Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Mały Szlak Beskidzki - Maj 2023

Autor Wiadomość
Coldman 


Wiek: 26
Dołączył: 19 Maj 2020
Posty: 1094
Skąd: Wysoczyzna Kaliska

  Wysłany: 2023-05-22, 22:30   Mały Szlak Beskidzki - Maj 2023

Hej
Natłok pracy i zajęć ewidentnie opóźnił napisanie tej relacji, ciężko się pozbierać, nawet przy wolnym czasie, ale się udało i dzisiaj zabieram Was na Mały Szlak Beskidzki.

Długo planowałem ten wyjazd, wiele przygotowań, ale to chyba, była pierwsza wycieczka, w której plecak był gotowy 3 dni przed wyjazdem.

Dzień I
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3mo02

Wyruszyłem wcześnie rano autem z ojcem i jego kolegą, droga przebiegała spokojnie do momentu korku na A4 obok Krakowa i później na Zakopiance, nowy tunel zrobił na mnie wrażenie.
Zaparkowałem w Rabce-Zdrój na moim stałym darmowym parkingu.


Na szlaku było lekko pochmurnie, zapowiadało się na deszcz. Miejscami błotko dokuczało.


Ten kawałek szlaku jest mi dobrze znany, szkoda, że w tym momencie nie jest już kawałkiem MSB. Tempo spokojne dostosowane do towarzyszy. Perć Borkowskiego pierwsza atrakcja na trasie, szlak prowadzi tutaj dużym gołoborzem, wśród złomowiska luźnych skał i obok pionowego urwiska.


Tutaj też ukazały się po raz pierwszy Tatry, zamglone, ale widoczne :D




Ostatnie podejście pod schronisko zapamiętałem jako ciężką ścianę, ale teraz jakoś łatwo mi to przyszło. Wchodzę do schroniska a tam pustki, co mnie bardzo zadowoliło, podbiłem pieczątkę i zamówiłem żurek, gulasz oraz piwko na dobry start.


15:55 Pamiątkowe foty, kropka zaliczona i ruszyłem w 20km drogę. Jak na pierwszy dzień to chyba zbyt duże wyzwanie sobie dałem :D


Zejście z Lubonia bardzo średnie, strome, wystające korzenie, trzeba było naprawdę uważać.


Na szczęście dość szybko minęło, za to pogoda zaczęła się psuć i lekko zaczęło kropić. Pierwsze zdjęcie Lubonia ze szlaku.


Szlak wyszedł na asfalt, ale widoki cały czas dopisywały.


Dalej minąłem Złote Wierchy 535m n.p.m i dotarłem do Mszany Dolnej.


Tak sobie tutaj ubierałem kurtkę przeciwdeszczową, żeby za chwilę ją ściągnąć i tak w kółko. Na szczęście pogoda wynagrodziła mi moje trudy tęczą i piękną panoramą miasta.











Na podejściu na Lubogoszcz uświadomiłem sobie, że czas mam średni i musiałem przyspieszyć tempo. Szlak tutaj dosyć przyjemny, na szczycie Lubogoszcz uraczył mnie miejscem biwakowym, ławeczkami, tabliczkami.





Zaczęło się robić ciemno, więc zrobiłem parę fotek na zejściu i szybko na nocleg, żebym zdążył się zameldować. Pod chatą byłem o 20:55. Stałem pod drzwiami 5 minut, ale się udało. Obiekt "Pod Różą" mogę polecić, było wszystko co potrzeba w dobrym standardzie




Tak więc od czerwonej kropki zrobiłem 20km w czasie 5h co daje średnią 4.0km/h

Dzień II
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3mo0i

Na szlak wyruszyłem o 09:26. Tak wiem to późno, ale musiałem odespać wczorajszy dzień i pierwsze zakwasy :D
Na dworze pogoda barowa, niebo było pokryte mgłą.


Pierwsze podejścia dosyć przyjemne pod górę i z górki i tak cały czas się szło. Szlak aż za dobrze oznakowany w niektórych miejscach i las się ciągnął i ciągnął.


