Aparaty
Aparaty
Temat ogólny o aparatach, bo jak wiadomo większość z nas w góry zabiera ze sobą to cudo, więc temat z pewnością na przyszłość się przyda, a że ja nie lubię zakładać tematu z pytaniem tylko, więc na wstępie jak zwykle trochę filozofii ode mnie.
W sumie od początku mojej przygody z górami, chciałem mieć coś porządnego do robienia zdjęć, ale wtedy lustrzanka nie wchodziła w ogóle w grę, bo jakoś przerażony byłem zawsze opiniami, że to obiektywy trzeba nosić, ciężkie to i duże i w ogóle. Tak znalazłem na początek taki półśrodek, że tak powiem i kupiłem taką hybrydę co się Fuji HS10 nazywała. Po zrobieniu tym czymś pierwszego zdjęcia, byłem w szoku. Od razu stwierdziłem, po co mi lustrzanka, przecież to robi genialne zdjęcia, lepsze nawet niż z niektórych lustrzanek widziałem, ale chyba był to zachwyt przedwczesny. Wielkością w zasadzie nie odbiegało to dużo od lustrzanki, zoomem wprawdzie miażdżyło x30, ale jakoś tego zoomu pozostawiała sporo do życzenia, ale to dopiero wychodziło z czasem, widząc inne zdjęcia z lustrzanek i zrobione specjalnymi do tego obiektywami. Tak czy tak na 2 lata jakiejś tam nauki mi to wystarczyło, opcje miało dosyć zaawansowane, zrobiłem tym około 20000 zdjęć, z czego 99 % w trybie manualnym i w końcu stwierdziłem, że strasznie mnie ogranicza ten aparat.
Kupiłem w końcu tą upragnioną lustrzankę, dokładniej Nikon D5100, do tego od razu osobno obiektyw Nikkor 16-85mm, pojechałem w góry, znów po zrobieniu pierwszego zdjęcia byłem wręcz zachwycony stwierdzając, że ten kompakt to było gówno straszne... No ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, minął prawie rok, przeszedłem przygodę z różnymi obiektywami... póki co wszystkie sprzedałem i zostałem przy tym 16-85mm. Po prostu za dużo tego dla mnie i za dużo z tym roboty. No i ten zestaw z jednym obiektywem dla mnie jest wystarczający. Jednak coraz bardziej dochodzę do pewnych wniosków i stwierdzam, że po prostu chodząc na dłuższe wycieczki w góry, to w sumie robimy zdjęcia tylko takie jakby dokumentacyjne, że tak powiem. Pewnie wielu mnie za to zjedzie, ale będę trzymał się przy swoim. Bo jednak prawdziwa fotografia, to jest pójść w konkretne miejsce, z całym sprzętem, przygotować się do sesji z godzinę i potem drugie tyle czekać na jakieś wyjątkowe ujęcie, a nie idąc robić sobie zdjęcia. Tzn. dążę do tego, że jak chcesz coś robić bardziej niż amatorsko to tak naprawdę ciężko połączyć fotografię z prawdziwym chodzeniem po górach wg mnie. Albo nastawisz się bardziej na jedno albo na drugie. Mniejsza z tym to takie moje prywatne zdanie. Do tego w każdej lepszej książce o fotografii krajobrazowej pisze, że najlepszymi porami do robienia zdjęć jest wczesny ranek i późny wieczór, czyli okolice wschodu i zachodu słońca, a większość zdjęć trzaskam w sumie w biały dzień, dlatego stwierdzam, że są to tylko zdjęcia właśnie takie bardziej dokumentacyjne z wycieczki i do tego oczywiście ten aparat sprawdza się moim zdaniem świetnie, ale też właśnie połowa tych bajerów dodatkowych jest mi niepotrzebna, bo i tak nie wykorzystam w pełni ich możliwości podczas wycieczki górskiej. Tak czy tak w dalszym ciągu cały czas się uczę i wszystkie zdjęcia, trzaskam w pełnym manualu, nie zważając na to co z tego wychodzi. Za niewątpliwą zaletę lustrzanek uważam też zdjęcia w trybie RAW, wprawdzie coraz więcej kompaktów też to ma, ale w moim Fuji też to było, a jakość tych RAW'ów w porównaniu do Nikona pozostawiała wiele do życzenia.
Dlatego też zostałem z jednym obiektywem i nie przewiduję póki co zakupu żadnych dodatkowych, tak czy tak uważam, że lepiej chodzić po górach z taką jakąkolwiek lustrzanką niż z jakimś kompaktem, no ale oczywiście to tylko moje prywatne zdanie.
A Wy czym fotografujecie w górach?
W sumie od początku mojej przygody z górami, chciałem mieć coś porządnego do robienia zdjęć, ale wtedy lustrzanka nie wchodziła w ogóle w grę, bo jakoś przerażony byłem zawsze opiniami, że to obiektywy trzeba nosić, ciężkie to i duże i w ogóle. Tak znalazłem na początek taki półśrodek, że tak powiem i kupiłem taką hybrydę co się Fuji HS10 nazywała. Po zrobieniu tym czymś pierwszego zdjęcia, byłem w szoku. Od razu stwierdziłem, po co mi lustrzanka, przecież to robi genialne zdjęcia, lepsze nawet niż z niektórych lustrzanek widziałem, ale chyba był to zachwyt przedwczesny. Wielkością w zasadzie nie odbiegało to dużo od lustrzanki, zoomem wprawdzie miażdżyło x30, ale jakoś tego zoomu pozostawiała sporo do życzenia, ale to dopiero wychodziło z czasem, widząc inne zdjęcia z lustrzanek i zrobione specjalnymi do tego obiektywami. Tak czy tak na 2 lata jakiejś tam nauki mi to wystarczyło, opcje miało dosyć zaawansowane, zrobiłem tym około 20000 zdjęć, z czego 99 % w trybie manualnym i w końcu stwierdziłem, że strasznie mnie ogranicza ten aparat.
Kupiłem w końcu tą upragnioną lustrzankę, dokładniej Nikon D5100, do tego od razu osobno obiektyw Nikkor 16-85mm, pojechałem w góry, znów po zrobieniu pierwszego zdjęcia byłem wręcz zachwycony stwierdzając, że ten kompakt to było gówno straszne... No ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, minął prawie rok, przeszedłem przygodę z różnymi obiektywami... póki co wszystkie sprzedałem i zostałem przy tym 16-85mm. Po prostu za dużo tego dla mnie i za dużo z tym roboty. No i ten zestaw z jednym obiektywem dla mnie jest wystarczający. Jednak coraz bardziej dochodzę do pewnych wniosków i stwierdzam, że po prostu chodząc na dłuższe wycieczki w góry, to w sumie robimy zdjęcia tylko takie jakby dokumentacyjne, że tak powiem. Pewnie wielu mnie za to zjedzie, ale będę trzymał się przy swoim. Bo jednak prawdziwa fotografia, to jest pójść w konkretne miejsce, z całym sprzętem, przygotować się do sesji z godzinę i potem drugie tyle czekać na jakieś wyjątkowe ujęcie, a nie idąc robić sobie zdjęcia. Tzn. dążę do tego, że jak chcesz coś robić bardziej niż amatorsko to tak naprawdę ciężko połączyć fotografię z prawdziwym chodzeniem po górach wg mnie. Albo nastawisz się bardziej na jedno albo na drugie. Mniejsza z tym to takie moje prywatne zdanie. Do tego w każdej lepszej książce o fotografii krajobrazowej pisze, że najlepszymi porami do robienia zdjęć jest wczesny ranek i późny wieczór, czyli okolice wschodu i zachodu słońca, a większość zdjęć trzaskam w sumie w biały dzień, dlatego stwierdzam, że są to tylko zdjęcia właśnie takie bardziej dokumentacyjne z wycieczki i do tego oczywiście ten aparat sprawdza się moim zdaniem świetnie, ale też właśnie połowa tych bajerów dodatkowych jest mi niepotrzebna, bo i tak nie wykorzystam w pełni ich możliwości podczas wycieczki górskiej. Tak czy tak w dalszym ciągu cały czas się uczę i wszystkie zdjęcia, trzaskam w pełnym manualu, nie zważając na to co z tego wychodzi. Za niewątpliwą zaletę lustrzanek uważam też zdjęcia w trybie RAW, wprawdzie coraz więcej kompaktów też to ma, ale w moim Fuji też to było, a jakość tych RAW'ów w porównaniu do Nikona pozostawiała wiele do życzenia.
Dlatego też zostałem z jednym obiektywem i nie przewiduję póki co zakupu żadnych dodatkowych, tak czy tak uważam, że lepiej chodzić po górach z taką jakąkolwiek lustrzanką niż z jakimś kompaktem, no ale oczywiście to tylko moje prywatne zdanie.
A Wy czym fotografujecie w górach?
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 5 razy.
Bardzo fajny temat.
Masz sporo racji z tym fotografowaniem chodząc zarazem. To takie zdjęcia na pół gwizdka, ale przecież większość z nas zdjęcia traktuje jako dodatek. Chociaż nie wiem, dla mnie to chyba jest na równi ważne z samym chodzeniem...
