Czy góry uszlachetniają?
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Czy góry uszlachetniają?
Co o tym myślicie? Czy góry czynią nas lepszymi ludźmi, czy jest to tylko zaspokajanie własnych potrzeb a może ucieczka od rzeczywistości?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Malgo Klapković, łącznie zmieniany 4 razy.
Wiadomo, że zaspakajanie potrzeb (zainteresowań, marzeń, wyobraźni, szpanu) to napewno, ale czy uszlachetniają? Nie wszystkich. Chamów, mówiąc wprost, w górach jest nie mało (i nie mam na myśli przypadkowych ludzi ale takich co często chodzą). Na forach patrząc na relację między ludzmi-miłośnikami gór- też bywa paskudnie.
Tak więc prawdopodobnie i jedno i drugie-zależy tylko od ludzi, bo działa to indywidualnie.
Ucieczki w górach nigdy nie szukałem natomiast kiedyś to było zaspakajanie swoich potrzeb poznawczych, zainteresowań (częściowo zawodowych), ciekawość nowych pasm i.t.d.
Od pewnego czasu jestem jednak na etapie górskiego "luzu". Straciłem parcie zarówno co do ilości jak i długości wypadów w góry (po części też z powodu okoliczności-obowiazków i innych rzecz które cieszą). N.p. kiedyś w Tatrach bywałem po 2 weekendy w miesiącu i było mało a teraz jak się trafi okazja to ok, jak nie to nie.
I pod pewnym względem jest to uszlachetnienie, bo się pozbyłem tego napierania, ciągłego dręczenia "żeby jechać w góry".
Halinka to ładnie określiła, "mogę ale nie muszę". I to jest właśnie taki stan, gdy w góry idzie się na totalnym luzie psychicznym. To uszlachetnia samopoczucie człowieka i jego odbiór gór.
Tak więc prawdopodobnie i jedno i drugie-zależy tylko od ludzi, bo działa to indywidualnie.
Ucieczki w górach nigdy nie szukałem natomiast kiedyś to było zaspakajanie swoich potrzeb poznawczych, zainteresowań (częściowo zawodowych), ciekawość nowych pasm i.t.d.
Od pewnego czasu jestem jednak na etapie górskiego "luzu". Straciłem parcie zarówno co do ilości jak i długości wypadów w góry (po części też z powodu okoliczności-obowiazków i innych rzecz które cieszą). N.p. kiedyś w Tatrach bywałem po 2 weekendy w miesiącu i było mało a teraz jak się trafi okazja to ok, jak nie to nie.
I pod pewnym względem jest to uszlachetnienie, bo się pozbyłem tego napierania, ciągłego dręczenia "żeby jechać w góry".
Halinka to ładnie określiła, "mogę ale nie muszę". I to jest właśnie taki stan, gdy w góry idzie się na totalnym luzie psychicznym. To uszlachetnia samopoczucie człowieka i jego odbiór gór.
Ostatnio zmieniony 2013-09-02, 20:22 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Ja po sobie mam wrażenie, że w górach i tuż po wyjeździe to rzeczywiście jestem może i milsza ale jak już mnie głód gór dopada, to wtedy już nic innego się nie liczy, wszystkie plany idą w odstawkę i jedna myśl to kierunek: góry.
(Co innego, że obecnie mój obecny Maslow pozwala mi tylko na głód fizjologiczny).
(Co innego, że obecnie mój obecny Maslow pozwala mi tylko na głód fizjologiczny).
Góry to ucieczka przed codzienną harówą, problemami, ale także jakaś tam walka z własnymi słabościami. Miejsce, gdzie mozna naładować akumulatory. Na jakiś czas. Ochłonąć. Wykazać się duszą artystyczną (zdjęcia). Ale czy przez to stajemy się lepsi? Nie.... Mamy jakby naładowane baterie, ale w głebi duszy jesteśmy dalej źli, słabi i beznadziejni.
Różnica jest taka, ze jedni ładuja akumulatorki w górach, inni przy flaszce, a jeszcze inni na rybach.
Różnica jest taka, ze jedni ładuja akumulatorki w górach, inni przy flaszce, a jeszcze inni na rybach.
Malgo Klapković pisze:le jak już mnie głód gór dopada, to wtedy już nic innego się nie liczy, wszystkie plany idą w odstawkę i jedna myśl to kierunek: góry.
Tak też mam jak mnie długo w górach nie ma, np teraz właśnie tak mam, że mnie szlak powoli trafia.
A czy góry uszlachetniają... hmm w sumie jakimś chamem chyba nie jestem, ale nie powiedziałbym czy dzięki temu jestem lepszy. W górach jak już nie raz mówiłem i się piwa napije i zapalę anloga , czego na co dzień w sumie nie robię, więc można by powiedzieć, że góry źle na mnie wpływają. W dodatku przez pierwszy rok byłem tak napalony na wyjazdy, że nawet prawo jazdy straciłem, jeżdżąc w góry, na szczęście tylko na 3 miesiące. No ale wyszło to wszystko na dobre... Po prostu w górach lubię to wolność i czuć, że mogę wszystko, ale nikomu krzywdy tym nie wyrządzam, więc chamem nie jestem...
Ostatnio zmieniony 2013-09-03, 00:05 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Piotrek pisze:Na forach patrząc na relację między ludzmi-miłośnikami gór- też bywa paskudnie
To fakt. Na żywo trudno mi było poznać taką ilości chamów, prymitywów, nadętych błaznów, niedocenianych "artystów" i innych tego typu osobników jaką poznałem na forach górskich. Oczywiście wiem, że od groma osobników forumowych ma o mnie takie samo zdanie.
P.s. Turystyka górska nie uszlachetnia.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Ja też sądzę, że góry raczej regenerują nas psychicznie, a niekoniecznie uszlachetniają. Na chwilę nabieramy dystansu do codziennego kieratu i to jest wielki pozytyw.
Myślę jednak, że jak ktoś jest chamem, to nawet góry nie pomogą. Jak to mówią: chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nigdy..
Myślę jednak, że jak ktoś jest chamem, to nawet góry nie pomogą. Jak to mówią: chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa nigdy..
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
Wiolcia pisze:Ale w sumie jak ktoś jest chamem, to chamem zostanie, no, ewentualnie chamem górskim.
Ewentualnie Chamem Szlachetnym
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Nie sądzę.
Jeśli wolno odwołać się do osobistego doświadczenia to rzec mogę, że góry nie tyle mnie uszlachetniły co pozwoliły nabrać bardzo potrzebnego dystansu do świata, ludzi i rzeczywistości. Mnie góry uspokajają, wyciszają, co - być może - do pewnego stopnia wpływa pozytywnie na moje relacje z ludźmi.
Ale czy dzięki górom stałem się lepszym człowiekiem...? Takiej tezy bym nie zaryzykował
Jeśli wolno odwołać się do osobistego doświadczenia to rzec mogę, że góry nie tyle mnie uszlachetniły co pozwoliły nabrać bardzo potrzebnego dystansu do świata, ludzi i rzeczywistości. Mnie góry uspokajają, wyciszają, co - być może - do pewnego stopnia wpływa pozytywnie na moje relacje z ludźmi.
Ale czy dzięki górom stałem się lepszym człowiekiem...? Takiej tezy bym nie zaryzykował
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Dobromił pisze:Oczywiście wiem, że od groma osobników forumowych ma o mnie takie samo zdanie.
Błądzisz - cała Rzesza osobników forumowych.
Moim zdaniem, góry nie uszlachetniają i nie czynią mnie lepszym czy gorszym człowiekim.
Góry są dla mnie pewną formą ucieczki od spraw codziennych - może nie od problemów bo tych na szczęście nie mam lecz od ,,cykliczności życia codziennego" - typu ,,mielonego" cały czas ,,kieratu" praca - dom - uczelnia - praca itd.
To świetna ,,baza" na ,,zresetowanie" się przed kolejnym tygodniem.
Wiolcia pisze: (nie licząc turystów, dla których góry to równie dobre miejsce jak morze czy zabytkowe miasto)
O to jakby o mnie Bo mnie tak samo ciesza fajne gory jak i jeziora albo miasteczka.
I nie wiem dlaczego wyjazd w gory mialby "uszlachetniac" bardziej niz jakas piesza wycieczka nizinna, zeglowanie po morzach, splywy kajakowe rzekami czy podroz na wielbladach przez pustynie.. Swiat jest roznorodny i chyba jakakolwiek podroz tak samo na nas wplywa, pozwala oderwac sie od szarego dnia codziennego, odkrywaja sie nowe, nieznane horyzonty a my uczymy sie postrzegania nowych wartosci i dystansowania sie do roznych problemow..
Ostatnio zmieniony 2013-09-03, 19:50 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
Tępy Dyszel pisze:Moim zdaniem, góry nie uszlachetniają i nie czynią mnie lepszym czy gorszym człowiekim.
Nieczęsto mi się to zdarza, ale się zgodzę w całej rozciągłości.
Tępy Dyszel pisze:Góry są dla mnie pewną formą ucieczki od spraw codziennych - może nie od problemów bo tych na szczęście nie mam lecz od ,,cykliczności życia codziennego" - typu ,,mielonego" cały czas ,,kieratu" praca - dom - uczelnia - praca itd.
Bez urazy. Ale to dla mnie totalny bełkot, jakby celowo przygotowany na potrzeby kogoś, kto kiedyś tam widział góry tylko np. z tarasu pensjonatu w Bukowinie czy innej Istebnej. I nie uważam ich za gorszych od siebie, ktoś lubi wyjechać kolejką na Żar, a ja się lubię zarżnąć na podejściu na Oszust w deszczu. Jak to ktoś, kiedyś napisał - ludzie dzielą się na tych, którzy kochają góry i na tych, którzy tego nigdy nie zrozumieją. Jak mnie to wkurwia i zawsze robię "raczka", gdy ktoś zapyta - "co ty w tych górach widzisz?". To tak jakby zapytać mnie "A po kichuj oddychasz?".
Czy mnie uszlachetniły??? Co to w ogóle za pytanie??? Znaczy się stałem się lepszym człowiekiem??? W którym miejscu albo z której strony???
darkheush pisze:Jak to ktoś, kiedyś napisał - ludzie dzielą się na tych, którzy kochają góry i na tych, którzy tego nigdy nie zrozumieją.
To hasło to odnosi się do każdej pasji przecież... nie tylko do gór Mojej muzyki którą słucham, co więcej jest dla mnie większą pasją niż same góry, też mało kto rozumie, jak ku... ja mogę tego słuchać.
darkheush pisze:To tak jakby zapytać mnie "A po kichuj oddychasz?".
No dokładnie...
Ostatnio zmieniony 2013-09-03, 20:15 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Może pytanie i chujowe, ale nie raz spotkałam się z tezą wypowiadaną przez turystów "góry czynią mnie lepszym człowiekiem".
Dla mnie tyle dobra z gór, że się wreszcie zaczęłam ruszać, bo wcześniej, to była ze mną bieda (tak, tak!), także może dlatego, że chodzenie po górach, to zdrowsze niż leżenie plackiem przed telewizorem? Hmm z kolei też narażenie jakieś, no bo który górołaz nie miał nigdy problemu np. z kolanami....
Dla mnie tyle dobra z gór, że się wreszcie zaczęłam ruszać, bo wcześniej, to była ze mną bieda (tak, tak!), także może dlatego, że chodzenie po górach, to zdrowsze niż leżenie plackiem przed telewizorem? Hmm z kolei też narażenie jakieś, no bo który górołaz nie miał nigdy problemu np. z kolanami....
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości