Zaułkami Bytomia
Bytomska Kolonia Zgorzelec jest położona na totalnym odludziu. Powstała w początkach XX wieku dla pracowników pobliskiej huty Hubertus (po wojnie nazwanej hutą Zygmunt). To 34 niewielkie, ceglane, podobne do siebie familoki. Osiedle otaczają lasy, dolina Bytomki, stawy i tereny poprzemysłowe. Nawet zdjęcie satelitarne pokazuje jak odosobnione (jak na miasto) jest to miejsce.
Na terenie osiedla nie widzieliśmy żadnego sklepiku - i szczerze mówiąc nie wiem dokąd podążają mieszkańcy w celu zakupów - czy na Godule, Szombierki czy Chropaczów? Chyba, że nikt nie chodzi piechotą?
Wrażenie odosobnienia potęguje fakt, że włócząc się pomiędzy zabudowaniami chyba z pół godziny - nie spotkaliśmy żywej duszy. Było pochmurne letnie popołudnie i chyba w obawie przed nadchodzącym deszczem wszyscy schowali się w domach? A szkoda, bo miło by było pogadać z kimś miejscowym o tym ciekawym i sympatycznym osiedlu!
Obecnie nie wszystkie budynki są zamieszkałe. Całkiem sporo z nich ma napisy “zakaz wstępu” czy “wyłączone z użytku”. Do żadnego z pustych domów nie udaje się nam wejść (a nawet zajrzeć przez okno) - bo okna i drzwi są bardzo skutecznie i skrupulatnie pozamurowywane. Ponoć opuszczone domy mają być wyremontowane i przeznaczone na nowe mieszkania do zasiedlenia. Kiedyś w przeszłości był już taki plan - chciano tu zrobić dzielnicę dla artystów, ale coś, nie wiedzieć czemu, nie wypaliło. Nie wiem czy zabrakło funduszy, czy może artystów, którzy by się chcieli tu osiedlić i realizować założony plan?
A tu poniżej to budynek dawnej piekarni i pralni - tyle znalazłam w internecie. (zwiedzając to miejsce myślałam, że to raczej kaplica? albo młyn! ) Ponoć jest plan przerobienia tego budynku na świetlicę. Szkoda, że nie było możliwości zobaczyć jego wnętrz. Ciekawe czy gdzieś są dostępne chociaż zdjęcia?
Trzy wejścia do kanałów? Albo innych schronów? I tak zaraz koło siebie??
Tego brakuje na większości osiedli! Miejsce, gdzie można autku zajrzeć pod brzuszek! Kiedyś wszędzie takie bywały, a teraz poznikały jak sen… I czołgaj się po chodniku jak dureń, mordą po asfalcie…
Słyszałam, że niektóre babeczki dobierają kolorystycznie buty do torebki. A może inne osoby dobierają auto do ram okiennych? Nieprawdaż, że się ładnie komponuje?
Jakiś zapalony miłośnik motoryzacji tu działa w rejonie!
Ślady generalnego remontu w jednym z familoków.
Są i domy wydmuszki, zasiedlone tylko przez ptactwo… Mają teraz one wyraj na tych strychach! Nikt ich nie niepokoi!
Tu dla odmiany nie mur a dykta chroni wnętrza przed wzrokiem niepożądanych eksploratorów…
I chyba złomiarze się do ankrów dobrali?….
Słyszałam kiedyś teorie, że okna na czerwono malowali górnicy, a na zielono hutnicy. A kto malował w kropeczki? Może artyści? W końcu takowi mieli się tu osiedlać?
To jest chyba rondo! Albo po prostu klomb?
Dużo tu ukwieconych, miłych ogródków!
Kolorowe życie w cieniu ruin…
Chyba będą kwietniki! Sprawa widać w toku!
Przydomowy zestaw wypoczynkowy.
I poddrzewny...
Wypoczynko - grillowo - ogniskowy.
Nie wiem czemu - ale strasznie lubię wszelakie fotele i kanapy w terenie - TUTAJ relacja z takowych miejsc nie tylko w Bytomiu.
https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... renie.html
Zaułek biwakowy.
Bytomska riwiera.
A tu to pełen wypas! Altanka, huśtawki nadrzewne i cały zakątek biesiadny w tle! Niezmiernie cieszy oko takie miłe zagospodarowanie terenu!
Pachniało to nieco jak kolejowe podkłady! Takim aromatem karbolu czy jak się tam ten impregnat nazywał? Czyżby więc była tu gdzieś nieopodal jakaś linia kolejowa, która właśnie definitywnie zakończyła swój żywot?
Na terenie osiedla nie widzieliśmy żadnego sklepiku - i szczerze mówiąc nie wiem dokąd podążają mieszkańcy w celu zakupów - czy na Godule, Szombierki czy Chropaczów? Chyba, że nikt nie chodzi piechotą?
Wrażenie odosobnienia potęguje fakt, że włócząc się pomiędzy zabudowaniami chyba z pół godziny - nie spotkaliśmy żywej duszy. Było pochmurne letnie popołudnie i chyba w obawie przed nadchodzącym deszczem wszyscy schowali się w domach? A szkoda, bo miło by było pogadać z kimś miejscowym o tym ciekawym i sympatycznym osiedlu!
Obecnie nie wszystkie budynki są zamieszkałe. Całkiem sporo z nich ma napisy “zakaz wstępu” czy “wyłączone z użytku”. Do żadnego z pustych domów nie udaje się nam wejść (a nawet zajrzeć przez okno) - bo okna i drzwi są bardzo skutecznie i skrupulatnie pozamurowywane. Ponoć opuszczone domy mają być wyremontowane i przeznaczone na nowe mieszkania do zasiedlenia. Kiedyś w przeszłości był już taki plan - chciano tu zrobić dzielnicę dla artystów, ale coś, nie wiedzieć czemu, nie wypaliło. Nie wiem czy zabrakło funduszy, czy może artystów, którzy by się chcieli tu osiedlić i realizować założony plan?
A tu poniżej to budynek dawnej piekarni i pralni - tyle znalazłam w internecie. (zwiedzając to miejsce myślałam, że to raczej kaplica? albo młyn! ) Ponoć jest plan przerobienia tego budynku na świetlicę. Szkoda, że nie było możliwości zobaczyć jego wnętrz. Ciekawe czy gdzieś są dostępne chociaż zdjęcia?
Trzy wejścia do kanałów? Albo innych schronów? I tak zaraz koło siebie??
Tego brakuje na większości osiedli! Miejsce, gdzie można autku zajrzeć pod brzuszek! Kiedyś wszędzie takie bywały, a teraz poznikały jak sen… I czołgaj się po chodniku jak dureń, mordą po asfalcie…
Słyszałam, że niektóre babeczki dobierają kolorystycznie buty do torebki. A może inne osoby dobierają auto do ram okiennych? Nieprawdaż, że się ładnie komponuje?
Jakiś zapalony miłośnik motoryzacji tu działa w rejonie!
Ślady generalnego remontu w jednym z familoków.
Są i domy wydmuszki, zasiedlone tylko przez ptactwo… Mają teraz one wyraj na tych strychach! Nikt ich nie niepokoi!
Tu dla odmiany nie mur a dykta chroni wnętrza przed wzrokiem niepożądanych eksploratorów…
I chyba złomiarze się do ankrów dobrali?….
Słyszałam kiedyś teorie, że okna na czerwono malowali górnicy, a na zielono hutnicy. A kto malował w kropeczki? Może artyści? W końcu takowi mieli się tu osiedlać?
To jest chyba rondo! Albo po prostu klomb?
Dużo tu ukwieconych, miłych ogródków!
Kolorowe życie w cieniu ruin…
Chyba będą kwietniki! Sprawa widać w toku!
Przydomowy zestaw wypoczynkowy.
I poddrzewny...
Wypoczynko - grillowo - ogniskowy.
Nie wiem czemu - ale strasznie lubię wszelakie fotele i kanapy w terenie - TUTAJ relacja z takowych miejsc nie tylko w Bytomiu.
https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... renie.html
Zaułek biwakowy.
Bytomska riwiera.
A tu to pełen wypas! Altanka, huśtawki nadrzewne i cały zakątek biesiadny w tle! Niezmiernie cieszy oko takie miłe zagospodarowanie terenu!
Pachniało to nieco jak kolejowe podkłady! Takim aromatem karbolu czy jak się tam ten impregnat nazywał? Czyżby więc była tu gdzieś nieopodal jakaś linia kolejowa, która właśnie definitywnie zakończyła swój żywot?
Ostatnio zmieniony 2020-05-01, 15:25 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
O “Szybie Południowym” dowiedziałam się dopiero kilka lat temu - i to z internetu. Jak to możliwe? Mieszkać w Miechowicach prawie 20 lat - i nigdy, przenigdy, nic o tym miejscu nie usłyszeć? Ani w szkole, ani na podwórku, ani od sąsiadów czy znajomych? Żadnego odległego echa, legendy czy opowiastki przy ognisku… Nic... Przedziwne...
Pamiętam, jak za czasów podstawówki czy liceum oglądałam różne filmy czy czytałam opowiadania o podziemiach pod Książem, tunelach koło Wałbrzycha czy innych sztolniach gdzieś w zachodniej Polsce, rozważając jaki to ten Dolny Śląsk tajemniczy i nafaszerowany legendami. I ani by mi do głowy wtedy nie wpadło, że jedną z takich historii mam na wyciągnięcie ręki - kilka kilometrów od domu...
Szyb Południowy kopalni Miechowice to jedno z bardziej tajemniczych i owianych legendami miejsc w Bytomiu. Wybudowano go w początkach XX wieku, a już w latach trzydziestych został on wyłączony z użytku - ponoć z racji na wybrane zapasy węgla w okolicy i nieopłacalność jego utrzymywania. Szyb ów jest położony na uboczu, na peryferiach kopalni i nie miał żadnego wpływu na wydobycie w pozostałej części. Przypomniano sobie o nim w roku 1944. Wycofujący się z Górnego Śląska hitlerowcy rozpoczęli rekonstrukcje szybu, acz cała akcja była utrzymywana w wielkiej tajemnicy i wykonywały ją ekipy spoza Śląska. Kilka miesięcy później widziano w okolicy kursujące ciężarówki z jakimś ładunkiem w skrzyniach, a odnowiony szyb został niebawem wysadzony w powietrze. Dziwnym trafem jednocześnie zniknęli też jeńcy z przykopalnianego obozu pracy. Co woziły ciężarówki i czy rzeczywiście to coś trafiło w czeluście szybu? Sprawa obrosła w legendy, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. Snute są opowieści o dokumentach gestapo zawierających namiary na ich tajnych agentów, dziełach sztuki wywożonych wgłąb Rzeszy w czasie ucieczki przed Armią Czerwoną, kosztownościach czy tajemniczych wynalazkach. Jedna z hipotez zakładała też użycie szybu jako wielkiego cmentarza, gdzie wrzucono ciała jeńców i robotników przymusowych, którzy “widzieli za dużo”. Miejscem ukrycia “tego czegoś” miał być najprawdopodobniej chodnik na poziomie 370 m.
Za PRLu sprawą zajmowala sie komisja badająca zbrodnie hitlerowskie. Jednak z nieznanych przyczyn nigdy nie udało się dotrzeć do owego chodnika, mimo że można to było łatwo zrobić z okolicznych, podówczas działających kopalń. Zawsze pojawiały się jakieś przeszkody natury biurokratycznej. Krążyły też przypuszczenia, że w szybie mogły się znaleźć ofiary nie tylko hitlerowskich zbrodni, ale również radzieckich, jako że kilkuset mieszkańców Miechowic zostało zamordowanych przy okazji “wyzwalania”.
Całkiem niedawno, bo około roku 2013, temat wrócił. Zaczął węszyć katowicki IPN szukając śladów podejrzewanego tutaj ludobójstwa. Był pomysł i plan obecnych prywatnych właścicieli dawnej zabrzańskiej kopalni “Pstrowski” na dotarcie do chodników na “tamtym poziomie”. Ponoć były podejmowane próby przekopania się i z dołu, i dotarcia z góry. Ale dalej sprawa się rozmywa. Jakieś konkretne prace były prowadzone, ponoć bardzo zmieniła się wentylacja w okolicach szybu, tworzyły się wokół podejrzane wiatry i wiry. Czy było to związane z przebiciem się do tego właśnie chodnika? Oficjalna wersja głosi, że się nie udało tam dotrzeć - ze względu na zły stan kopalni, zbyt duże koszty i niebezpieczeństwo. Tajemnica więc póki co jest nierozwiązana - lub jej rozwiązanie nie zostało szeroko upowszechnione A działania sprzed kilku lat - dołączyły do listy niewyjaśnionych zagadek...
Szyb był również badany po wojnie przez radiestetów, którzy twierdzili, że jest tam ukryte złoto. Były też współczesne badania za pomocą wysłanej tam kamery. Kamera powiedziała, że nic tam nie ma, żadnych skrzyń ani nic innego, co by potwierdzało legendy sprzed lat.
Wybieramy się tam minionego lata z Karoliną i Klamerką. Wyboista droga pełna kałuż prowadzi z zabrzańskiego Osiedla Młodego Górnika w las… Zagajniki gęstnieją, a w powietrzu czuć zapach postindustrialnej przeszłości. Gdzieś tu, pośrodku niczego, przekraczamy granicę Zabrza i Bytomia. Gdzieś tu trzeba porzucić auto i wbijać w gęste krzaki.
Obecnie szyb jest dosyć trudno znaleźć. Wśród gęstego lasu wystaje tylko betonowy “czop” zamykający wlot do podziemi, który w letnią część roku ledwo co przeziera gdzieś spomiędzy pokrzyw i innych zarośli.
Przez szczeline widać wnętrze z wielką dziurą.
Do budynku podszybia da radę wejść każdy - tzn. o ile się nie boi ciemności i że sie pobrudzi. Zjeżdżamy na zadkach po pochyłości.
Do szybu nie schodzimy - brak umiejętności, sprzętu a przede wszystkim odwagi. Włazi się zapewne gdzieś tędy..
Ja to głównie przyszłam sobie tu posiedzieć na kanapie i popatrzeć na ścienną mapę świata Wiedziałam, że to tu znajdę! (jeśli to czytasz - to pozdrawiam! ) Kanapa niestety już trochę nasiąkła wilgotnym oddechem podziemi, więc nie bardzo dało się usiąść normalnie...
Ciekawy opis jednej z eksploracji szybu przez prawdziwych koneserów gatunku znajduje sie pod linkiem: http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=21&t=4211
Pamiętam, jak za czasów podstawówki czy liceum oglądałam różne filmy czy czytałam opowiadania o podziemiach pod Książem, tunelach koło Wałbrzycha czy innych sztolniach gdzieś w zachodniej Polsce, rozważając jaki to ten Dolny Śląsk tajemniczy i nafaszerowany legendami. I ani by mi do głowy wtedy nie wpadło, że jedną z takich historii mam na wyciągnięcie ręki - kilka kilometrów od domu...
Szyb Południowy kopalni Miechowice to jedno z bardziej tajemniczych i owianych legendami miejsc w Bytomiu. Wybudowano go w początkach XX wieku, a już w latach trzydziestych został on wyłączony z użytku - ponoć z racji na wybrane zapasy węgla w okolicy i nieopłacalność jego utrzymywania. Szyb ów jest położony na uboczu, na peryferiach kopalni i nie miał żadnego wpływu na wydobycie w pozostałej części. Przypomniano sobie o nim w roku 1944. Wycofujący się z Górnego Śląska hitlerowcy rozpoczęli rekonstrukcje szybu, acz cała akcja była utrzymywana w wielkiej tajemnicy i wykonywały ją ekipy spoza Śląska. Kilka miesięcy później widziano w okolicy kursujące ciężarówki z jakimś ładunkiem w skrzyniach, a odnowiony szyb został niebawem wysadzony w powietrze. Dziwnym trafem jednocześnie zniknęli też jeńcy z przykopalnianego obozu pracy. Co woziły ciężarówki i czy rzeczywiście to coś trafiło w czeluście szybu? Sprawa obrosła w legendy, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. Snute są opowieści o dokumentach gestapo zawierających namiary na ich tajnych agentów, dziełach sztuki wywożonych wgłąb Rzeszy w czasie ucieczki przed Armią Czerwoną, kosztownościach czy tajemniczych wynalazkach. Jedna z hipotez zakładała też użycie szybu jako wielkiego cmentarza, gdzie wrzucono ciała jeńców i robotników przymusowych, którzy “widzieli za dużo”. Miejscem ukrycia “tego czegoś” miał być najprawdopodobniej chodnik na poziomie 370 m.
Za PRLu sprawą zajmowala sie komisja badająca zbrodnie hitlerowskie. Jednak z nieznanych przyczyn nigdy nie udało się dotrzeć do owego chodnika, mimo że można to było łatwo zrobić z okolicznych, podówczas działających kopalń. Zawsze pojawiały się jakieś przeszkody natury biurokratycznej. Krążyły też przypuszczenia, że w szybie mogły się znaleźć ofiary nie tylko hitlerowskich zbrodni, ale również radzieckich, jako że kilkuset mieszkańców Miechowic zostało zamordowanych przy okazji “wyzwalania”.
Całkiem niedawno, bo około roku 2013, temat wrócił. Zaczął węszyć katowicki IPN szukając śladów podejrzewanego tutaj ludobójstwa. Był pomysł i plan obecnych prywatnych właścicieli dawnej zabrzańskiej kopalni “Pstrowski” na dotarcie do chodników na “tamtym poziomie”. Ponoć były podejmowane próby przekopania się i z dołu, i dotarcia z góry. Ale dalej sprawa się rozmywa. Jakieś konkretne prace były prowadzone, ponoć bardzo zmieniła się wentylacja w okolicach szybu, tworzyły się wokół podejrzane wiatry i wiry. Czy było to związane z przebiciem się do tego właśnie chodnika? Oficjalna wersja głosi, że się nie udało tam dotrzeć - ze względu na zły stan kopalni, zbyt duże koszty i niebezpieczeństwo. Tajemnica więc póki co jest nierozwiązana - lub jej rozwiązanie nie zostało szeroko upowszechnione A działania sprzed kilku lat - dołączyły do listy niewyjaśnionych zagadek...
Szyb był również badany po wojnie przez radiestetów, którzy twierdzili, że jest tam ukryte złoto. Były też współczesne badania za pomocą wysłanej tam kamery. Kamera powiedziała, że nic tam nie ma, żadnych skrzyń ani nic innego, co by potwierdzało legendy sprzed lat.
Wybieramy się tam minionego lata z Karoliną i Klamerką. Wyboista droga pełna kałuż prowadzi z zabrzańskiego Osiedla Młodego Górnika w las… Zagajniki gęstnieją, a w powietrzu czuć zapach postindustrialnej przeszłości. Gdzieś tu, pośrodku niczego, przekraczamy granicę Zabrza i Bytomia. Gdzieś tu trzeba porzucić auto i wbijać w gęste krzaki.
Obecnie szyb jest dosyć trudno znaleźć. Wśród gęstego lasu wystaje tylko betonowy “czop” zamykający wlot do podziemi, który w letnią część roku ledwo co przeziera gdzieś spomiędzy pokrzyw i innych zarośli.
Przez szczeline widać wnętrze z wielką dziurą.
Do budynku podszybia da radę wejść każdy - tzn. o ile się nie boi ciemności i że sie pobrudzi. Zjeżdżamy na zadkach po pochyłości.
Do szybu nie schodzimy - brak umiejętności, sprzętu a przede wszystkim odwagi. Włazi się zapewne gdzieś tędy..
Ja to głównie przyszłam sobie tu posiedzieć na kanapie i popatrzeć na ścienną mapę świata Wiedziałam, że to tu znajdę! (jeśli to czytasz - to pozdrawiam! ) Kanapa niestety już trochę nasiąkła wilgotnym oddechem podziemi, więc nie bardzo dało się usiąść normalnie...
Ciekawy opis jednej z eksploracji szybu przez prawdziwych koneserów gatunku znajduje sie pod linkiem: http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=21&t=4211
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Nie wiem czemu, ale jeden z miechowickich familoków od zawsze darzyłam jakąś szczególną sympatią... Zawsze na niego patrzyłam przejeżdżając autobusem czy rowerem.. Bo sobie stał taki cofnięty od drogi, taki otulony zielenią...
Taki narożny przy ulicy Przelotowej i Niskiej. Podczas moich wycieczek rowerowych z 2017 roku jeszcze był zamieszkany. Niby tak niedawno… Biegające dzieci, jeżdżące rowerki, babeczki w oknach… Miła kamieniczka jeszcze wtedy żyła...
A teraz bum! Nie do poznania! Wszystko wyprute… Nie wiem czemu, ale strasznie smutno mi się zrobiło... Jakoś tak bardzo lubiłam to miejsce...
Wszystko się teraz jakoś szybciej zmienia... Masz coś w oczach od zawsze, wryte gdzieś głęboko w pamięć... Od zawsze, od lat takie samo.. A potem nagle to bum! Tak jak pobliski zamek też się zmienił... Też nie umiem przywyknąć do jego nowego wyglądu... Acz on zmienił się w zupełnie inną stronę niż narożna kamienica.. Widać równowaga w przyrodzie musi być Jak jedno odnawiają - to drugie się rozpada... Remont oczywiście musi być związany z wyrżnięciem całej otaczającej zieleni...
2017
2019
Ale wracając na Przelotową.. Tu od strony podwórka - wygląda na to, że całą zawartość kamienicy wyrzucili z okien? Czy zwożą tu śmieci z połowy Bytomia?
Rzut oka na drugą część kamienicy. Ona jest jeszcze zasiedlona! (a przynajmniej była w listopadzie 2019). Spotkany w bramie koleś mówił, ze 4 rodziny jeszcze tu mieszkają. Na pierwszym piętrze widać wstawione całkiem nowe okna!
Wejście do zamieszkanej bramy od podwórka (klatka schodowa części opuszczonej jest szczelnie zamurowana)
Wnętrze klatki schodowej już wyraźniej sugeruje, że historie o jej częściowym zasiedleniu są prawdą.
Jedno z opuszczonych mieszkań.
Głównie chyba zamieszkane są lokale “od ulicy”. Od tej strony kamienica wygląda porządniej. Wręcz można powiedzieć, że wygląda zupełnie normalnie. Kto i po co tak zdemolował to jej podwórko???
Na ul. Chroboka taka ni to kamienica, ni to blok? Ciekawe z jakich czasów pochodzi? Klatka schodowa mało ciekawa - betonowa, jak w klasycznym bloku z wielkiej płyty.
Solidny płot! Ktoś ma za nim chyba zaciszny ogródek! Z dala od wścibskich oczu przechodniów (np. moich )
Mijaliśmy kilku kolesi, którzy nad piwkiem rozprawiali o ponoć sporym problemie starych dzielnic w zimowy czas - pożarach i zatruciach czadem. Że Walduś tak skończył przed laty, a teraz Felo.. Ogłoszenia wiszące po bramach, jak widać, wychodzą naprzeciw lokalnym problemom.
Inne ogłoszenie narynnowe też są “tematyczne” dla tej części Polski.
A tu kamienica na rogu Chroboka i Hutniczej. Kamienica o “dwóch twarzach” Bo kompletnie inaczej wygląda od tyłu i od przodu. Przeglądając zdjęcia aż się zastanawiałam, czy to nie są dwa różne domy!
Tył:
Przód:
A to jej klatka schodowa.
Kurde… Tą dziurę w suficie i prowadzącą doń drabinę namierzyłam dopiero na zdjęciu… Jak to możliwe, że będąc tam tego nie zarejestrowałam??? Jak można być taką gapą!!!!!!
Wycinanki schodów w połączeniu z ostrym słońcem dają przefajne refleksy na ścianach! Świetlne kwiatuszki, gwiazdki.
Kabak jest zachwycony! Raz po raz zasłania inne otworki i biegnie sprawdzić czy coś się zmieniło. A ja się zaczynam obawiać, że słysząc te dzikie tupoty i kwiki - zaraz ktoś z lokatorów wezwie policje
cdn
Taki narożny przy ulicy Przelotowej i Niskiej. Podczas moich wycieczek rowerowych z 2017 roku jeszcze był zamieszkany. Niby tak niedawno… Biegające dzieci, jeżdżące rowerki, babeczki w oknach… Miła kamieniczka jeszcze wtedy żyła...
A teraz bum! Nie do poznania! Wszystko wyprute… Nie wiem czemu, ale strasznie smutno mi się zrobiło... Jakoś tak bardzo lubiłam to miejsce...
Wszystko się teraz jakoś szybciej zmienia... Masz coś w oczach od zawsze, wryte gdzieś głęboko w pamięć... Od zawsze, od lat takie samo.. A potem nagle to bum! Tak jak pobliski zamek też się zmienił... Też nie umiem przywyknąć do jego nowego wyglądu... Acz on zmienił się w zupełnie inną stronę niż narożna kamienica.. Widać równowaga w przyrodzie musi być Jak jedno odnawiają - to drugie się rozpada... Remont oczywiście musi być związany z wyrżnięciem całej otaczającej zieleni...
2017
2019
Ale wracając na Przelotową.. Tu od strony podwórka - wygląda na to, że całą zawartość kamienicy wyrzucili z okien? Czy zwożą tu śmieci z połowy Bytomia?
Rzut oka na drugą część kamienicy. Ona jest jeszcze zasiedlona! (a przynajmniej była w listopadzie 2019). Spotkany w bramie koleś mówił, ze 4 rodziny jeszcze tu mieszkają. Na pierwszym piętrze widać wstawione całkiem nowe okna!
Wejście do zamieszkanej bramy od podwórka (klatka schodowa części opuszczonej jest szczelnie zamurowana)
Wnętrze klatki schodowej już wyraźniej sugeruje, że historie o jej częściowym zasiedleniu są prawdą.
Jedno z opuszczonych mieszkań.
Głównie chyba zamieszkane są lokale “od ulicy”. Od tej strony kamienica wygląda porządniej. Wręcz można powiedzieć, że wygląda zupełnie normalnie. Kto i po co tak zdemolował to jej podwórko???
Na ul. Chroboka taka ni to kamienica, ni to blok? Ciekawe z jakich czasów pochodzi? Klatka schodowa mało ciekawa - betonowa, jak w klasycznym bloku z wielkiej płyty.
Solidny płot! Ktoś ma za nim chyba zaciszny ogródek! Z dala od wścibskich oczu przechodniów (np. moich )
Mijaliśmy kilku kolesi, którzy nad piwkiem rozprawiali o ponoć sporym problemie starych dzielnic w zimowy czas - pożarach i zatruciach czadem. Że Walduś tak skończył przed laty, a teraz Felo.. Ogłoszenia wiszące po bramach, jak widać, wychodzą naprzeciw lokalnym problemom.
Inne ogłoszenie narynnowe też są “tematyczne” dla tej części Polski.
A tu kamienica na rogu Chroboka i Hutniczej. Kamienica o “dwóch twarzach” Bo kompletnie inaczej wygląda od tyłu i od przodu. Przeglądając zdjęcia aż się zastanawiałam, czy to nie są dwa różne domy!
Tył:
Przód:
A to jej klatka schodowa.
Kurde… Tą dziurę w suficie i prowadzącą doń drabinę namierzyłam dopiero na zdjęciu… Jak to możliwe, że będąc tam tego nie zarejestrowałam??? Jak można być taką gapą!!!!!!
Wycinanki schodów w połączeniu z ostrym słońcem dają przefajne refleksy na ścianach! Świetlne kwiatuszki, gwiazdki.
Kabak jest zachwycony! Raz po raz zasłania inne otworki i biegnie sprawdzić czy coś się zmieniło. A ja się zaczynam obawiać, że słysząc te dzikie tupoty i kwiki - zaraz ktoś z lokatorów wezwie policje
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Były momenty, że Stare Miechowice przemierzałam codziennie - i to dwa razy. Jak chodziłam do liceum, a pogoda dopisywała - to często szłam sobie pieszo. Co to jest te 7 km dzielących ul. Nickla od Żeromskiego? Ile można jeździć zatłoczonym autobusem, gdy za oknami kwitną bzy? Poza tym autobus zawsze jedzie podobną trasą - a piechotą, jej dobór zależał wyłącznie ode mnie. No i od koleżanki - bo przeważnie ruszałyśmy na te wycieczki we dwójkę. Przeważnie szłyśmy ulicą Lipową mijając Brandkę od południa, a potem przekraczałyśmy Celną, wbijając w przykolejowe, poprzemysłowe tereny i wypluwało nas w okolicy stawów, które mija tramwaj linii 19. Gdy szłam sama - raczej trzymałam się ludnych terenów, więc trasa zwykle prowadziła przez plac Słoneczny i potem w miarę wzdłuż trasy autobusu. Czasem odbijało się jednak w boczne uliczki, bo coś przyciągnęło uwagę - to sklepik, to okienko albo nietypowe ogrodzenie. Poznawało się różnych ludzi, piło wino z żulikami, a raz nawet nosiłam pewnemu dziadkowi kwiaty na cmentarz - na grób jego żony, bo on już nie miał sił. Teraz już nie ma tej kamieniczki, w jej miejscu jest tylko trawnik. Ale ilekroć tam jestem - to wciąż widzę w powietrzu zarys tego budynku i podpartą na poduszce sylwetkę, o uśmiechniętej zawsze gębie i smutnych oczach. O twarzy jakby sklejonej z dwóch osób - kształtem pasującej, ale kompletnie niespójnej w nastroju...
Od czasu moich szkolnych wycieczek wiele starych familoków zniknęło - głównie tych położonych między ulicami Racjonalizatorów, Frenzla a trasą nr 88 na Zabrze… W pewien listopadowy dzień wybraliśmy się w te tereny ponownie. Zobaczyć co się zmieniło, a i pozaglądać w podwórka i bramy - bo niegdyś nigdy tego nie robiłam.
Tu niewielka kamieniczka w pobliżu kościoła. Od ulicy nie da się do niej wejść - brama zatkana blachą falistą.
Zaglądamy od podwórka - a tu dla odmiany płot.. I miły wewnętrzny ogródek!
Kolejne podwóreczko gdziesik nieopodal…
I znów wycinankowe schody!
I na parterze dużo szarych drzwi. Zamkniętych. Stawiałabym na kibelki - ale nie mam pewności.
Tu prowadził kabaczek - śladem kałuż. Wycieczki z czterolatkiem mają swoje prawa!
Coś nas oszczekuje z powietrza
Nie omieszkam zajrzeć w bramę…
Fajna klamka! Nieczęsto już spotyka się ten stary mechanizm.
My tymczasem, podążając wciąż śladem kałuż, zbliżamy się do placu Słonecznego.
Wszędzie wokół ceglane klimaty! W ciepłych barwach nisko już wiszącego słońca rudość elewacji prezentuje się jeszcze sympatyczniej niż zwykle!
Ślady przeszłości zaklęte w rdzy… Tabliczki sprzed lat, dawne nazwy ulic…
Sklepik na rogu już niestety nieczynny… zabity na głucho.. Smutno… bo nieraz się tu coś kupowało i tyle wspomnień…
I kolejne stopnie skrzypiących schodów. Ja nawet odpuściłabym wchodzenie każdymi na samą górę. Ale kabak już nie.. Dla niej są dwie główne atrakcje takich wycieczek - kałuże i schody Cóż… Trzeba wychodzić naprzeciw potrzebom wszystkich uczestników spaceru.. A poza tym - te schody też mnie pociągają (przynajmniej za pierwszym razem Bo nieraz przemierzamy je i trzykrotnie )
Wyboisty trakt prowadzi w kolejne czeluście podwórek!
Fajny garaż tu mają!
Ciekawe co mieściło się w tym małym budyneczku po prawej. Teraz nie ma do niego wejścia - jakby zamurowane.. (no chyba że od środka coś jest?)
W bramie zwracają uwagę ogromne, błyszczące drzwi! Zamknięte - więc nie wiem dokąd prowadzą…
Przy bocznej uliczce coraz więcej pustych, zamurowanych albo wypalonych okien…
Ekipa Puchatka cieszy się na kolejne grillowanie!
Wśród murków i komórek..
Śpiewająca brama. Ona miała w sobie coś przerażającego. Wchodze. Słyszę muzykę. Przystaję. Muzyka cichnie. No ktoś tu mieszka - słuchał radia, a potem wyłączył. Normalne. Idę. Muzyka znów gra. Zatrzymuje się. Cichnie. Wchodzę na schody. Wspinam się w górę. Gra… I to jakoś do rytmu skrzypiących stopni. Staje.. To jakaś znana piosenka - tylko jaka? Cisza.. Łapię coraz większą schizę.. Spierdzielam z tej bramy! Ja nie wiem co to było.. Ktoś się chyba świetnie bawił - tylko jak?
Schodkami do ogródków. Muszę tu wrócić wiosną. Musi tu być cudnie, jak wszystko zarośnie.
Listopad… Chłodne wieczory.. To i kamieniczka zmarzła i postanowiła się nakryć - z braku odpowiednio dużej kołderki - choć dywanem!
Intrygujący budynek. To szopa? Czy tylko ogrodzenie? Teraz mi ciężko oszacować czy te cegły stanowią budulec ściany - czy one są tam zmagazynowane?
Gdzieniegdzie można jeszcze dostrzec resztki złotej jesieni…
Huśtawka z dawnych lat…
Kamienica o falistych basztach..
No i walimy na przystanek. Co można robić mając 4 minuty do odjazdu autobusu? Ano pogalopować zwiedzić jeszcze jedno podwórko! Ot tam - gdzie pokazuje szubienica sto pierwszego procenta!
Przemiły zakątek biesiadny!
I jedna z piękniejszych klatek schodowych! Czy tylko ja tak lubię kręcone schody???
P.S. Na autobus udało się zdążyć!
cdn
Od czasu moich szkolnych wycieczek wiele starych familoków zniknęło - głównie tych położonych między ulicami Racjonalizatorów, Frenzla a trasą nr 88 na Zabrze… W pewien listopadowy dzień wybraliśmy się w te tereny ponownie. Zobaczyć co się zmieniło, a i pozaglądać w podwórka i bramy - bo niegdyś nigdy tego nie robiłam.
Tu niewielka kamieniczka w pobliżu kościoła. Od ulicy nie da się do niej wejść - brama zatkana blachą falistą.
Zaglądamy od podwórka - a tu dla odmiany płot.. I miły wewnętrzny ogródek!
Kolejne podwóreczko gdziesik nieopodal…
I znów wycinankowe schody!
I na parterze dużo szarych drzwi. Zamkniętych. Stawiałabym na kibelki - ale nie mam pewności.
Tu prowadził kabaczek - śladem kałuż. Wycieczki z czterolatkiem mają swoje prawa!
Coś nas oszczekuje z powietrza
Nie omieszkam zajrzeć w bramę…
Fajna klamka! Nieczęsto już spotyka się ten stary mechanizm.
My tymczasem, podążając wciąż śladem kałuż, zbliżamy się do placu Słonecznego.
Wszędzie wokół ceglane klimaty! W ciepłych barwach nisko już wiszącego słońca rudość elewacji prezentuje się jeszcze sympatyczniej niż zwykle!
Ślady przeszłości zaklęte w rdzy… Tabliczki sprzed lat, dawne nazwy ulic…
Sklepik na rogu już niestety nieczynny… zabity na głucho.. Smutno… bo nieraz się tu coś kupowało i tyle wspomnień…
I kolejne stopnie skrzypiących schodów. Ja nawet odpuściłabym wchodzenie każdymi na samą górę. Ale kabak już nie.. Dla niej są dwie główne atrakcje takich wycieczek - kałuże i schody Cóż… Trzeba wychodzić naprzeciw potrzebom wszystkich uczestników spaceru.. A poza tym - te schody też mnie pociągają (przynajmniej za pierwszym razem Bo nieraz przemierzamy je i trzykrotnie )
Wyboisty trakt prowadzi w kolejne czeluście podwórek!
Fajny garaż tu mają!
Ciekawe co mieściło się w tym małym budyneczku po prawej. Teraz nie ma do niego wejścia - jakby zamurowane.. (no chyba że od środka coś jest?)
W bramie zwracają uwagę ogromne, błyszczące drzwi! Zamknięte - więc nie wiem dokąd prowadzą…
Przy bocznej uliczce coraz więcej pustych, zamurowanych albo wypalonych okien…
Ekipa Puchatka cieszy się na kolejne grillowanie!
Wśród murków i komórek..
Śpiewająca brama. Ona miała w sobie coś przerażającego. Wchodze. Słyszę muzykę. Przystaję. Muzyka cichnie. No ktoś tu mieszka - słuchał radia, a potem wyłączył. Normalne. Idę. Muzyka znów gra. Zatrzymuje się. Cichnie. Wchodzę na schody. Wspinam się w górę. Gra… I to jakoś do rytmu skrzypiących stopni. Staje.. To jakaś znana piosenka - tylko jaka? Cisza.. Łapię coraz większą schizę.. Spierdzielam z tej bramy! Ja nie wiem co to było.. Ktoś się chyba świetnie bawił - tylko jak?
Schodkami do ogródków. Muszę tu wrócić wiosną. Musi tu być cudnie, jak wszystko zarośnie.
Listopad… Chłodne wieczory.. To i kamieniczka zmarzła i postanowiła się nakryć - z braku odpowiednio dużej kołderki - choć dywanem!
Intrygujący budynek. To szopa? Czy tylko ogrodzenie? Teraz mi ciężko oszacować czy te cegły stanowią budulec ściany - czy one są tam zmagazynowane?
Gdzieniegdzie można jeszcze dostrzec resztki złotej jesieni…
Huśtawka z dawnych lat…
Kamienica o falistych basztach..
No i walimy na przystanek. Co można robić mając 4 minuty do odjazdu autobusu? Ano pogalopować zwiedzić jeszcze jedno podwórko! Ot tam - gdzie pokazuje szubienica sto pierwszego procenta!
Przemiły zakątek biesiadny!
I jedna z piękniejszych klatek schodowych! Czy tylko ja tak lubię kręcone schody???
P.S. Na autobus udało się zdążyć!
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Był szary i dżdżysty listopadowy dzień. Taki dzień, że nawet dywany porastają mchem od nadmiaru wilgoci… Zwykle w takie momenty nie chce się wyłazić z domu, ale są ludzie, którzy niezależnie od okoliczności nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu. Ruszamy więc powłóczyć się wśród starych kamienic ociekających wodą, pogapić się w ołowiane niebo, zmoknąć, zmarznąć i zrobić trochę brzydkich zdjęć. Bo jak jest prawie noc polarna i wodospad deszczu zalewa obiektyw - to rzadko zdjęcia wychodzą ładnie. Aha! Z tymi dywanami to nie była żadna “poetycka przenośnia”. To sama brutalna, omszała prawda!
Zmokła kura w znaczeniu dosłownym…
Ładne drzwi! Acz koleś z klamki jakiś taki zamyślony i melancholijny...
A schody utrzymane są w tym samym odcieniu kolorystycznym. Podejrzewam tą samą baryłkę z farbą!
To nie jest błąd obiektywu. Ten dom w środku naprawdę tak wygląda. Nie wiem jaki on ma odchył od pionu i co dzieje się pod nim - ale raczej nic dobrego. Chyba im tam parówki z talerza uciekają… Masakra co się w Bytomiu z tą ziemią wyrabia…
I teraz pytanie… Zamieszkała kamienica czy nie? Dwa poziomy zabitych dechami okien a na górze jakby nowo wprawione?
A stąd przed chwilą wyszedł pewien pan. I drzwi bramy zamknął za sobą na klucz. Czyżby mieszkał sam w całym budynku?
Kamieniczka o oknach ziejących ciemnością… Nie wiem czy to widać na zdjęciach, ale ich czerń była wybitnie głęboka i jakby zasysająca.. Wnętrze chyba było wypalone? Acz wiatr przynosił zapach nie dymu, nie popiołu a… kapuśniaku!
Zabawna sytuacja też tu miała miejsce. Stoimy i gapimy się w puste otwory okien. Tak jakbyśmy chcieli wzrokiem wwiercić się w ciemność i coś tam zobaczyć - może wygląd wnętrz? Może historię, która ten budynek spotkała? W pewnym momencie czerń się poruszyła. Wyfrunął ze środka gołąb. Usiadł jakiś metr ode mnie na chodniku - i zaczął we mnie świdrować oczami. Oczami o odcieniu tych pustych okien… Pogapił sie tak z minutę, pokręcił łebkiem (jakby chciał powiedzieć “co za durne ludzie! włóczą się w taką pogodę i jeszcze gapią na kamienice jak wół na malowane wrota..”), szurnął dwa razy nóżką i odleciał z powrotem do swego okna. Ze środka rozległo się gruchanie i pięć łebków wysunęło się zza parapetu. Po czym wszystkie się schowały i znów okno przedstawiało sobą jedynie nieprzebraną pustkę i nicość….
Wyznanie miłości na okiennej dykcie…
I poręcze z kwiatuszkiem.
Są w okolicy i jednopiętrowe domy - takie jakby na wsi. I chaszcz o ostatnich barwach jesieni...
Dom utopiony w krzewach śnieguliczek. Dom o niesamowicie czarnej elewacji - nie często spotyka się domy o tej barwie!
Podjazd chroniony przez “zęby smoka” - prawie jak na bunkrach MRU!
Familoki przeplatane są ogródkami.
Koty to jak zwykle umieją się ustawić! Pod daszkiem, na poduszce…
Różnokształtne i wielobarwne szopy, garaże, budki i kamerliki często porastają jakieś pnącza.
Przyfamilokowy figloraj!
Gęsty chaszcz udekorowany betonowymi słupami, o różnej wysokości i stanie omszenia. Nie mam pojęcia czego to są pozostałości.
Szutrowe, przygarażowe skróty.
Letnie zestawy wypoczynkowe teraz są nieco porzucone...
Dwie, prawie bliźniacze kamienice.
Jedna jest opuszczona. A wydaje się być w całkiem dobrym stanie - nie wiem czemu nikt tam już nie mieszka…
Próbuje się wspiąć do rozkutego okna, ale raz, że wspinaczka nigdy nie była moją mocną stroną - a dwa, że chyba nawet jakby się udało to się nie zmieszczę przez ta dziure
Wnętrza wyglądają jakby ktoś całkiem niedawno je remontował…
Kabak w którymś momencie wskoczył w przydrożne zarośla. Wylazła mokra - i z żółtym balonem w łapce! To jest chyba ostatnia rzecz jaką bym się spodziewała znaleźć w takim miejscu!
Zaczyna solidniej polewać więc chowamy się w knajpie. Grzane wino to świetna sprawa na taki moment! Uświadamiamy sobie, że właśnie o tym od rana marzyliśmy!
Fajne tu mają stoliki, kwietniki - wszystko zrobione ze starych wózków!
A jak wyłazimy z knajpy to już jest ciemno… więc wycieczkę trzeba uznać za zakończoną… Ot urok listopadowych dni..
cdn
Zmokła kura w znaczeniu dosłownym…
Ładne drzwi! Acz koleś z klamki jakiś taki zamyślony i melancholijny...
A schody utrzymane są w tym samym odcieniu kolorystycznym. Podejrzewam tą samą baryłkę z farbą!
To nie jest błąd obiektywu. Ten dom w środku naprawdę tak wygląda. Nie wiem jaki on ma odchył od pionu i co dzieje się pod nim - ale raczej nic dobrego. Chyba im tam parówki z talerza uciekają… Masakra co się w Bytomiu z tą ziemią wyrabia…
I teraz pytanie… Zamieszkała kamienica czy nie? Dwa poziomy zabitych dechami okien a na górze jakby nowo wprawione?
A stąd przed chwilą wyszedł pewien pan. I drzwi bramy zamknął za sobą na klucz. Czyżby mieszkał sam w całym budynku?
Kamieniczka o oknach ziejących ciemnością… Nie wiem czy to widać na zdjęciach, ale ich czerń była wybitnie głęboka i jakby zasysająca.. Wnętrze chyba było wypalone? Acz wiatr przynosił zapach nie dymu, nie popiołu a… kapuśniaku!
Zabawna sytuacja też tu miała miejsce. Stoimy i gapimy się w puste otwory okien. Tak jakbyśmy chcieli wzrokiem wwiercić się w ciemność i coś tam zobaczyć - może wygląd wnętrz? Może historię, która ten budynek spotkała? W pewnym momencie czerń się poruszyła. Wyfrunął ze środka gołąb. Usiadł jakiś metr ode mnie na chodniku - i zaczął we mnie świdrować oczami. Oczami o odcieniu tych pustych okien… Pogapił sie tak z minutę, pokręcił łebkiem (jakby chciał powiedzieć “co za durne ludzie! włóczą się w taką pogodę i jeszcze gapią na kamienice jak wół na malowane wrota..”), szurnął dwa razy nóżką i odleciał z powrotem do swego okna. Ze środka rozległo się gruchanie i pięć łebków wysunęło się zza parapetu. Po czym wszystkie się schowały i znów okno przedstawiało sobą jedynie nieprzebraną pustkę i nicość….
Wyznanie miłości na okiennej dykcie…
I poręcze z kwiatuszkiem.
Są w okolicy i jednopiętrowe domy - takie jakby na wsi. I chaszcz o ostatnich barwach jesieni...
Dom utopiony w krzewach śnieguliczek. Dom o niesamowicie czarnej elewacji - nie często spotyka się domy o tej barwie!
Podjazd chroniony przez “zęby smoka” - prawie jak na bunkrach MRU!
Familoki przeplatane są ogródkami.
Koty to jak zwykle umieją się ustawić! Pod daszkiem, na poduszce…
Różnokształtne i wielobarwne szopy, garaże, budki i kamerliki często porastają jakieś pnącza.
Przyfamilokowy figloraj!
Gęsty chaszcz udekorowany betonowymi słupami, o różnej wysokości i stanie omszenia. Nie mam pojęcia czego to są pozostałości.
Szutrowe, przygarażowe skróty.
Letnie zestawy wypoczynkowe teraz są nieco porzucone...
Dwie, prawie bliźniacze kamienice.
Jedna jest opuszczona. A wydaje się być w całkiem dobrym stanie - nie wiem czemu nikt tam już nie mieszka…
Próbuje się wspiąć do rozkutego okna, ale raz, że wspinaczka nigdy nie była moją mocną stroną - a dwa, że chyba nawet jakby się udało to się nie zmieszczę przez ta dziure
Wnętrza wyglądają jakby ktoś całkiem niedawno je remontował…
Kabak w którymś momencie wskoczył w przydrożne zarośla. Wylazła mokra - i z żółtym balonem w łapce! To jest chyba ostatnia rzecz jaką bym się spodziewała znaleźć w takim miejscu!
Zaczyna solidniej polewać więc chowamy się w knajpie. Grzane wino to świetna sprawa na taki moment! Uświadamiamy sobie, że właśnie o tym od rana marzyliśmy!
Fajne tu mają stoliki, kwietniki - wszystko zrobione ze starych wózków!
A jak wyłazimy z knajpy to już jest ciemno… więc wycieczkę trzeba uznać za zakończoną… Ot urok listopadowych dni..
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
- kristoff73
- Posty: 606
- Rejestracja: 2019-05-15, 20:47
- Lokalizacja: ST SD KGR TK SB
Stara Piekarnia w Miechowicach, prawda? Polecali ją też na kanale Wędrowne Motyle Mam ją na celowniku!
Swoją drogą, Buba pochodzi z Bytomia, Sokół w nim mieszka, jeden z najlepszych blogów/vlogów turystycznych (wyżej wspomniany) prowadzą ludzie mieszkający w Szombierkach... Do tego do dziś zaskakujący dla mnie fakt, że kilka lat temu Bytom wygrał konkurs na najmilsze miasto.
Coś w tym jest...
Swoją drogą, Buba pochodzi z Bytomia, Sokół w nim mieszka, jeden z najlepszych blogów/vlogów turystycznych (wyżej wspomniany) prowadzą ludzie mieszkający w Szombierkach... Do tego do dziś zaskakujący dla mnie fakt, że kilka lat temu Bytom wygrał konkurs na najmilsze miasto.
Coś w tym jest...
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
kristoff73 pisze:Stara Piekarnia w Miechowicach, prawda?
Chyba wlasnie tak sie ona nazywa. I wlasnie te wozki, z ktorych sa zrobione stoliki, to ponoc sa z tej piekarni!
kristoff73 pisze:Do tego do dziś zaskakujący dla mnie fakt, że kilka lat temu Bytom wygrał konkurs na najmilsze miasto.
Ja sie z tym wybitnie zgadzam! Acz zawsze myslalam ze moje gusta sa dosyc nietypowe
Ostatnio zmieniony 2020-07-04, 19:54 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Czasem dwa różne światy są położone zaraz koło siebie… Niby rzut beretem, a dzieli je jakaś niewidzialna linia - jakby mur krańcowo innej atmosfery, klimatu i “gęstości powietrza”. Jest też takie miejsce w Bytomiu.
Przy ruchliwej drodze nr 88 biegnącej w stronę Zabrza i Gliwic rozłożyło się osiedle marketów - Castorama, Plejada, Decathlon.. Ogromne parkingi... samochody, autobusy, tłum, latarnie, równe asfalty… Betonowy, uporządkowany świat, ukochany przez większość ludzi.. Gdyby nie mapa to nigdy bym nie wpadła, że zaraz za murem marketów zaczyna się świat zarośli, wody i ruin. Wśród zagajników siedzi staw o nazwie Trójkąt - miejsce na tyle klimatyczne, że już dwukrotnie zapodaliśmy tam nasze wycieczkowe kroki!
Od czego wzięła się nazwa stawu - nie ma pewności. Raczej nie od jego kształtu - no bo trójkątny to on nie jest. Są przesłanki, że nazwa może być związana z “trójkątem”, jaki w tym miejscu niegdyś tworzyły tory kolejowe. A może i staw niegdyś miał inny kształt? Na starym planie Bytomia (takim z lat 80tych) wygląda nieco inaczej i otaczają go wysokie hałdy. Potem ponoć hałdy wywieźli, a jeziorko częściowo zasypali. Wody wybiły jednak kawałek dalej zalewając młody las, którego resztki obecnie sterczą wszędzie nad powierzchnią wody. Miejsce chyba rzadko odwiedzają spacerowicze, popularne jest głównie wśród wędkarzy.
Woda, drewno i ptactwo!
Mini molo i ławeczki zrobione chyba z dawnych kolejowych podkładów.
Tu też jakaś konstrukcja niegdyś zbudowana ręką człowieka.
I coś dla bardziej wygodnych! Choć dziś jak przyszliśmy to fotel był już zajęty!
Okolice stawu porasta malowniczy chaszcz, który mimo bardzo wczesnowiosennej aury jest niesamowicie kolorowy! Mówi się, że o tej porze roku to wszędzie jest szaro - a tu niespodzianka! Bytomskie hałdy rządzą się innym prawem! Czerwone łodyżki, zieleń jemioł i białe kożuchy jakiś nasion - dają wrażenie wielobarwności, której by się złota jesień nie powstydziła!
A oprócz tego sporo tu kałuż!
Okolica może się też poszczycić dużym nasyceniem starego betonu. Pod torami przebiega sporych rozmiarów tunel.
Zaraz przy tunelu jest most.
Most bardzo solidny, betonowy, acz chyba już od dawna opuszczony...
No i niestety “niedrożny” bo zawalony…
Jest też w krzakach studnio - sztolnio - kanał? Barwy mchu i rdzy dodają mu uroku!
Z nadbrzeżnych trzcin wystaje fragment betonowej konstrukcji. Nie mamy pojęcia do czego to mogło niegdyś służyć.
Tereny wokół są wybitnie postindustrialne - pod nogami bardzo często chrupie zeszklony żwir, powietrze sprawia wrażenie jak nieco przesiane pyłem, a gdzieś w oddali słychać dźwięki pracujących maszyn. Krajobrazu dopełniają kominy elektrociepłowni Miechowice czy wystające zza drzew znaki pobliskich marketów - przypominają nam, że jednak nie jesteśmy w totalnej dziczy i pustkowiu, a miasto jest bardzo niedaleko stąd.
Wiją się tutaj też rury giganty, które (w zależności od gustów) urozmaicają bądź szpecą krajobraz.
Miejscami, aby dojść do lustra wody, trzeba takową rurę przekroczyć. Dołem…
...lub górą. Ciężko o lepszy plac zabaw dla czterolatka!
I to nie koniec atrakcji! Rura również wchodzi do jednego z tuneli!
Jest w nim piękne echo!
I nieco pachnie człowiekiem - widać (i czuć), że zimą tu chyba sypiają bezdomni. Zastanawialiśmy się co tą płynie rurą - noclegownia wskazuje, że coś ciepłego - więc chyba woda!
Teren jest na tyle fajny, że kiedyś tu znowu wrócimy. Plan jest taki aby iść za tory, za duży tunel, w stronę trzech stawów, z których jeden się nazywa Barbara.
cdn
Przy ruchliwej drodze nr 88 biegnącej w stronę Zabrza i Gliwic rozłożyło się osiedle marketów - Castorama, Plejada, Decathlon.. Ogromne parkingi... samochody, autobusy, tłum, latarnie, równe asfalty… Betonowy, uporządkowany świat, ukochany przez większość ludzi.. Gdyby nie mapa to nigdy bym nie wpadła, że zaraz za murem marketów zaczyna się świat zarośli, wody i ruin. Wśród zagajników siedzi staw o nazwie Trójkąt - miejsce na tyle klimatyczne, że już dwukrotnie zapodaliśmy tam nasze wycieczkowe kroki!
Od czego wzięła się nazwa stawu - nie ma pewności. Raczej nie od jego kształtu - no bo trójkątny to on nie jest. Są przesłanki, że nazwa może być związana z “trójkątem”, jaki w tym miejscu niegdyś tworzyły tory kolejowe. A może i staw niegdyś miał inny kształt? Na starym planie Bytomia (takim z lat 80tych) wygląda nieco inaczej i otaczają go wysokie hałdy. Potem ponoć hałdy wywieźli, a jeziorko częściowo zasypali. Wody wybiły jednak kawałek dalej zalewając młody las, którego resztki obecnie sterczą wszędzie nad powierzchnią wody. Miejsce chyba rzadko odwiedzają spacerowicze, popularne jest głównie wśród wędkarzy.
Woda, drewno i ptactwo!
Mini molo i ławeczki zrobione chyba z dawnych kolejowych podkładów.
Tu też jakaś konstrukcja niegdyś zbudowana ręką człowieka.
I coś dla bardziej wygodnych! Choć dziś jak przyszliśmy to fotel był już zajęty!
Okolice stawu porasta malowniczy chaszcz, który mimo bardzo wczesnowiosennej aury jest niesamowicie kolorowy! Mówi się, że o tej porze roku to wszędzie jest szaro - a tu niespodzianka! Bytomskie hałdy rządzą się innym prawem! Czerwone łodyżki, zieleń jemioł i białe kożuchy jakiś nasion - dają wrażenie wielobarwności, której by się złota jesień nie powstydziła!
A oprócz tego sporo tu kałuż!
Okolica może się też poszczycić dużym nasyceniem starego betonu. Pod torami przebiega sporych rozmiarów tunel.
Zaraz przy tunelu jest most.
Most bardzo solidny, betonowy, acz chyba już od dawna opuszczony...
No i niestety “niedrożny” bo zawalony…
Jest też w krzakach studnio - sztolnio - kanał? Barwy mchu i rdzy dodają mu uroku!
Z nadbrzeżnych trzcin wystaje fragment betonowej konstrukcji. Nie mamy pojęcia do czego to mogło niegdyś służyć.
Tereny wokół są wybitnie postindustrialne - pod nogami bardzo często chrupie zeszklony żwir, powietrze sprawia wrażenie jak nieco przesiane pyłem, a gdzieś w oddali słychać dźwięki pracujących maszyn. Krajobrazu dopełniają kominy elektrociepłowni Miechowice czy wystające zza drzew znaki pobliskich marketów - przypominają nam, że jednak nie jesteśmy w totalnej dziczy i pustkowiu, a miasto jest bardzo niedaleko stąd.
Wiją się tutaj też rury giganty, które (w zależności od gustów) urozmaicają bądź szpecą krajobraz.
Miejscami, aby dojść do lustra wody, trzeba takową rurę przekroczyć. Dołem…
...lub górą. Ciężko o lepszy plac zabaw dla czterolatka!
I to nie koniec atrakcji! Rura również wchodzi do jednego z tuneli!
Jest w nim piękne echo!
I nieco pachnie człowiekiem - widać (i czuć), że zimą tu chyba sypiają bezdomni. Zastanawialiśmy się co tą płynie rurą - noclegownia wskazuje, że coś ciepłego - więc chyba woda!
Teren jest na tyle fajny, że kiedyś tu znowu wrócimy. Plan jest taki aby iść za tory, za duży tunel, w stronę trzech stawów, z których jeden się nazywa Barbara.
cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
buba pisze:Gdyby nie mapa to nigdy bym nie wpadła, że zaraz za murem marketów zaczyna się świat zarośli, wody i ruin. Wśród zagajników siedzi staw o nazwie Trójkąt - miejsce na tyle klimatyczne, że już dwukrotnie zapodaliśmy tam nasze wycieczkowe kroki
Oprócz tego jest to znane miejsce postoju tirówek - jak jeździłem do Gliwic na studia to przez pięć lat z kumplem graliśmy w zakłady, ile danego dnia będzie ich tam stało. Raz był korek, to można było im sie przypatrzeć dokładniej. Jedna z nich rozkraczyła nogi i z kiecki wyskoczył jej fiut. Pamiętam do dziś jak cały autobus rechotał.
Przypomniałaś mi tym jeziorem jak kiedyś, za komuny chciano w Dąbrowie Gór. zbudować nowy dworzec PKP-PKS. Obok na ulicy Równej, która równa nie była, mieszkała moja babcia. Za moich dziecięcych lat chodziłem tam z rodzicami, dziadkami, bo w miejscu opuszczonej budowy był dół, w którym stała woda, również były jakieś betonowe konstrukcje, do tego kanały, podobno można było wejść do takiej jakby studzienki i między nimi się przemieszczać. Od strony ulicy (a dokładnie od strony ogródków przydomowych) był wjazd, jakby do tego stawu po płytach. Z drugiej strony zaś szły i idą obecnie tory kolejowe linii Katowice-Zawiercie.
Na mapach google jest zaznaczona jeszcze woda, choć zdjęcie satelitarne pokazuje, że już jest to miejsce zasypane...
Na mapach google jest zaznaczona jeszcze woda, choć zdjęcie satelitarne pokazuje, że już jest to miejsce zasypane...
sokół pisze:Oprócz tego jest to znane miejsce postoju tirówek - jak jeździłem do Gliwic na studia to przez pięć lat z kumplem graliśmy w zakłady, ile danego dnia będzie ich tam stało. Raz był korek, to można było im sie przypatrzeć dokładniej. Jedna z nich rozkraczyła nogi i z kiecki wyskoczył jej fiut. Pamiętam do dziś jak cały autobus rechotał.
Ale one tam przy glownej drodze staly czy krecily sie wlasnie tam dalej, nad jeziorem? Mysmy zadnych nie spotkali.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
laynn pisze:Przypomniałaś mi tym jeziorem jak kiedyś, za komuny chciano w Dąbrowie Gór. zbudować nowy dworzec PKP-PKS. Obok na ulicy Równej, która równa nie była, mieszkała moja babcia. Za moich dziecięcych lat chodziłem tam z rodzicami, dziadkami, bo w miejscu opuszczonej budowy był dół, w którym stała woda, również były jakieś betonowe konstrukcje, do tego kanały, podobno można było wejść do takiej jakby studzienki i między nimi się przemieszczać. Od strony ulicy (a dokładnie od strony ogródków przydomowych) był wjazd, jakby do tego stawu po płytach. Z drugiej strony zaś szły i idą obecnie tory kolejowe linii Katowice-Zawiercie.
Na mapach google jest zaznaczona jeszcze woda, choć zdjęcie satelitarne pokazuje, że już jest to miejsce zasypane...
Brzmi jak miejsce, ktore bym chciala odwiedzic! Acz mam obawy, ze teraz pewnie je uznali za niebezpieczne i zasypali. W latach 90 tych to byl urodzaj na takie miejsca! Ech... czasy prawdziwej wolnosci! Szkoda, ze troche za mali bylismy aby z tego w pelni korzystac!
Ostatnio zmieniony 2020-08-03, 21:12 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość