Nasze najdziwniejsze przygody górskie
Nasze najdziwniejsze przygody górskie
Jakie były Wasze najdziwniejsze, najzabawniejsze zdarzenia na szlaku?
Ja miałem sporo takich, ale to w dawnych czasach. Miałem tak kilkanaście lat. Jeździłem wtedy w góry z Grześkiem, dwa lata młodszym kumplem. Fajnie bywało.
Raz szliśmy ze Stożka na Kubalonkę. Szlak jeszcze prowadził przez gospodarstwo, teraz od kilku lat omija je. Patrzymy - krowa. Coś kumpla podkusiło - zaczął ją zaczepiać. Po chwili krowa okazała się bykiem. Po kolejnej, bykiem nieuwiązanym. Po kwadransie byliśmy na Kubalonce.
Raz spaliśmy na Kiczorach. W namiocie. Pierwszy raz zresztą. I ostatni. W nocy coś szeleściło. Najpierw robimy sobie z tego jaja. Że wilki albo niedźwiedzie.
Dałem więc plastikowy nożyk (taki jednorazowy) Grześkowi i pada komenda: Idź i sprawdź, co to.
Do rana nie zmrużyliśmy oka. Rano się okazało, że płachta była luźna i wiatr nią szeleścił.
Kiedyś to chcieliśmy zaoszczędzić na noclegach i za ta kasę kupić płyty, więc zrobiliśmy sobie namiot z worków na śmieci i pojechaliśmy na trzy dni na Babią. Wróciliśmy po jednym, totalnie przemoczeni, nie zdążyliśmy nawet wypróbować namiotu. Ale cel został zrealizowany - płyty były nasze.
Ja miałem sporo takich, ale to w dawnych czasach. Miałem tak kilkanaście lat. Jeździłem wtedy w góry z Grześkiem, dwa lata młodszym kumplem. Fajnie bywało.
Raz szliśmy ze Stożka na Kubalonkę. Szlak jeszcze prowadził przez gospodarstwo, teraz od kilku lat omija je. Patrzymy - krowa. Coś kumpla podkusiło - zaczął ją zaczepiać. Po chwili krowa okazała się bykiem. Po kolejnej, bykiem nieuwiązanym. Po kwadransie byliśmy na Kubalonce.
Raz spaliśmy na Kiczorach. W namiocie. Pierwszy raz zresztą. I ostatni. W nocy coś szeleściło. Najpierw robimy sobie z tego jaja. Że wilki albo niedźwiedzie.
Dałem więc plastikowy nożyk (taki jednorazowy) Grześkowi i pada komenda: Idź i sprawdź, co to.
Do rana nie zmrużyliśmy oka. Rano się okazało, że płachta była luźna i wiatr nią szeleścił.
Kiedyś to chcieliśmy zaoszczędzić na noclegach i za ta kasę kupić płyty, więc zrobiliśmy sobie namiot z worków na śmieci i pojechaliśmy na trzy dni na Babią. Wróciliśmy po jednym, totalnie przemoczeni, nie zdążyliśmy nawet wypróbować namiotu. Ale cel został zrealizowany - płyty były nasze.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez sokół, łącznie zmieniany 3 razy.
Ja to swego czasu zarywałem panienkę na Wlk. Raczy. No i w krzaki ją zaciągnąłem, ale w dokonaniu aktu przeszkadzał nam jakiś dziwny dźwięk. Stwierdzilim, że krowa porykuje bo pewnikiem się zgubiła i zrobilim swoje. Post factum/actum wrócilim do ogniska nieopodal schronu a ta francowata krowa wlokła się za nami, co wnioskowaliśmy po hałasie łamanych gałęzi, porykiwaniach i różnych takich dżwiękach przypisywanych raczej przedstawicielom fauny niż flory czy UFO. Wtopiwszy się w mocno rozbawiony tłumek zebrany wokół ogniska zaczęliśmy piec kiełbaski i pociągać z krążących dookoła dość obficie flaszek. Do momentu, gdy w krąg światła rzucanego przez ognisko wdarła się głowa krowy, która wówczas okazała się być głową niedźwiedzia. Co gorsza: za głową wypełzła z mroku cała reszta tej bestii. Towarzystwo wytrzeźwiało momentalnie i kopiąc się po zadkach wypieprzyło do schronu ( byłem pierwszy ). Misio krążył wokół schronu jeszcze dość długi czas po czym odszedł gdzieś na drugą stronę granicy. Nazajutrz bladym świtem - gdy jeszcze wszyscy spali - ruszyłem na szlak bo byłem umówiony na godzinę z ekipą na Przegibku. Więc samiuteńki jak palec cały ten szlak deptałem i najmniejszy szelest mnie mroził, że to ten pieprzony misio gdzieś się czai. Jak se po drodze wspominałem, że sympatyczny akcik z całkiem nawet miłą damą popełnialiśmy w towarzystwie odległego raptem o parę metrów niedźwiedzia - to mi się na cały tydzień seksu odechciało
"Dziwny jest ten świat..."
Wiolcia pisze:Basia Z. pisze:Też miałam przygody z niedźwiedziem (bynajmniej nie seksualne), ale to długa historia i nie chce mi się tego teraz opisywać.
To ta historia z Choczańskich? Po jej przeczytaniu miałam stracha idąc w nocy do hotelu pod Choczem...
Tak.
Wszyscy znajomi się ze mnie śmieją, że wiem co powiedzieć niedźwiedziowi aby sobie poszedł
Hmm to może nie przygoda ale rzeczy które przydarzają się często goprowcom, bywa, że i przewodnikom. Odbieranie w nocy telefonów od przerażonych turystów, niedźwiedź ryczy, mruczy co robić? Przeważnie, tak w 99 % okazuje się, że to jelenie albo inne bydło.
Przygód miałam bez liku. Niestety, genialne pomysły to moja specjalność. Z takich "fajnych" to było namówienie Danki i Sonki na wybranie się ścieżką zwierząt przez zarośla w dolinie Sanu. Weszłyśmy jak somo sapiens a wyszłyśmy po 300 m czołgając się w śnieżnym błocie pod okapem tarniny. W tej samej dolinie coś nagle zagalopowało, a po bokach był szelest. Zamarłam, a przede mną przebieg przerażony jeleń, a po bokach były dwa wilki. I na rowerze były ciekawe rzeczy. Jadę sobie w najlepsze przez rezerwat, z górki, wtem widzę jakiegoś szczeniaczka, po hamulcach, ląduję bez mała w rowie, a szara kuleczka na mnie patrzy się zdziwiona. Wtem słyszę przywoływanie, wilczek dwoma skokami ucieka do wadery. Były miśki, ryśki, był upadek i to w białym prześcieradle z ruin zamku w Sobieniu, gdy bawiłam się w biała damę strasząc biwakujących tam kolegów. A i to co rozbawiło Kolegów w Wyhorlacie. Tam jest Sniński Kamień, fajne wychodnie skalne. Jedna skała mnie kusiła więc sobie po niej połaziłam. Niestety, miałam spodnie freee fell czy jak tam one się nazywają. Rozwaliły się od kroku po kolano, poszły szwy. Nikt nie miał nici i igły więc użyłam kawałeczka taśmy samoklejącej i 1 agrafki i w takim stanie wróciłam do Polski.
Przygód miałam bez liku. Niestety, genialne pomysły to moja specjalność. Z takich "fajnych" to było namówienie Danki i Sonki na wybranie się ścieżką zwierząt przez zarośla w dolinie Sanu. Weszłyśmy jak somo sapiens a wyszłyśmy po 300 m czołgając się w śnieżnym błocie pod okapem tarniny. W tej samej dolinie coś nagle zagalopowało, a po bokach był szelest. Zamarłam, a przede mną przebieg przerażony jeleń, a po bokach były dwa wilki. I na rowerze były ciekawe rzeczy. Jadę sobie w najlepsze przez rezerwat, z górki, wtem widzę jakiegoś szczeniaczka, po hamulcach, ląduję bez mała w rowie, a szara kuleczka na mnie patrzy się zdziwiona. Wtem słyszę przywoływanie, wilczek dwoma skokami ucieka do wadery. Były miśki, ryśki, był upadek i to w białym prześcieradle z ruin zamku w Sobieniu, gdy bawiłam się w biała damę strasząc biwakujących tam kolegów. A i to co rozbawiło Kolegów w Wyhorlacie. Tam jest Sniński Kamień, fajne wychodnie skalne. Jedna skała mnie kusiła więc sobie po niej połaziłam. Niestety, miałam spodnie freee fell czy jak tam one się nazywają. Rozwaliły się od kroku po kolano, poszły szwy. Nikt nie miał nici i igły więc użyłam kawałeczka taśmy samoklejącej i 1 agrafki i w takim stanie wróciłam do Polski.
lucyna pisze:Niestety, miałam spodnie freee fell czy jak tam one się nazywają. Rozwaliły się od kroku po kolano, poszły szwy. Nikt nie miał nici i igły więc użyłam kawałeczka taśmy samoklejącej i 1 agrafki i w takim stanie wróciłam do Polski.
toperz kiedys mial podobna historie ze spodniami (choc nie zadne freecośtam), z ta roznica ze nie mielismy ani nici z igla ani tasmy. No i byl to kwiecien wiec przez dziure ciagnelo zimnem.. ale mial gdzies w plecaku krotkie spodenki.. ludzie potem dziwnie na niego patrzeli, zarowno w gorach jak i w pociagach..
https://picasaweb.google.com/osiolek.wi ... 2997497074
https://picasaweb.google.com/osiolek.wi ... 6789194082
https://picasaweb.google.com/osiolek.wi ... 9106054594
Ostatnio zmieniony 2013-12-05, 07:14 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- sprocket73
- Posty: 5904
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pierwszy raz zdobyłem Rysy w towarzystwie kumpli na początku czerwca. Leżało jeszcze sporo śniegu. Na zejściu zjeżdżaliśmy żlebem na tyłkach - to było coś szalonego Jeden z kumpli miał pecha i przejechał po wystającym ostrym kamieniu. Spodnie (zwykłe dżinsy) roztargały się odsłaniając górę uda i połowę dupy. Na dodatek na tyłku miał krwawiącą ranę. Była to jednodniówka, więc nic na zmianę. Szedł tak potem do schroniska, asfaltem na busa, po Zakopcu na dworcu i w Krakowie z dworca PKS na ulicę Długą (gdzie mieszkaliśmy). Największą sensację wzbudzał w Krakowie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
lucyna pisze:Nikt nie miał nici i igły więc użyłam kawałeczka taśmy samoklejącej i 1 agrafki i w takim stanie wróciłam do Polski.
Potrzeba matką wynalazków. We wrześniu na Ukrainie jedna dziewczyna nabawiła się kontuzji kostki tak, że nie mogła dalej iść. Skutecznym remedium okazała się specyficzna kombinacja kawałków karimaty i taśmy naprawczej
sprocket73 pisze:Jeden z kumpli miał pecha i przejechał po wystającym ostrym kamieniu.
Łłłłojććć....scena ze Shreka mi się przypomniała. Dobrze, że ucierpiało tylko udo i pół dupy
"Dziwny jest ten świat..."
Grochu pisze:Ja to swego czasu zarywałem panienkę na Wlk. Raczy. No i w krzaki ją zaciągnąłem, ale w dokonaniu aktu przeszkadzał nam jakiś dziwny dźwięk. Stwierdzilim, że krowa porykuje bo pewnikiem się zgubiła i zrobilim swoje. Post factum/actum wrócilim do ogniska nieopodal schronu a ta francowata krowa wlokła się za nami, co wnioskowaliśmy po hałasie łamanych gałęzi, porykiwaniach i różnych takich dżwiękach przypisywanych raczej przedstawicielom fauny niż flory czy UFO. Wtopiwszy się w mocno rozbawiony tłumek zebrany wokół ogniska zaczęliśmy piec kiełbaski i pociągać z krążących dookoła dość obficie flaszek. Do momentu, gdy w krąg światła rzucanego przez ognisko wdarła się głowa krowy, która wówczas okazała się być głową niedźwiedzia.
Masz szczęście, że choć jemu nie zebrało się na amory.
Mi się przypominają teraz dwie takie historie z jednego wyjazdu, nie do końca górskie może, ale dla mnie śmieszne. Tzn. miałem 17 lat i byłem w sumie w górach na Słowacji, ale to się już przytrafiło bardziej miejskich niż górskich warunkach. Pierwsza to taka, że schodząc z jakichś tam pagórków, wtedy się i tak na tym nie znałem, tak sobie łaziłem tylko, ale było to w okolicach Litowskiej Mary koło Liptowskiego Mikulasza. Robiło się już ciut ciemno i 200 metrów przed sobą zobaczyłem coś czarnego biegnącego w moją stronę. Dookoła zero ludzi, wszędzie jakieś pola i 100 metrów za mną jedno drzewo. Nie wiem czemu ale wszyłem sobie, że to musi być byk. Tak się przestraszyłem, że zacząłem spierd....ć z powrotem i wdrapywać się na te drzewo, wszedłem jakieś 5 metrów do góry i wyczekiwałem, aż to coś do mnie dobiegnie, okazało się, że to jakiś koleś w czarnym dresie jogging uprawiał, musiał mieć ze mnie niezłą polewę.
Druga historia była jeszcze tego samego dnia, a właściwie wieczoru, jak już wróciłem do tego Litowskiego Mikulasza, do miasta coś zjeść. Zjadłem i zamierzałem wrócić na dworzec kolejowy, zagadała do mnie jakaś pani po niemiecku. Nie rozumiałem jej w ogóle, ale jakoś się dogadaliśmy, że chce trafić na dworzec, a że akurat też tam szedłem to stwierdziłem, że ją zaprowadzę, bo drogę znałem. W połowie drogi zorientowałem się, że to prostytutka, ale co tam nieźle nam się gadało, ja po polsku, ona po niemiecku. Doszliśmy na ten dworzec, ona chciała gdzieś tam do innego miasta dotrzeć. Był sobie przystanek, pełno ludzi i postój taksówek, więc wszyscy Ci ludzie i taksówkarze, widzieli nas razem. Problem w tym, że kasy nie miała i chciała taksówką dojechać do jakiegoś tam miasta z 20 km i zapłacić za usługę w naturze. Tylko, że żaden taksówkarz jej nie chciał zabrać, bo chcieli ode mnie jakąś zgodę, ja za bardzo nie wiedziałem o co chodzi, dopiero ludzie na przystanku, już nie mogli wytrzymać ze śmiechu i mi powiedzieli o co chodzi. Bo jej w sumie nie rozumiałem, a ich po słowacku trochę bardziej. Tak oto Vision został alfonsem. A wtedy byłem taki trochę nieogolony, ponoć na 30 lat wyglądałem.
No a w naszych Tatrach, dwa razy jakieś dziewczyny wzięły mnie za niedźwiedzia, ale o tym już gdzie pisałem.
Druga historia była jeszcze tego samego dnia, a właściwie wieczoru, jak już wróciłem do tego Litowskiego Mikulasza, do miasta coś zjeść. Zjadłem i zamierzałem wrócić na dworzec kolejowy, zagadała do mnie jakaś pani po niemiecku. Nie rozumiałem jej w ogóle, ale jakoś się dogadaliśmy, że chce trafić na dworzec, a że akurat też tam szedłem to stwierdziłem, że ją zaprowadzę, bo drogę znałem. W połowie drogi zorientowałem się, że to prostytutka, ale co tam nieźle nam się gadało, ja po polsku, ona po niemiecku. Doszliśmy na ten dworzec, ona chciała gdzieś tam do innego miasta dotrzeć. Był sobie przystanek, pełno ludzi i postój taksówek, więc wszyscy Ci ludzie i taksówkarze, widzieli nas razem. Problem w tym, że kasy nie miała i chciała taksówką dojechać do jakiegoś tam miasta z 20 km i zapłacić za usługę w naturze. Tylko, że żaden taksówkarz jej nie chciał zabrać, bo chcieli ode mnie jakąś zgodę, ja za bardzo nie wiedziałem o co chodzi, dopiero ludzie na przystanku, już nie mogli wytrzymać ze śmiechu i mi powiedzieli o co chodzi. Bo jej w sumie nie rozumiałem, a ich po słowacku trochę bardziej. Tak oto Vision został alfonsem. A wtedy byłem taki trochę nieogolony, ponoć na 30 lat wyglądałem.
No a w naszych Tatrach, dwa razy jakieś dziewczyny wzięły mnie za niedźwiedzia, ale o tym już gdzie pisałem.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 3 razy.
Grochu pisze:Ja to swego czasu zarywałem panienkę na Wlk. Raczy. No i w krzaki ją zaciągnąłem, ale w dokonaniu aktu przeszkadzał nam jakiś dziwny dźwięk. Stwierdzilim, że krowa porykuje bo pewnikiem się zgubiła i zrobilim swoje.
lucyna pisze:miałam spodnie freee fell czy jak tam one się nazywają. Rozwaliły się od kroku po kolano, poszły szwy.
Grochu pisze:topiwszy się w mocno rozbawiony tłumek zebrany wokół ogniska zaczęliśmy piec kiełbaski i pociągać z krążących dookoła dość obficie flaszek. Do momentu, gdy w krąg światła rzucanego przez ognisko wdarła się głowa krowy, która wówczas okazała się być głową niedźwiedzia.
Vision pisze:[…]A wtedy byłem taki trochę nieogolony, ponoć na 30 lat wyglądałem.
Zaczyna się to wszystko układać w jakąś logiczną całość...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości