Wycieczki szkolne w góry
: 2015-07-21, 13:09
Zakładam nowy temat, bo wypłynął w innym miejscu, a dla mnie temat ciekawy.
Od początku zastrzegam, że nie jestem całkowicie obiektywna, bo jako przewodnik na wycieczkach szkolnych czasem zarabiam.
Niemniej jak już pisałam w innym miejscu - zauważam w górach (a przynajmniej w Tatrach i w innych częściej odwiedzanych miejscach, jak np. Szczeliniec Wielki, Babia Góra) coraz to większe nagromadzenie chamstwa.
To jak zwykle nie dotyczy wszystkich - dotyczy może jakiegoś 5% "turystów", ale niestety w miejscach gdzie tych turystów są setki i tysiące to wystarczy.
Wrzaski w górach, notoryczne schodzenie ze ścieżki, rzucanie wszędzie śmieci (butelki typu PET poniewierają się nawet w jaskiniach).
Jeżeli idę w góry z wycieczką dzieci w wieku 11-14 lat a czasem i starszymi mam na to wpływ, mam autorytet (wsparty "blachą") mogę zwrócić uwagę i wytłumaczyć dlaczego to czy tamto zachowanie jest niewłaściwe.
Od razu na początku mówię, dlaczego na trasie nie ma koszy na śmieci, dlaczego trzeba każdy woreczek i każda butelkę zabrać ze sobą.
Zdarza mi się również dosłownie na każdej wycieczce zwracać uwagę "obcym" dorosłym w obecności dzieci.
Np. taka sytuacja z piątku. Podchodzimy mozolnie tymi cholernymi schodami na Gęsią Szyję. Zwracam uwagę "swojej" wycieczce aby szli ścieżką (chociaż na prawdę nie jest ona wygodna) a nie rozdeptywali trawy obok. Na co jeden z chłopaków od razu zwraca uwagę "a tamci państwo idą obok". Faktycznie schodzi cała rodzinka obok ścieżki.
Wtedy ja się zwracam do tych państwa - "Proszę państwa, czemu idziecie obok ścieżki, dajecie zły przykład dzieciom", na co oni "robimy wam miejsce". Na co ja "ale myśmy właśnie zrobili Wam miejsce abyście mogli zejść", faktycznie już wcześniej wychowawcy wołali "lewa wolna" i cała grupa szła "gęsiego".
To skutkuje i powoduje, że ta rodzinka schodzi na ścieżkę.
Podobnie już potem reagują inni wychowawcy, którzy szli z nami, a są to ludzie w wieku 20-25 lat.
Zdarzało mi się już również (z nieco starszą młodzieżą) znosić z gór cudze śmieci, bez żadnej spektakularnej akcji typu "Czyste Tatry", po prostu jak się coś poniewierało to zabraliśmy.
Wycieczki, które prowadzimy nie są zbyt trudne, bo nie mogą być, ale staramy się zawsze pokazać coś ciekawego, takiego aby było godne zapamiętania.
Nie wiem czy ktoś z tych ludzi kiedyś potem pójdzie w góry samodzielnie, zakładam, że kilka procent - tak. Może przynajmniej kiedy będą mieli te 20 lat nie będą wszędzie rzucać PET-ów i nie będą malować kamieni, bo coś zapamiętają ?
Od początku zastrzegam, że nie jestem całkowicie obiektywna, bo jako przewodnik na wycieczkach szkolnych czasem zarabiam.
Niemniej jak już pisałam w innym miejscu - zauważam w górach (a przynajmniej w Tatrach i w innych częściej odwiedzanych miejscach, jak np. Szczeliniec Wielki, Babia Góra) coraz to większe nagromadzenie chamstwa.
To jak zwykle nie dotyczy wszystkich - dotyczy może jakiegoś 5% "turystów", ale niestety w miejscach gdzie tych turystów są setki i tysiące to wystarczy.
Wrzaski w górach, notoryczne schodzenie ze ścieżki, rzucanie wszędzie śmieci (butelki typu PET poniewierają się nawet w jaskiniach).
Jeżeli idę w góry z wycieczką dzieci w wieku 11-14 lat a czasem i starszymi mam na to wpływ, mam autorytet (wsparty "blachą") mogę zwrócić uwagę i wytłumaczyć dlaczego to czy tamto zachowanie jest niewłaściwe.
Od razu na początku mówię, dlaczego na trasie nie ma koszy na śmieci, dlaczego trzeba każdy woreczek i każda butelkę zabrać ze sobą.
Zdarza mi się również dosłownie na każdej wycieczce zwracać uwagę "obcym" dorosłym w obecności dzieci.
Np. taka sytuacja z piątku. Podchodzimy mozolnie tymi cholernymi schodami na Gęsią Szyję. Zwracam uwagę "swojej" wycieczce aby szli ścieżką (chociaż na prawdę nie jest ona wygodna) a nie rozdeptywali trawy obok. Na co jeden z chłopaków od razu zwraca uwagę "a tamci państwo idą obok". Faktycznie schodzi cała rodzinka obok ścieżki.
Wtedy ja się zwracam do tych państwa - "Proszę państwa, czemu idziecie obok ścieżki, dajecie zły przykład dzieciom", na co oni "robimy wam miejsce". Na co ja "ale myśmy właśnie zrobili Wam miejsce abyście mogli zejść", faktycznie już wcześniej wychowawcy wołali "lewa wolna" i cała grupa szła "gęsiego".
To skutkuje i powoduje, że ta rodzinka schodzi na ścieżkę.
Podobnie już potem reagują inni wychowawcy, którzy szli z nami, a są to ludzie w wieku 20-25 lat.
Zdarzało mi się już również (z nieco starszą młodzieżą) znosić z gór cudze śmieci, bez żadnej spektakularnej akcji typu "Czyste Tatry", po prostu jak się coś poniewierało to zabraliśmy.
Wycieczki, które prowadzimy nie są zbyt trudne, bo nie mogą być, ale staramy się zawsze pokazać coś ciekawego, takiego aby było godne zapamiętania.
Nie wiem czy ktoś z tych ludzi kiedyś potem pójdzie w góry samodzielnie, zakładam, że kilka procent - tak. Może przynajmniej kiedy będą mieli te 20 lat nie będą wszędzie rzucać PET-ów i nie będą malować kamieni, bo coś zapamiętają ?