Lubię Pogórza
Lubię Pogórza
Wycieczka, z której zobowiązałam się napisać relację jest kolejną, w której wzięło udział co najmniej dwóch forumowiczów, a mianowicie Wiolcia i ja.
Na początek - małe wprowadzenie.
Na "Koronę Pogórzy" organizowaną jako cykl wyjazdów przez przewodnika SKPG Kraków - Piotrka Firleja pojechałam po raz pierwszy 23-25 marca 2007 r.
Miałam jechać gdzie indziej, ale coś się pozmieniało, a na adres mailowy koła przyszło zaproszenie od zaprzyjaźnionego koła SKPG Kraków. Więc pojechałam "w ciemno" nie znając tam zupełnie nikogo i od tej pory nie opuściłam ani jednej edycji.
A były to, po kolei:
23-25 marca 2007 r. - Pogórze Dynowskie
18-20 stycznia 2008 - Pogórze Rożnowskie
10-11 styczeń 2009 - Pogórze Wielickie
8-10 styczeń 2010 - Pogórze Strzyżowskie
1-3 kwiecień 2011 - Pogórze Śląskie
24-25 marca 2012 - Pogórze Przemyskie
6-7 kwietnia 2013 - Pogórze Morawsko-Śląskie
No i w końcu 5-6 kwietnia 2014 - Pogórze Jasielskie i Bukowskie
Każdy wyjazd składa się z części "górskiej" a właściwie "pogórskiej" kiedy to wchodzimy pieszo (no chociaż 100 m w poziomie) na najwyższy szczyt danego Pogórza oraz z części krajoznawczej, kiedy to jeździmy zazwyczaj wynajętym środkiem lokomocji i zwiedzamy co się da.
Wieczorem zawsze są tez obowiązkowe zabawy i konkursy.
Na początek - małe wprowadzenie.
Na "Koronę Pogórzy" organizowaną jako cykl wyjazdów przez przewodnika SKPG Kraków - Piotrka Firleja pojechałam po raz pierwszy 23-25 marca 2007 r.
Miałam jechać gdzie indziej, ale coś się pozmieniało, a na adres mailowy koła przyszło zaproszenie od zaprzyjaźnionego koła SKPG Kraków. Więc pojechałam "w ciemno" nie znając tam zupełnie nikogo i od tej pory nie opuściłam ani jednej edycji.
A były to, po kolei:
23-25 marca 2007 r. - Pogórze Dynowskie
18-20 stycznia 2008 - Pogórze Rożnowskie
10-11 styczeń 2009 - Pogórze Wielickie
8-10 styczeń 2010 - Pogórze Strzyżowskie
1-3 kwiecień 2011 - Pogórze Śląskie
24-25 marca 2012 - Pogórze Przemyskie
6-7 kwietnia 2013 - Pogórze Morawsko-Śląskie
No i w końcu 5-6 kwietnia 2014 - Pogórze Jasielskie i Bukowskie
Każdy wyjazd składa się z części "górskiej" a właściwie "pogórskiej" kiedy to wchodzimy pieszo (no chociaż 100 m w poziomie) na najwyższy szczyt danego Pogórza oraz z części krajoznawczej, kiedy to jeździmy zazwyczaj wynajętym środkiem lokomocji i zwiedzamy co się da.
Wieczorem zawsze są tez obowiązkowe zabawy i konkursy.
A wiesz, Basiu, że tak samo zatytułowałabym ten wyjazd? Po prostu "Lubię Pogórza"
Fajnie, że dałaś wtedy ogłoszenie na forum, bo bardzo mi się podobało i bardzo tamte tereny przypadły mi do gustu (bo są blisko mojego ulubionego Beskidu Niskiego). Zauroczyły mnie niesamowicie okolice Żurawinki - szkoda, że nie udało nam się tam powędrować, ale już sobie zakodowałam, że koniecznie na te łąki i rozległe przestrzenie chciałabym wrócić.
A tak w ogóle, to mimo pogody, super było!
Udało Wam się złapać busa wcześniej?
Fajnie, że dałaś wtedy ogłoszenie na forum, bo bardzo mi się podobało i bardzo tamte tereny przypadły mi do gustu (bo są blisko mojego ulubionego Beskidu Niskiego). Zauroczyły mnie niesamowicie okolice Żurawinki - szkoda, że nie udało nam się tam powędrować, ale już sobie zakodowałam, że koniecznie na te łąki i rozległe przestrzenie chciałabym wrócić.
A tak w ogóle, to mimo pogody, super było!
Udało Wam się złapać busa wcześniej?
Złapaliśmy duży autobus o 19.50.
W domu byłam punktualnie o 22.
Zrobiłam już galerię, na razie zdjęcia są nie podpisane i nie wiem kiedy do tego dojdę.
https://picasaweb.google.com/1101440235 ... gorzy2014#
W domu byłam punktualnie o 22.
Zrobiłam już galerię, na razie zdjęcia są nie podpisane i nie wiem kiedy do tego dojdę.
https://picasaweb.google.com/1101440235 ... gorzy2014#
Dakoto, trasy były raczej objazdowe, niewiele udało się przejść, bo trochę pogoda nie dopisała w niedzielę. Ale przedstawiało się to tak (krótko, zanim Basia opisze zdjęcia):
W sobotę pojechaliśmy do Żarnowca, do dworku Marii Konopnickiej, potem na grób I. Łukasiewicza, do skansenu w Bóbrce, do Dukli, a potem wyjechaliśmy pod chatkę "Teodorówka" i stamtąd podeszliśmy parę kroków na szczyt Frankowa - najwyższy wierzchołek Pogórza Jasielskiego - widokowe miejsce, szczególnie przy pogodzie (my mieliśmy średnią).
W niedzielę pogoda wymusiła zmianę planów, więc zwiedzaliśmy Sanok i muzeum w zamku (ciekawa kolekcja ikon i obrazy Beksińskiego). Basia zaproponowała jeszcze przejście przez miasto, by odwiedzić Szwejka.
Potem pojechaliśmy do Zagórza do ruin klasztoru i przejeżdżając wzdłuż Żurawinki dojechaliśmy do Sieniawy. Pierwotny plan zakładał zdobycie właśnie Żurawinki - najwyższego szczytu Pogórza Bukowskiego, ale pogoda na to nie pozwoliła. Niemniej są to bardzo urokliwe tereny i szczerze polecam!
My poszliśmy jeszcze z Sieniawy do Beska jarem Wisłoka - bardzo przyjemna trasa - a potem pojechaliśmy do lokalnego browaru na zakończenie wycieczki.
W sobotę pojechaliśmy do Żarnowca, do dworku Marii Konopnickiej, potem na grób I. Łukasiewicza, do skansenu w Bóbrce, do Dukli, a potem wyjechaliśmy pod chatkę "Teodorówka" i stamtąd podeszliśmy parę kroków na szczyt Frankowa - najwyższy wierzchołek Pogórza Jasielskiego - widokowe miejsce, szczególnie przy pogodzie (my mieliśmy średnią).
W niedzielę pogoda wymusiła zmianę planów, więc zwiedzaliśmy Sanok i muzeum w zamku (ciekawa kolekcja ikon i obrazy Beksińskiego). Basia zaproponowała jeszcze przejście przez miasto, by odwiedzić Szwejka.
Potem pojechaliśmy do Zagórza do ruin klasztoru i przejeżdżając wzdłuż Żurawinki dojechaliśmy do Sieniawy. Pierwotny plan zakładał zdobycie właśnie Żurawinki - najwyższego szczytu Pogórza Bukowskiego, ale pogoda na to nie pozwoliła. Niemniej są to bardzo urokliwe tereny i szczerze polecam!
My poszliśmy jeszcze z Sieniawy do Beska jarem Wisłoka - bardzo przyjemna trasa - a potem pojechaliśmy do lokalnego browaru na zakończenie wycieczki.
co tam robią przy klasztorze w Zagórzu?
a przy Szwejku co roku we wrześniu zaczynamy zlot austro-węgierski
a przy Szwejku co roku we wrześniu zaczynamy zlot austro-węgierski
Ostatnio zmieniony 2014-04-08, 19:56 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Przy klasztorze na jednej z wież zrobili solidny punkt widokowy (byliśmy na nim), a u podnóża "ogród klasztorny" czy jakoś tak. W każdym razie na rabatkach zidentyfikowaliśmy miętę, lubczyk i parę innych ziół.
Klasztor ma pozostać jako "trwała ruina".
Jak ktoś ma dostęp do facebooka to kolega umieścił tam kolejny album:
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 144&type=3
Klasztor ma pozostać jako "trwała ruina".
Jak ktoś ma dostęp do facebooka to kolega umieścił tam kolejny album:
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 144&type=3
Bo jednak ruiny które od dłuższego czasu stoją i wkomponowały się już w krajobraz powinny nimi zostać. Zabezpieczać, konserwować jak najbardziej ale totalna odbudowa często niszczy ich charakter.
Ale patrząc na to, że inwestorów chętnych to odbudowy zamków/pałaców z ruin powoli przybywa to z czasem pewnie więcej będzie takich np. Bobolic
Ale patrząc na to, że inwestorów chętnych to odbudowy zamków/pałaców z ruin powoli przybywa to z czasem pewnie więcej będzie takich np. Bobolic
Pudelek pisze:
choć i tak jeszcze Polsce daleko do Pribaltiki - tam odbudowany po kilkuset latach zamek to norma...
Choc czasem trwala ruina w wydaniu łotewskim tez rozklada na łopatki... Znalazlam w necie zdjecie fajnych ruin kosciola w Ikšķile, sprzed paru lat- juz nawet tam chcialam pojechac.. Ale potem kolega mi podeslal wersje wspolczesna.... po "remoncie"
https://ssl.panoramio.com/photo/72976976
Ostatnio zmieniony 2014-04-09, 14:34 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Adrian, sprocket73 i 5 gości