Podsumowanie 2024 roku Wioli

Podsumowania sezonu czy jakiegoś okresu aktywności górskiej i nie tylko.
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3677
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Wiolcia » 2025-01-02, 17:47

To był ciekawy rok. Pod pewnymi względami fatalny: mało kajaków, bardzo mało roweru (i tylko lokalnie, bez sakwowego, namiotowego wyjazdu), tragicznie mało biegówek (tylko jeden wypad). Górsko też nie jakoś imponująco – głównie kręcenie się „wokół komina”, czyli Beskidy: Śląski, Żywiecki i Mały. Dobrze, że udały się Bieszczady i Beskid Niski, czyli miejsca, w których chciałabym być przynajmniej raz w roku. Poza tym poznałam nowe pasmo na Słowacji (a nawet dwa!) i udało się parę razy górsko pobuszować po tym kraju – głównie w Wielkiej Fatrze. Nieco lepsza była druga połowa roku – odkryłam urok samotnych wędrówek z plecakiem i udało się zorganizować trzy takie wypady. Poza tym różnorodności polskich gór zabrakło.
Co zatem zdominowało ten rok? Podróże.
W każdym miesiącu udało mi się wybrać gdzieś poza Polskę. Byłam w 16 krajach na 3 kontynentach. Leciałam 15 razy samolotem. Poza najbliższymi europejskimi kierunkami zwiedzałam tylko wyspy! Tak się jakoś złożyło.
I prawie na każdym wyjeździe były góry. Nie tylko jako tło. Praktycznie w każdym kraju udało się zorganizować jakąś górską wycieczkę i połazić na wysokościach.
Poza tym spełniłam swoje wielkie podróżnicze marzenie i cztery razy spróbowałam czegoś, czego do tej pory nie znałam. Do jednego z tych doświadczeń nie byłam do końca przekonana, ale jak się nie spróbuje, to się nie wie!
Czas zatem na dokładniejsze statystyki.

STYCZEŃ
Górski styczeń rozpoczynam dwoma samotnymi wypadami w Beskid Śląski: na Kozią Górę, Szyndzielnię i Klimczok oraz na Skrzyczne nowym dla mnie szlakiem z Buczkowic. Piękna zima trwa, więc widokowo to bardzo ładne wyjścia.
Pod koniec miesiąca wpadamy ze znajomymi na Kiczorę i Żar, by posiedzieć na gigantycznej ławce, a później jest urodzinowe i bardzo udane zimowe wyjście na Pilsko z przełęczy Glinne.
Także w styczniu jedyny raz w tym roku wpadamy do naszych sąsiadów na biegówki – Beskid Śląsko-Morawski, a konkretniej okolice przełęczy Pustevny, pięknie prezentuje się w zimowej i słonecznej scenerii!
Pod koniec stycznia lecę na Maderę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

LUTY
Madera zajmuje mój początek lutego. To przepiękne miejsce, po którym sporo łazimy: kilkoma lewadami, cudnym szlakiem na Półwysep św. Wawrzyńca, na najwyższy szczyt – Pico Ruivo. Zaliczamy też stłuczkę (a raczej obtarcie) naszym wynajętym samochodem i mamy okazję zaznajomić się z portugalską policją (wyjaśnienia zakończone wspólnym zdjęciem z miłymi panami). Z Madery wracamy nieco naokoło: przez Rzym. W czasie krótkiego pobytu odświeżam sobie to miasto (byłam tam kiedyś na licealnej wycieczce), wędruję Via Appia i wdrapuję na kopuły Bazyliki św. Piotra w Watykanie (to nie góry, ale jest sporo pod górę!)

Obrazek

Z polskich gór (choć to trochę na wyrost) udaje się spacer z Żywca na Łyskę (do tej pory nie wiem, czy byłam w Beskidzie Żywieckim, Makowskim czy w Kotlinie Żywieckiej…). W Żywcu będę zresztą nad wyraz często w tym roku :)
Ten miesiąc to też początek słabego, niestety, sezonu rowerowego. Samotnie ruszam na objazdówkę po okolicy, by trochę rozruszać kości.
Pod koniec lutego lecę na Cypr, który w wiosennej już odsłonie bardzo mnie zachwyca! Jest zwiedzanie miast, górskich wiosek, starożytności (ruiny i piękne mozaiki), weneckich mostów. Wędrujemy po klifach, szukamy przejścia suchą stopą w wąwozie Avakas, wyjeżdżamy na najwyższy Olimp (gdzie są krokusy ;)), podziwiamy góry Troodos, wychodzimy nawet na jeden szczyt – Madari (z wysoko położonego parkingu, ale zawsze coś). Trzy razy udaje się przejechać na północną stronę Cypru, gdzie w sumie łapiemy 7 stopów. Bardzo fajne wspomnienia mam z tego Cypru!

Obrazek

MARZEC
Początek marca to wspomniany powyżej Cypr. Po powrocie siedzę już w Polsce. Na trzy dni ze starymi i nowymi znajomymi zaszywamy się w chatce Dobrodzieja w Beskidzie Żywieckim. Główną atrakcją są pokazy slajdów z „poprzedniorocznych” podróży, ale nie brakuje też górskich wyjść (znowu Pilsko) i objazdówki po okolicy (Matyska). I uwaga! Ja, wieczny zmarzluch, po raz pierwszy w życiu morsuję – koło wodospadu w Sopotni. Fakt, że piszę te słowa, oznacza, że przeżyłam. I nie było źle…
W marcu wpadam też na dwa dni do Krakowa, po którym łażę z koleżanką, podziwiając miejskie krokusy. Jest też wieczorna Wieliczka.
Dwa razy w tym miesiącu udaje się wypad na „tradycyjny” rower: bardziej lokalnie na Szlak Ogrodników i bardziej górsko – na Mały Javorowy w Beskidzie Śląsko-Morawskim (z przystankiem w Cieszynie, by pooglądać w rezerwacie cieszynianki).
Marzec to też fajna rowerowa zabawa w okolicach Paradyża – wpadamy tam, by wypróbować trajkę – trzykołowy półleżący rower z napędem. Na początku mam obawy, by rozwinąć prędkość (wystarczy tylko nacisnąć przycisk...), ale potem szalejemy po błotach i wądołach. To całkiem nowe doświadczenie!
Pod koniec marca ruszamy na wielkanocny wyjazd na Chorwację.

Obrazek

Obrazek

KWIECIEŃ
Który to pobyt zahacza nam o kwiecień. Finalnie lądujemy w zapyziałym miasteczku Senj, ale poza tym sporo udaje się zobaczyć: Jeziora Plitwickie (nawet bez zieleni robią wrażenie!), park krajobrazowy Medvednica w okolicach Zagrzebia, Ogulin i dwie wyspy: Rab (przepiękne miasteczko Rab!) i Pag (księżycowe krajobrazy podbite pyłem saharyjskim).
Parę dni po powrocie ruszam na najdłuższy tegoroczny wyjazd – na Sri Lankę, z krótką przerwą w tureckim Stambule. To trzy tygodnie różnorodności, łażenia po herbacianych polach i wodospadach, eksplorowania starożytnych ruin na rowerze, wspinaczki we mgle i deszczu w górach Knuckles w towarzystwie żarłocznych pijawek, z którymi nie dało się wygrać, pływania w Oceanie Indyjskim z żółwiami, kajakiem po lagunie pełnej mangrowców (z waranem jako atrakcją), jazdy w ósemkę w jednym tuk-tuku. To trzy safari (w tym jedno wodne), by oglądać słonie, krokodyle, małpy, dziki, dzikie psy (takie szakalowate), jeleniowate, ptaki (w tym pawie w naturalnym środowisku), iguany i mangusty. Piękny kraj w przeróżnych odcieniach zieleni i piękna przygoda!

MAJ
Po powrocie z Azji, po jednym dniu pobytu w domu (trzeba się w końcu wyprać), ruszamy fordziem na majówkę. Jak każe tradycja (choć nie zawsze się udawało) – na Słowację, by poznać nowe pasmo. Udaje się poznać nawet dwa – Branisko i Bachureń (dwa nowe szczyty do Korony Gór Słowacji), a w międzyczasie zwiedzić Spisz (Spiska Kapituła, zamek spiski, skalne miasto Kamienny raj) i zahaczyć o urocze i pełne skałek Bradlove pasmo (w burzowych wiosennych kolorach). Fajny wypad, w trakcie którego odkryliśmy w jednym ze słowackich miasteczek najlepsze lody gałkowe, jakie do tej pory w życiu jadłam. Lody cieszą, ale najbardziej wiosenna Słowacja.
W maju zaglądamy także na Tuł. Choć czosnek niedźwiedzi już przekwita, jest super, jak zawsze na tej górce, do której mam wielki sentyment. Leziemy nań oczywiście z Lesznej Górnej.
Jedyny raz w tym roku pływamy też po Jeziorze Żywieckim naszym małym Bobrem. Większa łódka w tym sezonie ani razu nie dotknęła wody. Bywa i tak.
Maj to także rowerowy wypad nad zaporę w Goczałkowicach. Rowerowo ten rok to wybitnie kręcenie się wokół komina. Bywa i tak.
Pod koniec maja ląduję też na trzy dni w Łodzi. W mieście jestem tylko na prezentacji (bo to też rok, gdzie trochę ich mam w różnych miejscach), w pozostałe dwa łazimy z łódzkimi znajomymi po podłódzkich lasach i polach i to wtedy po raz pierwszy w życiu widzę z bliska dwa małe łosie (a zaniepokojoną mamę z daleka).
I wreszcie w maju, bardzo późno w tym roku, zaczynam sezon kajakowy (nie licząc wcześniejszego pływania wśród namorzynów na Sri Lance). Przyjeżdżamy pod wieczór nad zalew w Cieszanowicach (miała być zorza, ale się na nas wypięła), by kolejnego dnia popłynąć Luciążą. Na początku to rzeka upierdliwa i uciążliwa (przenoski, przenoski, przenoski…), za to od Kłudzic meandrująca, dzika i przepiękna. To tam dopiero czuję, że zaczęłam sezon!
Koniec maja to weekend bożocielny, czyli nasz tradycyjny spływ kajakowy z całym „rynsztunkiem”.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

CZERWIEC
Majowo-czerwcowy bożocielny weekend spędzamy tym razem na rzece Kamiennej. To druga (po zeszłorocznej Skrwie Prawej) trudna rzeka, której na taki spływ nie powinniśmy wybierać ;). Gdy płynie się z całym majdanem, każda przenoska boli... A jakie tym razem mamy przenoski!!! W życiu takich długich nie uświadczyłam… Kamienna daje nam w kość, ale finalnie udaje się spłynąć nią aż do Bałtowa. I dobrze, bo to rzeka urozmaicona i ciekawa. No i trafiają nam się „interesujące” noclegi, jak choćby za zaporą, na wale, w pobliżu Castoramy. Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?
W czerwcu dwa razy jestem też w Żywcu. Raz zabieramy mamy (a ściślej mamy i teściowe) do parku i na małą przechadzkę po mieście, zakończoną kawą z ciachem na rynku. Drugi raz odwiedzam koleżankę i w międzyczasie zaglądam na straszny Grojec. Klątwa tej góry trwa, bo gubię tam zatyczkę od obiektywu. Jeśli ktoś takową nikonowską znajdzie na łąkach w pobliżu Małego Grojca, proszę o zabranie :)
Wyżej wspinamy się w tym miesiącu na Muńcuł. Rezerwat Muńcuł w czerwcu wygląda przepięknie (kwitnie ciemiężyca zielona!), pod bacówką nie ma nikogo, a zejście przez Urówkę jest bardzo ładne. Fajny wypad, by odświeżyć sobie te okolice.
Rowerowo po raz drugi jadę sama na Szlak Ogrodników i wpadam powtórnie nad zaporę, tym razem z bratem. Na tym rowerowanie w tym roku się kończy. Tragedia…
Za to znów na dwa dni jadę do Krakowa: w pierwszy odwiedzam z koleżanką lawendowy ogród w Ostrowie, w drugi łazimy po grodzie Kraka.
W ogóle czerwiec to miesiąc przełomowy. Miałam nań wiele planów, ale jak zwykle życie je zweryfikowało, wykonało woltę, pozmieniało wiele i zdefiniowało pozostałe miesiące.
I to dlatego wtedy rozpoczęły się samotne plecakowe wypady. Gdy nie dało się inaczej, pozostał taki sposób na to, by wyrwać się w góry.
Na pierwszą plecakową włóczęgę wybieram mój ukochany Beskid Niski. Wtedy jeszcze na spokojnie: z całym „rynsztunkiem” wędruję tylko w pierwszy i ostatni dzień. Na kolejne zakładam bazę w „Zaścianku” w Jaśliskach i urządzam sobie całodniowe wycieczki po wiosenno-letniej Łemkowynie. Zaczynam w Rymanowie-Zdroju, kończę w Barwinku, a „pomiędzy” jest Bania Szklarska i Szklary, Kamień nad Jaśliskami, Czeremcha i Lipowiec, Królik Wołoski, Popowa Polana, Piotruś i Ostra oraz Kamarka i Zyndranowa. Cztery dni pięknych szlaków i integracji: tylu rozmów z lokalnymi (głównie ze starszymi panami) dawno nie miałam! No tak, samotna niewiasta na szlaku…
Pod koniec czerwca ma także miejsce nietypowy, bo indiański spływ kajakowy Wartą. Z racji tego, że w ekipie pływamy dmuchanymi kajakami o wdzięcznej nazwie „Tomahawk”, taki spływ narzucał się sam z siebie. Na dwa dni przeobrażamy się zatem w Indian; pływamy mniej niż zwykle, za to staramy się strojami i malunkami twarzy upodobnić do Czerwonoskórych, palimy ogniska, przygotowujemy kociołek, jest indiańska muzyka, tańce, okadzanie i nadawanie indiańskich imion. Fajny, ciepły, leniwy weekend.

Obrazek

A potem są wakacje, o czym w drugiej części podsumowania.
Ostatnio zmieniony 2025-01-03, 11:56 przez Wiolcia, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6429
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Sebastian » 2025-01-02, 18:02

Wiolcia pisze:To był ciekawy rok. Pod pewnymi względami fatalny: mało kajaków, bardzo mało roweru (i tylko lokalnie, bez sakwowego, namiotowego wyjazdu), tragicznie mało biegówek (tylko jeden wypad)

Ja pierdolę.... Madera (miło zobaczyć znane miejsca), Cypr, Chorwacja (byliśmy na wakacjach w Senju w 1997 roku, wtedy nie odniosłem wrażenia, że miasto jest zapyziałe), Sri Lanka, do tego zimowe Skrzyczne, zawsze na propsie Słowacja, lawenda, kajaki, a to dopiero czerwiec. Chciałbym mieć tak fatalne półrocze ;)
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14818
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Dobromił » 2025-01-02, 18:04

Łyska leży w Łysce.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 10088
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Adrian » 2025-01-02, 18:25

Oprócz pięknych i egzotycznych miejsc, których oczywiście zazdroszczę, bo dla mnie każde z tych miejsc, to nieznane i pewnie nieosiągalne na ten moment rejony, są też nasze swojskie zza miedzy i zza płota :)

Dobrze Seba prawi, to dopiero połowa tego "słabego" roku, a ja już jestem zawstydzony ilością i jakością :D

Piękne foty !
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6399
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: buba » 2025-01-02, 19:11

Mi się coś wydaje, że nie było rowerowego wyjazdu z sakwami bo go juz nie było gdzie wsadzić! :D

Na dwa dni przeobrażamy się zatem w Indian; pływamy mniej niż zwykle, za to staramy się strojami i malunkami twarzy upodobnić do Czerwonoskórych, palimy ogniska, przygotowujemy kociołek, jest indiańska muzyka, tańce, okadzanie i nadawanie indiańskich imion. Fajny, ciepły, leniwy weekend.


Tego wyjazdu to mega zazdroszcze! Musiał mieć niesamowitą atmosferę! :D Jakie imię dostałaś??

Pod pewnymi względami fatalny:


Pod względem relacji z co najciekawszych miejsc - to napewno! ;)

tylu rozmów z lokalnymi (głównie ze starszymi panami) dawno nie miałam! No tak, samotna niewiasta na szlaku…


To chyba taka reguła. Ja samotnie wędruje głównie rowerem po Bytomiu i są to wycieczki najbardziej owocne w integracje z miejscowymi (głownie starszymi panami)

Marzec to też fajna rowerowa zabawa w okolicach Paradyża – wpadamy tam, by wypróbować trajkę – trzykołowy półleżący rower z napędem. Na początku mam obawy, by rozwinąć prędkość (wystarczy tylko nacisnąć przycisk...), ale potem szalejemy po błotach i wądołach. To całkiem nowe doświadczenie!


To był wasz pojazd czy tam gdzieś mozna takowy wypozyczyć?

Na trzy dni ze starymi i nowymi znajomymi zaszywamy się w chatce Dobrodzieja w Beskidzie Żywieckim.


Na jakiej zasadzie obecnie działa ta chatka? Bo pamietam sprzed wielu lat, ze przestała być ogólnodostepnym schroniskiem, stała się prywatnym domkiem i własciciele nie chcieli mieć nic wspolnego z turystami.

Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?


A pod Lidlem sie liczy? ;) Acz na parkingu w aucie, wiec chyba nie to samo...
Ostatnio zmieniony 2025-01-02, 19:29 przez buba, łącznie zmieniany 4 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1445
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Coldman » 2025-01-02, 19:20

O jeeejuuu jak cudownie :D Madera i Chorwacja zajebista!
Kawał z Ciebie podróżnika. 15 razy lecieć samolotem :o (Ja to jeszcze ani razu xD) Kajaki to trzeba by zrobić jakieś forumowe :lol :lol Też jeszcze nigdy nie miałem okazji.
Kurde i to dopiero połowa roku xD

Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?

Pod zamkniętym zakładem psychiatrycznym, chociaż wtedy zmądrzałem, bo coś się zaczęło dziać o 23 i przejechałem kawałek dalej pod zamek, gdzie był zakaz i policja zrobiła kółko obok mojego samochodu, ale zrezygnowali, jak zobaczyli moje samochodowe zasłonki xD
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14818
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Dobromił » 2025-01-02, 19:51

Całkowicie nieudane półrocze. Wstydź się.

I dobij nas drugą częścią.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :

- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum

- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi

- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 6124
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: sprocket73 » 2025-01-02, 22:10

Wiolcia pisze:Byłam w 16 krajach na 3 kontynentach. Leciałam 15 razy samolotem.

Trochę szokujące, ale mnie jeszcze bardziej podobały się zestawiania: wyszłam na Tuł, a potem na Maderę, było Skrzyczne, a potem Cypr. Repertuar prawie podobny do mojego, przynajmniej w połowie ;)
Morsowanie... brrr...
Mam wrażenie, że tu na forum im bliżej starość, tym większe szaleństwa się odstawia. Każdy na swój sposób ;)
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3677
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Wiolcia » 2025-01-03, 12:14

Sebastian pisze:
Wiolcia pisze:To był ciekawy rok. Pod pewnymi względami fatalny: mało kajaków, bardzo mało roweru (i tylko lokalnie, bez sakwowego, namiotowego wyjazdu), tragicznie mało biegówek (tylko jeden wypad)

Ja pierdolę.... Madera (miło zobaczyć znane miejsca), Cypr, Chorwacja (byliśmy na wakacjach w Senju w 1997 roku, wtedy nie odniosłem wrażenia, że miasto jest zapyziałe), Sri Lanka, do tego zimowe Skrzyczne, zawsze na propsie Słowacja, lawenda, kajaki, a to dopiero czerwiec. Chciałbym mieć tak fatalne półrocze ;)

Nie pisałam, że półrocze było fatalne, tylko że pewne aktywności wyszły fatalnie. No ale to kwestia wyboru i tak musiało być.

Senj sprawia wrażenie zaniedbanego miasteczka. Od strony morza jakoś wygląda, ale gdy człowiek zapuści się w boczne uliczki, to, cytując klasyka, "śmierdzi myszą". Widać, że to miejscowość niedoinwestowana, tynki się sypią, nawet budynki się sypią (łaziliśmy po, ciągle zamieszkanym, kasztelu czy jakimś byłym zamku, ale z duszą na ramieniu, czy coś nam na łeb z góry nie spadnie). Natomiast z daleka wygląda ładnie. Spaliśmy w dzielnicy położonej wyżej i na pierwszym planie mieliśmy twierdzę Nehaj i pobliskie wyspy, a w dole miasteczko z pomarańczowymi dachami.

Dobromił pisze:Łyska leży w Łysce.

No i wszystko wiadomo! Eksperta to miło posłuchać!

Adrian pisze:Oprócz pięknych i egzotycznych miejsc, których oczywiście zazdroszczę, bo dla mnie każde z tych miejsc, to nieznane i pewnie nieosiągalne na ten moment rejony, są też nasze swojskie zza miedzy i zza płota :)

Dobrze Seba prawi, to dopiero połowa tego "słabego" roku, a ja już jestem zawstydzony ilością i jakością :D

Piękne foty !

Kwestia "nieosiągalności" jest rzeczą względną. Trzeba po prostu zacząć i to się samo rozkręca. Pamiętam, gdy lata temu organizowaliśmy pierwszy wypad do Rumunii lokalnym transportem (praktycznie sprzed doby internetu) i jak trudno było znaleźć interesujące nas informacje. Trzeba było kombinować i dowiadywać się na miejscu.
A teraz wszystko jest proste, wszystko opisane i wypad na inny kontynent nie jest żadnym kosmosem. Zacząłeś od Słowenii, więc to dobry krok, by próbować czegoś nowego. O ile jest chęć, zdrowie, czas i trochę pieniędzy :).
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3677
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Wiolcia » 2025-01-03, 12:32

buba pisze:Mi się coś wydaje, że nie było rowerowego wyjazdu z sakwami bo go juz nie było gdzie wsadzić! :D

Coś jest na rzeczy! Ale i inne względy zaważyły. Za to w tym roku mam duży apetyt na namiotowy wyjazd sakwowy i będę się starała, żeby się udał!

buba pisze:
Na dwa dni przeobrażamy się zatem w Indian; pływamy mniej niż zwykle, za to staramy się strojami i malunkami twarzy upodobnić do Czerwonoskórych, palimy ogniska, przygotowujemy kociołek, jest indiańska muzyka, tańce, okadzanie i nadawanie indiańskich imion. Fajny, ciepły, leniwy weekend.


Tego wyjazdu to mega zazdroszcze! Musiał mieć niesamowitą atmosferę! :D Jakie imię dostałaś??

Związane z tym, czym "zajmowałam się" przez ostatni rok, czyli z podróżami :)
Bardzo fajnie było, pogoda nam siadła idealnie, znaleźliśmy świetną miejscówkę na biwak, więc wszystko udało się znakomicie!

buba pisze:
Marzec to też fajna rowerowa zabawa w okolicach Paradyża – wpadamy tam, by wypróbować trajkę – trzykołowy półleżący rower z napędem. Na początku mam obawy, by rozwinąć prędkość (wystarczy tylko nacisnąć przycisk...), ale potem szalejemy po błotach i wądołach. To całkiem nowe doświadczenie!


To był wasz pojazd czy tam gdzieś mozna takowy wypozyczyć?

Wypożyczaliśmy, choć w sumie nie do końca. Tam w okolicach Paradyża chłopak buduje takie rowery. Można sobie kupić takowy (ale to bardzo droga sprawa), ale głównie kupują je osoby niepełnosprawne, po udarach czy wylewach, z niesprawną jakąś częścią ciała. A my jechaliśmy tam z taką osobą, by rower przetestowała w celu ewentualnego kupna, więc nie płaciliśmy nic za użycie.

buba pisze:
Na trzy dni ze starymi i nowymi znajomymi zaszywamy się w chatce Dobrodzieja w Beskidzie Żywieckim.


Na jakiej zasadzie obecnie działa ta chatka? Bo pamietam sprzed wielu lat, ze przestała być ogólnodostepnym schroniskiem, stała się prywatnym domkiem i własciciele nie chcieli mieć nic wspolnego z turystami.

Rozmawiałam nawet z właścicielami. Teraz prowadzi tę chatkę ich córka. I wygląda na to, że lepiej być znajomym królika, by ją wynająć. Właściciele są znajomymi tej grupy, która organizowała tam slajdowisko, więc co roku urządza się taką imprezę. Ale gdyby się powołać na kogoś, może by się udało tam spać. Tyle że płaci się za wynajem całej chaty, więc byłoby to opłacalne przy większej ilości osób.

buba pisze:
Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?


A pod Lidlem sie liczy? ;) Acz na parkingu w aucie, wiec chyba nie to samo...

Jak najbardziej się liczy! Choć lepiej byłoby w namiocie. Ale to chyba byłoby trudne... :)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6429
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Sebastian » 2025-01-03, 12:40

Wiolcia pisze:Nie pisałam, że półrocze było fatalne, tylko że pewne aktywności wyszły fatalnie. No ale to kwestia wyboru i tak musiało być.

Bardo lubię góry, ale nie zamykam się na inne aktywności turystyczne, dlatego dla mnie to pierwsze półrocze jest całościowo fantastyczne, proszę nie narzekać ;) Poza tym Madera i Cypr to przecież górzyste wyspy.
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3677
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Wiolcia » 2025-01-03, 12:43

Coldman pisze:O jeeejuuu jak cudownie :D Madera i Chorwacja zajebista!
Kawał z Ciebie podróżnika. 15 razy lecieć samolotem :o (Ja to jeszcze ani razu xD) Kajaki to trzeba by zrobić jakieś forumowe :lol :lol Też jeszcze nigdy nie miałem okazji.
Kurde i to dopiero połowa roku xD

Pisałam już w tamtym roku o forumowym zlocie kajakowym, ale chętnych nie było :) Krecik byłby tu jak znalazł!

Coldman pisze:
Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?

Pod zamkniętym zakładem psychiatrycznym, chociaż wtedy zmądrzałem, bo coś się zaczęło dziać o 23 i przejechałem kawałek dalej pod zamek, gdzie był zakaz i policja zrobiła kółko obok mojego samochodu, ale zrezygnowali, jak zobaczyli moje samochodowe zasłonki xD

Oo, ten zakład psychiatryczny brzmi ciekawie (właśnie czytam książkę o morderstwie w takim przybytku, polecajka Lidki)! A co się zaczęło dziać o tej 23?

Dobromił pisze:Całkowicie nieudane półrocze. Wstydź się.

I dobij nas drugą częścią.

Posypię głowę popiołem i wrzucę drugie półrocze.

sprocket73 pisze:
Wiolcia pisze:Byłam w 16 krajach na 3 kontynentach. Leciałam 15 razy samolotem.

Trochę szokujące, ale mnie jeszcze bardziej podobały się zestawiania: wyszłam na Tuł, a potem na Maderę, było Skrzyczne, a potem Cypr. Repertuar prawie podobny do mojego, przynajmniej w połowie ;)
Morsowanie... brrr...
Mam wrażenie, że tu na forum im bliżej starość, tym większe szaleństwa się odstawia. Każdy na swój sposób ;)

Szokujące są loty i państwa?
Hmm, morsowanie to rzeczywiście było dla mnie szaleństwo. Raczej nie rozważałam, aczkolwiek trochę kusiło, by spróbować.
A to, że spróbowałam, wynikało z tego, że znalazłam ludzi, którzy mnie zachęcili. Trzeba po prostu trafić na jakichś wariatów, wtedy jest łatwiej.
Trochę to abstrakcyjne uczucie było, gdy na nogach czułam taką jakby powłokę. Dziwne to było i trudne do opisania. Czujesz swoje nogi i ich trochę nie czujesz. Ale spodziewałam się, że będzie gorzej.
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3677
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Wiolcia » 2025-01-03, 12:57

Sebastian pisze:
Wiolcia pisze:Nie pisałam, że półrocze było fatalne, tylko że pewne aktywności wyszły fatalnie. No ale to kwestia wyboru i tak musiało być.

Bardo lubię góry, ale nie zamykam się na inne aktywności turystyczne, dlatego dla mnie to pierwsze półrocze jest całościowo fantastyczne, proszę nie narzekać ;) Poza tym Madera i Cypr to przecież górzyste wyspy.

No nie, z półrocza jestem zadowolona. Chodziło mi raczej o całokształt, że trochę zabrakło roweru i kajaków, więc równowaga została zachwiana ;) Ale mam nadzieję w tym roku kajaki nadrobić, tyle że kosztem gór, niestety :( Przynajmniej będzie można w przyszłym roku polskim zwyczajem poględzić, że ten rok był górsko bardzo kiepski.
Bo taki się zapowiada.
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6429
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Sebastian » 2025-01-03, 13:06

Tak, ponarzekać zawsze można ;) Extra miałaś i tyle.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1445
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Podsumowanie 2024 roku Wioli

Postautor: Coldman » 2025-01-03, 15:33

Wiolcia pisze:
Coldman pisze:
Spał ktoś kiedyś pod Castoramą?

Pod zamkniętym zakładem psychiatrycznym, chociaż wtedy zmądrzałem, bo coś się zaczęło dziać o 23 i przejechałem kawałek dalej pod zamek, gdzie był zakaz i policja zrobiła kółko obok mojego samochodu, ale zrezygnowali, jak zobaczyli moje samochodowe zasłonki xD

Oo, ten zakład psychiatryczny brzmi ciekawie (właśnie czytam książkę o morderstwie w takim przybytku, polecajka Lidki)! A co się zaczęło dziać o tej 23?



Po prostu za dużo ludzi i samochodów się zaczęło kręcić, myślałem, że spokój będzie w takim miejscu, a jednak tak niebyło.
Nie czytam książek z fabułą :P
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości