Który odcinek i jakiego szlaku dał Ci najbardziej w dupę?
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Nie pamiętam już, dokąd szedłem kiedyś w Bieszczadach w czasie deszczu, który sobie może nie intensywnie, ale bardzo równo i wytrwale padał. A tamte łupki mają to, do siebie, że w czasie suchej pogody jest klepisko, zaś w czasie takiej, jaka wtedy panowała, śliskie, tłuste błoto. Pół biedy, gdy nachylenia nie przekraczały granic przyzwoitości, ale w pewnym momencie, gdy trzeba było przebyć strome zbocze, masakra, założył bym raki, gdyby przyszło mi do głowy je wziąć na letnią wycieczkę, z boku gęste kolczaste krzaczory, łapałem się jakiś gałęzi wchodząc do momentu, gdy coś wyrwałem i zaliczyłem zjazd na plecach. Potem było mi już wszystko jedno i podchodziłem na czterech wbijając paluchy w błoto, jak na tatrzańską zimową przełęcz na żywca. Na marginesie zabłądziłem wtedy.
To chyba była moja najgorsza w życiu tura w górach
To chyba była moja najgorsza w życiu tura w górach
luknij na moje panoramy i galerie
Wielokrotnie już tu wspominane Oszust i Świtkowa w Żywieckim. Szliśmy tamtędy dwa lata temu z Rycerzowej na Krawców (granicznym). Deszczyk popierdzielał niczym w 97 podczas powodzi. Coorvy fruwały gęsto. Jednak punkt kulminacyjny nastąpił na końcówce podejścia pod Oszust. Jakiś krzok nie wytrzymał ciężaru mojego cielska i pojechałem w tym błotku. Początkowo na brzuchu, a po dwóch metrach obróciło mnie na plecy. Łatwo sobie wyobrazić, że po zatrzymaniu wyglądałem jak Jożin z Bażin
darkheush pisze:Łatwo sobie wyobrazić, że po zatrzymaniu wyglądałem jak Jożin z Bażin
Pytanie brzmi - czy takiego Ciebie wpuszczonoby do pewnych przybytków turystycznych ?
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Mnie sie jeszcze przypomniał szlak, w sumie nie jakiś dramatyczny, ale warunki były z lekka męczące
Otóż zimą z dawnym kolegą DzekiemK zamiarowaliśmy zjeść drugie śniadanie na Baraniej. Z Radziechów było ok, wydeptane ale po dojściu do czerwonego ślad się urwał-widać ludzie zawracali albo co? Stwierdziliśmy, że dalej jakoś przejdziemy a na odcinku Skrzyczne-Barania będzie pewnie wyjeżdżone przez narciarzy i skutery. Ale na na otwartym terenie jak na morzu, fale śniegu tak do pasa, mokrego i ciężkiego. Gacie od razu przemokły, po pół godzinie nie byliśmy nawet w ćwiartce odcinka. W połowie mordęga była już okrutna, co krok wyrywanie się z gęstego gluta, czołganie się nie wiele pomagało, kumpel stwierdzi że zostaje tu do wiosny
No ale doszliśmy. To była Męka Pańska wtedy i długo pamiętałem tą wycieczkę.
Otóż zimą z dawnym kolegą DzekiemK zamiarowaliśmy zjeść drugie śniadanie na Baraniej. Z Radziechów było ok, wydeptane ale po dojściu do czerwonego ślad się urwał-widać ludzie zawracali albo co? Stwierdziliśmy, że dalej jakoś przejdziemy a na odcinku Skrzyczne-Barania będzie pewnie wyjeżdżone przez narciarzy i skutery. Ale na na otwartym terenie jak na morzu, fale śniegu tak do pasa, mokrego i ciężkiego. Gacie od razu przemokły, po pół godzinie nie byliśmy nawet w ćwiartce odcinka. W połowie mordęga była już okrutna, co krok wyrywanie się z gęstego gluta, czołganie się nie wiele pomagało, kumpel stwierdzi że zostaje tu do wiosny
No ale doszliśmy. To była Męka Pańska wtedy i długo pamiętałem tą wycieczkę.
Stoh w Małej Fatrze, podejście od Kral'ovan - parszywe podejście... 1200 m różnicy wzniesień, głównie las, las i las, żadnych widoków (poza czasem odsłaniającą się doliną wagu). Dopiero na godzinke od samego szczyt można pozachwycać się widokami. Ze Stoha przy dobrej pogodzie piękne widoki na otaczające pasma górskie. Lepsze podejście wydaje się od strony Stefanovej lub z Rozsutca.
Odcinków, które dały mi w kość jest sporo. W głównej mierze było to spowodowane tym, że nie miałem kondycji. W ostatnich latach przypominam sobie podejscie na Mosorny Groń od Wodospadu na Mosornym Potoku - choć nie jest specjalnie cieżkie, wyjątkowo sprawiło nam ogromne trudności. Duże problemy miałem także w czasie podejścia na Wielki Rozsutec w Małej Fatrze. Odkąd jednak zacząłem trenować piłkę nożną (czyli od dwóch lat) większe podejścia mi nie sprawiają problemów. Na Banówkę, czy na Poludniovy Grun w Małej Fatrze wszedłem jako pierwszy z całej ekipy,.
W zeszłym roku wybrałam się na 2 dni do Kamesznicy z zamiarem wejścia na Baranią Górę. I weszłam z Kamesznicy Górnej (szlak żółty i zielony) a zeszłam czarnym. I sam szlak był świetny, ale powrót asfaltem w butach trekkingowych do Kamesznicy Górnej przez ponad 3 godziny (może więcej, pamięć ludzka jest zawodna) był masakryczny. Miałam tak spuchnięte kostki, że już mi się w butach nie mieściły i zastanawiałam się jak ja dojdę. Chyba nigdy nie czułam takiego zmęczenia jak wtedy.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
To wszystko wina Kamesznicy. To okrutna miejscowość - tyran w czerni wprowadził wesela bezalkoholowe.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Sporo jest takich odcinków, ale to w mniejszym stopniu zależy od rzeczywistych trudności szlaku, a znacznie więcej od moich predyspozycji w danym dniu.
Zdarza mi się, ze trudny odcinek idzie mi się wspaniale, a jakiś łatwy - noga za nogą.
Ogólnie najbardziej nie lubię odcinków nudnych.
Kiedyś (to nawiązanie do innego wątku) odcinek Górnego Płaju od schroniska na Markowych na Przełęcz Lipnicką szłam 4 godz. Były to godziny od 1.30 do 5.30 w nocy z 31.12 na 01.01 kolejnego roku. Na ścieżce był żywy wodny lód, jak na lodowisku, a ja nie miałam raków, bo nie sądziłam aby mogły by być mi potrzebne w Beskidach.
Po dojściu wreszcie na Krowiarki mocno bolały mnie nadgarstki tak silnie ściskałam kije.
Zdarza mi się, ze trudny odcinek idzie mi się wspaniale, a jakiś łatwy - noga za nogą.
Ogólnie najbardziej nie lubię odcinków nudnych.
Kiedyś (to nawiązanie do innego wątku) odcinek Górnego Płaju od schroniska na Markowych na Przełęcz Lipnicką szłam 4 godz. Były to godziny od 1.30 do 5.30 w nocy z 31.12 na 01.01 kolejnego roku. Na ścieżce był żywy wodny lód, jak na lodowisku, a ja nie miałam raków, bo nie sądziłam aby mogły by być mi potrzebne w Beskidach.
Po dojściu wreszcie na Krowiarki mocno bolały mnie nadgarstki tak silnie ściskałam kije.
Dodam prawie na świeżo.
Rytro Cyrla (czerwony GSB). Po przekroczeniu Popradu i zejściu z asfaltu zaczyna się ponad godzinne wypruwanie flaków z posoleniem, popieprzeniem i polaniem sosem tabasco. Prawie się pożygałem po drodze.
Łabowska Łomnica Zdrój (niebieski). Niby schodziłem tym szlakiem, ale nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do podejścia nim, nawet na lekko. W pół drogi miałbym zawał, wylew i uraz twarzoczaszki spowodowany pociągnięciem za spust obrzyna przystawionego do skroni
Szczawnica Sokolica (niebieski). Gdyby nie jumarowanie łapami po poręczach, to bym tam kurva nie wylazł. Prawie użyłem środków nasercowych. Wiem, stary już jestem
P.S. Tak mnie się przypomniało.
Wszystkim moim antagonistom polecam żółty z Rzyk Praciaków na Smrekowicę w Beskidzie Małym. Nie żeby mi z ryja zwisała czerwona krawatka po kolana. Nic z tych rzeczy!!! Bardzo przyjemny i spacerowy chodnik... Do zajebania jeden krok...
Rytro Cyrla (czerwony GSB). Po przekroczeniu Popradu i zejściu z asfaltu zaczyna się ponad godzinne wypruwanie flaków z posoleniem, popieprzeniem i polaniem sosem tabasco. Prawie się pożygałem po drodze.
Łabowska Łomnica Zdrój (niebieski). Niby schodziłem tym szlakiem, ale nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do podejścia nim, nawet na lekko. W pół drogi miałbym zawał, wylew i uraz twarzoczaszki spowodowany pociągnięciem za spust obrzyna przystawionego do skroni
Szczawnica Sokolica (niebieski). Gdyby nie jumarowanie łapami po poręczach, to bym tam kurva nie wylazł. Prawie użyłem środków nasercowych. Wiem, stary już jestem
P.S. Tak mnie się przypomniało.
Wszystkim moim antagonistom polecam żółty z Rzyk Praciaków na Smrekowicę w Beskidzie Małym. Nie żeby mi z ryja zwisała czerwona krawatka po kolana. Nic z tych rzeczy!!! Bardzo przyjemny i spacerowy chodnik... Do zajebania jeden krok...
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
darkheush pisze:Niby schodziłem tym szlakiem, ale nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do podejścia nim, nawet na lekko.
Tak czy siak - moim zdaniem - strome podejścia robić lepiej w kierunku do góry.....
Ps. Ze szlaków dających w dupę a przeze mnie wcześniej nie wymienionych - Gancarz znad Czuby.
darkheush pisze:Dodam prawie na świeżo.
Rytro Cyrla (czerwony GSB). Po przekroczeniu Popradu i zejściu z asfaltu zaczyna się ponad godzinne wypruwanie flaków z posoleniem, popieprzeniem i polaniem sosem tabasco. Prawie się pożygałem po drodze.
Łabowska Łomnica Zdrój (niebieski). Niby schodziłem tym szlakiem, ale nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do podejścia nim, nawet na lekko. W pół drogi miałbym zawał, wylew i uraz twarzoczaszki spowodowany pociągnięciem za spust obrzyna przystawionego do skroni
Szczawnica Sokolica (niebieski). Gdyby nie jumarowanie łapami po poręczach, to bym tam kurva nie wylazł. Prawie użyłem środków nasercowych. Wiem, stary już jestem
P.S. Tak mnie się przypomniało.
Wszystkim moim antagonistom polecam żółty z Rzyk Praciaków na Smrekowicę w Beskidzie Małym. Nie żeby mi z ryja zwisała czerwona krawatka po kolana. Nic z tych rzeczy!!! Bardzo przyjemny i spacerowy chodnik... Do zajebania jeden krok...
Jak będzie tworzony pomnik Umęczonego Turysty to zgłoś się do rzeźbiarza
Dla mnie najgorsze są wymienione już:
1. Oszus- z każdej strony (podchodziłem od Przeł. Glinka, a schodziłem w kierunku Rycerzowej.
2. Stoh- raz na nim byłem. Schodząc z niego dwa razy się pośliznąłem (w przeciągu ok. 5 min...). Podczas ostatniego wyjazdu w Małą Fatrę nie chciało już nam się na niego wchodzić i wybraliśmy trawers żółtym szlakiem.
Oraz dodałbym do tego zejście z Lackowej w kierunku Izb. Z pełnym plecakiem i namiotem daje popalić!
1. Oszus- z każdej strony (podchodziłem od Przeł. Glinka, a schodziłem w kierunku Rycerzowej.
2. Stoh- raz na nim byłem. Schodząc z niego dwa razy się pośliznąłem (w przeciągu ok. 5 min...). Podczas ostatniego wyjazdu w Małą Fatrę nie chciało już nam się na niego wchodzić i wybraliśmy trawers żółtym szlakiem.
Oraz dodałbym do tego zejście z Lackowej w kierunku Izb. Z pełnym plecakiem i namiotem daje popalić!
https://picasaweb.google.com/109771017774908094590
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości