Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Góry Suche. Zapomniałem jak tam stromo!

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-05-08, 11:49   Góry Suche. Zapomniałem jak tam stromo!

Góry Suche (Javoří hory, Heidelgebirge, czasem też Dürre Gebirge) to wschodnia, najwyższa i chyba najciekawsza część Gór Kamiennych. Do tej pory byłem w nich tylko dwa razy. Po raz pierwszy kilkanaście lat temu w formie zupełnie dla mnie nietypowej, bo z wycieczką zorganizowaną przez koło PTTK. Na swoje usprawiedliwienie dodam, iż wtedy pracowała u nich znajoma, więc sądziłem, że będzie fajnie, tymczasem miałem za towarzystwo osoby jęczące ze zmęczenia po stu metrach, przewodniczka myliła szlaki piesze z rowerowymi, a w końcu skrócono trasę z powodu licznych obtarć. Po raz drugi pojechałem tam z kumplem w pochmurną, smutną jesień. Teraz nadszedł czas trzeciej próby, wreszcie mogłem wybrać się w tym roku samotnie. Analizowałem pogodę, która jak zwykle w moim przypadku miała być średnia, w końcu machnąłem na nią ręką i stwierdziłem, że co będzie, to będzie.

Po pokonaniu zaledwie 160 kilometrów parkuję przy kościele w Unisławiu Śląskim (Langwaltersdorf). Musiałem dobrze wybrać miejsce, żeby nie zająć kawałka łąki przeznaczonego dla samochodu księdza proboszcza (informowała o tym tabliczka przyczepiona do wbitego w ziemię patyka). Na razie jeszcze świeci słońce, lecz chmury już nadciągają.


Jakaś kobieta z pobliskiego domu głośno woła "dzień dobry". Odkrzykuję powitanie, ale okazuje się, że ona tylko gada z kimś przez telefon. No dobra, pora wskoczyć w górskie buty i ruszać.

Gdy zobaczyłem najbliższą górę, zakląłem bardzo szpetnie. Świetną sobie wybrałem trasę, od razu na samym początku ściana płaczu! Zdjęcie nie oddaje tego tak dokładnie, ale Stożek Wielki (Groß Storch Berg) to jest kaliber grubszej wagi!


I wtedy sobie przypomniałem, że w Górach Suchych praktycznie nie ma "normalnych" szczytów, na każdy musisz się wdrapać, nawet jeśli ich wysokość wcale nie jest duża.

Idę wzdłuż drogi krajowej i wypatruję odbicia na żółty szlak. Znaczki pojawiają się w końcu przy szosie, ale samego skrętu brak, podobnie jak na wcześniejszy zielony. Gdyby ktoś nie posiadał mapy (co możliwe) albo smartfona (mało prawdopodobne), to miałby problem. Ja na szczęście byłem szczęśliwym właścicielem opcji numer jeden, więc szlak znalazłem - z asfaltu należy przejść drewnianym mostkiem nad Ścinawką, minąć dwa domy i skręcić w prawo.


Widok z polanki na wiadukt nieaktywnej linii kolejowej z Wałbrzycha oraz dwa najbliższe szczyty po drugiej stronie doliny: Brzozówkę i Dzikowiec.


Szlak początkowo poprowadzony jest w stylu słowackim: prosto na pałę. Potem zaczynają się jakieś nieśmiałe zakosy.


Wierzchołek osiągam po pół godzinie wylewania siódmych potów. Na mapie zaznaczoną mam tu wieżę widokową, lecz ona (właściwie platforma widokowa) została rozebrana kilka lat temu. Z małej polany szczytowej panoramy są ograniczone przez drzewa, ale i tak ładne.



Na prawo od Dzikowca mamy Chełmiec w Górach Wałbrzyskich.


Pod szczytem wybudowano solidną wiatę. Była jeszcze druga przy Stożku Małym, ale spłonęła. Uznałem, że pora na przerwę; wyciągam i otwieram sobie piwo, przy okazji tnąc palec. Mam wrażenie, że ciągle słyszę jakieś głosy, ale nikogo nie ma.


W końcu pojawia się czteroosobowa grupa. Jeden facet rzucił na mnie okiem i stwierdził, że ognisko zrobią w innym miejscu. Hmm... Pora się zbierać.

Sądziłem, że podejście od strony Unisławia jest najbardziej strome, ale chyba się myliłem: szlak od Sokołowska to długa prosta z dużym nachyleniem i z tysiącami kamieni. Widząc gramolących się od dołu turystów aż zaczął mnie boleć kręgosłup. Na horyzoncie chmury złowieszczo kłębią się nad kolejnymi kopcami, które mnie dziś czekają - na każdy z osobna trzeba wysoko wejść i potem nisko zejść.


Z tej strony jest znacznie spokojniej, ale to już nie Góry Suche.


Od lewej: Bukowiec, następnie Krzywucha, dolina, Waligóra, Suchawa, Kostrzyna i Włostowa.



Z tej pozycji najwyższa wydaje się Suchawa albo Kostrzyna, lecz oczywiście jest nią położona w środku Waligóra.


Ze Stożka schodzę do Sokołowska (Görbersdorf), "śląskiego Davos". Choć po prawdzie to raczej Davos powinno być "szwajcarskim Görbersdorfem", gdyż dolnośląska miejscowość jako pierwsza na świecie stała się uzdrowiskiem leczącym gruźlików, a Szwajcarzy tylko się na niej wzorowali.


Początkowo chciałem napisać, iż Sokołowsko jest uroczo zaniedbane, ale może lepiej będzie brzmiało, iż czas się tutaj zatrzymał. Częściowo w epoce niemieckiej, a częściowo w Polsce Ludowej. Budynki wzniesione na przełomie XIX i XX wieku są w większości odrapane, brudne, ale nadal zachowały cząstki dawnego piękna.



Większości z nich nie grozi w najbliższym czasie zawalenie, wyjątek stanowi okazały gmach sanatorium doktora Hermanna Brehmera (założyciela uzdrowiska), późniejszego sanatorium "Grunwald". Obiekt spłonął w 2005 roku i na pierwszy rzut oka nic się w nim nie zmieniło od czasu mej wizyty sprzed kilkunastu laty.


We wschodniej części trwają jednak powolne prace remontowe - w odbudowanych pomieszczeniach ma się mieścić "Międzynarodowe Laboratorium Kultury i Archiwum twórczości Krzysztofa Kieślowskiego" (reżyser mieszkał w Sokołowsku jako dziecko).


Coś dla miłośników piwa i historii: reklama browaru Schultheiss-Patzenhofer, późniejszego Browaru Piastowskiego z Wrocławia.


Opuszczam główną ulicę i przez podmokłe pole przedostaję się do parku, w którym mijam Leśne Ruchadło, tfu, Leśne Źródło (Wald Quelle) z cytatami z Goethego.


Na końcu ulicy Parkowej stoi najmniej oczywisty zabytek Sokołowska - cerkiew Michała Archanioła. Architektura ta bynajmniej nie kojarzy się z Dolnym Śląskiem.


Niewielką świątynię postawiono w 1901 roku dla kuracjuszy z Imperium Rosyjskiego. Pełniła swą rolę aż do lat 30. ubiegłego wieku, po wojnie o niej zapomniano tak dalece, że nie wiedział o jej istnieniu nawet kościół prawosławny. Używano jej jako kostnicy, a także jako domek letniskowy, wreszcie za demokracji odkupiono ją i ponownie konsekrowano w 1997 roku. Miejscowa parafia prawosławna liczy tylko kilka rodzin, lecz z tego co się orientuję jest to jedyna cerkiew na polskim Śląsku, która wzniesiona została oryginalnie w takim właśnie celu - wszystkie pozostałe to albo dawne kościoły innych wyznań albo przebudowane domy mieszkalne.



Nogi trochę odpoczęły, więc znowu można się zacząć wspinać. Wybieram szlak niebieski, pamiętam, że korzystałem z niego również w czasie wycieczki z PTTK-iem. Na początku jest łagodnie, docieram do ruin "zameczku" Friedensburg, romantycznego miejsca spotkań niemieckich kuracjuszy.



Potem czeka kolejna ściana płaczu. O ile na Stożek Wielki musiałem w ciągu kilometra zaliczyć prawie trzysta metrów podejścia, o tyle teraz mam trochę więcej metrów na nieco dłuższym odcinku.



Pierwszy szczyt nazywa się Włostowa (Hohe Gebirge). Wcześniej trafiam na skałki z samotnym drzewem, z których widać Karkonosze (Śnieżka oddalona jest o 35 kilometrów).




W drugą stronę całkiem bliski Ruprechtický Špičák (Ruppersdorfer Spitzberg) z wieżą telekomunikacyjną. Góra przedzielona jest granicą, lecz sam szczyt leży po stronie czeskiej.


Ostre zejście i trzecie dzisiejszego dnia ostre wejście, tym razem na Kostrzynę (Schirlich Koppel), z której są całkiem przyjemne widoki na dolinę, Stożek Wielki i inne spiczaste pagórki.




Gdy schodząc po kamieniach zobaczyłem następną, jeszcze wyższą Suchawę (Dürre Gebirge), to machnąłem na nią ręką i postanowiłem minąć ją leśną drogą, która wyprowadziła mnie do rozdroża pod Waligórą. Od pewnego czasu na szlaku zaczęło pojawiać się coraz więcej turystów, a na rozdrożu była ich całkiem spora grupa oraz ładna wiata w stylu "skandynawskim", jedna z kilku tego typu w tej okolicy.


Od tej strony wejście na Waligórę (Heidelberg) ma łagodną postać. Natężenie ruchu turystycznego się zwiększa, spotykam nawet dość liczną grupę - prawdopodobnie jakiś kursantów, bo wszyscy udawali, że słuchają przewodnika w czerwonej kurtce i potakiwali mu.

Waligóra ma 936 metrów i jest to najwyższy punkt Gór Suchych, a także całych Gór Kamiennych. Kiedyś odsłonięta, dziś w całości pokryta lasem, zatem niewidokowa. Udaje mi się wykorzystać kilka sekund spokoju i sfotografować szczytowy słupek bez innych ludzi.


Zejście z niej to katorga - niby tylko sto dwadzieścia metrów w dół, ale... na niecałych trzystu metrach szlaku. To jedno z najbardziej stromych zejść w Sudetach z jakich korzystałem. Dodatkowo na trasie jest pełno błota, sypiących się kamieni, mokrych korzeni oraz resztek śniegu - kilka razy prawie się wyrąbałem.


Wypłaszczenie się przyjąłem z prawdziwą ulgą. Na dole stoją drewniane szlakowskazy; do niedawna pełno było takich w Górach Stołowych, ale wymieniono je na nowsze, już nie takie ładne. Duża tablica informuje o "Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich", choć takie pasmo jak "Sudety Wałbrzyskie" nie istnieje.


Przełęcz Trzech Dolin
(Dreiwassertal) to największy węzeł szlaków całych Gór Kamiennych. W weekend mamy gwarancję spotkać tu tłumy ludzi, gdyż doprowadzono do niej asfaltową drogę, a kiedyś dojeżdżał nawet autobus miejski z Wałbrzycha (nie wiem, czy dalej kursuje). Na parkingu dziesiątki aut, dookoła setki osób, hałas. No cóż, spodziewałem się tego w sobotę.

Obsługę miłośników gór oraz lansiarzy zapewnia schronisko "Andrzejówka" wybudowane w 1933 roku jako "Andreasbaude". Obok niego stoi rozpadający się budynek, który oryginalnie chyba był schroniskiem młodzieżowym.



"Andrzejówka" to ładny obiekt. W środku zachowało się sporo z oryginalnego wystroju, w tym piękne rzeźby autorstwa Hansa Brochenbergera, dolnośląskiego snycerza (jego "podpis" widnieje w prawym dolnym rogu).


Ludzie stoją w kolejce do bufetu, po czym karnie przenoszą się z konsumpcją na zewnątrz. Dobrze, że chociaż toalety działają, a nie tak, jak miałem w marcu na Markowych Szczawinach. Mnie jednak średnio się podoba jedzenie na wietrze, zwłaszcza, że wszystko do siedzenia pozajmowano, więc rozkładam się przy stoliku oficjalnie służącym do odkładania tac. Jak człowiek posilam się żurkiem i wypijam smaczne piwo rzemieślnicze (w dobrej cenie - 10 złotych w schronisku za produkt z małego browaru to tanio!), prawdopodobnie przy okazji nikogo nie zamordowałem podczas tej czynności.


Po opuszczeniu "Andrzejówki" przebijam się przez łąkę i podążam Głównym Szlakiem Sudeckim brzegiem doliny potoku Sokołowiec. Waligóra zostaje z tyłu.


Szlak jest pusty (spotykam tylko dwie osoby), ale biegnie inaczej niż się spodziewałem: wydaje mi się, że bardziej w dół, niż w górę. W pewnym momencie mijam żółtą tablicę ostrzegającą, iż znalazłem się w strefie rozrzutu odłamków. To mnie nie martwi, natomiast zauważam, że czerwone znaczki na drzewach stały się bardzo wyblakłe, nikt ich od dawna nie odnawiał (a wcześniej wyglądały na świeżo maźnięte farbą). Złażę do jakiejś przełęczy i postanawiam się wrócić. Oczywiście okazało się, że przebieg szlaku zmieniono, ale zaznaczono to w terenie dość kiepsko.

Widzę przestrzeń między drzewami i nagle odsłania się przede mną wielka dziura: kopalnia melafiru. W dole pracują koparki, w oddali szybują motolotnie.




Działalność kopalni budzi kontrowersje: postępuje degradacja sąsiednich gór, całodobowe hałasy przeszkadzały mieszkańcom (i zwierzętom), ciężki sprzęt niszczył drogi. Obszar wydobycia graniczy z parkiem krajobrazowym oraz Naturą 2000. Mimo to w 2016 roku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała zgodę na dalszą eksploatację.


Osiągam szczyt Bukowca (Buch Berg) lub - według innej mapy - jedynie rozwidlenie oznaczone pobliskim szczytem i skręcam na ścieżkę koloru niebieskiego. W jednym miejscu mam kolejną przebitkę na Unisław Śląski.


Tym razem podejście na Bukowiec było umiarkowanie strome, zejście znów jest ostrzejsze, choć nie aż tak jak w poprzednich przypadkach.

Mógłbym pomarudzić na pogodę: szósty raz jestem w tym roku w górach i ani razu nie miałem takiej aury, jakiej bym sobie życzył! Tym razem również dominowały chmury, ale na końcowych kilometrach słońce się trochę zrehabilitowało.



Bardzo ładna polana mijająca wzgórze Polna (Wolkenbrust) z widokami na Stożek Wielki.



Schodzenie do Unisławia to czysta przyjemność.




Na wschodnim skraju wioski stoi kościół ewangelicki z XVIII wieku. Obecnie to ruina, aż przykro patrzeć. Obok niego w lepszym stanie zachowała się pastorówka.




Za świątynią resztki cmentarza. Jedynie kilka grobów jest w takim stanie, iż można na nich coś przeczytać.



Inny bliski budynek to dawny browar. Eh, żeby teraz tak w co drugiej mieścinie warzono piwo...


Wędrówkę kończę przy aucie, czyli przy kościele katolickim. Ten jest oczywiście w miarę dobrze utrzymany.


Kręcę się jeszcze po cmentarzu. Nagrobków niemieckich zostało tylko parę, ułożone są pod murem. Jeden stary grób nie zmienił lokalizacji, ale on akurat napisy ma po polsku. Pochowano w nim doktora Kowalewskiego, urodzonego w Grodnie, a zmarłego w Görbersdorfie. Sokołowsko nie posiadało słowiańskiej nazwy, więc po wojnie musiano ją wymyślić, za patrona biorąc innego doktora - Alfreda Sokołowskiego.


Aby zakończenie wycieczki w pełni wypełnić wątkiem religijnym, to w drodze powrotnej zaglądam do nieodległej Rybnicy Leśnej (Reimswaldau). Głównym zabytkiem tej wioski jest drewniany kościół św. Jadwigi Śląskiej i towarzysząca mu dzwonnica bramna.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2021-05-08, 12:05   

Fajne te góry. Ja chyba to jestem zainteresowany tymi polami z zejściem do Unisławia, niż te ściany płaczu ;)
Albo jak ktoś mnie wkurzy, to go wezmę tam :lol
Ostatnio zmieniony przez 2021-05-09, 21:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2021-05-08, 12:50   

Pudelek napisał/a:
otwieram sobie piwo, przy okazji tnąc palec.
Może to palec boży. Albo karma. Albo natura się broni. Albo brak ostrożności, którą powinieneś mieć w małym paluszku. ;)
Pudelek napisał/a:
Mam wrażenie, że ciągle słyszę jakieś głosy, ale nikogo nie ma.
Gdybyś to udokumentował, to rozpoczęlibyśmy procedurę beatyfikacyjną i mielibyśmy świętego na forum.
Pudelek napisał/a:
szósty raz jestem w tym roku w górach i ani razu nie miałem takiej aury, jakiej bym sobie życzył!
W soboty o godz. 20 na TVP3 jest koncert życzeń. Polecam. :muza

Też nie lubię błota, dlatego wybrałem się zimą (10.02.2018), bo nie widać śmieci i strome górki śnieg wyrównuje. ;)
Z rana zaliczyłem Chełmiec, potem busikiem do Sokołowska i prawie identyczny szlak do schroniska Andrzejówka (nocleg). Czasem wpadłem po kolana w śnieg, ale stromizm nie widziałem - wręcz przeciwnie - był to sympatyczny spacerek relaksacyjny. http://gorybezgranic.pl/2...elin-vt3782.htm
Autobus spod schroniska jeździł, bo skorzystałem.
laynn, to jest trasa na romantyczny spacer rodzinny. :usmi
_________________
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12257
Skąd: Bytom
Wysłany: 2021-05-08, 13:48   

Mnie się bardzo skojarzyło z Beskidem Wyspowym. Fajne tereny!
Profil Facebook
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-05-09, 11:11   

laynn napisał/a:
Albo jak ktoś mnie wkurzy, to go wezmę ta,

to są szlaki specjalnie dla teściowych :)

ceper napisał/a:
W soboty o godz. 20 na TVP3 jest koncert życzeń. Polecam.

jak nie będzie Eleni to nie oglądam!

sokół napisał/a:
Mnie się bardzo skojarzyło z Beskidem Wyspowym. Fajne tereny!

coś w tym jest, też te górki są tak trochę odizolowane.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10844
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2021-05-10, 10:09   

Ło matko, pamiętam dobrze ten odcinek, tyle że schodząc, długi i stromy. Jakby ktoś tłuczeń wysypał :)
Ostatnio zmieniony przez Piotrek 2021-05-10, 10:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-05-10, 22:26   

Może tam specjalnie zwieźli :P Dziś w Stołowych wydawało nam się, że ktoś zimą sól na szlaku wysypał i do dziś całe kilometry jej zostały :lol
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2021-05-14, 14:14   

Pudel, Ty to przyciągasz nieszczęścia: ktoś z piwem prawie wywinie orła albo prawie utnie sobie palec przyrządem a'la maczeta. :zol
W celu wyjaśnienia Twego ewenementu otworzyłem sobie puszkę z Pepsi i wydaje mi się to prawie niemożliwe. Widocznie puszki z piwem są bardziej ostre niż single na zlocie w Lasku. ;)
_________________
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5819
Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-05-14, 16:35   

sokół napisał/a:
Mnie się bardzo skojarzyło z Beskidem Wyspowym. Fajne tereny!

A mi się skojarzyło z Małą Fatrą. Fakt, fajne tereny i mało "sudeckie", co jest zaletą.
Za to na pewno sudeckie są karczmy, kościoły, ruiny i cmentarze.

"Szlak początkowo poprowadzony jest w stylu słowackim: prosto na pałę. Potem zaczynają się jakieś nieśmiałe zakosy." - o tym właśnie mówię.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Ostatnio zmieniony przez Sebastian 2021-05-14, 16:41, w całości zmieniany 1 raz  
Profil Facebook
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-05-14, 22:21   

ceper napisał/a:
W celu wyjaśnienia Twego ewenementu otworzyłem sobie puszkę z Pepsi i wydaje mi się to prawie niemożliwe. Widocznie puszki z piwem są bardziej ostre niż single na zlocie w Lasku.

otwierałem sobie butelkę scyzorykiem ;)

Sebastian napisał/a:
Fakt, fajne tereny i mało "sudeckie", co jest zaletą.

pytanie co oznacza "sudeckość" :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-05-14, 22:56   

Cytat:
Gdy zobaczyłem najbliższą górę, zakląłem bardzo szpetnie. Świetną sobie wybrałem trasę, od razu na samym początku ściana płaczu! Zdjęcie nie oddaje tego tak dokładnie, ale Stożek Wielki (Groß Storch Berg) to jest kaliber grubszej wagi!


Kiedys sie tam pakowalismy z duzymi plecakami, gdy caly ten szlak byl pokryty wiatrolomem. Podejscie zajelo nam chyba 3 godziny. A moze i wiecej? Byla z nami kolezanka, ktora zabrala swojego narzeczonego aby polubil gorskie wedrowki. No i chyba nie polubil, bo nigdzie z nami wiecej nie pojechal. Acz moze tego glowna przyczyna nie byla nawet ta trasa, tylko ze na szczycie nocleg wypadal w wiacie a nie w schronisku jak on sobie udumal? :lol Acz kolezanka mu ponoc mowila, ale on myslal ze zartowala! :lol Ciekawy mielismy wieczor - taki pelny emocji!

A ty byles na zlocie forum sudeckiego w 2010 roku? Bo wlasnie w tej wiacie byl!

Cytat:
całodobowe hałasy przeszkadzały mieszkańcom


Ale ze niby do Sokolowska sie to nioslo? czy do Rybnicy?

Cytat:
Mam wrażenie, że ciągle słyszę jakieś głosy, ale nikogo nie ma.


Mysmy kiedys w Gorach Bardzkich przy wiacie slyszeli glosy a nawet wydawalo mi sie kilka razy, ze kątem oka widze dwie postacie. Przy odwroceniu glowy i popatrzeniu wprost okazywalo sie ze mi sie wydawalo. Bo to galaz albo cien. A w nocy jakby ktos spiewal! Ale ostatecznie z nikim nie nawiazalismy prawdziwego kontaktu..

Cytat:
otwierałem sobie butelkę scyzorykiem ;)


Ostrzem? Ała!

Cytat:
Na początku jest łagodnie, docieram do ruin "zameczku" Friedensburg, romantycznego miejsca spotkań niemieckich kuracjuszy.


Idealne tez na romantyczne ognisko! :)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2021-05-14, 22:58, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-05-14, 23:31   

buba napisał/a:
A ty byles na zlocie forum sudeckiego w 2010 roku? Bo wlasnie w tej wiacie byl!

nie, znam go tylko z opowieści, ale właśnie kojarzyłem ze Stożkiem. Ten zlot był na szczycie czy w tej drugiej wiacie, co już jej nie ma?

buba napisał/a:
Ale ze niby do Sokolowska sie to nioslo? czy do Rybnicy?

raczej do Rybnicy

buba napisał/a:
Ostrzem? Ała!

tylko ostrzem szło podważyć kapsel :P Ślad mam do tej pory ;)

buba napisał/a:
Idealne tez na romantyczne ognisko!

na namiot miejsce słabe, w ruinach dość wilgotno, więc trzeba by przy dobrej pogodzie ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-05-15, 16:29   

Cytat:
nie, znam go tylko z opowieści, ale właśnie kojarzyłem ze Stożkiem. Ten zlot był na szczycie czy w tej drugiej wiacie, co już jej nie ma?


W tej na szczycie

Cytat:
tylko ostrzem szło podważyć kapsel :P Ślad mam do tej pory ;)


Lepiej to tylko jeden znajomy wino otwierał - rozbijal szyjke o drzewo i zrobil to tak fachowo ze sobie podcial zyly. Zamiast pic wino jechalismy na pogotowie ;)

Cytat:
w ruinach dość wilgotno


Wilgotno to mozna przezyc, ale podczas naszego ogniska w srodku bylo nasrane.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Fadel

Dołączył: 05 Gru 2020
Posty: 1
Wysłany: 2021-07-04, 10:22   

buba napisał/a:

Wilgotno to mozna przezyc, ale podczas naszego ogniska w srodku bylo nasrane.


Nie widziałem. :rol



 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-07-04, 19:12   

Może już wysprzątali ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group