Koło 10:00 spotkałem pierwsze piechura na MSB, potem już ludzi coraz więcej, najpierw w Bacówce na Wierzbanowskiej Górze, gdzie zobaczyłem tabliczki z dystansem do pokonania, dla mnie taki symbol szlaku długodystansowego.





Potem podejście na Lubomir, szczyt KGP, gdzie na początku stało 1000 znaków droga prywatna :D Ten fragment szlaku mi się spodobał dzięki wielu tablicom poświęconym wiedzy z zakresu astronomii, czym się interesuje poniekąd.


Obserwatorium na szczycie było zamknięte, sezon się jeszcze nie zaczął. Mały tłum ludzi pozujących przed tabliczką, ja również szybka fota i liczył się tylko obiad w schronisku :D




Schronisko PTTK na Kudłaczach, spałem już tutaj wcześniej, ludzi tak w miarę, więc na spokojnie mogłem sobie zamówić jedzonko. Tutaj moje objawienie, nigdy nie byłem przekonany spróbować zupy czosnkowej, tutaj zrobiłem to pierwszy raz i była przepyszna. Jeszcze ta grzanki i ser żółty na górze, zajebiste :D




Zejście spokojne, z małymi szczytami po drodze, tak idę i spojrzałem na mapę, że szczyt nie idzie przez Uklejne (oczywiście pomyślałem, że może mi go zabraknąć, do jakieś odznaki xD), więc zeszłem z czerwonego i udałem się na wierzchołek gdzie zastałem kopiec Jana Pawła II, gdzie dorzuciłem kamień na górę :D




Przy Myślenicach szlak prowadzi obok dawnej skoczni narciarskiej K-45 oraz przez Rezerwat Zamczysko na Łabą, gdzie mamy ruiny wieży strażniczej i pozostałości głębokiej fosy z ok. XIII wieku.






Atrakcyjne miejsce, szlak tutaj kręty schodzi do samego miasta, gdzie kończę dzisiejszy dzień w Willi Wisła. Nowocześnie i ładnie w środku duże TV, tylko materac za miękki.
Koniec na dziś 17:00, średnia 3.65 km/h

Dzień 3
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3mo2n
Start: 08:16
Kolejny dzień, dzisiaj już szybciej się zebrałem i nogi już przywykły więc z kopyta ruszyłem na szlak, który przechodzi tutaj pod drogą przez którą jechałem pod Luboń :D


Przejście mostem a potem ulicami miast Myślenice było dobrą rozgrzewką, to tutaj zauważyłem pierwszego człowieka z plecakiem, który podążą w tym samym kierunku co ja, niestety przez wypłatę w bankomacie i późniejsze piękne widoki nie udało mi się go dogonić.




Szlak pokazał widoki na całą okolicę, po drodze natknąłem się na rozdarte drzewo i kapliczkę. Lipka Myślenicka tak to nazywają.






Wszedłem do lasku, a tam parę osób wypoczywało na Polanie Mikołaj, byłem zdziwiony, że tu nawet boisko do siatkówki mają :)


Udało mi się dogonić pierwszego podróżnika i od razu się zapoznać, szliśmy dalej aż do miejsca odpoczynku przy kapliczce św. Huberta. Ławeczki pod dachem, miejsce do spania, tutaj też poznałem kolejnych 2 wędrowców MSB i razem zjedliśmy śniadanie. Kolega już poznał moje tempo i stwierdził, że zaraz go przegonie, poszedł prędzej tamci też się zebrali i nikt nie zauważył najpiękniejszego widoku na Tatry na MSB. Stałem tu 15 minut robiąc zdjęcia i rozpoznając Gerlach, Łomnicę, Lodowy, Świnice...




Wędrówka na szlaku wyglądało aktualnie tak: co dogoniłem i przegoniłem znajomych to oni mnie przeganiali i tak w kółko. Dlaczego? Oto odpowiedź
















Nie mogę po prostu przejść obojętnie w takich miejscach, gdzie na horyzoncie mam tyle wierzchołków. Każdy z nich to osobne wspomnienie zapisane w głowie. Zamglona, ledwo widoczne Romanka przynosi tak wiele obrazów przed oczami. Każdy szczyt ma zapisaną historię, dlatego tak bardzo uwielbiam być w takich miejscach. Dlatego tym więcej jestem w górach tym wszystko wokół staje się lepsze. W ludziach na szlaku nie widziałem tyle entuzjazmu :D








Szlak tutaj prowadził przez Pasmo Babicy, najwyższe w okolicy, przyjemne tempo i znów wszyscy znikli za mą. Upał dawał czadu, widziałem wędrowca co prosił o wodę okolicznego gospodarza.


Ogólnie na zegarku 15:35, a już zakończyłem dzisiejszy szlak.
Średnia 4.1km/h taka pogoda, mógłbym iść śmiało jeszcze z 12km. No, ale cóż zrobić... Ośrodek Zakrzów mój nocleg, organizacyjnie to oni leżą, nawet normalnej recepcji nie ma, pokoje w miarę, trochę PRL. Pozostało mi tylko resztę popołudnia spędzić na leżeniu :D




Dzień 4
https://mapa-turystyczna.pl/route/3mo0l

Zjadłem śniadonko w ośrodku, nawet spoko było i o 07:30 wyruszyłem na szlak.
Coraz wcześniej udaje mi się wyjść :D Początek dnia mój ulubiony, powolne zejście, stado baranów, przyjemna pogoda.


W Zembrzycach miałem zrobić zakupy, bo zrobiło się pusto w plecaku, ale wchodzę do sklepu jak zobaczyłem kolejkę pań to sobie odpuściłem i poszedłem dalej xD Jakoś sobie poradzę.




Podejście pod Gołuszkową górę z widokami. Tu tak przypadkowo udało mi się prawdopodobnie wyhaczyć ostatni punkt startowy MSB czyli Luboń Wielki.






Idę sobie głodny w kozich skałkach i tak jeszcze sprawdzam, a może trafi się jeszcze jakiś sklep przed Leskowcem, tak przybliżam mapę, patrze z niedowierzaniem, a tak wyświetla się Pizzeria Jowicz przy samym szlaku oraz sklep obok, sprawdzam w google otwarte, więc pewnym, ale ostrożnym krokiem schodzę na jedzonko. Po drodze już widać schronisko na Leskowcu.






Nastawiłem się na pyszną pizze, wchodzę do lokalu, a tam najmniejsza pizza to 40cm. Nie pozostało mi nic więcej niż ją kupić :D Polecam restaurację.


Dawno nie miałem takiego ciężkiego podejścia, ledwo wchodziłem z rozdętym brzuchem, co najlepsze mimo takich gabarytów dogoniłem kolegę i obiecałem sobie, że w Leskowcu kupuje piwko.




Z taką motywacją schronisko zostało szybko zdobyte. Zaczęło się zbierać na burzę, kolejka do baru długa, ale ciemny lager był tego wart. Nie było czasu się rozkoszować od razu ruszyłem dalej, żeby jak najszybciej dotrzeć do potrójnej i zmoknąć jak najmniej. Tak to mniej więcej wyglądało:
https://youtube.com/shorts/pIl-piXmlrQ







Dalej już tylko był Rezerwat Madohora z Łamaną Skałą, gdzie jest umieszczona jedna z moich ulubionych górskich opowieści o krowie. Tutaj się już na maxa rozpadało, nic mi nie pozostało tylko jak najszybciej dojść do chatki :D


Do chatki pod potrójną nie wchodziłem nawet, zauważyłem, że nowy wyciąg pobudowali.




O 17:10 zakończyłem trasę, ale, że na chwilę przestało padać to wbiłem najpierw na Potrójną.
Przy tylu dzisiejszych przerwach moje tempo wyniosło 3.56km/h. W chatce byłem pierwszy, nikogo nie było, pani mi tylko powiedziała co i jak, i tak się powoli wszyscy schodzili. Ulewa znów powróciła, a ja wykąpany mogłem z radością oglądać ludzi, którzy cali zmoknięci przychodzili na nocleg. Jako jedyny nie musiałem suszyć rzeczy :D Ostatni z Zakrzowa przybyli koło 21:00. Moja grupka z Poznania "Górskie Łaziki" często tutaj bywają i tak patrzę na ścianę o nawet plakat przyczepili, ale tak po chwilę do mnie dotarło, że to oni tylko my z forum :D







Dzień 5
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3mfu3
Jako, że przede mną było prawie 30km trasy, a pociąg miałem po 16:00 musiałem wcześnie wyruszyć. 06:42 już dreptałem po mokrym, błotnistym szlaku. Wiedziałem, że taki dzień musi się zdarzyć na szlaku długodystansowym. Pełne wyposażenie przeciwdeszczowe i trzeba było posuwać się do przodu, a padało nieprzerwanie.




W takich warunkach wyciąganie aparatu równało się z jego zaparowaniem, więc zdjęć robiłem niewiele. Na Kiczerze pierwszy przystanek pod dachem, jakaś para pakowała swój namiot i również kończyła szlak.


Krok za krokiem pokonywałem swoje małe cele, a w butach woda przemiło chlupała.
Znowu nie uświadczyłem widoków na górze Żar, schowałem się na chwilę pod dachem i akurat pani otwierała restauracje. Jakakolwiek przerwa na ugrzanie się czy wysuszenie nie miała sensu, póki moje ciało trzymało temperaturę było git. Wełna merino i nowa kurtka przeciwdeszczowa dawała radę, z reszty wodę można było wyciskać litrami. Schodząc do zapory, gdzie miejscami prześwitywało jezioro poczułem się jak w Norwegii.




Rozpocząłem ostatnie podejście na MSB. O dziwo pamiętałem je jako trudniejsze, ale za to krótsze. Wcześniej tutaj szedłem nocą biorąc udział w Beskidzkiej Chłoście.


Do Chrobaczej Łąki nie zaglądałem, cały czas posuwałem się do przodu, szlak temu sprzyjał, bo ostateczne zejście z Gaików, bardzo przyjemne. W końcu pojawiła się na horyzoncie wieża kościoła w Straconce. Nie spodziewałem się, że aż tak bardzo wyczekiwałem ten moment, ale okoliczności przyrody nie zachęcały do dalszej drogi. W końcu dorwałem tą kropkę, szkoda, że nie ma jej gdzieś na normalnej wysokości (chyba, że nie widziałem :D ) Ludzi na mecie brak, porobiłem kilka zdjęć, myk na przystanek gdzie po 10 minutach odjechałem w kierunku dworca.




Szlak ukończyłem o 13:50(tempo 4km/h), na dworcu byłem o 14:30, przebrałem co mogłem i wybrałem się na pizze do Pizzerii Piastowskiej (5/5). Jak już się wysuszyłem to podróż minęła dobrze, w domu byłem o 23:00

Podsumowanie:
Ilość km realna 142.4
Średnia prędkość: 3.85km/h
Przewyższenia: 5841m
Czas spędzony na szlaku 36h 41 minut (Szacowany z mapy 43h)

Dostałem od tego szlaku dokładnie tego czego oczekiwałem. Wielkiej przygody, pięknych widoków, wszelkich warunków atmosferycznych. Cały trud związany z przygotowaniem, opłacił się. Każdego następnego dnia czułem się coraz lepiej i mógłbym dalej iść. Brakowało mi trochę wolności związanej z noclegami, więc na GSB robię na odwrót i mam tylko 1 nocleg zaklepany i pełna swoboda. Fajnym uczuciem było z pewnością przekraczanie różnych pasm i obserwowanie zachodzących tam zmian. Była to solidna lekcja szlaków długodystansowych, dobrze było zapisywać wszelkie dane, teraz będzie mi łatwiej planować górskie dni. Na pewno na takich trasach muszę się zmuszać i codziennie pisać w telefonie relację dnia, dzięki której ogólna opowieść będzie lepsza.
_________________
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Ostatnio zmieniony przez Coldman 2023-05-22, 22:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5520
Wysłany: 2023-05-22, 22:58   

Nigdy nie szedłem MSB jako całość, ale wydaje mi się, że byłem na każdym jego metrze, a niektóre odcinki przechodziłem wielokrotnie. Wszak z racji bliskości w Beskid Mały i Makowski jeździłem bardzo często. Pogoda mieszana, pewnie wolałbyś mniej deszczu, ale trzeba się cieszyć, że słońce też było. 4 dni solidnego łażenia w szybkim tempie - brawo :)

Coldman napisał/a:
Lipka Myślenicka tak to nazywają.
Popatrz jak czas płynie...


_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2023-05-22, 23:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2023-05-22, 22:58   

Trzeci dzień chyba najciekawszy. Nie tylko ze względu na najlepszą pogodę ale pod kątem widokowym.

Odnośnie GBG, to nie myślałeś żeby zabrać namiot?. Rozbijał byś się gdzie przyjdzie ochota :)
 
 
opawski1 


Wiek: 26
Dołączył: 21 Lut 2016
Posty: 1051
Skąd: Prudnik
Wysłany: 2023-05-22, 23:29   

Zaczynając czytać Twoją relację myślałem, że będzie jak w przypadku mojego przejścia MSB 4 lata temu, najpierw zlewa i zabawa z ubieraniem i ściąganiem płaszcza a potem już piękna pogoda do końca, ale jednak Cię zlało jeszcze solidnie w ostatni dzień ;)

Cytat:
Koło 10:00 spotkałem pierwsze piechura na MSB, potem już ludzi coraz więcej, najpierw w Bacówce na Wierzbanowskiej Górze, gdzie zobaczyłem tabliczki z dystansem do pokonania, dla mnie taki symbol szlaku długodystansowego.

Tych tabliczek jak ja szedłem tam nie było, fajna sprawa! bacówka była po remoncie i miłym zaskoczeniem, spodobała mi się. :)

Mnie na tym szlaku najbardziej urzekł odcinek Kasina - Luboń (w Twoim przypadku odwrotnie ;) ), Miałem tam najlepszą pogodę i widoki... Z polan pod Lubogoszczą podziwiałem mgły w dolinach, a potem jak parowały góry :)

Cytat:
Na szlak wyruszyłem o 09:26. Tak wiem to późno, ale musiałem odespać wczorajszy dzień i pierwsze zakwasy :D

Na GSS to była nasza standardowa pora wyjścia, dla mnie wcale nie późna. Lubię się polenić z rana, mimo, że szybko wstaje (na wschody) na takich przejściach ;)

Cytat:
Zejście spokojne, z małymi szczytami po drodze, tak idę i spojrzałem na mapę, że szczyt nie idzie przez Uklejne (oczywiście pomyślałem, że może mi go zabraknąć, do jakieś odznaki xD), więc zeszłem z czerwonego i udałem się na wierzchołek gdzie zastałem kopiec Jana Pawła II, gdzie dorzuciłem kamień na górę :D

Uklejna jest do odznaki Krzyże na Górskim Szlaku, jak zbierasz :P Byłem tam, ale zapomniałem, że czerwony tam nie biegnie i trzeba było zboczyć ;)

To samo miejsce, traktor stał? ;)




Cytat:
Stałem tu 15 minut robiąc zdjęcia i rozpoznając Gerlach, Łomnicę, Lodowy, Świnice...

Cytat:
Nie mogę po prostu przejść obojętnie w takich miejscach, gdzie na horyzoncie mam tyle wierzchołków. Każdy z nich to osobne wspomnienie zapisane w głowie. Zamglona, ledwo widoczne Romanka przynosi tak wiele obrazów przed oczami. Każdy szczyt ma zapisaną historię, dlatego tak bardzo uwielbiam być w takich miejscach. Dlatego tym więcej jestem w górach tym wszystko wokół staje się lepsze. W ludziach na szlaku nie widziałem tyle entuzjazmu :D

Cytat:
Ogólnie na zegarku 15:35, a już zakończyłem dzisiejszy szlak.

Ja bym w takim miejscu przy takich widokach stał godzinę przynajmniej. Zrzucił grata, otworzył piwo i wylegiwał się na łące i podziwiał widoki :P Tym bardziej, że miałeś tyle czasu jak po 15 byłeś na końcu dnia
ale rozumiem Twój entuzjazm jak się widzi rozległą panoramę i wylicza tu się było, tam się łaziło i wspomina wędrówki :)
Ogólnie odcinek Myślenice - Zembrzyce uważałem za najbardziej nudny na trasie MSB, a Ty miałeś stamtąd takie piękne panoramy. Soczyście zielone łąki, kwitnące żółte mniszki i białe Tatry to super połączenie! :) Teraz sobie przypominam, że ten odcinek pokonywałem jakoś bez entuzjazmu, w lekkim kryzysie, schowałem aparat i cyknąłem jedynie kilka byle jakich fot telefonem... Byłem zmęczony tego dnia, było dość upalnie, mieliśmy wtedy do przejścia 55 km (po 40 km dzień wcześniej), a znajomi jeszcze gonili...

Cytat:
Dalej już tylko był Rezerwat Madohora z Łamaną Skałą, gdzie jest umieszczona jedna z moich ulubionych górskich opowieści o krowie.

Fajna opowiastka! Nie znałem jej! :) [/quote]

Też nie lubię mieć sztywnego planu przy przejściach, ale na GSS miałem mniej więcej poplanowane odcinki (nie zawsze się tego trzymałem), gdzie mogę spać. Nocleg wtedy rezerwowałem dzwoniąc zazwyczaj dzień przed, albo rano ze szlaku. Z namiotem niby fajna sprawa, ale więcej kg jest do targania... więc na taki GSB to w moim przypadku nie
Ja muszę w końcu kupić namiot i pójść gdzieś na początek na 2 dni choćby i zobaczyć jak się będę z tym czuć ;)

Widzę, że szlaki długodystansowe Cię wciągają. Gratuluję przejścia! :D
_________________
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Profil Facebook
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9383
Wysłany: 2023-05-23, 06:00   

Bardzo fajna relacja z długodystansowej trasy, tereny znam, chyba w każdym z tych miejsc byłem przynajmniej raz, więc wspomnienia powróciły :)

Też bym chciał, ale niestety nienjest to takie łatwe ...

Gratulacje i czekam na GSB.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2023-05-23, 08:16   

Na początek - gratulacje ukończenia kolejnego szlaku! :)
Narzekań nie będzie ;)

Adrian napisał/a:
Też bym chciał, ale niestety nienjest to takie łatwe ...

Praca, żona, itd ;) znam. Jednak to właśnie MSB mnie jakoś najbardziej interesuje, w sensie wędrówki od kropy, do kropy. Ja nie znam odcinka od Zembrzyc do Myślenic, a nawet w sumie do Kudłaczy - biała plama na mapie.
Tylko ja bym wolał iść od BB.
Ale
opawski1 napisał/a:
Zrzucił grata, otworzył piwo i wylegiwał się na łące i podziwiał widoki

właśnie takie przejście mnie interesuje :D

opawski1 napisał/a:
muszę w końcu kupić namiot

Ja długo się szukałem optymalnego. Niestety są lekkie ale kosztują sporo, ja kupiłem ważący nieco ponad 3kg, w promocji za ok 500 zł. Te lekkie to i 3x razy tyle :rol jak dla mnie za dużo, chyba że bym się wciągnął bardzo, ale na moje wyjścia (rok temu 2) to nie ma sensu.

Coldman, to czekam na relację (cierpliwie, nie poganiam) z GSB. Pogody życzę dobrej :)
 
 
Coldman 


Wiek: 26
Dołączył: 19 Maj 2020
Posty: 1094
Skąd: Wysoczyzna Kaliska

Wysłany: 2023-05-23, 17:51   

Piotrek napisał/a:
Trzeci dzień chyba najciekawszy. Nie tylko ze względu na najlepszą pogodę ale pod kątem widokowym.

Odnośnie GBG, to nie myślałeś żeby zabrać namiot?. Rozbijał byś się gdzie przyjdzie ochota :)


Dla mnie 4 dzień był najlepszy, najwięcej się działo od świtu do nocy :D

Nie mam lekkiego namiotu, nie oszukujmy się dodatkowe kilogramy zwalniają. Można też tarp, ale według doświadczonych wędrowców to zupełnie niepotrzebna rzecz. Ja też tak uważam, zawsze się coś znajdzie, w dodatku prąd co drugi dzień potrzebny :D

opawski1 napisał/a:


Cytat:
Na szlak wyruszyłem o 09:26. Tak wiem to późno, ale musiałem odespać wczorajszy dzień i pierwsze zakwasy :D

Na GSS to była nasza standardowa pora wyjścia, dla mnie wcale nie późna. Lubię się polenić z rana, mimo, że szybko wstaje (na wschody) na takich przejściach ;)
Ja właśnie wolę być wcześniej w miejscach noclegowych, a rano szybko uciec.
opawski1 napisał/a:


Cytat:
Zejście spokojne, z małymi szczytami po drodze, tak idę i spojrzałem na mapę, że szczyt nie idzie przez Uklejne (oczywiście pomyślałem, że może mi go zabraknąć, do jakieś odznaki xD), więc zeszłem z czerwonego i udałem się na wierzchołek gdzie zastałem kopiec Jana Pawła II, gdzie dorzuciłem kamień na górę :D

Uklejna jest do odznaki Krzyże na Górskim Szlaku, jak zbierasz :P Byłem tam, ale zapomniałem, że czerwony tam nie biegnie i trzeba było zboczyć ;)
Pierwszy raz słyszę o takiej odznace :D
opawski1 napisał/a:

To samo miejsce, traktor stał? ;)
Obrazek

Obrazek

Z tego co kojarze traktora już tam nie było
opawski1 napisał/a:

Też nie lubię mieć sztywnego planu przy przejściach, ale na GSS miałem mniej więcej poplanowane odcinki (nie zawsze się tego trzymałem), gdzie mogę spać. Nocleg wtedy rezerwowałem dzwoniąc zazwyczaj dzień przed, albo rano ze szlaku. Z namiotem niby fajna sprawa, ale więcej kg jest do targania... więc na taki GSB to w moim przypadku nie
Ja muszę w końcu kupić namiot i pójść gdzieś na początek na 2 dni choćby i zobaczyć jak się będę z tym czuć ;)

Widzę, że szlaki długodystansowe Cię wciągają. Gratuluję przejścia! :D


No właśnie tak będę robił sugerując się mapą, prognozą, pogody i wszelkimi możliwymi opcjami.

laynn napisał/a:

opawski1 napisał/a:
Zrzucił grata, otworzył piwo i wylegiwał się na łące i podziwiał widoki

właśnie takie przejście mnie interesuje :D

opawski1 napisał/a:
muszę w końcu kupić namiot

Ja długo się szukałem optymalnego. Niestety są lekkie ale kosztują sporo, ja kupiłem ważący nieco ponad 3kg, w promocji za ok 500 zł. Te lekkie to i 3x razy tyle :rol jak dla mnie za dużo, chyba że bym się wciągnął bardzo, ale na moje wyjścia (rok temu 2) to nie ma sensu.

Coldman, to czekam na relację (cierpliwie, nie poganiam) z GSB. Pogody życzę dobrej :)

Jakoś się nie nauczyłem robić sobie takich dłuższych przerw, bo czasem mógłbym już nie wstać xD
Relacja z GSB będzie w formie na żywo, czyli codzienna relacja z trasy, ale na to jeszcze musicie poczekać 3 miesiące.

sprocket73 napisał/a:

Coldman napisał/a:
Lipka Myślenicka tak to nazywają.
Popatrz jak czas płynie...
Obrazek]Obrazek

Obrazek


WOW właśnie czytam jej historię i jestem w szoku, nie myślałem, że te pozostałości drzewa mają taką historie
_________________
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Ostatnio zmieniony przez Coldman 2023-05-23, 18:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5838
Skąd: Kraków
Wysłany: 2023-05-23, 19:05   

Piotrek napisał/a:
Trzeci dzień chyba najciekawszy. Nie tylko ze względu na najlepszą pogodę ale pod kątem widokowym.

Mnie też się najbardziej podobał trzeci dzień i widoki z pasma Babicy.
Piotrek napisał/a:
Odnośnie GBG, to nie myślałeś żeby zabrać namiot?. Rozbijał byś się gdzie przyjdzie ochota :)


GSB a nie GBG, jednak forum mocno wchodzi do głowy ;)

opawski1 napisał/a:
Mnie na tym szlaku najbardziej urzekł odcinek Kasina - Luboń (w Twoim przypadku odwrotnie ;) ), Miałem tam najlepszą pogodę i widoki... Z polan pod Lubogoszczą podziwiałem mgły w dolinach, a potem jak parowały góry :)

To piękne okolice

opawski1 napisał/a:
Teraz sobie przypominam, że ten odcinek pokonywałem jakoś bez entuzjazmu, w lekkim kryzysie, schowałem aparat i cyknąłem jedynie kilka byle jakich fot telefonem... Byłem zmęczony tego dnia, było dość upalnie, mieliśmy wtedy do przejścia 55 km (po 40 km dzień wcześniej), a znajomi jeszcze gonili...

To pokazuje, jak zastane warunki wpływają na odbiór miejsca.

Na początku szlaku zaliczyłeś schroniska na Luboniu i Kudłaczach, oba zarządzane przez tę samą osobę i oba mające kiepską opinię o kuchni, a widzę, że przynajmniej z Kudłaczy masz dobre wspomnienia kulinarne.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5520
Wysłany: 2023-05-23, 19:29   

Coldman napisał/a:
Relacja z GSB będzie w formie na żywo, czyli codzienna relacja z trasy, ale na to jeszcze musicie poczekać 3 miesiące.

Zacznij pisać już, zdjęcia pościągasz z netu, albo użyj AI do ich wygenerowania ;)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2023-05-23, 22:11   

@ Sebastian - faktycznie. To z pewnością podporogowe działanie forum, ukryty przekaz, wręcz spisek :)

Coldman napisał/a:
Piotrek napisał/a:
Trzeci dzień chyba najciekawszy. Nie tylko ze względu na najlepszą pogodę ale pod kątem widokowym.

Odnośnie GBG, to nie myślałeś żeby zabrać namiot?. Rozbijał byś się gdzie przyjdzie ochota :)



Nie mam lekkiego namiotu, nie oszukujmy się dodatkowe kilogramy zwalniają. Można też tarp, ale według doświadczonych wędrowców to zupełnie niepotrzebna rzecz. Ja też tak uważam, zawsze się coś znajdzie, w dodatku prąd co drugi dzień potrzebny :D



W sumie mała dwójka to teraz ze 2-3 kg waży więc prawie nic. A prąd z powebanku lub we wsi w knajpie można telefon doładować.
Uwiązania z zejściem na nocleg nie ma za to całkowita swoboda wędrówki :) . To też jest kapitalne odczucie.
 
 
Coldman 


Wiek: 26
Dołączył: 19 Maj 2020
Posty: 1094
Skąd: Wysoczyzna Kaliska

Wysłany: 2023-05-23, 22:38   

Sebastian napisał/a:

Na początku szlaku zaliczyłeś schroniska na Luboniu i Kudłaczach, oba zarządzane przez tę samą osobę i oba mające kiepską opinię o kuchni, a widzę, że przynajmniej z Kudłaczy masz dobre wspomnienia kulinarne.

Ja to chyba mam jakieś szczęście, bo rzadko co narzekam na jedzenie w schronisku, jedyne, które mi przychodzi na myśl, że nie ma za dużo do zjedzenia to moja ulubiona Szwajcarka xD

sprocket73 napisał/a:
Coldman napisał/a:
Relacja z GSB będzie w formie na żywo, czyli codzienna relacja z trasy, ale na to jeszcze musicie poczekać 3 miesiące.

Zacznij pisać już, zdjęcia pościągasz z netu, albo użyj AI do ich wygenerowania ;)

Z ciekawości to zrobiłem, ale coś się zbugowało i treść nieczytelna xD

Piotrek napisał/a:


W sumie mała dwójka to teraz ze 2-3 kg waży więc prawie nic. A prąd z powebanku lub we wsi w knajpie można telefon doładować.
Uwiązania z zejściem na nocleg nie ma za to całkowita swoboda wędrówki :) . To też jest kapitalne odczucie.


3kg to 40% całej zawartości to ogromnie dużo i bym przekraczał zalecaną wagę plecaka. Wolę być szybszy, dotrzeć dalej i spać w schroniskach itp. Poznawać nowych górskich ziomków. Tutaj na MSB jak dotarłem do tych 3 noclegów, to resztę dnia siedziałem sam. Na Potrójnej przy piwku za to się miło rozmawiało :D
_________________
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Ostatnio zmieniony przez Coldman 2023-05-23, 22:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - manga