Kiczora Kamienicka - wiele razy patrząc na tą charakterystyczną górę z nadajnikiem mówiłem sobie, trzeba się kiedyś wybrać. Nadszedł ten dzień.
Parkujemy na obrzeżach Szczawy przy zielonym szlaku schodzącym z Jasienia i ruszamy w przeciwną stronę na Wielki Wierch, bezszlakowo, ale solidną drogą zwózkową.
Niespodzianka, absolutnie pośrodku niczego "zakaz kąpieli". Gdyby nie ten zakaz to byłyby tu tłumy jak na plaży w Stegnie.
Drogi zwózkowe rządzą się swoimi prawami. Nie podążają prosto na szczyt, kluczą, zanikają, zarastają, ale mają swój urok.
Wielki Wierch zaskoczył tabliczką charakterystyczną dla Beskidu Wyspowego.
Schodzimy na drugą stronę. Zaczynają się polany.
Ukochana jest zadowolona.
Kiczora Kamienicka.
Widok z niej. Lubań, Wysoka.
Poruszamy się grzbietem w stronę Gorców, przez Magorzycę
Okolica jest bardzo cicha i spokojna.
Wierzbówka Kiprzyca.
Mieczyk dachówkowaty. (dowiedziałem się z ostatniego filmu Piotra.
Wieża widokowa na Gorcu.
Czoło Gorca.
Jestem zaskoczony sporą ilością otwartych przestrzeni. Z daleka te okolice takiego wrażenia nie sprawiają.
Dochodzimy do niebieskiego szlaku, którym schodzimy do Doliny Kamienicy. Następnie wyruszamy w górę żółtym szlakiem, który szybko porzucamy, aby iść łąkowym grzbietem na Myszycę, zamiast lasem.
To była bardzo dobra decyzja.
Koniec łąk. Ostatnie spojrzenie na Gorc i wracamy na szlak.
Za Przełęczą Przysłopek znowu robi się widokowo.
Gorc wygląda zza Myszycy.
A tam byliśmy - Wielki Wierch i Kiczora Kamienicka.
Wychodzimy na Jasień.
Zacnych widoczków na Gorce ciąg dalszy.
Kiczora Kamienicka i Lubań w tle.
Wracamy przez bazę namiotową Polana Wały - sporo ludzi.
Schodzimy zielonym szlakiem.
Ostatni widok na Wielki Wierch.
Wycieczka bardzo mi się podobała, choć Ukochana twierdzi, że mnie się wszystkie wycieczki podobają... ale to chyba nic złego

Na plus zaskoczyła mnie zarówno okolica Kiczory Kamienickiej, jak i łąkowy wariant żółtego szlaku na Jasień.