Wiecie, mi nie chodzi o ekscytację, jako adrenaliny. Raczej to co powiedział dagomar:
dagomar pisze:Owszem, nie ma tej tajemniczości, kiedy człowiek nie wiedział, jaki widok zastanie za następną skałą, następnym zakrętem na popularnym szlaku
czyli, brak mi dziś tej otoczki takiego poznania czegoś nowego.
Jak pisałem, fajnie jest pojechać w nowe miejsce; ja tak miałem ostatnio jak jechałem w Słowackie Tatry Wysokie, ale po chwilowej ekscytacji, czymś nowym, stwierdziłem, że zasadniczo niczym się one nie różnią od Polskiej części Tatr.
My z Sokołem wtedy rozważaliśmy to na podstawie relacji jednego z forumowiczów, u którego widać taki młodzieńczy zachwyt, każdą wycieczką, trasą.
Ja w tej chwili, tęsknie do samotności w górach. Miałem plan pojechać w te wakacje na Orlą, jednak min poprzez mój planowany ślub ten wypad nie wypalił. I wiecie co? W ogóle nie przejąłem się tym, bo myśl o tłumach na szlakach mnie zniechęca.
Tak, że jak zacząłem chodzić samemu (bez rodziców) po górach, to każda nowa trasa, obojętnie czy to była Orla, czy Sądecki Beskid, wiązała się z niezłym przeżyciem dla mnie. Nie mogłem spać, przed wypadem. A dziś? Na owe Słowackie, normalnie spałem, zero stresu.
A wy?