Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO


Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.

19-20.03. O krok od wiosny na Lubomirze

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

19-20.03. O krok od wiosny na Lubomirze

Postautor: nes_ska » 2016-03-21, 19:27

Ostatnio będąc w górach stwierdziliśmy z Pudelkiem, że oboje nie byliśmy na Lubomirze, a oboje mamy chęć się tam kiedyś pojawić, więc zdecydowaliśmy się to nadrobić równocześnie :P

Jako że byłam lekko wypruta po trudnym tygodniu w pracy i dzikim weekendzie na kursie harcerskim, postanowiliśmy wyruszyć z Krakowa nie o świcie, a dopiero o 9:00. Dzięki mnie i mojej skrupulatności nie obyło się bez przygód ;) Zamiast jechać autobusem, który dowiózłby nas we właściwe miejsce, pojechaliśmy Szwagropolem o 9:15, który staje na niewielu przystankach , więc zamiast dojechać w okolice szlaku, zatrzymaliśmy się o kilka kilometrów za daleko, w okolicach Tenczyna.

Nie wykazaliśmy wielkiego zapału do dreptania kilometrów po asfalcie, więc wskoczyliśmy w "drogę powrotną" i dojechaliśmy...do karczmy ;) Tutaj zjedliśmy poranną zupę i popiliśmy piwem, więc o 11:30 byliśmy zwarci i gotowi do ruszenia na szlak :P

Prognozy na sobotę były w miarę sprzyjające. Poranny Kraków pokazał, że mogą nas znów oszukać jak kiedyś, ale okazało się, że jednak słońce wyszło zza chmur i może będzie dobrze!

Ruszyliśmy na szlak. Ja oczywiście na ten w stronę Tokarni, czyli pomyliłam się raptem o 180 stopni, ale Pudelek czuwał i zarządził odwrót. Przebiliśmy się przez mostek, a jako że uwielbiam widoki z mostków, oczywiście musiałam się na chwilę zatrzymać.

Obrazek

Dalej już zmierzaliśmy poprzez lubieńskie osiedla w stronę gór. Większość domków jest mało urokliwych (jak mój własny :P), ale kilka było całkiem przyjemnych ;)

Obrazek

O ile mnie pamięć nie myli, skręciliśmy w stronę Roli Jasiurowej.
Obrazek

...i tutaj dość szybko rozstaliśmy się z osiedlami, widząc je tylko z daleka, a kierowaliśmy się w stronę lasu.

Obrazek
Obrazek

Z oddali było widać otoczony domami kościół w Lubniu.

Obrazek
Obrazek

...a przed nami polana i drzewa. Wydaje mi się, że trawy już nabierają koloru ładnej, wiosennej zieleni, więc nawet przez chwilę się tym zachwycałam :P

Obrazek

...i jeszcze trochę widoków.

Obrazek

Po drodze mijaliśmy mnóstwo figurek i kilka kapliczek. Wg Pudelka wygląda na to, że każdy mieszkaniec ma swoją ;-))

Obrazek

Oprócz mnóstwa figurek była tona błota. Jak na złość rozjeżdżony był tylko szlak, a wszystkie ścieżki, odbijające na boki były w miarę przyzwoite i wygodne do chodzenia. W pewnym momencie się rozdzieliliśmy - ja wzdłuż znaczków, ale po błocie, Pudelek - bezszlakowo, ale w miarę na sucho, zakładając, że zgodnie z mapą drogi powinny się zejść.

Obrazek

Ja po drodze oprócz błota miałam jakieś budy, Pudel - ponoć trochę widoków.

Obrazek
Obrazek

Uroki wiosennego szlaku były nie do przecenienia - moje buty szybko zamieniły się w kule z błota. ;]

Obrazek
Obrazek

Co jakiś czas na drzewach pojawiały się prowizoryczne, drukowane "tablice" w koszulkach. W kwestii orientacyjnej dla Neski bardzo się przydawały, ale podejrzewam, że żywotności nie mają zbyt długiej ;)

Obrazek

Za Kamionką czekały nas kolejne punkty widokowe.

Obrazek

Jeden z ciekawych - przy kapliczce. Według mnie bardzo urzekający ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Całkiem niedaleko był ukryty między drzewami samotny dom ;) Lubię na takie patrzeć, mieszkać - za skarby bym nie chciała ;)

Obrazek
Obrazek

Chwilę później dotarliśmy do osiedla, na którym biegało kilka szalonych psów.

