Z dzisiejszej Wyborczej
: 2019-09-04, 09:36
Tytuł:
I dokąd tu wiać?
4 września 2019 | 06:00 Janusz Anderman
Treść:
Współczesny Antychryst z wierzchu wygląda sympatycznie, ale kusi dekoltem, a pod spodem jest czarny diabeł.
Przyczyny tragicznej w skutkach burzy, jaka niedawno przeszła nad Giewontem, szybko zostały wyjaśnione. Z prostym wytłumaczeniem pospieszył na portalu Fronda duszpasterz Małkowski. To surowy ksiądz, który parę miesięcy temu autorytatywnie zawyrokował: „Złe książki można palić”. Bo „ktoś, kto je czyta i wierzy w te treści, będzie zmierzał w stronę ognia piekielnego, stąd lepiej temu zawczasu zapobiec”. Oczywiście tytuły książek przeznaczonych na stos należy wcześniej z nim skonsultować, by złe się nie przemknęło.
Co więc było przyczyną nieszczęść na Giewoncie? Słabe rozeznanie ofiar w zagadnieniach nadprzyrodzonych. „Dobrze rozumiane zamiłowanie do górskich wypraw przybliża do Boga, tymczasem zdecydowana większość ludzi traktuje to jako sport, relaks, po prostu rozrywkę” – wylewa kawę na ławę myśliciel.
Zwykłe chodzenie po górach to wielki błąd. Im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej dla nas. Gdyż „wszystkie wydarzenia takie jak burze, pożar, trzęsienie ziemi i tym podobne ludzie wierzący mogą w danej sytuacji odbierać jako znak dany ludziom od Boga”.
Dlatego żywioły powinniśmy obserwować wyjątkowo bacznie. „Bóg szczególnie może zadziałać poprzez żywioły, […] ale tylko wtedy, kiedy człowiek właściwie je odbierze, to znaczy, gdy zda sobie sprawę, co Bóg do niego mówi poprzez dane wydarzenie”.
Trzeba przyznać, że lekko nie mamy. Jeśli – przestrasza Małkowski – bez wprowadzenia się w stan odpowiedniego uduchowienia będziemy się szwendać po górach, przemówi do nas piorun, a to według niego będzie oznaczać, że „Ziemia buntuje się przeciwko człowiekowi, gdy ten grzeszy”.
Ale nawet gdy ze strachu przed piorunami z Ziemi będziemy się sprawować wzorowo, też nie czeka nas nic dobrego, wykłada na tym samym portalu zakonnik Badeni. Nawet się nie spostrzeżemy, kiedy skutecznie zakręci się wokół nas diabeł. Badeni daje mrożący krew w żyłach przykład diabelskiego działania, którego sam od czasu do czasu pada ofiarą. „Kiedyś miałem takie widzenie, niestety: nagle pojawiła się przede mną ładna dziewczyna, wydekoltowana, ale nie za bardzo. Sprawiała wrażenie trochę skromnej, żadnych wyzywających zachowań. Jednak tym dekoltem trochę wabiła, atrakcyjna była. [...] Żadnych wyzywających zachowań, żadnej golizny, porno, nic z tych rzeczy. […] Zastanowiłem się: kim ty naprawdę jesteś?... I zobaczyłem: czarny diabeł pod spodem! [...] Myślała, że mnie nabierze”.
Wstyd pomyśleć, w jakie upodlenie by się wpędził Badeni, dając się jednak nabrać tej podstępnej lasce i czarnemu diabłu pod spodem, gdyby tylko zechciała go zademonstrować. Na szczęście w porę oprzytomniał, choć mało roztropnie dalej ryzykuje: „Ciekaw jestem, co jeszcze będzie mnie kusiło?...”.
Natomiast kolejny obraz, który Badeni nam maluje, uczula i daje do myślenia, bo jest dokładnym przedstawieniem obecnej kampanii wyborczej i niezliczonymi obietnicami świetlanej przyszłości, których od rana do wieczora wysłuchujemy. Nawet tak kuszącymi jak te, że posłanka Pawłowiczówna na pewno nie będzie już kandydować, a Mierzeja Wiślana zostanie w tę i we w tę przekopana.
A więc: „Kuszenie dobrem myślę, że jest bardzo częste. Może częstsze niż pojawienie się diabła, który grozi. […] Myślę, że współczesny Antychryst będzie bardzo sympatyczny. Będzie jednał ludzi swoją dobrocią i urokiem ludzkim”.
I taka jest prawda. A kto nie ufa w potęgę umysłu Badeniego, ten jest czarnym diabłem pod spodem.
:D :o-o :-o
I dokąd tu wiać?
4 września 2019 | 06:00 Janusz Anderman
Treść:
Współczesny Antychryst z wierzchu wygląda sympatycznie, ale kusi dekoltem, a pod spodem jest czarny diabeł.
Przyczyny tragicznej w skutkach burzy, jaka niedawno przeszła nad Giewontem, szybko zostały wyjaśnione. Z prostym wytłumaczeniem pospieszył na portalu Fronda duszpasterz Małkowski. To surowy ksiądz, który parę miesięcy temu autorytatywnie zawyrokował: „Złe książki można palić”. Bo „ktoś, kto je czyta i wierzy w te treści, będzie zmierzał w stronę ognia piekielnego, stąd lepiej temu zawczasu zapobiec”. Oczywiście tytuły książek przeznaczonych na stos należy wcześniej z nim skonsultować, by złe się nie przemknęło.
Co więc było przyczyną nieszczęść na Giewoncie? Słabe rozeznanie ofiar w zagadnieniach nadprzyrodzonych. „Dobrze rozumiane zamiłowanie do górskich wypraw przybliża do Boga, tymczasem zdecydowana większość ludzi traktuje to jako sport, relaks, po prostu rozrywkę” – wylewa kawę na ławę myśliciel.
Zwykłe chodzenie po górach to wielki błąd. Im szybciej to zrozumiemy, tym lepiej dla nas. Gdyż „wszystkie wydarzenia takie jak burze, pożar, trzęsienie ziemi i tym podobne ludzie wierzący mogą w danej sytuacji odbierać jako znak dany ludziom od Boga”.
Dlatego żywioły powinniśmy obserwować wyjątkowo bacznie. „Bóg szczególnie może zadziałać poprzez żywioły, […] ale tylko wtedy, kiedy człowiek właściwie je odbierze, to znaczy, gdy zda sobie sprawę, co Bóg do niego mówi poprzez dane wydarzenie”.
Trzeba przyznać, że lekko nie mamy. Jeśli – przestrasza Małkowski – bez wprowadzenia się w stan odpowiedniego uduchowienia będziemy się szwendać po górach, przemówi do nas piorun, a to według niego będzie oznaczać, że „Ziemia buntuje się przeciwko człowiekowi, gdy ten grzeszy”.
Ale nawet gdy ze strachu przed piorunami z Ziemi będziemy się sprawować wzorowo, też nie czeka nas nic dobrego, wykłada na tym samym portalu zakonnik Badeni. Nawet się nie spostrzeżemy, kiedy skutecznie zakręci się wokół nas diabeł. Badeni daje mrożący krew w żyłach przykład diabelskiego działania, którego sam od czasu do czasu pada ofiarą. „Kiedyś miałem takie widzenie, niestety: nagle pojawiła się przede mną ładna dziewczyna, wydekoltowana, ale nie za bardzo. Sprawiała wrażenie trochę skromnej, żadnych wyzywających zachowań. Jednak tym dekoltem trochę wabiła, atrakcyjna była. [...] Żadnych wyzywających zachowań, żadnej golizny, porno, nic z tych rzeczy. […] Zastanowiłem się: kim ty naprawdę jesteś?... I zobaczyłem: czarny diabeł pod spodem! [...] Myślała, że mnie nabierze”.
Wstyd pomyśleć, w jakie upodlenie by się wpędził Badeni, dając się jednak nabrać tej podstępnej lasce i czarnemu diabłu pod spodem, gdyby tylko zechciała go zademonstrować. Na szczęście w porę oprzytomniał, choć mało roztropnie dalej ryzykuje: „Ciekaw jestem, co jeszcze będzie mnie kusiło?...”.
Natomiast kolejny obraz, który Badeni nam maluje, uczula i daje do myślenia, bo jest dokładnym przedstawieniem obecnej kampanii wyborczej i niezliczonymi obietnicami świetlanej przyszłości, których od rana do wieczora wysłuchujemy. Nawet tak kuszącymi jak te, że posłanka Pawłowiczówna na pewno nie będzie już kandydować, a Mierzeja Wiślana zostanie w tę i we w tę przekopana.
A więc: „Kuszenie dobrem myślę, że jest bardzo częste. Może częstsze niż pojawienie się diabła, który grozi. […] Myślę, że współczesny Antychryst będzie bardzo sympatyczny. Będzie jednał ludzi swoją dobrocią i urokiem ludzkim”.
I taka jest prawda. A kto nie ufa w potęgę umysłu Badeniego, ten jest czarnym diabłem pod spodem.
:D :o-o :-o