Strona 1 z 4

Alkohol podczas wycieczek

: 2014-02-06, 17:05
autor: Tępy dyszel
Osobiście podczas przejścia trasy, jeśli nie idę samotnie, czyli z kimś, piwko czy dwa z drugiej strony mi absolutnie nie przeszkadza. Ale np. picie piwa za piwem w liczbie np. 8 sztuk, już nieco by mnie raziło....

W górach, już po przejściu trasy - kein problem. Też bym nie odmówił....

Lecz podczas chodzenia po górach, sam unikam alkoholu jak ognia. Z dwóch ważnych powodów:

1. Nawet podczas minimalnego wysiłku fizycznego (szczególnie latem), alkohol bardzo mnie osłabia i mógłbym kiedyś zostać kolejnym Kasznicą :P
2. Sam sobie dojeżdzam transportem własnym, tam i z powrotem. Stąd picie alkoholu odpada....

Wasza opinia jak w temacie.

: 2014-02-06, 17:08
autor: bton1
Ja preferuję piwko na szczycie lub jakieś 2-3h przed końcem trasy. Więcej nie wypijam.
Chyba, że transport własny, to tak jak Ty Piotrek - ni hu hu.

I też nie ogarniam np. spożycia sześciopaku na Giewoncie.

Ogólnie 1-2-3 piwa mnie pobudzają, a kolejne raczej 'lulają' i też ma to znaczenie.

: 2014-02-06, 17:09
autor: Mirek
Lubię pyffko na trasie,jedno lub dwa . W moim wieku browarek na szlaku działa jak dopalacz. A zaś w schronisku przy ognisku to hulaj dusza piekła nie ma. :DD

: 2014-02-06, 17:22
autor: Basia Z.
Na trasie, a najchętniej na szczycie co najwyżej mały kieliszek nalewki (mniam, mniam). Piwo zdecydowanie nie, bo na podejściu po piwie tracę siły, strasznie się pocę i nic mi się nie chce.

Wieczorem w schronisku - piwo lub dwa dla uzupełnienia elektrolitów.
Jak jest impreza - to coś więcej też może być.

: 2014-02-06, 17:24
autor: Pudelek
Tępy Dyszel pisze:Ale np. picie piwa za piwem w liczbie np. 8 sztuk, już nieco by mnie raziło....


nie bardzo rozumiem, dlaczego Cię razi spożycie przez INNE osoby?

Przyznam się szczerze, że były wycieczki, kiedy w ciągu całodniowej wędrówki z Eco taka liczba piw spokojnie mogła paść - na starcie piwko, potem jakiś popas i piwko, po jakiejś godzinie piwko, mijana knajpa - piwko, albo dwa, itd i ani się patrzysz, a przed schroniskiem strzeliły dwa czteroparki ;)

Tępy Dyszel pisze:Nawet podczas minimalnego wysiłku fizycznego (szczególnie latem), alkohol bardzo mnie osłabia i

u mnie wręcz przeciwnie - w ciepły dzień piw albo dwa potrafi dodać mocnego kopa :)

Tępy Dyszel pisze: Sam sobie dojeżdzam transportem własnym, tam i z powrotem. Stąd picie alkoholu odpada....

dlatego właśnie unikam jazdy samochodem w góry na 1 dzień (między innymi z tego powodu, są oczywiście inne) - bo albo nic się nie mogę napić, albo z zegarkiem w ręku patrzę ile zostało mi do odjazdu i czy mogę się tego piwa napić czy już nie...

: 2014-02-06, 17:28
autor: nes_ska
Ja zasadniczo też nie piję na trasie, bo nie czuję się potem dobrze. Raz mi się zdarzyło na wycieczce z Darkiem, ale niewiele "na rozgrzanie", a potem już chodziłam spokojnie. Wcześniej nie zdarzyło mi się w ogóle. W terenach eksponowanych uważam, że to w ogóle nie jest dla mnie dobry pomysł, bo nie chciałabym się niepotrzebnie narażać.


Wieczorem zazwyczaj piję jedno piwo i na tym się kończy, chyba że jest to jakieś większe spotkanie, wtedy piję więcej, ale lubię w następny dzień jeszcze gdzieś wyjść, więc nie może to być ilość, która by mi to uniemożliwiła ;)

Jeśli chodzi o innych, to wcześniej mi to bardziej przeszkadzało. Odkąd jestem na forum i zderzam się z opiniami innych ludzi, chodzących po górach, postanowiłam być bardziej tolerancyjna ;)

: 2014-02-06, 17:29
autor: Tępy dyszel
Pudelek pisze:nie bardzo rozumiem, dlaczego Cię razi spożycie przez INNE osoby?

