. Kończę podstawówkę i zarazem zaczynam swoją samodzielność w górach. Rodzinka przymyka oczy na moje samodzielne wypady, wręcz je sponsoruje, już wiedzą, że mnie zarazili Szkoła średnia i kilka lat po maturze, to okres, w którym zaczynam samodzielnie uczyć się zasad rządzących w otoczeniu karpackiej Elity. Na pierwszy ogień idzie Babia Góra. Żeby było zabawniej - zimą. Potem kilka lat spędzonych w Tatrach. Lato, potem zima. I w końcu powrót syna marnotrawnego na beskidzki szlak, choć Tatry dalej mnie kręcą, ale już nie nałogowo, jak onegdaj.
A teraz jestem znów w Beskidach, nałogowo. Mandala, zaklęty krąg??? W końcu od Małego się zaczęło
Jak było w Waszych, nieuleczalnych, przypadkach???
A teraz jestem znów w Beskidach, nałogowo. Mandala, zaklęty krąg??? W końcu od Małego się zaczęło
Jak było w Waszych, nieuleczalnych, przypadkach???