Piątka na siódemce. Czyli na Baranie.

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
laynn

Piątka na siódemce. Czyli na Baranie.

Postautor: laynn » 2018-07-09, 23:49

Ale spokojnie, to nie naśladowanie sokoła.
To mój pierwszy raz w Beskidzie Niskim. Może nie pierwszy, bo dawno, dawno temu, kiedy...kiedy jadłem jeszcze zupkę mleczną na śniadanie, byłem w Iwoniczu-Zdrój. Wtedy jeszcze jeździły tam Ikarusy, ale nie te węgierskie a Jugosłowiańskie. No miałem może cztery lata. Więc się nie liczy.
Pamiętacie pierwsze wycieczki w góry? Może nie te zupełnie pierwsze, ale te kiedy już załapaliście bakcyla, a jeszcze mało co znaliście? Ekscytacja przed wyjazdem, niecierpliwe odliczanie dni do wyjazdu? Ja już dawno takich odczuć nie miałem. To nie znaczy, że byłem już we wszystkich pasmach górskich naszego kraju, ale najczęściej jeżdżę w rejony znane, choćby z widzenia. Więc raczej nie budzą te wycieczki tak wielkich emocji jak kiedyś.

Jednak są takie miejsca, które bardzo chciałem poznać. Rok temu były to Góry Izerskie, a w tym roku Beskid Niski. Rok wstecz spanie w wiatach, plan szlaków, trasa wymyślana, a teraz do końca nie wiedziałem gdzie pojedziemy z żoną. Dopiero w piątek, dzień przed wyjazdem dzwonię z pytanie o dostępność noclegu. Jest pokój, rezerwacja klepnięta. Zaczyna się udzielać mi nastrój radości. Poznam kolejne ciekawe miejsca!

Tym razem nie miało być wielokilometrowej trasy. Miało być sielankowo. Dolinkowo. A jak było?

Najpierw nudną autostradą mkniemy na wschód, by pod Tarnowem odbić na południe i następnie bardziej na wschód. Mijamy kolejne wsie, miasteczka aż w końcu wzniesień jest coraz więcej, mijamy zabytkowe szyby naftowe by obok widzieć zalesione wzgórza Magurskiego Parku Narodowego:
Obrazek

Później drogi robią się coraz bardziej nierówne, by w końcu szosa zwęża się na szerokość jednego auta i nagle asfalt się kończy...zostaje szuter.

Dojechaliśmy. Pole kempingowe, oraz schronisko Hajstra. Po zrzuceniu bagaży w pokoju umawiamy się, że na 17 zejdziemy na obiad. Kupujemy bilety do parku i ruszamy. Dziś naszym celem jest szczyt Baranie. Na początek przechodzimy obok domu duszpasterskiego Betania, by odbić od dawnej drogi do wsi Ciechania w kierunku przełęczy Mazgalica. Za rzeką harcerze jak co roku rozbijają swój obóz niedaleko odbudowanego kościoła św. Jana z Dukli i św Huberta. To wszystkie zabudowania jakie zostały po wiosce. Wieś stanowiła enklawę polskości pośród Rusinów.
Obrazek
Obrazek

Dolina, w której istniała wieś jest otoczona zalesionymi wzgórzami, choć nie brak i łąk:
Obrazek

Zachwycając się kwiecistymi łąkami wchodzimy w las. Ścieżka pnie leniwie do góry. Mijamy potok Hucianka:
Obrazek

by po chwili dojść do przełęczy:
Obrazek

Po chwili oddechu ruszamy dalej, tym razem szlakiem granicznym w kierunku wschodnim. O ile do tego momentu szło się jak w parku, to teraz mamy lekko pod górę.

No dobra to lekko, to taki żart, jest całkiem stromo. Tu też spotykamy pierwszych turystów.
Obrazek
Obrazek

Wychodzimy na wzniesienie lekko zasapani, ale w nagrodę mamy dość mocno zamglone, ale jednak widoki na Słowackie szczyty:
Obrazek

Z racji umówienia się na jedzenie, zaczynamy powoli zwiększać tempo.