Doprecyzuję swą myśl. Trochę by mnie raziło, jeśli ta osoba idzie ze mną na wycieczkę (nie mam na myśli 2-3 piwek a raczej np. 8-10, pitych jedno po drugim).
A co wtedy robią inni, na innych wycieczkach, jest mi obojętne.

: 2014-02-06, 17:32
autor: Piotrek
Generalnie gość słaniający się na szlaku budzi bardziej moją litość i pożałowani niz oburzenie ale ani nie potępiam ani nie pochwalam. Dopóki ów człowiek nie zakłóca mi/innym spokoju to obojętne czy popija czy jara jakieś zielska :lol , nie moja sprawa.
Co innego na noclegu ale to też zależy gdzie, człowiek świadom wie mniej więcej czego się spodziewać w schronisku/chatce i można mniej więcej dostosować swoje wymagania do ewentualnych sytuacji :-)
Obecnie w górach spożywan rzadko i raczej symbolicznie.

: 2014-02-06, 17:33
autor: Pudelek
Tępy Dyszel pisze:Trochę by mnie raziło, jeśli ta osoba idzie ze mną na wycieczkę


a dalej nie rozumiem dlaczego? :D razi Cię, że ona pije, a Ty nie możesz? :D bo tak nie wypada i co ludzie pomyślą? Czy raczej chodzi o to, że boisz się, że po wypiciu zrobi sobie krzywdę? Wtedy najlepiej iść z osobą sprawdzoną, o której wiemy jak zareaguje w danej sytuacji...

nes_ska pisze:Raz mi się zdarzyło na wycieczce z Darkiem, ale niewiele "na rozgrzanie"

to chyba Darek wyjątkowo starał się być grzeczny :o-o

: 2014-02-06, 17:34
autor: nes_ska
Pudelek pisze:to chyba Darek wyjątkowo starał się być grzeczny :o-o


Hm.... Ja byłam na wycieczce z Darkiem i ja wypiłam niewiele :D Chociaż Darek, nie powiem, też cały czas trzymał poziom ;)

: 2014-02-06, 17:39
autor: Tępy dyszel
Pudelek pisze:a dalej nie rozumiem dlaczego? razi Cię, że ona pije, a Ty nie możesz?

Powiedzmy, że czułbym się dyskomforowo gdy mój towarzysz wycieczki zacząłby bełkotać i miał problemy z ustaniem na nogach własnych....

A po wycieczce -hulaj dusza....

: 2014-02-06, 20:43
autor: presto
Piję jedno, dwa piwka w czasie wyjazdu. Jeśli jestem akurat kierowcą to wiadomo, co najwyżej tylko solidny łyk na samym początku wycieczki.
Następnym razem jedziemy pociągiem, więc nikt nie będzie poszkodowany :)

: 2014-02-06, 21:27
autor: sokół
Ja tam lubię jedno, czasem dwa, ale więcej zwykle nie mogę, bo wracam autem. Zresztą mam słabą głowę, to pewnie bym się zataczał przy większej ilości. Ale zimne piwo na szczycie w letnie upały smakuje wybornie.
Innego alkoholu jakoś nie pijam.

: 2014-02-07, 07:18
autor: Dobromił
Piotrek pisze:Obecnie w górach spożywan rzadko i raczej symbolicznie.


To się zmieni.

: 2014-02-07, 09:42
autor: TNT'omek
Nie jestem z tych co za kołnierz wylewają ,ale... szedłem kiedyś z grupą która co pół godziny robiła przerwę na piwko. I tu mnie szlag chciał trafić. Bo po paru przerwach towarzystwo mówiło coraz głośniej , a szło coraz wolniej...
Jestem zdania, że albo idziemy albo pijemy :D Kieliszeczek czegoś pysznego na szczycie, tak do czekolady i naprzód...
Inaczej sprawa wygląda na koniec dnia... biwak , ognisko, flaszeczka :D ale też bez przesady , skoro mam następnego dnia ,12h iść z plecakiem.
Kiedyś na Nocy Krawculi , rano doszliśmy do )( Glinka , był tam taki słowacki sklepik. Lody ciastka i...tani alkohol. Piwko wypiłem , nie powiem, ale chłopaki tak dolali do dupy ,że nie umieli na Krawców wyleźć :D Ja już złaziłem z powrotem na Glinkę ,a oni dalej od drzewa do drzewa po górę się wlekli nawołując się na cały las :D