Mnie tam rzadko zdarzają się momenty, żeby zatrzymać się na dłużej, leżej i wyczekiwać na coś szczególnego.
Mniejsza z tym.
Kiedys robiłem zwykłym malutkim kompakcikiem od canona, czasem nawet coś niezłego udało się zrobić, w końcu przyszedł czas na coś lepszego i mam canona większego, ze sporym zoomem, to nie lustro, ale na moje potrzeby wystarcza, jest niezły zoom, a jak zdjęcie nie wyjdzie tak jak bym chciał, cóż, nie aparat zdobi fotografa...
Masz sporo racji z tym fotografowaniem chodząc zarazem. To takie zdjęcia na pół gwizdka, ale przecież większość z nas zdjęcia traktuje jako dodatek. Chociaż nie wiem, dla mnie to chyba jest na równi ważne z samym chodzeniem...
Mnie tam rzadko zdarzają się momenty, żeby zatrzymać się na dłużej, leżej i wyczekiwać na coś szczególnego.
Mniejsza z tym.
Kiedys robiłem zwykłym malutkim kompakcikiem od canona, czasem nawet coś niezłego udało się zrobić, w końcu przyszedł czas na coś lepszego i mam canona większego, ze sporym zoomem, to nie lustro, ale na moje potrzeby wystarcza, jest niezły zoom, a jak zdjęcie nie wyjdzie tak jak bym chciał, cóż, nie aparat zdobi fotografa...
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Vision pisze: ...stwierdzam, że po prostu chodząc na dłuższe wycieczki w góry, to w sumie robimy zdjęcia tylko takie jakby dokumentacyjne, że tak powiem. Pewnie wielu mnie za to zjedzie, ale będę trzymał się przy swoim. Bo jednak prawdziwa fotografia, to jest pójść w konkretne miejsce, z całym sprzętem, przygotować się do sesji z godzinę i potem drugie tyle czekać na jakieś wyjątkowe ujęcie, a nie idąc robić sobie zdjęcia.
Nikt mądry Cię nie zjedzie, bo to prawda - dokładnie też tak myślę.
Ale z drugiej strony sam zauważyłeś różnicę między kompaktem a lustrzanką i ja też ją widzę. Posiadam Canona (obecnie 60D) i podstawowym obiektywem dla mnie jest 15-85 (czyli taki sam zakres jak u Ciebie). Filtr polaryzacyjny obowiązkowy. Takim zestawem można zrobić wszystko.
Jednak osobiście nie poprzestałem na jednym obiektywie. Magia ultraszerokiego kąta, zakres 10-22. Jakoś tak się składa, że o ile 80% zdjęć robię 15-85, to jak wybieram do galerii najlepsze, to ilość zdjęć zrobionych szerokim kątem wzrasta nieproporcjonalnie. Kolejna rzecz to sprawa przyjrzenia się z bliska jakimś kwiatkom, robaczkom, mchom. Dlatego mam obiektyw makro 60mm - mały, rzadko używany, ale wart tych kilku niesamowitych zdjęć. Zostaje jeszcze teleobiektyw, bo czasem świstak siedzi na kamieniu dość daleko. U mnie za tele robi 70-300 IS. Nie ma najlepszej opinii, ale do zastosowań wycieczkowych wystarcza w zupełności.
Największą wadą takiego zestawu jest jego cieżar (3kg), ale jestem to w stanie zaakceptować. Wielu wspomina, że wadą jest również nieporęczność przy przepinaniu obiektywów. Ja rozwiązałem to w ten sposób, że wszystkie obiektywy mam w jednym futerale na pasku biodrowym, aparat na szyi, całkowite przepięcie trwa 10-15 sekund i nie trzeba nic ściągać.
Do takiego zestawu dochodziłem przez 4 lata. Zawsze coś mi nie pasowało i z czegoś byłem niezadowolony. Od ponad roku mam już to wszystko i nie odczuwam najmniejszej potrzeby zmiany czegokolwiek.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Ja na samym początku mojego chodzenia po górach, a więc przez ok. 4 lata, pstrykałam zdjęcia jak popadnie i gdzie popadnie, niestety szału te zdjęcia nie robią. W zeszłym roku kupiłam fajny kompakcik Canona SX230, zdjęcia robił piękne i nawet miał manual. Jednak jak zaczęłam się tym manualem bardziej bawić, to czegoś zaczęło mi brakować - mianowicie pełnego zakresu zmian czasu, przesłony, ISO itd. Dlatego skusiłam się na lustrzankę, kupiłam Nikona D5200 z obiektywem 18-105mm, do tego mam filtr polaryzacyjny i ostatnio zakupiłam szary połówkowy. Na razie chyba niczego mi nie trzeba (no może statywu), aczkolwiek przekonałam się, że kupiłam skarbonkę. Poza tym mój 7-letni komputer nie daje rady tym zdjęciom, więc do nowego aparatu muszę zakupić nowy komputer
Co do chodzenia bez aparatu, to przekonałam się, że to ogromna oszczędność czasu, ale jednak żal być gdzieś i nie zrobić pamiątkowego zdjęcia. Teraz to nawet pstrykam i komórką, i aparatem, robienie zdjęć to naprawdę duża frajda i z wyjazdów w góry cieszę się również z tego powodu, że będę mogła pofocić w pięknych okolicznościach przyrody. Tutaj rzadko używam aparatu, raz, że się krępuję z nim chodzić (zawsze mnie zaczepiają ludzie co robię i po co), dwa, że nie znajduję tu takich ładnych miejsc (może to z przyzwyczajenia). W Warszawie jest już inna bajka, tam jest wielu turystów i śmiganie z aparatem po starówce czy Nowym Świecie to już czysta przyjemność
Co do chodzenia bez aparatu, to przekonałam się, że to ogromna oszczędność czasu, ale jednak żal być gdzieś i nie zrobić pamiątkowego zdjęcia. Teraz to nawet pstrykam i komórką, i aparatem, robienie zdjęć to naprawdę duża frajda i z wyjazdów w góry cieszę się również z tego powodu, że będę mogła pofocić w pięknych okolicznościach przyrody. Tutaj rzadko używam aparatu, raz, że się krępuję z nim chodzić (zawsze mnie zaczepiają ludzie co robię i po co), dwa, że nie znajduję tu takich ładnych miejsc (może to z przyzwyczajenia). W Warszawie jest już inna bajka, tam jest wielu turystów i śmiganie z aparatem po starówce czy Nowym Świecie to już czysta przyjemność
sprocket73 pisze:Magia ultraszerokiego kąta, zakres 10-22. Jakoś tak się składa, że o ile 80% zdjęć robię 15-85, to jak wybieram do galerii najlepsze, to ilość zdjęć zrobionych szerokim kątem wzrasta nieproporcjonalnie.
No te z Twojego szerokiego też mi się podobają, sam coraz więcej zdjęć robię na 16 mm i mi właśnie brakuje, ale on za duży i zbyt ciężki nie jest, więc jeszcze szło by sobie go nosić, mnie bardziej taki 70-300 wkurzał, bo zawsze go nosiłem, a używałem bardzo rzadko.
sprocket73 pisze:Największą wadą takiego zestawu jest jego cieżar (3kg), ale jestem to w stanie zaakceptować.
No ja do niedawna też myślałem, że jestem, ale teraz jakoś ostatnio naszedł mnie taki okres, że dążę ze wszystkim jak najwięcej zbić wagę i nosić jak najmniej po prostu i tu już nawet nie tylko o aparat chodzi, bo z ubraniami mam tak samo... Może kiedyś mi przejdzie i znów sobie coś dokupię...
W ogóle mówisz o torbie w której masz same obiektywy, a aparatu do niej nie wkładasz w ogóle? Bo tak zrozumiałem i w sumie taki patent może by przeszedł, bo tak to by mi jakaś mniejsza ta torba wystarczyła, a ta moja zajmowała pełno miejsca i w większości czasu była pusta, bo aparat i tak miałem na szyi.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Tak, w torbie mam same obiektywy (3 sztuki na stojąco) i wypełniają ją w całości.
Aparat cały czas na szyi, bo nawet jak idziemy nudną drogą to co jakiś czas trzeba jakąś fotkę "dokumentacyjną" zrobić. Do tego w plecaku mam pusty pokrowiec na aparat z obiektywem, żeby schować jak np. się mocno rozpada, albo wieje tak, że przewraca człowieka i nie da rady zdjęć robić.
Aparat cały czas na szyi, bo nawet jak idziemy nudną drogą to co jakiś czas trzeba jakąś fotkę "dokumentacyjną" zrobić. Do tego w plecaku mam pusty pokrowiec na aparat z obiektywem, żeby schować jak np. się mocno rozpada, albo wieje tak, że przewraca człowieka i nie da rady zdjęć robić.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Malgo Klapković pisze:Na razie chyba niczego mi nie trzeba (no może statywu)
No ze statywu już też ostatnio powoli rezygnuję, tzn. noszę coraz mniejszy, ale już zaczynam go nie brać wcale, bo też przeważnie go przenosiłem tylko niepotrzebnie. Chociaż fakt faktem szczególnie wieczorami przy schronisku czy o poranku może okazać się niezastąpiony. Tyle, że ja jeżdżę przeważnie na jednodniowe wycieczki, właśnie jakbym jeździł jeszcze na jakieś dłuższe ze spaniem w namiocie np. to wtedy by to wszystko miało sens. Rano śniadanko przy namiocie, kawa, i sesja zdjęciowa.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Statyw... fajna rzecz, ale jakbym go zaczął rozkładać, to momentalnie miałbym pozew rozwodowy I tak już często mam wojny o to, że opóźniam przez robienie zdjęć
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Ze statywem to miałem ciekawe zdarzenie. Sąsiad mówi, że ma taki stary ale zepsuty, że może bym sobie wziął i trójnóg z niego zrobił do powieszenia kociołka nad ogniskiem. To wziąłem. Jedna z nóżek miała zepsuty zatrzask i gwint do aparatu (osadzony na kuli) latał bezwładnie ale nad ognisko szło z tego zrobić dobry stojaczek. Wrzuciłem do piwnicy i leżał.
Po czasie się zabrałem za robotę a z każdą chwilą okazywało się że...gwint na kuli można zaciskać w dowolnej pozycji, nóżkę łatwo naprawić a po oczyszczeniu dokładnym pojawiła sie nazwa firmy W.Kenngott.
A wiec odświeżyłem go porządnie, mosiądz nabrał blasku i tak oto zabytek czasem (choć rzadko używam) mi służy. Statyw jest wąski, lekki, nie wielki po złożeniu a zarazem wysoki po rozłożeniu.
Po czasie się zabrałem za robotę a z każdą chwilą okazywało się że...gwint na kuli można zaciskać w dowolnej pozycji, nóżkę łatwo naprawić a po oczyszczeniu dokładnym pojawiła sie nazwa firmy W.Kenngott.
A wiec odświeżyłem go porządnie, mosiądz nabrał blasku i tak oto zabytek czasem (choć rzadko używam) mi służy. Statyw jest wąski, lekki, nie wielki po złożeniu a zarazem wysoki po rozłożeniu.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
sprocket73 pisze:I tak już często mam wojny o to, że opóźniam przez robienie zdjęć
Mam to samo. Ale zawsze powtarzam, że wiedziała o mojej pasji .
Jak czytam wasze posty to mnie ściska. Ja mam pentaxa kx z podstawowym szkłem 18-55.
Brak mi innych szkieł. No ale póki co było kupno i remont mieszkania, teraz ślub mnie czeka, a potem samochód (co by szybciej w góry jeździć ) i pewnie dziecko. Ciekawe kiedy się dorobię większych ilości szkieł...
- sprocket73
- Posty: 5883
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
laynn pisze:Jak czytam wasze posty to mnie ściska.
Najpierw trzeba było zaopatrzyć się w sprzęt, a dopiero potem ślub, mieszkanie, dzieci...
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Dobrze rzecze Vision, o tym noszeniu sprzętu itd.
My z Gosią mamy 3 aparaty: Nikon D80, Nikon D60 plus obiektywy: 18-55, 17-70, 55-200
oraz najtańszy kompakt Canona.
I coraz częściej łapiemy się na tym, że na zwykłe wycieczki, spacery, gdzie nie zależy nam na zrobieniu ekstra zdjęć, a nie ma miejsca / ochoty targać luster, bierzemy kompakt.
Natomiast inną sprawą jest znalezienie jednego, uniwersalnego obiektywu do lustrzanki.
Chyba właśnie muszę się zabrać za zmianę w mojej "stajni" (Żona, nie czytałaś tego )
bo to co mam już stare i słabe. Takie 16-85 wraz ze stałką 50 i zoomem 70-300 byłoby ok.
My z Gosią mamy 3 aparaty: Nikon D80, Nikon D60 plus obiektywy: 18-55, 17-70, 55-200
oraz najtańszy kompakt Canona.
I coraz częściej łapiemy się na tym, że na zwykłe wycieczki, spacery, gdzie nie zależy nam na zrobieniu ekstra zdjęć, a nie ma miejsca / ochoty targać luster, bierzemy kompakt.
Natomiast inną sprawą jest znalezienie jednego, uniwersalnego obiektywu do lustrzanki.
Chyba właśnie muszę się zabrać za zmianę w mojej "stajni" (Żona, nie czytałaś tego )
bo to co mam już stare i słabe. Takie 16-85 wraz ze stałką 50 i zoomem 70-300 byłoby ok.
--------------
***///***
--------------
***///***
--------------
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości