Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO


Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.

Beskid Mały, Pasmo Żurawnicy.

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
laynn

Beskid Mały, Pasmo Żurawnicy.

Postautor: laynn » 2019-11-25, 07:18

Minął pomarańczowy październik i nastał ponury listopad. Nic nikomu się nie chce, ale nic dziwnego, gdy dni są coraz krótsze, robi się zimno, wokoło ponuro...normalnie deprecha.
I mnie chyba nawiedził stan depresyjny, a przynajmniej taki, kiedy dwa razy się już szykowałem na wycieczkę w góry i...dwa razy nigdzie nie pojechałem. Ale w końcu trzeba się otrząsnąć i ruszyć swoje cztery litery!
Obrazek

Pozostaje kwestia gdzie pojechać. Jak to ja, szukam jakiś "dziwactw", choć szukam, to za dużo powiedziane. Patrzę na prognozy, dzień już krótki, więc nigdzie daleko mi się nie chce jechać. Mam kilka miejsc, które planuję odwiedzić i właśnie w jedno z nich zamierzam ruszyć z rana w sobotę.
Wybieram Pasmo Żurawnicy, do tej wycieczki zwane przeze mnie Żurawicą (ech to moje przekręcanie nazw ;) ). Pozostaje tylko stworzyć jakiś plan trasy.
Na miejsce dojeżdżam ok pół godziny przed wschodem, choć wiem, że tego wschodu to jakiegoś super nie będzie. Jest mgła, termometr pokazuję coś około zera i w pierwszym momencie wcale nie mam ochoty na wyjście z auta. Na jakieś dwie, trzy minuty przymykam oczy, oj ostatnie kilometry drogi były ciężkie. Jednak po chwili otwieram oczy, przebieram buty i wychodzę...brrrr zimno.
Obrazek

Obrazek

Przechodzę przez przysiółek, za mną coraz ciszej słychać drogę. Mijam domostwa, stare chałupy i
nowe domostwa. Przed samym wejściem w las atakuje mnie jakiś burek, a raczej próbuje, bo dość szybko odgaduję jego zamiary. No cóż muszę kilka razy miarkować schylanie się po kamień, bo uparty jest. Na szczęście las zaczyna się zaraz za ostatnimi zabudowaniami i wchodzę między jakże ponure, w tej mgle drzewa. Początkowo jak to Beskidzie Małym ścieżka pnie się mocno do góry, choć zakosami. Z racji kiepskiego światła nie wyciągam aparatu z torby, a kurtkę chowam do plecaka. Gdy dochodzę do polany, stwierdzam, że czas wyjąć aparat i w tym właśnie momencie za krzaków spoglądamy sobie w oczy. On majestatyczny, ze sporym porożem, ja totalnie zaskoczony. Mija sekunda i gdy ja jeszcze nie zdążę się zatrzymać, jelenie odwracają się, bo są jeszcze dwie łanie, i uciekają w las. Ja tymczasem ręką nawet nie zdążyłem ruszyć...
Gdy z lewej między drzewami pojawia się pomarańczowa kula, to wiem, że zaraz będzie po mgle. Wstaje dzień. Skrajem łąki dochodzę do ścieżki, która rusza ku kolejnemu przysiółkowi. Nim jednak do niego dojdę, to widzę, że mgła z dolin nie znikła, to ja dość szybko nabrałem wysokości i teraz jestem już nad nią, zresztą jak i słońce.
Obrazek
To na tej granicy lasu, z łąką miałem spotkanie z dziczyzną.

Obrazek
Gdy oglądam się za siebie, widzę morze mgieł...

Mijam domostwa kolejnego przysiółka, mijam koguta, ktoś gdzieś wychodzi, choć jeszcze w cieniu, to tu już nie jest ponuro. Rześko to tak. Na skrzyżowaniu, gdzie szlak odbija na północ, jest widok na Babią przykrytą kołdrą z chmur, pod nią widać wieżę na Surzynówce, na której byłem na początku listopada na szkoleniu. Mijam stary dom, który się zapada, a cały jest zarośnięty krzewami, jakąś kolczastą rośliną, kawałek dalej stoją nowe domy. Droga jest szutrowa, ale ubita i gładka jak stół. Już w promieniach słonecznych wchodzę w mały lasek, za którym kolejne pola, łąki i kolejny przysiółek, który droga i szlak omijają. Nieliczne liście na drzewach mają barwę brązową, która w złotym świetle słońca przybierają pomarańczową barwę. Na ziemi leży dywan z opadłych liści.
W lesie ktoś, coś zaczyna stukać. Przez chwilę mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale ruszam dalej i wrażenie mija. Tak zdobywam Pierwszy szczyt, Żmijową, całe 535 metrów, choć, nie, nie zdobywam szczytu, bo on sam jest dwa metry obok drogi.
Obrazek
Babia Góra pod pierzyną chmur.

Obrazek
Wstające słońce nad przysiółkiem Koźle.

Obrazek
Droga.

Moja wędrówka wiedzie drogą, gruntową, ale zadbaną. Szlakiem czerwonym, Małym Szlakiem Beskidzkim. Kolejne domostwa, które mijam, mają nazwę Żmije. Mijam fajną chatę, te kilka domostw, robię też za atrakcję, bo przechodząc ścieżką czuję, że jestem obserwowany. Podchodząc do góry, za plecami otwierają się widoki. Trochę przeszkadzają słupy z elektrycznością, a szkoda, bo widoki są super. Pod lasem dostrzegam ławkę i to na niej robię pierwszy popas.
Obrazek
Kolejny przysiółek...Żmije.

Obrazek
Z morza mgieł wyłaniają się Mioduszna (z prawej) z lewej Chełm a ten mały czubek to chyba Babica. Czyli Beskid Makowski.

Obrazek
Moje miejsce popasu. Ławeczka, ślad po ognisku. I widoki...

Po przekąszeniu śniadania, zamiast wrócić na szlak, idę łąką i dochodzę do zielonego szlaku biegnącego z Suchej Beskidzkiej. Jestem pod Gołuszkową Górą, tu szlak schodzi lasem, do czerwonego, by za dosłownie parę kroków wyjść na rozjeżdżoną łąkę. Rozjeżdżoną przez zrywkę drzew, więc sajgon totalny. Mijam świetną starą chatę, mijam nową drewnianą chatę (taka trochę kiczowata, ale ja tam się nie znam ;) ), widzę w oddali kapliczkę. Już wiem gdzie jestem. Przełęcz Carchel. Podobno urokliwa, zgadzam się. Słonce coraz mocniej świeci, więc kapliczka przepalona, przepraszam.
Za nią pod lasem domostwo pozamykane, ale zadbane, widać, że ktoś tu bywa, w domu niedaleko jakaś kobieta chodzi po swoim podwórku. Tu znów zaczyna się podejście, znów w lesie.
Obrazek

Obrazek
Kapliczka.

Obrazek
Gołuszkowa Góra (715 m npm) górująca nad przełęczą Carchel.

Po krótkim podejściu zaczynają się większe kamyki ;) , to znak, że doszedłem do Kozich Skałek. Jest to największe skupisko wychodni skalnych w Beskidzie Małym. Ciągną się przez jakieś pół kilometra. Z niektórych to można by nieźle zlecieć. Mimo sporej ilości zdjęć jakie robię, dość szybko dochodzę do rozejścia się szlaków. Mimo planu pójścia zielonym, chwilę myślę by zejść MSB. Ruszam jednak według planu. Szlak widać, że mało odwiedzany, choć Ci co tu zaglądają to jacyś śmieciarze, bo puszek, butelek i innego dziadostwa tu pełno. Szkoda... Mijam drugi szczyt Żurawnicy by znów stanąć na polanie i chłonąć widoki...Potem pozostaje zejść do Krzeszowa.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok z pod Żurawnicy.

Obrazek
Górujący nad Krzeszowem Beskid Mały.

Teraz szukam sklepu. Kupuję małe co nieco i konsumując zastanawiam się gdzie teraz ruszyć. Na początku miesiąca przejeżdżałem tu jadąc na szkolenie i droga ku Stryszawie okazała się malownicza i teraz kusi mnie ruszyć nią. Nawet wychodzę na pierwsze wzniesienie...ale oglądam mapę, analizuje i wracam. Koło kościoła odbijam na szlak żółty, który przez wieś wiedzie mnie ku Leskowcowi. Znowu stare i nowsze domostwa. Żółty szlak to szlak kapliczkowy. Więc mijam je dość często. O ile te starsze są dość ładne, to jedna z nich stworzona z żywopłotu, budzi u mnie mieszane uczucia...Przechodzę główną drogę i po chwili muszę brodzić w błocie. W lesie starszy pan próbuje przekopać błoto na drodze, co spowoduje, że woda z kałuży spłynie. W lesie pełno śmieci...na łące też. Leży kanapa oraz spalony materac, a do tego dochodzi smrodek wylewanych gnojówek na pola. U góry widzę, kolejną kapliczkę. Obok kusi ławka, więc z niej korzystam, zjadam bułkę popijając piwem 0. Wygania mnie po dłuższej chwili i zimny wiatr i poczucie, że o ile grupę Żurawnicy pokonałem szybko, to teraz czas zaczyna gonić.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dość ciekawa budowla...

Obrazek
Co za kicz...

Obrazek
Pod tą kapliczką robię drugi popas.

Mijam kolejną starą kapliczkę stojącą nad potokiem, przechodzę przez kolejny przysiółek i zaczynam podejście. Jest ostre, chyba mnie te Gancarze będą długo prześladować (oj podejście pod Gancarz na północ od Leskowca nazwałem kiedyś moim K2). Przerwę robię dopiero na polanie pod Gancarzem. Zjadam czekoladę i ruszam dalej, wstępnie miałem w tym przysiółku odbić w stronę czerwonego szlaku, ale przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy nie lepiej podejść już na Leskowiec. Idąc do góry mierzę czas w głowie i odbijam w kierunku Sadyby. Tu w pięknym lesie bukowym między drzewami trafiam na grób NN.
Dochodzę do czerwonego szlaku i zaczynam schodzić. Między drzewami znów widzę szczyty wyglądające z morza chmur. Dochodzę do polany i mogę podziwiać ten widok, widać jak mgła zaczyna się unosić.
Za Jaworzyną odbijam na wschód, czego po chwili zaczynam żałować. W lesie jest taki śmietnik...jakbym trafił na osiedle cygańskie.
Obrazek

Obrazek
Polana nad przysiółkiem Podbucznik.

Obrazek

Obrazek
Las bukowy...przepiękny jesienią.

Obrazek
Obrazek
Grób NN.

Obrazek
Pożółkłe trawy, a za linią drzew widać morze mgieł...

W Tarnawie Górnej, pozostały mi dwa wyjścia. Albo zejść drogą, albo wspiąć się po raz ostatni i wzgórzami dojść nad miejsce, gdzie zostawiłem auto. Mijam parking z informacją, że opłatę należy uiścić w sklepie i zaczynam ostatnie podejście, tym razem szlakiem niebieskim. Tu mijam jedynych turystów dzisiejszego dnia. Podejście dość ciekawą drogą, jakby z kocimi łbami, w fajnym świetle powoli szykującego się do zachodu słońca. Niestety ale już sama wędrówka szlakiem czarnym (pod Bielówką) wiedzie w ponurym lesie. Słońce zza zamglonego nieba daje mało światła, toteż gdy dochodzę do miejsca dość dziwnego, postanawiam skrócić drogę i od kapliczki schodzę ku wiosce.

Obrazek
To tam muszę jeszcze się wdrapać, nad domostwa.

Obrazek
Ścieżka wiedzie po "kocich łbach"

Obrazek
Chata, obok dom pomalowany na limonkowy kolor, po drugiej stronie jakiś kompleks, a obok murowana kaplica. Kiczowate.

Obrazek
Zabudowa Ślechowic w promieniach zachodzącego słońca.

Mnie pozostało teraz dojść drogą asfaltową do auta. Droga się dłuży, stopy bolą od marszu asfaltem.
Ale w końcu, docieram...

Obrazek
Tarnawka w promieniach zachodzącego słońca.


Obrazek
Most kolejowy na Skawie. Moja wycieczka dobiegła końca.

Moja trasa.
31 km, 1070 m podejść. Na koniec roku w końcu całodniowa wycieczka, taka dająca popalić. Kolejne miejsce odhaczone z listy planów :)
dziękuje za przeczytanie :)

Ps. Link do wielu zdjęć.
Ostatnio zmieniony 2019-11-25, 09:04 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12320
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2019-11-25, 08:55

Co ja mogę napisać... Przede wszystkim nietypowa wycieczka, taka właśnie ewidentnie Twoja, chociaż tak mi zalatuje troszkę szlakiem kapliczek (co rusz, to jakąś wspominasz!)

Genialne miejsce na piknik znalazłeś, a nie wykorzystałeś!

Obrazek


Trasa długa, ale... może trzeba było zacząć w tarnawie Górnej, żeby się ulicami tyle nie włóczyć?

Fajne te zdjęcia:

Obrazek

i to:
Obrazek

Tylko szkoda, że troszkę małe wyszły w relacji, nie wiadomo czemu...
laynn

Postautor: laynn » 2019-11-25, 09:03

Co do miejsca na piknik, to jak lubi ktoś zapach gnojówki, to na tych kanapach chyba zakrywał zapach spalenizny :lol
sokół pisze:chociaż tak mi zalatuje troszkę szlakiem kapliczek

No się pokryła z żółtym szlakiem kapliczek, szczerze to nie wiedziałem o nim, niezamierzone.
Co do trasy, chciałem zejść z przysiółka Tarnawska Górna bezszlakowo, ale i motywację straciłem, i zmęczenie się już wdało.
Zdjęcia na forum wrzucam z bloga, a tam te pionowe wrzucam w mniejszym rozmiarze. Poprawię to :)
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5748
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2019-11-25, 09:03

laynn pisze:Tu w pięknym lesie bukowym między drzewami trafiam na grób NN.

Trafiłeś przypadkiem?
Byłem tam w 2012 roku, ale specjalnie szukałem tego miejsca, bo przeczytałem o tym grobie na forum BM. Jakoś 2 lata temu chciałem znowu i już mi się nie udało.
A co do kiczowatych miejsc, Grota Wierchy jest moim kandydatem - masz w galerii zdjęcie.
laynn

Postautor: laynn » 2019-11-25, 09:06

sprocket73 pisze:Trafiłeś przypadkiem?

Przypadkiem i to tak, że wieczorem wrzuciłem zdjęcie z pytaniem czy ktoś wie, gdzie to. Idąc drogą, nagle widzę w lesie krzyż, więc zaciekawiony podszedłem. Na koniec chwilę postałem i ruszyłem dalej.
sprocket73 pisze:co do kiczowatych miejsc, Grota Wierchy jest moim kandydatem - masz w galerii zdjęcie.

Obrazek

Kicz nad kicze. Fakt.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14537
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2019-11-25, 09:08

Genialne !
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6094
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2019-11-25, 17:09

Fajne takie tuptanie po przysiółkach. Piszesz o 31 km, a ile w tym było podejść?
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3477
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2019-11-25, 17:39

Listopad ponurawy, nawet nie bardzo przykro w góry nie jechać, ale po Twych zdjęciach to żal, że człowiek nigdzie się nie rusza.
Jakoś nawet nieładną porę roku umiesz fotograficznie ciekawie ująć. Ciekawe, czy z marcem (to już dla mnie szczyt brzydoty, teraz choć liście jeszcze są) też dałbyś rady? ;)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6094
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Postautor: Sebastian » 2019-11-25, 17:43

Tym bardziej brawo dla autora, a poza tym ta końcówka listopada jest jakaś taka mało zimowa.
laynn

Postautor: laynn » 2019-11-25, 19:01

Sebastian pisze:Piszesz o 31 km, a ile w tym było podejść?

niecałe 1070m, podane zaraz za przebiegiem ;)
Wiolcia pisze:Jakoś nawet nieładną porę roku umiesz fotograficznie ciekawie ująć.

O rany ale komplement :ops . No cóż, będę musiał z tym marcem dać radę ;)
Sebastian pisze:Tym bardziej brawo dla autora

Dziękuje, dziękuje :)

Ile razy sprawdzacie pogodę przed wyjazdem? Ja od początku marca po 3-4 x na dzień, a w zeszłym tygodniu, to prawie po 10 x na dzień. Cóż analiza między sobotą a niedzielą były mocne, choć na czwartek mi żona sama zdecydowała, że mam jechać w sobotę. Kupiła bilety na Krainę Lodu II (średnio warto) :D , na niedzielę oczywiście.
włodarz
Posty: 2715
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2019-11-25, 19:49

Wiolcia pisze:Jakoś nawet nieładną porę roku umiesz fotograficznie ciekawie ująć.

Trafił w najładniejszą jaką może zaoferować listopad to nie było mu tak trudno. :)
laynn

Postautor: laynn » 2019-11-25, 20:51

włodarz :)
Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2019-11-26, 09:09

laynn pisze:Minął pomarańczowy październik i nastał ponury listopad. Nic nikomu się nie chce, ale nic dziwnego, gdy dni są coraz krótsze, robi się zimno, wokoło ponuro...normalnie deprecha.

U Ciebie na szczęście nie widać, że listopad jest ponury ;)
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
laynn

Postautor: laynn » 2019-11-26, 09:21

Iva bo się prawie cały listopad szykowałem czekając na odpowiednią pogodę :)
Awatar użytkownika
opawski1
Posty: 1065
Rejestracja: 2016-02-21, 09:15
Lokalizacja: Prudnik
Kontakt:

Postautor: opawski1 » 2019-11-26, 16:13

Fajne są tam tereny i widoczki, z tej relacji częściowo mi znane z przejścia Małego Szlaku Beskidzkiego. Idąc wtedy tamtędy mgieł w dolinach już tam nie było, choć o poranku w innych miejscach się zdarzały :)

PS. jak ktoś jest zainteresowany, i chce zobaczyć relację z przejścia MSB zanim wrzucę ją tu na forum, zapraszam do siebie na stronę. Na razie opisałem dwa dni ;)
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 220 gości