Czasy ,,tabliczkowe" a praktyka
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Czasy ,,tabliczkowe" a praktyka
Jak wiadomo, chodząc po górach, często spotykamy szlakowskazy. Jedni traktują podane na nich czasy, poważnie, inni mniej.
Czy porównujecie (choćby z czystej ciekawości), czasy teoretyczne na szlakowskazach a tymi rzeczywistymi ? Wyrabiacie się w czasie a może go przekraczacie ?
Jeśli chodzi o mnie, to w beskidowych czasach ,,tabliczkowych" wyrabiam się z reguły w czasie (bardziej w zejściu), w Tatrach Polskich raczej na ,,styk" lub z niewielkim przekroczeniem (nie licząc np. ostatniej wycieczki).
Tatry Słowackie to z kolei, dla mnie, totalny kosmos. Czasy tabliczkowe mocno ,,wyśrubowane". Podobnie Mała albo Wielka Fatra.
Jak u Was to wygląda ? O ile takie coś sprawdzacie.
Swoją drogą, czy istnieje jakiś oficjalny przelicznik czasów teoretycznych ? Np. typu 1 km - 15 min., 100 metrów przewyższenia - 15 min itd....
Czy porównujecie (choćby z czystej ciekawości), czasy teoretyczne na szlakowskazach a tymi rzeczywistymi ? Wyrabiacie się w czasie a może go przekraczacie ?
Jeśli chodzi o mnie, to w beskidowych czasach ,,tabliczkowych" wyrabiam się z reguły w czasie (bardziej w zejściu), w Tatrach Polskich raczej na ,,styk" lub z niewielkim przekroczeniem (nie licząc np. ostatniej wycieczki).
Tatry Słowackie to z kolei, dla mnie, totalny kosmos. Czasy tabliczkowe mocno ,,wyśrubowane". Podobnie Mała albo Wielka Fatra.
Jak u Was to wygląda ? O ile takie coś sprawdzacie.
Swoją drogą, czy istnieje jakiś oficjalny przelicznik czasów teoretycznych ? Np. typu 1 km - 15 min., 100 metrów przewyższenia - 15 min itd....
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 6 razy.
Ja to sobie przeliczam na potrzeby własne oraz jeżeli idę z niewielką grupą 1 km = 1 punkt GOT, oraz 100 m deniwelacji = 1 punkt GOT. Idę zwykle z prędkością 4 pkt. GOT / godz. obojętnie w jakich górach.
Jeżeli jest bardzo strome zejście to dodatkowo dodaję 0,5 punktu za 100 m deniwelacji w dół.
Zaznaczam, że punktów GOT nie zbieram i z regulaminu nie korzystam - to jest tylko na potrzeby przeliczeń, a robię to przed każdą swoją wycieczką obojętnie czy idę sama czy akurat prowadzę grupę.
Z dużą grupą czas się nieco wydłuża, w skrajnych przypadkach nawet o 50 % ale to już są rzeczywiście przypadki, które zdarzają mi się raz w roku.
Dość często korzystam z różnych internetowych kalkulatorów np. na stronach:
http://mapy.hiking.sk/
http://mapy.cz/
http://www.szlaki.net.pl/kalkulator.php
Tyle że o ile ten polski ma do wyboru kilka różnych opcji to ten słowacki czasy przelicza rzeczywiście jak z kosmosu, więc korzystam tylko z wyliczonej deniwelacji oraz dystansu i dostosowuję do swojej zwykłej prędkości.
Czeski kalkulator w ogóle nie podaje czasu tylko dystans i deniwelację, co oczywiście wystarczy.
Mam na wycieczce przy sobie wydruki z takiego kalkulatora w formie tabelek z naniesionymi przez siebie wyliczonymi czasami od punktu do punktu i w 90 % to się sprawdza.
W takiej sytuacji w ogóle nie muszę patrzeć na tabliczki szlakowskazów, bo mam swoje wyliczenia.
Ostatnio podchodząc na Kasprowy jednak spojrzałam - i czas podany na tabliczce zgadzał się z moim prawie w 100 %.
A oficjalny przelicznik nie wiem czy istnieje - ja swój czyli 4 punkty GOT / godz. wypraktykowałam po wielu latach. Po prostu w takim tempie najlepiej mi się idzie i nie męczę się specjalnie.
Jeżeli jest bardzo strome zejście to dodatkowo dodaję 0,5 punktu za 100 m deniwelacji w dół.
Zaznaczam, że punktów GOT nie zbieram i z regulaminu nie korzystam - to jest tylko na potrzeby przeliczeń, a robię to przed każdą swoją wycieczką obojętnie czy idę sama czy akurat prowadzę grupę.
Z dużą grupą czas się nieco wydłuża, w skrajnych przypadkach nawet o 50 % ale to już są rzeczywiście przypadki, które zdarzają mi się raz w roku.
Dość często korzystam z różnych internetowych kalkulatorów np. na stronach:
http://mapy.hiking.sk/
http://mapy.cz/
http://www.szlaki.net.pl/kalkulator.php
Tyle że o ile ten polski ma do wyboru kilka różnych opcji to ten słowacki czasy przelicza rzeczywiście jak z kosmosu, więc korzystam tylko z wyliczonej deniwelacji oraz dystansu i dostosowuję do swojej zwykłej prędkości.
Czeski kalkulator w ogóle nie podaje czasu tylko dystans i deniwelację, co oczywiście wystarczy.
Mam na wycieczce przy sobie wydruki z takiego kalkulatora w formie tabelek z naniesionymi przez siebie wyliczonymi czasami od punktu do punktu i w 90 % to się sprawdza.
W takiej sytuacji w ogóle nie muszę patrzeć na tabliczki szlakowskazów, bo mam swoje wyliczenia.
Ostatnio podchodząc na Kasprowy jednak spojrzałam - i czas podany na tabliczce zgadzał się z moim prawie w 100 %.
A oficjalny przelicznik nie wiem czy istnieje - ja swój czyli 4 punkty GOT / godz. wypraktykowałam po wielu latach. Po prostu w takim tempie najlepiej mi się idzie i nie męczę się specjalnie.
Re: Czasy ,,tabliczkowe" a praktyka
Specjalnie nigdy nie sprawdzałem ile idę i ja to ma się do czasów na szlakowskazach/mapach, zazwyczaj coś planując zakładam, że ostatecznie pójdę nie dłużej niż pisze. Ale zauważyłem parę razy na kilku beskidzkich szlakach, że są przegięcia w wydłużaniu czasu dojścia, szczególnie na tych popularniejszych szlakach-to jednak może być zrozumiałe, bo osoby co to określają pewnie założyły, że będzie większy ruch osób mniej zaprawionych/wolniejszych.
Generalnie jest tak, że łatwiej jest nadrobić pod górę niż w dół, po płaskim, w stosunku do podanych czasów.
W życiu bym się nie bawił w taką harcówkę. Bez sensu. Kiedyś jak Compass wydawał pierwsze swe mapy bez czasów przejsć ale z km i przewyższeniem to był wielce trendy żeby się bawić w jakieś obliczania, kombinowanie, cudowanie. Szkoda czasu na taką zabawę jeżeli czasy przejścia są dostępne.
chyba, ze ktoś lubi albo w terenie bezszlakowym chce sobie samemu okreslić przejscie.
Generalnie jest tak, że łatwiej jest nadrobić pod górę niż w dół, po płaskim, w stosunku do podanych czasów.
Tępy Dyszel pisze:Swoją drogą, czy istnieje jakiś oficjalny przelicznik czasów teoretycznych ? Np. typu 1 km - 15 min., 100 metrów przewyższenia - 15 min itd....
W życiu bym się nie bawił w taką harcówkę. Bez sensu. Kiedyś jak Compass wydawał pierwsze swe mapy bez czasów przejsć ale z km i przewyższeniem to był wielce trendy żeby się bawić w jakieś obliczania, kombinowanie, cudowanie. Szkoda czasu na taką zabawę jeżeli czasy przejścia są dostępne.
chyba, ze ktoś lubi albo w terenie bezszlakowym chce sobie samemu okreslić przejscie.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Piotrek pisze:W życiu bym się nie bawił w taką harcówkę. Bez sensu. Kiedyś jak Compass wydawał pierwsze swe mapy bez czasów przejsć ale z km i przewyższeniem to był wielce trendy żeby się bawić w jakieś obliczania, kombinowanie, cudowanie. Szkoda czasu na taką zabawę jeżeli czasy przejścia są dostępne.
chyba, ze ktoś lubi albo w terenie bezszlakowym chce sobie samemu okreslić przejscie.
Rozwinę swą myśl, którą zacytowałeś powyżej. Np. Słowianka - Romanka - 2 godz. 15 min. na ,,strzałecce". Czemu akurat tyle ?. Mierzą czas jakiegoś Kowalskiego i na tej podstawie szacują ? A może jednak istnieje coś w rodzaju algorytmu.... ?
Tępy Dyszel pisze:Piotrek pisze:W życiu bym się nie bawił w taką harcówkę. Bez sensu. Kiedyś jak Compass wydawał pierwsze swe mapy bez czasów przejsć ale z km i przewyższeniem to był wielce trendy żeby się bawić w jakieś obliczania, kombinowanie, cudowanie. Szkoda czasu na taką zabawę jeżeli czasy przejścia są dostępne.
chyba, ze ktoś lubi albo w terenie bezszlakowym chce sobie samemu okreslić przejscie.
Rozwinę swą myśl, którą zacytowałeś powyżej. Np. Słowianka - Romanka - 2 godz. 15 min. na ,,strzałecce". Czemu akurat tyle ?. Mierzą czas jakiegoś Kowalskiego i na tej podstawie szacują ? A może jednak istnieje coś w rodzaju algorytmu.... ?
Ja myślę, ze oni liczą tak jak ja te punkty GOT.
Zajrzał ktoś na stronę http://www.szlaki.net.pl/kalkulator.php ? - tam są wyliczenia.
A ja liczę i planuję, bo uwielbiam planować trasy. Czasem coś zaplanuję ale nic z tego nie wychodzi, niemniej mam na dysku cały taki katalog "wycieczek do zrealizowania", z wyliczeniami, linkami itd.
Rozwinę swą myśl, którą zacytowałeś powyżej. Np. Słowianka - Romanka - 2 godz. 15 min. na ,,strzałecce". Czemu akurat tyle ?. Mierzą czas jakiegoś Kowalskiego i na tej podstawie szacują ? A może jednak istnieje coś w rodzaju algorytmu.... ?
Myślę, że to było określane w terenie. Szedł sobie ktoś zajmujący się tym w PTTKu , szedł tempem średnim (wiem, ze to może być dla każdego inne ) i określił ile mu to zajęło czasu. Może podczas znakowania szlaku,odliczając oczywiście malowanie, może później ale chyba tak było to ustalane. Plus ewentualne okoliczności typu bardzo strome podejście albo trudne technicznie.
Ostatnio zmieniony 2013-09-11, 20:35 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
W Tatrach nie patrzę, Paryski podaje czasy z sufitu, mnie wychodzi od normy do 200% normy. Na trasach znakowanych od 65% Nyki do 100% w zależności od formy i warunków, po prostu wiem, co mogę zrobić w jeden dzień i mniej więcej w jakim czasie i najwyżej przychodzimy wcześniej lub później
luknij na moje panoramy i galerie
dagomar pisze:W Tatrach nie patrzę, Paryski podaje czasy z sufitu, mnie wychodzi od normy do 200% normy. Na trasach znakowanych od 65% Nyki do 100% w zależności od formy i warunków, po prostu wiem, co mogę zrobić w jeden dzień i mniej więcej w jakim czasie i najwyżej przychodzimy wcześniej lub później
Myślę, że to dość celne podsumowanie.
Jeśli chodzi o Paryskiego to przebija Go chyba tylko Cywiński
W Beskidach to rzeczywiście raczej czasy są nieco przeszacowane, ale tak pisaliście, może to być zabieg celowy. Poza tym ja i tak zawsze marudzę i czas zlatuje
Ja, praktycznie zawsze zerkam, dawniej na mapie ile toto mi, nam zajmie czasu. Teraz zerkam na tą stronę z kalkulatorem szlaków co to Basia Z. podała.
Na mapie zawsze się liczyło, bo przeważnie przejścia były robione pod jednodniowe wycieczki, więc chodziło żeby zaplanować czas zejścia na pociąg. Idąc na kilka dni już tak tego nie pilnuję.
Teraz ogólnie zerkam w ten kalkulator, aby sobie podsumować trasy jakie przeszedłem, choć od niedawna mam telefon z androidem i aplikacjami, które mi mierzą trasę (jeszcze w terenie górskim nie sprawdzane).
Co do samych czasów. Jak Piotrek pisze. W Beskidach w górę idąc nawet według mnie wolno robię szlaki przed czasem. Przy dobrej kondycji to już w ogóle (ostatnio w Beskidzie Małym to połowę szlakowych czasów).
Nawet i zejścia, choć te ciężej przejść szybciej.
Co do Tatr, Polskich to pod górę też szybciej. W dół już zbliżone do czasów na mapie. W Słowackich raz byłem, i idąc pod schronisko żeśmy prawię o połowę czas przegonili, ale to był sprint...
Na mapie zawsze się liczyło, bo przeważnie przejścia były robione pod jednodniowe wycieczki, więc chodziło żeby zaplanować czas zejścia na pociąg. Idąc na kilka dni już tak tego nie pilnuję.
Teraz ogólnie zerkam w ten kalkulator, aby sobie podsumować trasy jakie przeszedłem, choć od niedawna mam telefon z androidem i aplikacjami, które mi mierzą trasę (jeszcze w terenie górskim nie sprawdzane).
Co do samych czasów. Jak Piotrek pisze. W Beskidach w górę idąc nawet według mnie wolno robię szlaki przed czasem. Przy dobrej kondycji to już w ogóle (ostatnio w Beskidzie Małym to połowę szlakowych czasów).
Nawet i zejścia, choć te ciężej przejść szybciej.
Co do Tatr, Polskich to pod górę też szybciej. W dół już zbliżone do czasów na mapie. W Słowackich raz byłem, i idąc pod schronisko żeśmy prawię o połowę czas przegonili, ale to był sprint...
Zgadzam się, że czasy podawane na beskidzkich szlakowskazach są dla w miarę sprawnego człowieka grubo przeszacowane.
W Tatrach bywa ze mną różnie - jako że chodzimy z Liną, która wybitnie nie cierpi schodzenia wygląda to tak, że pod górę ja wlokę się za Nią zasapany jak parowóz, bo zazwyczaj nadrabia ok. 15 minut do każdej godziny na szlakowskazie. Z kolei na dół ja idę pierwszy, z tym że często przystaję w oczekiwaniu na Linę, w związku z czym tutaj zazwyczaj tracimy ok. 15 minut na każdą godzinę ze szlakowskazu.
Generalnie przy planowaniu trasy zawsze zaokrąglam sobie czasy w górę - jak mapa mówi, że jakiś fragment zajmie 45 minut to liczę na niego godzinę, jak mówią, że 3:40, to liczę 4 itd.
W Tatrach bywa ze mną różnie - jako że chodzimy z Liną, która wybitnie nie cierpi schodzenia wygląda to tak, że pod górę ja wlokę się za Nią zasapany jak parowóz, bo zazwyczaj nadrabia ok. 15 minut do każdej godziny na szlakowskazie. Z kolei na dół ja idę pierwszy, z tym że często przystaję w oczekiwaniu na Linę, w związku z czym tutaj zazwyczaj tracimy ok. 15 minut na każdą godzinę ze szlakowskazu.
Generalnie przy planowaniu trasy zawsze zaokrąglam sobie czasy w górę - jak mapa mówi, że jakiś fragment zajmie 45 minut to liczę na niego godzinę, jak mówią, że 3:40, to liczę 4 itd.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Podoba mi się sprawa tabliczek u Czechów,podają trasę w km.Reszta należy do człapaka górskiego,bo każdy wie jaki jest ambitny i wytrzymały kondycyjnie. Tu napisałem, ja wiem ze jestem typem człapaka.Tu napisałem czemu wolę km na tabliczkach.
Ostatnio zmieniony 2013-09-12, 20:43 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
mirek pisze:Podoba mi się sprawa tabliczek u Czechów,podają trasę w km.
Mi z kolei się nie podoba. Bo nie wiem ile czasu. A kilometraż można np. z mapy, choćby orientacyjnie zliczyć.
Piszą np. do chaty Kozinec 3,5 km. Bardzo względne....czasowo pojęcie. To może być 1 godzina marszu albo np. 3 godziny.....Kilometr kilometrowi ,,nierówny"
Ostatnio zmieniony 2013-09-12, 17:34 przez Tępy dyszel, łącznie zmieniany 1 raz.
Niestety. Starość nie radość, młodość nie wieczność i jak mawia mój znajomy "majtki nie pokrzywy"
Z Nyki ścinałem zazwyczaj, teraz mieszczę się w normie. Choć i to nie jest regułą patrząc na moją ostatnią relację ze Szpiglasu.
Beskidy... Zwyczajowo ścinam czasy szlakowskazowe i te z przewodników. Na tabliczki z reguły nie zwracam uwagi. No chyba, że je fotografuję. A to mi pomaga po powrocie do domu w ustaleniu dokładnej godziny, gdzie, kiedy byłem.
Jeśli chodzi o Słowację, to są to czasówki wzięte z kosmosu. Tutaj polegam tylko na mapach Harmanca.
Z Nyki ścinałem zazwyczaj, teraz mieszczę się w normie. Choć i to nie jest regułą patrząc na moją ostatnią relację ze Szpiglasu.
Beskidy... Zwyczajowo ścinam czasy szlakowskazowe i te z przewodników. Na tabliczki z reguły nie zwracam uwagi. No chyba, że je fotografuję. A to mi pomaga po powrocie do domu w ustaleniu dokładnej godziny, gdzie, kiedy byłem.
Jeśli chodzi o Słowację, to są to czasówki wzięte z kosmosu. Tutaj polegam tylko na mapach Harmanca.
No wolę gdy pisze że jest x km do ,,,,,, niż czas przejścia xx .Lub odwrotnie,ale to kwestia gustu.Tępy Dyszel pisze:mirek pisze:Podoba mi się sprawa tabliczek u Czechów,podają trasę w km.
Mi z kolei się nie podoba. Bo nie wiem ile czasu. A kilometraż można np. z mapy, choćby orientacyjnie zliczyć.
Piszą np. do chaty Kozinec 3,5 km. Bardzo względne....czasowo pojęcie. To może być 1 godzina marszu albo np. 3 godziny.....Kilometr kilometrowi ,,nierówny"
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości