Pudelek pisze:odnoszę wrażenie, że byłem w jakimś złym miejscu, bo u mnie 1 stycznia lało konkretnie - wracając z imprezy na rowerze zmoknąłem strasznie! O jakimś słońcu nawet nie było co marzyć...
Gdyby nie dziewczyny poznane tam na miejscu to pewnie przespałbym to krótkie okienko pogodowe(w każdym bądź razie moi znajomi przespali). Impreza sylwestrowa trochę się przeciągnęła i nad ranem widzę, że wypogadza się więc postanowiłem to wykorzystać bo sam z utęsknieniem wyczekiwałem słonecznej aury. Co prawda nie udało mi się zdążyć na sam wschód słońca ale i tak nie mam na co narzekać(no może tylko na to iż nie podładowałem drona i polazłem w góry z zaledwie 30 % baterii). Sam Sylwester był przy opadach deszczu ze śniegiem, ale o tym pewnie przeczytasz w najbliższym czasie w relacji