Częściowo w lesie, częściowo w wysokiej trawie, czy też wśród paproci podążamy ciekawi wieży widokowej, jaka znajduje się na naszym celu.
Obrazek

Nie jest to szlak widokowy. Ale ja tak sobie właśnie lasy Beskidu Niskiego wyobrażałem:
Obrazek

Słyszę pytanie, daleko jeszcze? Odpowiadam, że za zakrętem powinien być nasz cel. I rzeczywiście widzimy w końcu wieżę:
Obrazek

Ostatnie kroki...i niestety. Nie będzie żadnych widoków. Drabina prowadząca na dolny podest, leży w trawie, dolne szczeble są zbutwiałe i już nic ich nie trzyma...
Obrazek

No cóż, później się dowiedzieliśmy, że sama wieża jeszcze stoi, ale wchodzenie na nią było ciekawym doznaniem. Oraz, że Słowacy mają ją odbudować. Siadamy więc na ławach ustawionych w okrąg i zjadamy kanapki. Tu też kolejnych turystów spotykamy, po drodze minęliśmy dwóch Słowaków z psem, ten drugi pan idzie za laskę. Ich będziemy mijać jeszcze w drodze powrotnej. Więc jeszcze pamiątkowe zdjęcie i ruszamy na obiad:
Obrazek

Informacyjnie, stoi tu podobna wiata jak na Mazgalicy, z tym że ta jest zamykana na skobel...z zewnątrz. No i ma okno z szybą. Więc żeby w razie potrzeby zamknąć się, to chyba trzeba potem przez to okno wchodzić :) . Wiaty są porządne.

My tymczasem mkniemy:
Obrazek

Po drodze mijając powalone drzewa:
Obrazek

Mijamy również rodzinę, oraz grupę dziewczyn, które potem jakieś wianki robiły. Schodzimy dość szybko, choć zatrzymujemy się na skraju łąk.

Bardzo się nam one podobają, a nie wiemy, że kolejnego dnia będziemy widzieć jeszcze piękniejsze, jeszcze bardziej pachnące, kolorowe:Obrazek

Po zjedzeniu pysznego obiadu, który przez moje wybrednictwo jemy po połowie (tj żona zupę fasolową, a ja pierogi z mięsem - pyszne oba dania), oboje się połową najadamy, ale ja mam ochotę usiąść na skraju lasu i napić się piwa, więc wsiadamy w auto i jedziemy do Krempnej na małą wycieczkę. Dość szybko układamy się do snu...

Link do albumu z pierwszej części weekendu.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5883
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2018-07-10, 00:06

laynn pisze:Dziś naszym celem jest szczyt Baranie.

Byłem tam, poznałem po tej wieży. 2 lata temu udało mi się na nią wyjść, choć miałem miękko w nogach, bo sprawiała wrażenie jakby mogła się rozpaść w każdej chwili ;)
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 07:44

No i w końcu się rozpadła/rozpada. A szkoda. Pewnie widoki...cudne...?
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5883
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2018-07-10, 07:54

Miałem takie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 07:56

Pięknie!
Awatar użytkownika
darkheush
Posty: 2627
Rejestracja: 2013-07-07, 16:39

Postautor: darkheush » 2018-07-10, 08:41

laynn pisze: stoi tu podobna wiata jak na Mazgalicy, z tym że ta jest zamykana na skobel...z zewnątrz. No i ma okno z szybą. Więc żeby w razie potrzeby zamknąć się, to chyba trzeba potem przez to okno wchodzić

Dokładnie w ten sposób się barykadowaliśmy z vidraru w tejże wiatuni w zeszłym roku :D
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 09:15

Czyli dobrze wygłówkowałem :D
Awatar użytkownika
darkheush
Posty: 2627
Rejestracja: 2013-07-07, 16:39

Postautor: darkheush » 2018-07-10, 09:28

Jeszcze się od środka trochę zabezpieczyliśmy - tu bezcennym okazał się pasek od futerału aparatu spontanicznie znaleziony gwóźdź i karabinek :D

Zdjęcia z wieży też mam choć strach tam już było wchodzić ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2018-07-10, 09:29 przez darkheush, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 10:06

Czyli dobrze, że drabina się rozpadła. Mógłbym się wydatnie przyczynić do przechyłu tej wieży :D
Awatar użytkownika
vidraru
Posty: 2504
Rejestracja: 2017-01-27, 18:44
Lokalizacja: Kęty
Kontakt:

Postautor: vidraru » 2018-07-10, 10:25

darkheush pisze:Jeszcze się od środka trochę zabezpieczyliśmy - tu bezcennym okazał się pasek od futerału aparatu spontanicznie znaleziony gwóźdź i karabinek

Na "rosomaku" i popielicy te zabezpieczenia nie zrobiły wrażenia, tak że MacGyveryzm spełzł na niczym...
Ostatnio zmieniony 2018-07-10, 10:26 przez vidraru, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 10:40

Dzień drugi.
Tym razem nie było pobudki wcześnie z rana. Pracownik parku miał się zjawić o 10tej. Więc wyspaliśmy się, zjedliśmy śniadanie, by spakować się i czekać niecierpliwie pod Hajstrą.

Bo dziś mieliśmy odwiedzić dolinę Ciechania, dawną łemkowską wioskę.
Obrazek

Wreszcie przyjechali nasi przewodnicy, po opłaceniu bilety ruszamy sporą grupą:
Obrazek
Pracownik parku z prawej.

Na początek idziemy śladem starej drogi łączącej wsie Ciechania z Hutą Polańską, po minięciu ostrzeżenia, o ostoi niedźwiedzia. Ścieżka jest zarośnięta, jest oczywiście przechodzenie przez strumień:
Obrazek
Obrazek

Idziemy po śladach jeleni, byka z łanią:
Obrazek

Wyżej strumień zamienia się w bagnisko, z żeremiami bobrów. Wśród nich zachowała się budka, w której wopiści podłączali się i składali meldunki:
Obrazek

Po chwili wychodzimy z lasu, jeszcze pełno krzaczorów, by z lewej odsłoniły się polany na stoku po drugiej stronie strumienia. Nasz przewodnik mówi, że starsi mieszkańcy pamiętają jak woda w strumieniu była czerwona od krwi. W tej dolinie doszło do ciężkich walk między okopanymi Niemcami na stokach Nad Tysowym a nacierającymi wojskami sowieckimi.
Obrazek

Tu usłyszałem drugą nazwę doliny, Dolina Śmierci.
Mijamy ślady dzików, ubita trawa i ruszamy dalej.
Obrazek

Ścieżka mija stare drzewa owocowe, przy których sadzone są młode drzewa by zwierzęta mogły z nich dalej korzystać.Obrazek
Obrazek
W tle, widać dach placówkę MPN.

Dochodzimy do drogi, nie jest to droga biegnąca za dawnych czasów, a powojenna.
Tu skręcamy na północ.
Obrazek
Oprócz odnowy drzew owocowych są też sztuczne oczka wodne.

Po krótkim podejściu schodzimy obejrzeć stare cmentarze, najpierw jednak mijamy zarośnięte resztki fundamentów cerkwi greckokatolickiej z końca XVIII w (ledwo widać ich kawałek). Nad nią znajduje się kilka nagrobków.
Obrazek

Na jednym z nich widać szczególnie ślady po kulach z walk ofensywy dukielskiej, inne nagrobki również mają ślady kul:
Obrazek

Obok stoi metalowy krzyż, na którym kiedyś była informacja o pochowanych żołnierzach z czasów wspomnianych walk, natomiast podczas naszej wizyty wisi podziurawiony hełm:
Obrazek

Powyżej w kolejnym zagajniku leży cmentarz (który to prawosławny, a który greckokatolicki? nie wiem...) :
Obrazek

Napisy zatarte...krzyże ułamane...jedynie wśród liści ścieżki ma...borsuk, który ma norę pod grobem zamordowanych parocha i jego córki. Doczytałem, że w trakcie prac rok temu została nora zasypana, jednak dziś:
Obrazek
Nora borsucza, u góry po prawej grób zamordowanych. To wejście, wyjście zaś u góry grobu.

Przewodnik opowiadał jak to rok temu wycieczka dzieci natknęła się na wyciągniętą czaszkę...na szczęście my takich "atrakcji" nie mieliśmy. Wspomniany grób:
Obrazek

Po przerwie ruszamy dalej. Mijamy wzniesienie i schodzimy nad bobrowiska. Udało mi się być z przodu i zobaczyć jak woda się mąci, a pod trzcinami płynie wspomniany gryzoń! Niestety nie mam dłuższego zooma, więc zdjęcie przedstawia scenę, po fakcie:
Obrazek

Oglądamy zbudowaną tamę przez te mądre zwierzaki i znad lasu widzimy wznoszące się Bieliki, symbol Magurskiego Parku Narodowego:
Obrazek
Bobrza budowla. Kamienie obłożone gliną :)

Obrazek
Słabe wycięcie i powiększenie. Dzień wcześniej kilkanaście metrów od nas się wzbijał do lotu.

Dochodzimy do końcowego punku, z którego będziemy już wracać. To niestety upadła kapliczka:
Obrazek

Wracając mijamy ruiny strażnicy niemieckiej z czasów II wojny światowej ( wśród drzew), oraz niedokończonej owczarni:
Obrazek

Widać stąd doskonale granicę (wiedzie linią drzew nad polaną):
Obrazek

I powoli wracamy. Znów nad krwawy potok:
Obrazek

Po drodze robię zdjęcie rysia, który pokazuje mi jeden z przewodników.

Wchodzimy w las, mijamy podpory mostu nad potokiem:
Obrazek

Słuchamy też jak odbywa się liczenie zwierząt, co oznaczają pomarańczowe kropki na drzewach, oraz dowiadujemy się, że dawniej w tych potokach żyły pstrągi. Niestety odkąd poziom wody opadł, zostały przetrzebione przez wydry. Wcześniej też dowiedzieliśmy się jakie wydra ma zwyczaje toaletowe, kogo odchody spotykamy (kuny).
Obrazek
Widać korzenie, które kiedyś dawały schronienie pstrągom przed wydrami. Ponoć wsadzając ramę, nie można było poczuć końca. Dziś poziom wody sporo opadł...

Po czym wracamy do auta by odbyć, jakże ciekawą podróż powrotną na jedynce do domu...

Ale o tym już przeczytacie w trzeciej części, na którą zapraszam :)

Na koniec link do większej
ilości zdjęć .

Obrazek
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12366
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-10, 15:43

Ładnie opisane i pokazane. Dla mnie to biała karta i chyba jeszcze nie nadszedł czas zebym tam pojechał. Niemniej miejsca wydają się bardzo tajemnicze i dzikie.

Rys Ci nie wyszedł że nie wrzuciles zdjęcia czy też wrzuciles a ja jestem ślepy?
Ostatnio zmieniony 2018-07-10, 15:44 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-10, 16:53

Nie Ryśka nie wklejałem. Wieczorem po pracy wrzucę.
gar
Posty: 843
Rejestracja: 2016-01-06, 20:46
Lokalizacja: Orzegów

Postautor: gar » 2018-07-10, 17:56

Ile czasowo wyszła Was wycieczka po Ciechani ?
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2018-07-10, 18:38

Świetne klimaty! Mój młody jeszcze rok temu odważył się wejść na wieżę, ale jego dziewczyna już nie :D.. Ja w sumie jeszcze się tam akurat nie zapędziłam i chyba na razie nie planuję ;)

Ciechania to kolejne moje marzenie, ale dopóki to wygląda tak jak wygląda, czyli wchodzenie większą grupą z przewodnikiem, to raczej się nie wybiorę :P

My teraz wróciliśmy z Niskiego, ale jeszcze gdzieś tam kotłuje się plan, żeby jednak na chwilę wrócić w te wakacje. Jeszcze się okaże.

Ile trwał wyjazd? Bo tego nie doczytałam ;)

PS. Trzeba było odbić w Brzesku i wpaść na herbatkę ;P
Ostatnio zmieniony 2018-07-10, 18:38 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości