Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

W królestwie Saszki Ł. czyli majówkowo nad Niemnem i Muchawcem

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-15, 10:52   

buba napisał/a:
Pytam o stara synagoge. Babcia nie rozumie. Ok- moze “synagoga” to polskie slowo


to słowo międzynarodowe. Po rosyjsku masz Синагога, po białorusku tak samo. Więc albo trafiłaś na jakiś, delikatnie mówiąc, przygłupów, albo z jakiegoś powodu wyparli synagogę z pamięci :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-15, 17:57   

No wlasnie caly czas do konca nie wiem czy okolo powiedzmy 30 osob, ktore wypytywalam o synagogi czy palace (na calym wyjezdzie bo to nie w jednym miescie) byli jacys ograniczeni umyslowo czy wiedzieli o czym mowie ale z jakis przyczyn nie chcieli mi udzielic odpowiedzi np. zle podchodza do wspomnien ze kiedys zyli na tych terenach Polacy czy Żydzi, nie lubia turystow, boja sie szpiegow itp. Nie chce mi sie wierzyc ze wielu osobom trzeba bylo tlumaczyc co to jest palac, bo wogole nie wiedzieli jakiego typu budynku szukam. Jakos nie miesci mi sie to w glowie. A z drugiej strony ci ludzie byli mili i czesto chcieli pomoc tylko im nie szło ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-16, 11:29   

Rano odkrywamy ze nad zalewem Zelwa, kawałek dalej, sa jeszcze ladniejsze miejsca biwakowe. Ale juz nie bardzo dla zmotoryzowanych, tzn moze jakas zdesperowana terenowka dałaby rade tu dotrzec? Slady opon i głebokich kolein swiadcza, ze wsrod miejscowych czasem takowe bywaja ;)











Mijamy rozne miejscowsci - gdzie wies przeplata sie z miastem.




Wiekszosc wiosek to zagłebia eternitu. Niby to uwazane za material taki niezdrowy ale rosliny chyba uwazaja inaczej. To eternit najczesciej porasta mchem czy porostami. Dachowka, blacha czy papa duzo rzadziej!







Sa tez wioski z drewniana zabudowa, kolorowymi domeczkami a srodkiem wsi wali swiezy asfalt jak z rolki. Jak dwa rozne swiaty nalozone na siebie przypadkiem, losowo, omyłkowo. Jakos nie pasuje… Wrecz wydaje sie, ze jedno z nich jest makietą, a moze czesc elementow jest tylko narysowana?





Busio na trasie Zelwa- Ljachowiczi



Dalej droga skreca pomiedzy zaklady przemyslowe w rejonie miasteczka Krasnoselskij




To chyba biełaz, nie? Albo cos innego o gabarytach wdeptujacych w ziemie.. A nam sie wydaje, ze busio jest olbrzymi! ;)




Cale miasteczko jest utrzymane w klimatach industrialnych. Wszystko wokol jest jakby przypylone, jakby w lekko zabielonym odcieniu, a horyzont jest bardziej zatarty niz w innych miejscach.





Na skwerku mijamy m.in. pomniki nadgryzionych jabłek.



Jest tez cekiewka



W Ros szukamy pałacu. Idzie nam jak zwykle. Kilometry lecą, inne miasta, inne wsie, a tendecja wciaz ta sama. Palac w oczy nie wpada. Zaczepiani miejscowi nic nie wiedzą, ba! znaczenie slowa “pałac” jest dla nich mocno rozmyte. A “opuszczony pałac” to juz calkowita abstrakcja. “Duzy dom? Opuszczony? Tu w Ros? A co- chcecie kupic? Ja mam na sprzedaz ale dwa małe- na jedno wyjdzie. Chcecie obejrzec?”. “U nas miejscowosc nieturystyczna, u nas nie ma nic ciekawego, nic tu po was, tu nie znajdziecie swojego “pałacu” cokolwiek to jest”. Naprawde nie wiem jak wytlumaczyc nasze przygodne kontakty z kilkudziesiecioma przedstawicielami lokalnej ludnosci. Czy ja mam dziwną zdolnosc zagadywania ludzi ktorzy sa, mowiac oględnie i nikogo nie obrazajac- “jacys dziwni”. Czy moze oni nas wkrecaja? Bo dobrze wiedza o co pytam tylko z jakiegos powodu nie chca udzielic odpowiedzi? Bo niechetnie sie odnoszą sie do pozostalosci polskich lub zydowskich? Czy moze wszystkie opuszczone i zruinowane palace, synagogi, dwory zniknely w przeddzien naszego przyjazdu? Odpowiedzi na te nurtujace pytania nie udalo sie odnalezc. Podobnie jak 95% szukanych obiektow ;)

Kurcze, w Polsce czy na Ukrainie to nawet kazdy żul spod sklepu wskaze ci ruiny znajdujace sie w jego wsi. Ba! Jeszcze zaprowadzi cie do pięciu innych o ktorych nie mialas pojęcia! A tu zagadywalam nie żuli tylko taksowkarzy, sprzedawcow, urzednikow, kobiety z dziecmi...

Gdy nastepny raz bedziemy sie wybierac na Białorus juz inaczej podejdziemy do szukania takich obiektow. Dokladnie pospisujemy lokalizacje, ulice gdzie cos sie znajduje, czy pobliskie budynki, ktore miejscowi kojarza jak poczta czy szkola. Chyba kojarzą… bo niczego nie mozna byc pewnym... ;)

Pałac z Ros nalezal kiedys do Potockich i powinien wygladac tak:



Zdjecie ze strony : https://www.holiday.by/by...-v-poselke-ross

Włóczac sie w rejonie parku znajdujemy za to jakis stary młyn.







Wejsc do srodka sie nie udalo ale co kabaczę sobie potupało w cienistej hali, co sie wybiegalo na pograniczu slonca i cienia. Nie wiem czy wszystkie dzieci tak mają, ze uwielbiaja ogromne puste hale gdzie tupot małych stóp powtarza wielkie echo?



Kilkakrotnie jadac przez miasteczka i wioski widzimy grupki ludzi w roznym wieku zajmujace sie porzadkowaniem parkow czy skwerow. Biegaja z motyczkami, zamiataja, cos przekopują, bielą drzewa, sadzą kwiatki. I nie sa to wynajete ekipy remontowe ale zakutane w chusty babuszki, dzieci w wieku szkolnym, panie w kolorowych fartuszkach. Nie wiem czy jest to inicjatywa oddolna "posprzatajmy nasza wies" czy z zakladow pracy albo szkoł sa zlecane obowiazkowe "roboty spoleczne"? Jedno jest pewne- Białorus jest chyba najmniej zasmieconym krajem z tych, ktore mialam okazje odwiedzic. W lasach, w rowach, w parkach nie ma smietniska a nawet w dzikich miejscach biwakowych jakies butelki czy papiery wystepuja bardzo sporadycznie. Czy jest to z tym zwiazane, ze jesli jakas grupa popracuje kilka godzin w miejskim parku to potem dwa razy sie zastanowi zanim rzuci smiecia? Bo niszczy prace nie anonimowej sprzataczki- tylko swoją własną?

Tu akurat trwaja porzadki na skwerku wokol pomnika



Jadac przez Białorus nie widzialam samochodow na starych, poradzieckich blachach. Juz nie mowie o tych czarnych, najstarszych. Ale nawet tych bialych z lat 80 tych nie ma. Na Ukrainie jezdzi tego jeszcze bardzo duzo. Moze tu maja jakies bardziej restrykcyjne przeglady dla aut? Moze jest obowiazek wymiany blach jak chcesz wyjechac na drogi?

No dobra- dwa razy widzialam radzieckie blachy- na takich oto pojazdach ;)





Wiekszosc aut ma rejestracje wedlug jednego wzoru



Czesc ma czerwone literki- ale to moze oznacza samochody sluzbowe? Bo widzialam na autobusach a to np. jest karetka

_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-16, 12:00   

A z tym szukaniem pałaców, to może jak z tym sprzątaniem? Ja jeszcze pamiętam, jak w podstawówce zbierałem makulaturę, może oni mają tak przeprane umysły, że Pałace to coś kapitalistyczne, że już dawno o nich nie wolno wspominać?
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-16, 12:14   

Cytat:
Bo niechetnie sie odnoszą sie do pozostalosci polskich lub zydowskich?

w obwodzie grodzieńskim prawie jedna czwarta mieszkańców to Polacy, więc chyba pozostałości polskie nie są dla nich jakimś dziwadłem czy czymś tabu... może to jednak wyparcie ze świadomości iż coś takiego istnieje - Białoruś jednak nadal żyje na innych, sowieckich obrotach, nie wiadomo co tam się kryje w głowach ;)

Czerwone tablice zazwyczaj dotyczą wozów na tymczasowej rejestracji, do czasu otrzymania właściwych blach - ale na karetce? Lecz znalazłem jeszcze informacje, że takie tablice były "zwykłymi" od 1992 do 2004 roku. Pierwsze białoruskie tablice nawiązujące do historycznej, biało-czerwono-białej flagi. Ta tablica to wzór dla samochodu firmowego. I to chyba rozwiązuje tajemnice ;)
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2017-05-16, 12:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-16, 18:15   

laynn napisał/a:
Ja jeszcze pamiętam, jak w podstawówce zbierałem makulaturę


Tez zbieralam- acz teraz tez probuja do tego przymuszac a nawet w stopniu bardziej zaawansowanym - mocna jest presja i promowanie zeby segregowac butelki, papiery i myc kubeczki po smietanie ;) Nic sie nie zmienia, no moze nazwy ;)

laynn napisał/a:
może oni mają tak przeprane umysły, że Pałace to coś kapitalistyczne, że już dawno o nich nie wolno wspominać?


Pudelek napisał/a:
może to jednak wyparcie ze świadomości iż coś takiego istnieje - Białoruś jednak nadal żyje na innych, sowieckich obrotach, nie wiadomo co tam się kryje w głowach ;)


Musi cos w tym byc.. Moze swego czasu zakazali slowa "palac" i ludzie od dziecka rosli w swiadomosci ze tam w parku jest klubokawiarnia, biblioteka albo muzeum komunizmu ;)

Pudelek napisał/a:
Lecz znalazłem jeszcze informacje, że takie tablice były "zwykłymi" od 1992 do 2004 roku. Pierwsze białoruskie tablice nawiązujące do historycznej, biało-czerwono-białej flagi.


Szkoda ze takie nie zostawili tylko tez postawili na unifikacje...
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-16, 18:49   

W sumie czy one są czerwone czy czarne, to i tak były zunifikowane ;)

W Belgii masz biało-czerwone tablice :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-16, 20:07   

Pudelek napisał/a:
W Belgii masz biało-czerwone tablice :P


o to nawet nie wiedzialam! angole chyba tez maja tylne tablice zolte? albo Holandia?

i nie moge wciaz odzalowac naszych czarnych tablic!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-17, 00:16   

Wielka Brytania, Holandia, Luksemburg. Francuzi kiedyś tylne, nie wiem czy dalej.

Mi się akurat czarne polskie nie podobały - słabo widoczne i jakieś takie zaściankowe się wydawały ;) Liechtenstein ma nadal takie, ale oni mogliby mieć różowe przy tej ilości mieszkańców i zawsze byłyby traktowane jako wyjątkowe ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-17, 09:19   

Jako ze szukanie zaplanowanych obiektow idzie nam na Białorusi oględnie mowiac nieszczegolnie, zmieniamy plany na dzien dzisiejszy. Pojezdzimy sobie bez celu. To znaczy z bardzo okreslonym celem. Z Ros do Orla, tak zeby droga byla długa i wiodła przez mozliwie jak najwieksze zadupia. Pada na trase przez wioski Szczara- Szestiły- Stukaly- Gołuby- Ruda Lipiczanska- Nowosjołki- Czyrwonyj Bor- Nakryszki- Dubrowka- Korytnica- Demjanowcy- Guzni. Wioski połozone sa w duzych komplekasach lesnych zwanych Lipiczańska Puszcza.

Asfalt pojawia sie tu rzadko a nawet gdy sie pojawi to szybko znika. Zwykle informuje o tym znak, ktory juz dobrze znamy z Łotwy. Znak, ktory zawsze powoduje usmiech na mym ryjku, bo oznacza ze zaraz bedzie fajnie- pyliscie i wyboiscie.



Co jednak trzeba przyznac tutejsze szutry sa rowne, szerokie i mozna po nich jechac bardzo szybko bez obawy o utrate zawieszenia.





Acz my szybko nie jedziemy. Bo po prostu szkoda widokow i klimatu :)







W Stukałach zawijamy do sklepu. Nalezy do takich obiektow, pod ktorym mozna by spedzil pol dnia.. Ech.. jakby tu byc pieszo lub rowerem.. Bo teraz to kierowcy by nas ubili jakbysmy sie tu wylozyli z piwkiem na wygrzanym piachu! (a! nie wspomnialam ze dzis dzien jest cieply i ladny!)



W sklepie wybor piw jest niewielki. Sa tylko takie w 1.5-2 litrowych butlach. Dopytuje o mniejsze. Sprzedawczyni smieje sie, ze to takie piwa dla “mużyków”, jako ze oni sa glownymi konsumentami tego typu towarow. No bo co to dla faceta pol litra piwa? Nawet nie na smak!

Bardzo wlasciwe ostrzezenie- “Nadmierne spozycie piwa szkodzi waszemu zdrowiu” :)



W czasie gdy gadam sobie z babką, a glownie to ona zachwyca sie kabaczkiem biegajacym po sklepie i skubiącym worki z jakimis kaszami czy innym “produktem sypkim” to przyjezdza jakis gosc i pyta reszte ekipy “czym handlujecie?”. Pojawil sie pod sklepem nieznany bus- znaczy cos mają na sprzedaz, nie?

Drugi sklep gdzies w kolejnych wioskach jest niestety zamkniety.



W wiekszosci wiosek dominuja pojawiajace sie dwa razy w tygodniu sklepiki objazdowe. Nie bylo dane nam spotkac...

Jest tu w zwyczaju malowac domki na kolorowo. Na ładne, żywe kolory a nie jakies rozmyte blade pastele jak u nas.







Niektorzy ozdabiaja tez w inny sposob



A przede wszystkim zachwycaja nas okienka w tych wszystkich wioskach! Podrzezbiane, czasem udekorowane wręcz koronką roznych zawijasow i wycinanek! Okienniczek raczej mało.

























Płoty czesto malują tu niejednolicie, pasiasto. Czesc sztachet na jeden kolor, czesc na inny.





Sa tez płoty wyplatane



Spotykamy tez elementy wskazujące wyraznie, ze czas sie tu nie zatrzymal- ze wciaz jestesmy w XXI wieku. Mozna zaobserwowac ciekawy sposob radzenia sobie z niepotrzebnymi butelkami z plastiku. Po co zapychac tym kubły na smieci. A mozna zrobic palme! :)



Na dzisiejszej trasie mijamy dwie cerkiewki- w Nakryszkach i Demjanowcach.





Mijamy tez kilka domow zamieszkanych przez weteranow Wielkiej Wojny Ojczyznianej. Podobnie jak na Ukrainie sa one opatrzone gwiazdą i specjalną tabliczką.



Spotykamy tez domy, na ktorych nie ma napisu- tylko przybity symbol czerwonej gwiazdy. Zatem tam jest weteran czy go nie ma? Czy tylko swiadczy to o sympatii do tego nurtu? Tego nie rozgryzlismy. (gwiazda na rogu domu i miedzy oknami)





Jadac po wioskach mozna zaobserwowac wiele scenek rodzajowych ze zwyklego zycia ich mieszkancow. Tu babuszki przycupnely na ławce i sobie plotkują grzejąc sie w slonku, tu przywiezli i wyładowuja ziemniaki z ciezarowki, tu dwoch panów wraca chwiejnym krokiem do swojej chałupy. Tam ktos naprawia motocykl lub zaprzega konika.

















Na Białorusi dosc rzadko spotykamy pojazdy zaprzegowe. Przez caly wyjazd widzielismy chyba tylko z 20-30 furmanek. Podczas gdy na ukrainskim Polesiu tyle to sie mija w godzine ;)













Na tym etapie juz wszyscy bylismy pewni ze droga zaraz sie skonczy gdzies w bagnie.



Ale jednak nie!



Ciekawe czy jej zostanie sympatia do map...





Na biwak zatrzymujemy sie nad Niemnem kolo wsi Orla, blisko mostu.







Nic dziwnego, ze tyle uwagi poswiecono w polskiej literaturze tej rzece- bo jest bardzo ladna i klimatyczna!









Kabaczę zagląda do tajemniczej, pyrkającej tulei a zaciekawione guganie niosło sie wokoło.



Wieczorem oczywiscie ognicho!



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2017-05-17, 09:55   

buba napisał/a:
Jest tu w zwyczaju malowac domki na kolorowo. Na ładne, żywe kolory a nie jakies rozmyte blade pastele
Ja bym tu posłał laynn-a, niech facet zazna odrobiny poezji życia, a nie za "granicą" marnuje się w codziennej prozie. Oczywiście przydałoby się mu coś do aklimatyzacji, dziennie chociaż jedno piwko na jedną nogę, drugie na drugą. ;)
buba napisał/a:
W sklepie wybor piw jest niewielki. Sa tylko takie w 1.5-2 litrowych butlach.
Gdyby tak pobył z tydzień, już by nie wracał prawie na Ślůnsk. :P

Szutrówki lub utwardzony piach są najlepsze na rower. Lubię podobne klimaty na kilka dni, potem jednak brakuje mi pracy. ;)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-17, 10:32   

Zdobienia okiennic bardzo podobne do tych na (właściwym) Podlasiu - widać, że to ten sam krąg kulturowy był. Tylko tam bardziej kolorowe :)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6097
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-18, 12:16   

Dzis jedziemy do Żełudka. Wita nas wyznanie milosci do Białorusi na opłotkach miejscowosci, na jakims kopczyku przypominajacych stary kurhan, bunkier albo sztucznie usypana gorke na sanki dla dzieci.



Dalej mijamy ciekawe pojazdy





Oraz obserwujemy proces polerowania pomnika drugowojennych gierojow



Na blokowisku pasa sie owieczki! :)



Szukamy pałacu. Zaczyna sie klasycznie. Dwie babki w sklepie kręca glowami: “U nas? chyba nieee…”. Na szczescie wtrąca sie trzecia- “No co wy- tam za wsią przeciez stoi. Tam gdzie byly koszary, szpital i muzeum komunizmu”. A nas przestrzega, ze dojedziemy tam ale trzeba ostroznie bo droga “niemnożka pławienkaja”. Nie wiem co to dokladnie znaczy, ale juz oczyma wyobrazni widze nasze autka ugrzezniete w jakims bagnie ;) (w slowniku rowniez nie znalazlam tego slowa- moze bylo po białorusku? jesli ktos zna dokladne znaczenie tego wyrazu bede wdzieczna za podpowiedz)

Droga ostatecznie byla normalna- gruntowa, dobra droga...

Pałac nie jest bardzo stary- zostal zbudowany w poczatkach XX wieku i nalezal do polskiej rodziny Czetwertynskich. Obecnie jest opuszczony i w ruinie ale plot dookola jest nowy i zamkniety. Przy bramie jest budka gdzie sa pobierane oplaty za wstep (kilka zlotych od osoby) i mozna nabyc pocztowke, magnesik czy dosc dokladna mape regionu szczuczynskiego. Wchodzenia na dziko nie radze- biegaja tam duze psy. Jesli sie kupi bilet psy zostaja uwiazane i zamkniete do klatek.

Zwiedza sie samodzielnie. Mozna chodzic gdzie sie chce i zagladac w kazde zakamarki. Babka biletowa wraca do kanciapy.











Palac otacza spory cienisty park gdzie mozna sobie przysiasc na starym meblu.





We wnętrzach zachowalo sie malo zdobien z polskich czasow, dominuje zdobnictwo radzieckie.









W przepastnych palacowych czeluściach mieszka sporo ptactwa, ktore maja tu gniazdka obecnie wypełnione po brzegi pisklętami. Nasze pisklę zwane potocznie kabaczkiem strasznie sie przestraszylo wylatujacych z gniazda jaskolek. Ciekawe, ze w tym momencie zachowala sie jak jakies zwierzatko- przylgnela do drewnianej podlogi i zwinela sie w kłębek. Strach jednak szybko mija i odchodzi w zapomnienie gdy sie okazuje, ze tu sa schody! Duzo schodow! I one skrzypią. Z Ziutami zagladamy w rozne pokoje a toperz z kabaczkiem spedzaja czas na schodach :) Schody to chyba najwieksza milosc kabacza. Furda piaskownica czy hustawka! SCHODY!!!!!







W roznych pałacowych kątach…













W parku sa jeszcze dwa budynki- jeden o fajnych kolumnach



I dawny sklepik



Do Szczuczyna jedziemy bocznymi drogami przez Kukini





Boczne drogi sa zachecajace ale zarowno Ziutka jak i toperz odmawiaja wjazdu w nie ;) Ciekawe czemu? ;)





Do Szczuczyna zawijamy glownie dlatego, zeby zanocowac w hotelu. A w hotelu nocujemy aby zdobyc meldunek. Nam niby niepotrzebny- jesli wyjedziemy w piatek a taki jest zamiar. Ale niech sie busio spierdzieli albo poznamy kogos fajnego i bedziemy chcieli zostac? Nie lubie robic roznych rzeczy na styk. Lepiej zalatwic ten meldunek. A poza tym Ziuta z Grzesiem musza bo zostaja kilka dni dluzej. Zatrzymujemy sie wiec w hoteliku przy rynku. Kiedys byl chyba jakims klimatycznym zakladowym obiektem ale teraz ocieka od niedawnego remontu.





A oto i nasz meldunek- na odwrocie karteczki migracyjnej. Karteczke odbiora nam na granicy wiec pamiatkowa fota obowiazkowa!



Babka w recepcji przeprasza nas, ze grzeja tylko kaloryfery a cieply nadmuch z klimy jest zepsuty. Mamy ochote sie rozesmiac. Dla nas jest i tak goraco, pierwsza od tygodnia noc w cieple! Spanie bez czapki, rajstop pod spodniami, zwijania sie w kłębek i wlewania w siebie przed snem wrzacej herbaty. Kabak tez nie moze sie ogarnac z ta temperatura- natychmiast ściąga skarpetki ;)

Wieczorem wychodzimy na miasto. Na pierwszy rzut oka jest zupelnie jak w Polsce. Jak nasze male miasteczka. Swiezo pomalowane kamieniczki na wybrakłe, rozmyte kolorki i zabetonowane kostką bauma placyki.






Chwile potem dostrzegamy jednak mniej lub bardziej subtelne roznice w tym miejskim krajobrazie ;)







Wiekszosc ulic nosi tu dawne radzieckie nazwy- Sowiecka, Pazdziernikowa, Komsomolska, Lenina. Wrecz ciezko znalezc jakas ulice, ktorej nazwa nie nawiazuje do tamtych klimatow.







Akcent polski. Calkiem nowy.



Potem wloczymy sie po lokalnym blokowisku, ktore jest bardzo zielone i przestrzenne. I puste...





Wszystko to chyba dawne bloki wojskowych- pod Szczuczynem bylo niegdys ogromne lotnisko (o tym w kolejnej czesci relacji). Swiadcza o tym chocby pomniki zdobiące okoliczne wzgorza.



Bloki byly stawiane z bardzo roznistego budulca- sa i biale cegielki, i wielka plyta, i jakis rudy pustak.





Ludzi spotykamy malo. Mniej wiecej tyle samo ludzi co kur.



Czuc, ze jestesmy na wschodzie- osiedle jest mocno zakocone. Gdzie sie czlowiek nie obejrzy to siedzi sliczna, puszysta, miaucząca kulka!







Kolejnego dnia jedziemy w strone Indury. Po drodze mijamy bardzo mily sklepik. Probuje wybrac jakies wina. Mila mloda babka pokazuje mi kilka gatunkow kagorow jakie maja na półce. W rozmowie wychodzi, ze ona tez zbiera butelki z tego gatunku win acz ja mam ich wiecej! W czasie pogawedki zauwazam, ze sprzedawczyni wtrąca coraz wiecej polskich slow. No to ja tez! :) Okazuje sie w koncu, ze calkiem dobrze mowi po polsku, mimo ze nie ma takiego pochodzenia. Jej rodzice zawsze pracowali i miala nianie- starszą panią z sasiedztwa, ktora cale dziecinstwo mowila do niej po polsku. Wyszla troche chryja jak trzeba bylo isc do szkoly a tu myk! dziecko nie mowi w tym jezyku co trzeba ;) Naszej rozmowie przysluchuje sie jakis facet. Cmoka, kreci glowa, drapie sie za uchem i w koncu stwierdza- “Tak was slucham, slucham, na poczatku rozumialem, potem coraz mniej, a teraz to juz wcale. Co jest???”



W Indurze mam zapisane, ze jest opuszczona synagoga. Prawdopodobienstwo, ze znajdziemy jest male, ale sprobuje.. Ide rozpytac do sklepu. Jasne.. Jak zwykle.. Nikt nic nie wie.. Sprzedawczynie sugeruja, ze nie ma co zwracac uwage na stare rzeczy tylko na nowe i wspolczesnosc. Jesli chce poznac obecna Białorus to moze bym sfotografowala plakat na scianie ich sklepu? Bo wlasnie mieli denominacje, wymiane pieniedzy i to jest historyczna chwila. I to jest ciekawe a nie jakies stare synagogi, ktorych nie ma. Poslusznie fotografuje plakat..



Mowie im, ze plakat bylby ciekawszy, gdyby na nim uwzglednili na obrazkach rowniez stare, wycofane banknoty. Ekspedientki troche sie oburzaja, twierdzac, ze nie ma co poswiecac uwagi rzeczom starym- liczą sie nowe a stare- na smietnik! Pytam wiec co sądzą o pomnikach Wielkiej Wojny Ojczyznianej.. albo Lenina... z dawnych lat..? Na tym etapie troche zaluje tego co powiedzialam, ja to tak czesto najpierw wypaplam a potem pomysle. Mam nadzieje, ze zadna chryja sie z tego nie zrobi… Ale babki na szczescie nie wpadaja w agresje, raczej ich to pytanie zacukało. Chwile sie naradzają po czym oswiadczaja, ze “to co innego... bo to wciaz zyje w ludzkich sercach”. Jedna tez dodaje, ze ją te pomniki zgrzewają, ale stoją dla weteranow i ludzi starszych wiec powinny stac. Poza tym - jak to tak bez pomnikow? Pusty plac? Brzydko, goło… nieeee.. Pomniki musza zostac!

Przed sklepem kilka osob wskazuje mi, ze poszukiwana synagoga jest naprzeciwko i obecnie jest tu szkola. Robie wiec zdjecie…




Jedziemy chyba 100 metrow… I jest moja synagoga… Przy drodze, na widoku. Ja pierdziuuuuu…. Co za dziwny kraj??? Ja naprawde nie wiem jak to tu dziala!

Właże do srodka, obchodze dookoła











W oczy mi wpada dziadek, ktory opiera sie o rower i mi przyglada. Pytam sie go wiec czy wie co tu bylo, co to za budynek. Dziadek mowi, ze to “saraj” czyli szopa. Ze tu trzymali najpierw swinie, a potem owce. A pozniej to opuscili, wiec słuzy żulom, zakochanym nastolatkom i za kibel. Probuje drążyć co bylo tu wczesniej, przed owcami. Dziadek nie wie. Jego rodzina osiedlila sie tu dopiero po wojnie, wczesniej mieszkali na Sachalinie.

Moze wiec powinnam pytac nie o synagogi i pałace ale o “saraje”????????

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-18, 14:38   

To właśnie miałem na myśli mówiąc o sowieckiej mentalności historycznej :) Widać tych ludzi kompletnie nie interesuje, co było kiedyś w tym budynku/mieście/rejonie zanim oni tu przybyli i nastał CCCP. Trochę jak na Ziemiach Wyzyskanych, ale tam jednak świadomość historyczna była większa, a dzisiaj to już w ogóle ludzie zazwyczaj dobrze się orientują co jest gdzie - moda, ale pozytywna ;)

Co do tego pałacu - ciekawe wnętrza, jak na obiekt z biletami wstępu ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-18, 15:00   

buba napisał/a:
Schody to chyba najwieksza milosc kabacza. Furda piaskownica czy hustawka! SCHODY!!!!!

U mnie już jest ta miłość słabsza, ale dalej jest. Odkąd sama chodzi, to obowiązkowo schody muszą być. Kiedyś to i kilka razy te same, w górę i w dół, lub odwrotnie, ale po dwa trzy razy :D .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - recenzje mang