Obrazek
Obrazek

Tutaj, oprócz fajnych domów, czasem mocno zdewastowanych, i widać, że nie zamieszkałych, czekał nas też punkt widokowy.

Obrazek
Obrazek

...a punkt był na Tatry, więc jedni ucieszyli się bardziej, inni mniej... :D

Obrazek
Obrazek

Nie było ich widać zbyt dobrze, ale czytałam, że w sobotę było je widać też z Bieszczad, więc chyba wszystkim wyruszającym w góry w tę sobotę, trafił się ładny, widokowy dzień.

W kolejnych punktach Pudelek szukał okopów, a ja widoków. Chyba każde z nas znalazło to, czego oczekiwało.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dotarliśmy także do kapliczki św. Bernarda i przeczytaliśmy ją z każdej strony ;-))

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dzisiaj na niepogodę nie mogliśmy narzekać... ;)

Po jakimś czasie pojawiła się resztka zimy, która wyglądała całkiem ładnie jak na resztkę.

Obrazek

Minęliśmy zalesioną Patryję, aby zrobić sobie słoneczną przerwę na Weszkówce. Wprawdzie widoki z niej nie są specjalnie rozległe i zachwycające, ale sam fakt, że nadeszła pogoda, podczas której można sobie posiedzieć na słońcu nigdzie się nie spiesząc, wystarczył!

Obrazek
Obrazek

Tylko Geroge ubrudził się jak świnia - nawet nie wiem, kiedy!

Obrazek

Pojawił się także wiosenny bałwanek!

Obrazek

I w drogę!

Obrazek
Obrazek

W końcu chcieliśmy jeszcze dotrzeć na Lubomir, więc nie było powodów do ociągania się. Przed nami był jeszcze jeden punkt widokowy. Wprawdzie słońce już było coraz niżej, więc pobliskie drzewa były w cieniu, ale to, co daleko, było oświetlone i wyglądało pięknie!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ławka jednak nie kusiła, aby zostać tu dłużej ;)

Obrazek

Na Lubomir dotarliśmy już po zamknięciu obserwatorium, więc nie było szans tam wejść. Według tabliczki w soboty i w niedziele turyści indywidualni mogą odwiedzać go do 15:15, my byliśmy o 16.30 ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Miałam jeszcze nadzieję, że uda nam się zejść na Suchą Polanę, gdzie rzekomo jest stanowisko krokusów, ale po przeanalizowaniu czasu, stwierdziliśmy, że nie ma to sensu, bo jest tam ciemno, więc ostatecznie poszliśmy czarnym szlakiem na Kudłacze.

Po drodze, na polanie Konieczne był mini-punkt widokowy, gdzie czuć już było na plecach nadchodzący zachód słońca.

Obrazek
Obrazek

Przyspieszyliśmy kroku, aby zdążyć na zachód w pobliżu schroniska i udało się!

Obrazek
Obrazek

Schronisko już "zapraszało" do wejścia, ale my jeszcze przez chwilę tkwiliśmy na zewnątrz ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ja oczywiście wpełzłam do środka szybciej.

Obrazek

Schronisko w zasadzie ma tyle samo zalet co wad. Zostaliśmy kilkukrotnie ofukani przez gospodynię. Na początku o to, że jesteśmy bez rezerwacji, mimo że jej mąż od razu powiedział, iż znajdzie się dla nas miejsce ;)
Jest ładnie, przytulnie, czysto. Leci fajna muzyka. Menu, choć ubogie, to placki ziemniaczane za 10 zł całkiem smaczne ;) Za to gospodyni! Ciągle w pretensji ;) Zresztą mieliśmy okazję słyszeć m.in. sprzeczkę małżeńską gospodarzy i hasła pt. "Nikt cię tu na siłę nie trzyma" :P Rano zamknięto toaletę zanim zdążyłam z niej skorzystać i niestety nie otwarto na pewno dopóty, dopóki nie opuściliśmy schroniska, więc pozostał mi wychodek, ale w nim zębów nie umyję ;PP

Pogoda następnego dnia też była przeciętna. Niestety już nie świeciło słońce...

Obrazek
Obrazek

...a i szlak, który wybraliśmy, czyli czerwony do Myślenic też nie był szczególnie fajny, monotonny, leśny, chwilami wręcz nudny ;)

Tylko w pierwszej części drogi można było cokolwiek zobaczyć, ale niestety przez chmury.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kiedy już czerwony szlak nie łączył się z żadnym innym, czekała nas głównie droga leśna.

Obrazek
Obrazek

... i ewentualnie takie "widoki".

Obrazek

Przy samym końcu szlaku były jeszcze ruiny baszty. Ruiny w stopniu zaawansowanym ;)

Obrazek

Z Rabki dotarliśmy w chmurach do Krakowa, gdzie każde uderzyło w swoją stronę. Wprawdzie niedziela nie była słoneczna, ale sobota nadrobiła za dwa dni ;)

Foto

Aaaaaaa :D Chciałam się pochwalić, że konkurencyjnie dla śmietanówki zrobiłam smaczną krówkę, więc możemy zrobić zlot, aby przetestować ;PPP My już testowaliśmy.

I chyba nic prawie nie zgubiłam. Skarpety sprzed dwóch tygodni już znalazłam :dev . Teraz jestem na etapie "Zgubiłam czapkę, ale jej już chyba nie znajdę, bo przeszukałam wszystko" :P Konec.

I wydawało mi się, że nawet odzyskałam! Prawie odzyskałam... głos, który straciłam w zeszły poniedziałek, ale dzisiaj wszystko wróciło do normy - wciąż ledwo mówię ;>
Ostatnio zmieniony 2016-03-21, 19:37 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
laynn

Postautor: laynn » 2016-03-21, 19:34

Piękny ten wyspowy.
Zdjęcia też piękne.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2016-03-21, 20:13

laynn pisze:Piękny ten wyspowy.
Zdjęcia też piękne.


No to akurat Makowski a nie Wyspowy, ale też piękny.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2016-03-21, 20:19

Basia Z. pisze:No to akurat Makowski a nie Wyspowy, ale też piękny.


Właśnie się zastanawiam, który podział jest "bardziej" "właściwy", bo na Odkryj Beskid Wyspowy twierdzą, że Wyspowy. Wg KGP to Makowski, więc co to właściwie jest?! ;)

Korzystałam akurat z mapy Beskidu Wyspowego ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
laynn

Postautor: laynn » 2016-03-21, 20:29

Basia Z. pisze:No to akurat Makowski a nie Wyspowy, ale też piękny.

No cóż, ja nie jestem aż tak w temacie. Właśnie doczytałem, że jest zaliczany do obu Beskidów, no cóż ja znałem ten podział gdzie leży on w Wyspowym. :)
Zresztą niech sobie będzie, gdzie chce, piękny jest.
Awatar użytkownika
ziaro
Posty: 390
Rejestracja: 2014-12-13, 10:46
Lokalizacja: Bytom
Kontakt:

Postautor: ziaro » 2016-03-21, 21:15

Zdjęcia bardzo fajne. Widzę, ze obserwatorium było otwarte.

A co do Georgea hmm czy on był trzeźwy. Bo strasznie się ściorał. :P
#ziaronaszlaku
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2016-03-21, 21:18

ziaro pisze:A co do Georgea hmm czy on był trzeźwy. Bo strasznie się ściorał.


Chyba po prostu trafił na złą właścicielkę ;P... Niestety zarówno on, jak i moje buty nadal są w błocie. Buty ostatnio czyszczę w dniu kolejnego wyjazdu, także pasowałoby gdzieś się ruszyć... :P George pewnie na razie będzie jeździł brudny ;]


W obserwatorium ktoś był, ale już było nieczynne, bo byliśmy o ponad godzinę za późno ;)
Ostatnio zmieniony 2016-03-21, 21:19 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-03-21, 23:00

Basia Z. pisze:No to akurat Makowski a nie Wyspowy, ale też piękny.

biorąc pod uwagę Kondrackiego to akurat Wyspowy :) Tego się trzymaliśmy, choć nie powiem - miałem ubaw, że przy okazji zaliczyłem najwyższy szczyt "Makowskiego", w którym zresztą byłem do tej pory tylko na Lasku - a, pardon, ten niektórzy zaliczają do Żywieckiego :lol
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
laynn

Postautor: laynn » 2016-03-22, 10:17

Basia Z. pisze:to akurat Makowski

Na mojej mapie Makowskiego Beskidu, Lubomira nie ma (jest na Wyspowym), Makowski kończy się na Rabie. Nie wiem czemu ktoś go przydzielił do Makowskiego, skoro jest przedzielony doliną rzeki, również jak w Wyspowym tworzy osobną "wyspę".
Jak możesz, to napisz mi bo jestem tego ciekaw.

Neska teraz na spokojnie przewędrowałem z Wami na mapie tą trasę. Pamiętam jak po zakupie mapy, coś podobnego sobie obmyślałem, w wersjach jedno i dwu dniowych. A jakiś miesiąc temu czytałem opinie o Kudłaczach, no cóż więcej jest negatywnych.
Awatar użytkownika
bton1
Posty: 3312
Rejestracja: 2013-07-08, 07:52
Lokalizacja: Kraków

Postautor: bton1 » 2016-03-22, 10:30

Dobra trasa, a pogodowy "timing" do pozazdroszczenia.
I też się zbieram na ten Lubomir od nie wiem kiedy..
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
marekw
Posty: 3845
Rejestracja: 2014-06-18, 18:04
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Postautor: marekw » 2016-03-22, 11:28

laynn cytuje:A jakiś miesiąc temu czytałem opinie o Kudłaczach, no cóż więcej jest negatywnych.
Też miałem spinkę z tą babką na Kudłaczach ,przewredna baba.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12320
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2016-03-22, 11:37

Piękne błoto! Ten rejon znam tylko przejazdem, czyli wale, ale nawet klimatycznie tam.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-03-22, 11:40

marekw pisze:Też miałem spinkę z tą babką na Kudłaczach ,przewredna baba.

a myślałem, że tylko my mamy takie szczęście albo znowu wyjdę na marudę :D Widać jej problemy małżeńskie to nie tylko w ten wieczór występowały :lol
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2016-03-22, 15:29

marekw pisze:Też miałem spinkę z tą babką na Kudłaczach ,przewredna baba.


My nawet na potrzeby wycieczki nazywaliśmy ją "wredna baba" :D...

Schronisko jest bardzo fajne i z potencjałem, gdyby tam wrednej baby nie było ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8409
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-03-22, 18:51

Jak już wspominała Neska - w Beskid Wyspowy dotarliśmy autobusem. Niestety, firmy Szwagropol. Niestety, gdyż ta firma jest dość dziwna jak dla mnie - jeśli nie wychodzisz na przystanku końcowym to nie możesz wsadzić bagażu do schowka a także nie otworzą człowiekowi środkowych drzwi i musisz przeciskać się z plecakiem przez cały autobus. Do tego facet stwierdził, że staje na przystanku skąd blisko do centrum Lubnia. Blisko - czyli około 4 kilometry z buta, w tym spory kawałek Zakopianką na poboczu bez chodnika. Nie tylko nas tak załatwił - jakiejś babce, która chciała się dostać do Tokarki kazał wysiąść... pod Tenczynem :o-o !

Ogólnie to jednak dotarliśmy w końcu do miejsca gdzie chcieliśmy (drugim autobusem) i z radości zajrzeliśmy do otwartej już knajpy :). Tam pod czujnym okiem św. Juzefa zjedliśmy zupę i "piwo".

Do wędrówki wybraliśmy żółty szlak. Przekracza od ekspresówkę oraz Rabę, która w tym miejscu tworzy granicę Beskidu Wyspowego i Makowskiego (przynajmniej według podziału J. Kondrackiego, którego się trzymam).
Obrazek

W słoneczku lekko przytłumionym białą mgiełką mijamy brzydki przysiółek Jasiurówka i zaczynamy się wspinać. Niestety, tuż jak się skończył asfalt zaczęło się błoto. Było go coraz więcej i więcej!
Obrazek

W tym błocie wdrapaliśmy się na pierwszą polankę, skąd były widoki na Lubień i dolinę Rawy.
Obrazek
Obrazek

Błoto było tak złośliwe, iż występowało tylko na szlaku - wszelkie boczne ścieżki go nie posiadały. Nawet na jednym rozdrożu odbiłem w prawo bezszlakowo, a Neska w lewo po szlaku - ona miała błoto, ja nie :D

Przez tą brązową maź szliśmy wyjątkowo wolno - trochę poprawiło się w lesie, gdzie czasami istniała możliwość jego obejścia.
Obrazek

Pojawiają się pierwsze, nieśmiały ślady zimy, która na kalendarzu przecież nadal trwa.
Obrazek

Na całym szlaku brak jest jakichkolwiek tabliczek szczytowych i tym podobnych. W Czechach i na Słowacji bardzo mi się podoba, gdy oznaczono punkt w jakim jesteśmy - tutaj najwyraźniej PTTK uznało, iż nie warto. Ktoś postanowił to naprawić i poprzyczepiał do drzew kartki wsadzone do folii z nazwą górki. Wygląda to mało estetycznie...
Obrazek

Błoto wreszcie idzie swoją drogą, a ścieżka wychodzi na polany, niektóre bardzo rozległe, większość widokowa. Co prawda panorama jest właściwie tylko na południowy-wschód, ale dobre i to :)
Obrazek

Przeważnie można podziwiać Lubogoszcz i Śnieżnicę, łatwo rozpoznawalną z powodu wyciągu i trasy narciarskiej.
Obrazek

Czasem z boku wyskoczą Gorce...
Obrazek

Po pewnym czasie przechodzimy przez przysiółek Brzany, gdzie wita nas banda hałaśliwych psów. Dwa nawet widać na zdjęciu, jak już się zbierają do zbiegnięcia.
Obrazek

W przysiółku jak to w górach - małe pobojowisko, są też zwłoki Ursusa i cudo polskiej motoryzacji schowane w garażu ;)
Obrazek
Obrazek

Za przysiółkiem znów polany - widać teraz Ćwilin, brata-bliźniaka Śnieżnicy. Przynajmniej tak nazwali go niemieccy osadnicy w średniowieczu - Zwilling.
Obrazek

W lesie pierwsze przymarznięte kałuże oraz ziemia - to dobrze, bo wróciło błoto, ale tutaj nie jest już tak rozmiękłe.

Według mapy w okolicy sporo jest umocnień z okresu dwóch ostatnich wojen: na skraju lasu znalazłem doły, które mogą być jednym z nich, z lat 1914-1915. Ponieważ zaraz potem powierzchnia zaczyna się obniżać byłby to niezły punkt do obrony.
Obrazek
Obrazek

Mijamy po drodze pełno kapliczek - nawet jak na polskie warunki jest ich dużo. Najładniejszą wydaje mi się ta św. Bernarda. Według tekstu to właśnie on odpowiada za pogodę w górach, więc wiecie już do kogo uderzać w razie nadciągających chmur ;)
Obrazek

Na polanie przy przysiółku Weszkówka miał być punkt widokowy. Był, widać z niej zarośniętą grań Lubomira. Poniżej stoi niewielka kaplica z XIX wieku, lecz nie chce nam się do niej schodzić.
Obrazek

Robimy sobie za to popas na polanie: posiłkowo-piwny ;)
Obrazek
Obrazek

Sielankę zakłócił tylko debil na crossie, który przyjechał z dołu, pokręcił się w kółku i wszystko zasmrodził :zly

Ostatnie widoki na tym odcinku: pokazała się Mogielnica, Jasień i Krzystonów, gdzie znajduje się baza namiotowa na Polanie Wały.
Obrazek

Zaraz potem, gdzieś na wysokości 800 metrów n.p.m. zaczęła się zima! Nie jakieś namiastki, ale dookoła zrobiło się biało, kałuże pięknie zamarznięte, na twarzy czuć lekki mrozik. Jest pięknie, jak mi tego brakowało!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Dochodzimy do czerwonego Małego Szlaku Beskidzkiego, gdzie zostawiam w krzakach plecak i na luzie idę w kierunku Lubomira (Neska twardo dzierży swój na plecach). Po chwili na lewo widzimy punkt widokowy z przysypaną ławeczką - doskonały przykład walki pomiędzy zimą w górach, a wiosną w dole :D
Obrazek

Widoki są trochę ograniczone przez drzewa, lecz można dojrzeć fragment Jeziora Dobczyńskiego, a także "wyspy" wśród miejscowości, czyli Pasmo Cietnia.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Do szczytu już zaledwie kawałeczek - panoram z niego nie ma, lecz jest na nim obserwatorium astronomiczne. Wbrew temu co czasem można przeczytać, iż niedostępne do zwiedzania - w każdą sobotę i niedzielę w określonych godzinach wpuszczają do środka.
Obrazek

Pozostałości poprzedniego obserwatorium, spalonego przez Niemców w 1944 roku - schody i podstawa teleskopu.
Obrazek

Wchodząc na Lubomir zdobyliśmy też "najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego" według twórców Korony Gór Polski. Ciekawie być w dwóch pasmach na raz ;)

Wracamy po mój plecak, a na Łysinie wybieramy boczny czarny szlak, który jako jedyny nie prowadzi całkowicie przez las.
Obrazek

Po drodze jest polana, z której widać Babią Górę i czuć rychły już zachód słońca :)
Obrazek
Obrazek

Atmosferę psuje choroba polskich gór - dwaj motocykliści. Ich warczenie słychać było jeszcze długo - mam nadzieję, że gdzieś po drodze zaliczyli jakieś drzewo :zly

Pod schronisko na Kudłaczach dochodzimy w idealnym momencie - kilka minut przed zachodem słońca.
Obrazek

Sam obiekt wygląda z zewnątrz sympatycznie - miłe złego początki...
Obrazek

Zaczyna się spektakl.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Moment kiedy na ciemnym niebie zostaje już tylko czerwona smuga lubię najbardziej - gdy góry zaczynają kłaść się do snu :) Sam już nie wiem czy wolę wschody czy zachody słońca? :D
Obrazek

I wtedy pojawia się WREDNA BABA. Ofukuje nas już na początku:
- Czego się zachwycacie?

Potem pytanie:
- Na nocleg?
- Tak.
- A macie rezerwację?
- Nie.
Fuknięcie. Fajnie. W środku mówi do pana w bufecie:
- Przyszli w ciemno.
A pan dla odmiany na to:
- To dobrze. :D
- Ale przecież jacyś państwo pytali o pościel...
- Pytali, ale ich nie ma.
Zostajemy poinformowani, że schronisko jest pełne gości. Według strony www mają 37 miejsc noclegowych, na pokojach i w jadalni naliczyłem maksymalnie 20.

Generalnie oprócz nas na jadalni siedzi STARA HARCERKA, grupa studentów na diecie bezpiwnej, którzy poszli grać do ogniska oraz młoda mama z synem o imieniu Karolek i osobami towarzyszącymi.
Obrazek

Karolek zdaje się, że nie wiedział z kim będzie spał (do osób towarzyszących mówił chyba wszystkim "dziadku"), ale otrzymał propozycje nie do odrzucenia:
- Dzisiaj śpisz ze mną, będziesz mi grzał plecy.
- Nie!
- Będziesz skórką z kota.
- Nieee!
- Po co mi skórka z kota, skoro mogę mieć żywą.
:lol :lol

Jadalnia ma ładny wystrój, choć czuć zimno. Menu skromne, lecz jedzenie smaczne. Pokoje czyste, ciepłe, wyremontowane kibelki i prysznice. Z głośników leci fajna muzyka z poprzedniej epoki. Same plusy. Gdyby nie WREDNA BABA.

Jeszcze coś tam parę razy ofukała ludzi, po czym po zamknięciu bufetu (godzin otwarcia oczywiście brak) mogliśmy posłuchać pełnej kłótni małżeńskiej z piętra. Wygląda na to, że owa pani po prostu odreagowuje na turystach albo ktoś ją siłą przymusił do prowadzenia schroniska.

Rano ciąg dalszy. Po pierwsze - wylaliśmy coś w pokoju.
- Owszem, wylała mi się cola. Wytarliśmy to chusteczkami - odpowiadam.
- Trzeba było od razu przyjść do mnie, po panele się niszczą.
Jasne, już widzę gdybym tam się zjawił o godzinie 23-ciej, pewno od razu dostałbym jakimś nożem między żebro :D

Najlepsze było na koniec - około godziny 10 WREDNA BABA bez uprzedzenia zamknęła kibel. Ja zdążyłem zrobić większość tego co chciałem, Neska nie. Bo kibel jest świeżo umyty. Nie otwarła już go. Pewnej parze turystów, która przyszła i chciała skorzystać z toalety zaproponowała darmową na dworze (ta w środku kosztuje 2 złote). Po ich wyjściu zaczęła się seria złośliwości i pretensji wobec owej dwójki, która nawet nic nie narzekała na konieczność zapłaty: "Jacy ci ludzie są teraz roszczeniowi i kapryśni! Kibla darmowego się zachciewa! Szef kazał kasować za kibel, więc kasuję! Wszędzie się płaci" itd itd itd. Dołączyła się do tego STARA HARCERKA, która zaczęła przytakiwać, iż to w ogóle jest śmieszne, że kiedyś po prostu robiło się tak, iż panowie w lesie na prawo, a panie na lewo i to nawet przed schroniskiem na Turbaczu! I ci współcześni turyści to jacyś tacy delikatni, a powiew zimnego powietrza na tyłku to czysta przyjemność, a generalnie powinno się srać w lesie. Wszystko to z ust kobity, która kwadrans wcześniej wyszła spod ciepłego prysznica schroniskowego :D

Nie umiałem już tego słuchać, więc wyszedłem na zewnątrz, gdzie biały kot siedział w wyćwiczonej pozie - prawdopodobnie to jedyny sposób, aby tam przetrwać ;)
Obrazek

Po powrocie już nie wytrzymałem, kiedy STARA HARCERKA zaczęła opowiadać, że 40 lat temu to było nie do wyobrażenia, aby ktoś nocujący w schronisku korzystał z toalety w środku!
- Kiedy chodziłem 30 lat temu to jakoś nie musiałem w schroniskach korzystać z wychodków - wypaliłem w końcu.
- To chyba w przedszkolu chodziłeś... - ironia.
- Owszem, z rodzicami. Toalety w schroniskach były. A teraz zęby miałbym umyć w śniegu czy w wygódce?

STARA HARCERKA coś tam zaczęła gadać, ale mieliśmy już tego dość i pozbieraliśmy się najszybciej jak się dało. Nawet po wyjściu miałem ochotę zostawić coś naturalnego w pobliskim lesie albo pod schroniskiem, skoro to taki preferowany styl wydalania, ale akurat nie miałem potrzeby ;) Ciekawe czy jakby rzeczywiście zaczęli turyści zasrywać okoliczny las to byliby tak szczęśliwi?

Ogólnie to sam obiekt jest fajny, ale ewidentnie jedna osoba ma tam poważne problemy emocjonalne, albo po prostu nie lubi ludzi i swojej pracy. Tak to jest, kiedy dzierżawę biorą osoby nastawione tylko na zysk oraz przy schroniskach tak blisko cywilizacji. Schroniska więc nie polecam, chyba, że WREDNEJ BABY już tam nie będzie.

A pogoda w niedzielę taka jak na zapowiedziach - szaro, buro, zimno, wieje.
Obrazek

Schodzimy do Myślenic czerwonym szlakiem - jest nudny jak flaki z olejem. Niemal cały czas w lesie, a polany mało widokowe.
Obrazek

To chyba najładniejsza.
Obrazek

Mijamy kolejne niewielkie przysiółki i cały zestaw kapliczek. Chyba ogłoszono jakieś zawody - ludzie byli tak zdesperowani, że przybijali je na znakach szlaku albo po prostu przypinali do drzewa pognieciony obrazek.
Obrazek

Oczywiście nie mogło zabraknąć i crossowców. Właśnie w takich momentach przypominam sobie dlaczego wolę góry Czech i Słowacji - tam coś takiego nie występuje. Dziwny przypadek, prawda?

Na tym odcinku również PTTK kompletnie olało tabliczki - te z czasami przejść są często pourywane, tych z nazwami szczytów nie ma, ich rolę znów przejęły porwane kawałki papieru w folii.
Obrazek

Są też takie amatorskie tabliczki na "Kopiec Jana Pawła II", którego próżno szukać na mapie.
Obrazek

Generalnie ciekawiej zaczęło się robić dopiero na samej końcówce, gdy doszliśmy do Zamczyska pod Ukleiną.
Obrazek

Stoją tam ruiny zamku - mocno zrujnowane. Więc jednak politycy mieli rację, mówiąc, że Polska jest w ruinie!
Obrazek

Wychodzimy w dzielnicy Zarabie - podobnie jak reszta Myślenic prezentuje się zupełnie nijako. Zastanawiam się kto chciałby tam spędzić noc - a chyba ktoś chce, skoro jest kilka ofert z noclegami... Może to te różowe okna tak przyciągają?
Obrazek

Ludzie wracają z palmami a my z plecakami do domów ;)

Galeria:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... LUzaKv8gE#
Ostatnio zmieniony 2016-03-22, 19:36 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 212 gości