Świeżyzna

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 437
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Świeżyzna

Postautor: _laynn » 2025-03-09, 11:04

Droga przez wyspę.
Obrazek

Dobra to wracamy do hotelu, coś zjemy i pojedziemy spełnić obietnice córki. Ale zamierzam napatrzeć się po drodze widoków, a jak będą jakieś wyjątkowe to się zatrzymywać i je utrwalić na zdjęciach.
Pierwszy raz zatrzymuję się na rogatkach wioski Villaverde i robię zdjęcie wulkanowi Montaña de Ecanfraga wraz z roślinnością porastającą step. Wulkan to ten z prawej, ma 534m wysokości i jest nieczynny. Można na niego wejść.
Obrazek

Do następnego przystanku zachęca pomarańczowa ziemia wokół, na polach za miejscowością La Oliva:
Obrazek

Ruszamy dalej drogą ku górom (trzy zdjęcia wyżej). Wyżej widzę po prawej rozległe widoki, a to właśnie tam gdzieś chciałem dotrzeć, więc znów się zatrzymujemy się.
To co zachwyca, poza kolorami to przestrzeń:
Obrazek

Ta przestrzeń!
Obrazek

Obrazek
Montaña de la Blanca

Oglądamy też Montaña de Tindaya - świętą górę rdzennej ludności, którzy zostawili na niej ryciny naskalne.
Obrazek

Ruszamy dalej. Przejeżdżamy przez kilka miejscowości, min Antigue, które XIX wieku pełniło tymczasową stolicę. Niestety jest ponuro, słońce schowało się za chmurami, więc nie zatrzymujemy się, przystanek robimy dopiero za miejscowością Valles de Ortega.
Oglądam panoramę wschodniej części wyspy - z ostrzejszymi szczytami:
Obrazek

Na tle pomarańczy i brązów odcinają się palmy:
Obrazek

Jeden z ostatnich przystanków robię koło jakiś ruin:
Obrazek

Wieczorem jedziemy na chwilę do Morro Jable. Tam chodzimy po deptaku, dziewczyny po straganach. Kupujemy pamiątki.
Obrazek

Morro Jable to spora miejscowość, która rozkwitła dzięki turystyce. Jest tu sporo hoteli i to takich...dość sporych:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spędzamy tu trochę czasu, ja się przejść, gdy widzę, jak zaczyna się kolorować niebo, ruszam ku latarni by podziwiać te chwilę:
Obrazek

więcej zdjęć:
https://photos.app.goo.gl/NrVFYTWGnoFpYyXr6
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3678
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Re: Świeżyzna

Postautor: Wiolcia » 2025-03-09, 12:19

Zdecydowanie świeżyzna! Takiej relacji jeszcze na forum nie było, a moja wzmianka się nie liczy.
Fajnie tak zobaczyć tereny, na których niedawno się było, oczami kogoś innego. I czytać o wrażeniach, zachwytach, o tym, na co zwraca się uwagę.
Plaża Cofete w lekkiej mgiełce bardzo mi się podobała. No ale że dojazd na nią autem z wypożyczalni jest zabroniony (wiedziałeś?), szukaliśmy innego sposobu na dotarcie tam. I znalazł się świetny! Bodajże dwa razy dziennie na plażę jeździ busik z Morro Jable. I to nie byle jaki busik, a taki "pancerny", cztery na cztery, więc przejechanie się nim było samo w sobie atrakcją. Dojechaliśmy, pozachwycaliśmy się plażą i ruszyliśmy do Morro Jable... z buta. Czyli w stronę gór, gdzie znajduje się willa Wintera. Przeszliśmy przez przełęcz i doszliśmy do Morro Jable. Taka wycieczka z plaży w góry :) Fajnie było trochę połazić po tych górach, ale na dłuższą metę nie zostałbym ich fanką. Księżyc!
A co do drogi na plażę - wcale nie okazała się taka zła, więc nie wiem, dlaczego ten zakaz.
Plaża popcornowa na Twoich zdjęciach podoba mi się nawet bardziej niż Cofete. Przez te kontrasty kolorystyczne i urokliwe zdjęcia fal. Jeśli to ta plaża z tym dziwnym domkiem, to byliśmy w tym samym miejscu. Tyle że Ty chyba jeszcze trochę dalej? Bo tam jest kolejna plaża popcornowa, do której już nie jechaliśmy.
W Villaverde, o której piszesz w ostatniej części relacji, jedliśmy pierwszy posiłek po przylocie. I znaleźliśmy tam świetną lokalną piekarnio-cukiernię, gdzie wpadaliśmy na kawkę, wypieki i pyszne bocadillos.
A co do samolotów... Pamiętam swój pierwszy lot, z Warszawy do Erewania bodajże. Jak zaczęło trząść, to człowiek nie wiedział, czy samolot zaraz się rozpadnie czy nie :) Teraz to już spoko, choć mocniejsze turbulencje nigdy nie są miłe. W sumie lubię ten moment, gdy na pasie startowym samolot odpala silniki, rozpędza się i czujesz, jak odrywa się od ziemi. To zawsze start ku nowej przygodzie. Albo - do domu :)
Ostatnio to nawet pobijam rekordy w tej "branży". W trochę ponad miesiąc leciałam ośmioma samolotami, więc niezły początek roku. No ale tak to bywa, gdy podróżuje się po kraju, który jest na tyle duży, że lepiej przemieszczać się po nim samolotami. Choć nocne autobusy też były.
A tak podsumowując jeszcze: Fuerteventura to pierwsza wyspa kanaryjska, na której byłam. I gdybym ja miała wybierać tę pierwszą, to zdecydowanie wybrałabym bardziej zieloną: Teneryfę lub Gran Canarię. Ale na wyjazd "fuertowy" zostałam zaproszona, więc wybór miejsca mi nie przeszkadzał. Ale kuszą mnie te inne, górskie i "roślinne" wyspy.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 437
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Świeżyzna

Postautor: _laynn » 2025-03-09, 13:01

Dzięki Wiolu!
Twoje rady były też bardzo cenne, choć akurat podróżowania mieliśmy niewiele, ale Twoje polecenie wypożyczalni potwierdził wybór kolegi.
Co do wypożyczalni, to specjalnie poszedłem sam. Ja, który w Chorwacji chcąc płacić kartą i podając ją kelnerowi mówił cach - poszedłem sam do hiszpańskiej wypożyczalni. Gdzie niestety moja znajomość angielskiego nic nie wzrosła, a hiszpańskiego się uczyłem (odzywek) na urlopie :D . Oczywiście dużo dała rezerwacja w aplikacji, bo po moim hola! i odpowiedzi pani buen día (bo było przed południem), zrozumiałem o co chodzi, czyli gdzie stoi auto, że jest zatankowane do pełna i tak trzeba je oddać z pełnym bakiem. No szutr też zrozumiałem, ale wiedziałem, że i tak zdecydowana większość na cofete jedzie. Poza kamperami, terenówkami to chyba wszystkie osobówki były tam z wypożyczalni :D
Jak ruszaliśmy z niej, mówię żonie - w hotelu coś Ci powiem. Jak zjechaliśmy z tej przełęczy mówię, a powiem Ci teraz. Autem nie można jeździć po szutrze - jej wkurwiona mina mnie rozbawiła do łez, ale na szczęście potem już nie wracał temat.
Ja po prostu jechałem ostrożnie, bo ta część za Morro Jable jest dziurawa i tam nie chciałem coś urwać. Od kolegi (był w styczniu po x 13 na kanarach) wiedziałem, że tak robią, że Cicar ma dobre ubezpieczenie i tam też ono działa.
Na plaży byliśmy tylko z tym domkiem - min właśnie, że znów był szuter, nie chciałem już dalej jechać, choć tu nawierzchnia była super.
Uprzedzając - na Fuerte chcę wrócić, już bardziej w Twoim stylu, ale wcześniej chyba wolałbym odwiedzić Teneryfę, bo gdy mi w biurze ją proponowano, to zacząłem o niej czytać i mnie też zaciekawiła.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1480
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Świeżyzna

Postautor: Coldman » 2025-03-09, 14:53

Dla mnie wyjazd kosmos, całkiem inny świat, mi znany tylko z filmów. Świetne kadry, każdy przykuwa uwagę i tworzy całość historii.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 437
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Świeżyzna

Postautor: _laynn » 2025-03-09, 16:42

Dzięki Coldmanie! :)
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 437
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: Świeżyzna

Postautor: _laynn » 2025-03-09, 17:04

Zdobywam bezimienny szczyt
Wracamy do hotelu.
Plany na następne dni to min oddać samochód, kąpiel na plaży Jandia, spotkanie wiewiórek, oraz kolejnego dnia zamierzam wybrać się w góry. Te tuż za płotem, które z balkonu codziennie kuszą...
Obrazek

Uwaga - wszelkie wrażliwe księżniczki ostrzegam - będzie trochę o tym co ludzkie...

Niestety w nocy zaczynają się problemy. Ranek witam ledwo żywy. Chwilę później okazuje się, że te problemy łapią też żonę. Mi jest tak słabo, że ciężko mi dojść do łazienki a ja mam odstawić samochód. Po którejś wizycie ;) (ćwiczyłem tak zwane wymiotniki) jakoś się ogarniam i ruszam do wypożyczalni. Po drodze muszę zatankować, zapach benzyny mnie dobija, jeszcze szybkie spłukanie kurzu i oddaje kluczyki. Problem nr1 załatwiony, czas na problem nr 2 - powrót do hotelu. Piechotą nie dam rady - to 6km. Powoli idąc w powrotną stronę, w końcu spotykam taksówkę, z knajpki kierowca woła coś pokazująć, że mała chwilka i podejdzie. Zanim przychodzi włączam tłumacza w telefonie i piszę prośbę o delikatną jazdę, z powodu złego samopoczucia. Kierowca czyta i patrzy na mnie wielkimi oczami. Pokazuję na brzuch i ręką macham od ust...aaa widać zrozumienie w oczach kierowcy :D
Dowozi mnie biorąc zakręty niezwykle delikatnie. Najważniejsze, że bez problemów...
Resztę dnia spędzamy w łóżku. Dzień stracony...
Gwoli wyjaśnienia, żona wypiła 1,5 drinka, ja dwa więcej, więc nie był to problem procentów.

Następnego dnia udaje mi się zjeść suchą bułkę. Z racji osłabienia spędzamy go znów na leżakach. Opalamy się, a po obiedzie idziemy nad ocean. Opalamy się, spacerujemy. Ja w końcu spełniam o kąpieli w oceanie:
Obrazek

Później spacerujemy brzegiem oceanu. Udaje się spotkać wiewiórki, córka szczęśliwa bo jedna bierze jej z ręki orzeszka:
Obrazek

Obrazek

wiewiór i żon

Tak mija nam sobota, dzień, który miałem zaplanowany na wycieczkę w góry... A niedziela to nasz ostatni dzień wakacji. Jestem nieco osłabiony, więc na planowaną wycieczkę nie ma szans, ale gdzieś wyjść muszę, więc postanawiam wejść choć na górę, za którą codziennie słońce zachodzi i rzuca nam cień:
Obrazek

Po śniadaniu zabieram aparat, nalewam wodę do butelki i ruszam. Pierwszą przeszkodą jest autostrada:
Obrazek

Skręcam w szutrówkę i nią przechodzę pod tą trasą i zaraz za tunelem skręcam na ścieżkę. Ta wiedzie przez kruche, kamieniste stoki trawersem wzdłuż asfaltu, ale za siatką.
Obrazek

Potem przechodzę przez suchy, mały wąwóz i w końcu rozpoczynam wspinaczkę. Rzucam stąd okiem za siebie - już tu widoki są całkiem fajne:
Obrazek

Teraz czas na podejście, muszę wejść pod ten słup sieci elektrycznej:
Obrazek

Od teraz wysokość zaczyna szybko się zwiększać. Szlak zdobią kopczyki - ha toż to wysokogórska wyprawa! ;)
Podłoże jest kruche i sypkie. I cały czas ostro pod górę...
Obrazek

Niestety osłabienie po zatruciu daje o sobie znać. W pewnym momencie zaczyna mi się robić niedobrze. Muszę odpocząć. Dzięki temu mogę się rozejrzeć. A tu takie ładne widoki się otwierają. Na otoczenie hotelu, widać min market, a w tle wiadukty nad autostradą:
Obrazek

Rzut okiem w prawo, na południe - na Plażę Jandie:
Obrazek

potem rzut oka w drugą stronę na ciąg plaż w północnym kierunku:
Obrazek

Z prawej zaglądam w dolinę wcinającą się w góry - tu znowu zaczynają się kolory!
Obrazek

Obrazek

Widoki niczym z pustyni! Albo z księżyca!
Po chwili dzwoni do mnie żona mówiąc, że mi machają. Odmachuje im; z tego wszystkiego zapomniałem im zrobić zdjęcia, a żona mi takie robi - widzicie mnie?
Obrazek
en maleńki punkcik to ja - jeszcze przed dojściem do tego masztu. Mówią mi, że jeszcze chwila i będzie wypłaszczenie - ufff. Docieram pod ten słup. Znowu muszę zrobić odpoczynek.
Tak się prezentuje to wypłaszczenie z mojej perspektywy:
Obrazek

Na szczęście po kilku minutach, krok za krokiem idąc docieram pod szczyt, gdzie ścieżka idzie trawersem:
Obrazek

Jest i szczyt - całe 264m npm. Ja podejść musiałem jakieś 220 metrów w ciągu godziny:
Obrazek

Opieram się na mapy.cz bo na googlowskich pokazuje okolice 300m.
Pod tym betonowym słupkiem wita mnie...jedna wiewiórka. Sama grań to taki grzebyk, o dziwo dość ostry i wąski - od południa jest kilka metrów gdzie polecieć - na zdjęciu niżej z lewej:
Obrazek

Siadam odpoczywam, piję wodę. Odetchnąłem trochę i schodzę ze szczytu na małe wypłaszczenie skąd podziwiam widoki.
A co stąd tu widać?
Na zachodzie widać główną grań górską z najwyższym szczytem Fuerteventury - Pico de la Zarza.
Obrazek

Pico de la Zarza - 812m:
Obrazek

Poniżej widać dwie ścieżki, ta na dalszym grzbiecie to żółty szlak wiodący z okolic Morro Jable, a bliżej to dalszy ciąg mojej ścieżki, którym dojdę na Zarze. Przynajmniej w tym momencie, gdy odpocząłem to kusi by iść. I gdyby nie głęboka przełęcz, w którą muszę zejść, to kto wie czy bym nie ruszył. Jednak na wspomnienie osłabienia, oraz odczucia mdłości jakie jeszcze chwilę temu przechodziłem stwierdzam, że nie będę ryzykował. Dwa dni wcześniej nic nie jadłem, wczoraj suchy chleb i to w niewielkiej ilości a i dzisiejsze śniadanie było lekkie. No nie. Rozsądek bije chęci...
Obrazek

Rozglądam się wokół dalej.
Na północ można wypatrzyć nad autostradą mijającą enklawę hoteli w oddali wybrzeże z górami:
Obrazek
To okolice miejscowości La Lajta. Pod nią widzę plażę - Playa de Sotavento de Jandía:
Obrazek

Ta piękna góra to Cardón 695 m:
Obrazek

Obrazek

Na zachodzie jeden szczyt przypomina mi płetwe rekina, to szczyt Fraile 688m:
Obrazek
i turyści w drodze na najwyższy szczyt wyspy

Oglądam też stąd bliższe otoczenie i podziwiam kolory ziemi, które są dla mnie totalną nowością i zachwycają. Tu na tle pomarańczy, czerwieni i brązów coś się zieleni:
Obrazek

Paleta barw czerwieni:
Obrazek

W dole chyba działa kamieniołom:
Obrazek

No dobra. Czas wracać. Nie za bardzo mam ochotę iść tą samą drogą. Do wyboru mam jeszcze dwie drogi. Albo na północ przez tę dolinę, w której się zachwycałem kolorami ziemi (drugie zdjęcie wyżej), albo na południe. Tam wiedzie granią ścieżka ku kolejnemu kopczykowi. Postanawiam zejść tą drogą:
Obrazek

Schodzi się bardzo szybko. Mijam kolejnych turystów (wcześniej wyprzedziłem starsze małżeństwo, a pod słupem minąłem schodzących ojca z synem). Od tej strony widać, ten żleb wiodący spod szczytu ze sporym spadkiem:
Obrazek
na tym zdjęciu widać wchodzących turystów

Schodzę na małą przełęcz, na której z kamieni pełno jest ułożonych serc, napisów:
Obrazek

Uderzam szybko zdobyć ten kopczyk i tak z niego prezentuje się ten większy kopiec:
Obrazek

Teraz pozostaje mi tylko zejść do drogi, wzdłuż której boczną dróżką wracam do hotelu. Wycieczka to 5,5km 226m i ok 3 godzin.
Potem resztę dnia spędzam znów na leżaku, jednak robi się dziś nieco chłodniej, znad gór nadchodzą ciemne chmury więc wracamy do pokoju, gdzie wieczorem pakujemy się, bo z rana przed 7mą mamy już wyjazd na lotnisko.
Po kolacji znów zaczyna mi być niedobrze. Rano znów mam delikatne problemy żołądkowe, więc gdy dziewczyny jedzą śniadanie ja po tabletkach czekam na nie w recepcji. Autobus się spóźnia, więc do stresu spowodowanego moim samopoczuciem dochodzi dodatkowy stres - jak już kierowca przyjedzie to będzie chciał nadrobić spóźnienie i pewnie będzie gnał po tych zakrętach, a to może uruchomić chorobę lokomocyjną. Dojazd na lotnisko przebiega jednak bez problemów. Odprawa idzie szybko. Przy osobistej kontroli woła mnie celniczka i coś do mnie nawija po hiszpańsku, coś o aparacie. Okazuje się, że mam wyjąć go z torby, wraz z obiektywami i jeszcze raz puścić do prześwietlenia. Po tym pokazuje kciuka - jest ok.
Czekając na samolot decyduję się wziąć tabletki na chorobę lokomocyjną (pierwszy raz w życiu), bo cały czas mam gulę w przełyku i myśl o starcie i locie w takim stanie mnie dodatkowo stresuje. Dzięki temu do samolotu wsiadam już czując się dobrze i start przyjmuję z radochą.
Sam lot jest nudny. Choć teraz za oknem udaje mi się wypatrzeć linie brzegową Afryki:
Obrazek

a nieco później białe szczyty górskie.
Później dowiem się, że gdzieś w okolicy Andory byliśmy, a na jednym ze zdjęć uwieczniłem...Mount Blanca!:
Obrazek
to ten najwyższy szczyt z lewej strony kadru!

Polskie Beskidy wyglądają przy nich na niewielkie wzgórza. Widzę z oddali Tatry, na których tle widać Babią Górę co oznacza, że za chwilę nastąpi lądowanie. Zaczyna się obniżanie się samolotu - wolę zdecydowanie start... W końcu samolot ląduje i...nagle połowa samolotu zaczyna klaskać :mlo3
Potem powrót do domu i idziemy na obiad do teściów - w końcu normalne jedzenie! Rosół i pierogi! Pychota!!!

Co mogę powiedzieć o pierwszym urlopie w ciepłych krajach?
Fuerteventura mi się bardzo marzyła. Czy spełniła moje oczekiwania?

Chciałem lecąc gdzieś pierwszym razem zobaczyć coś innego od tego co znałem, czyli krajobrazu śródziemnomorskiego. Fuerteventura jest wyspą z krajobrazem pustynnym i stąd to jej wybór z całego archipelagu. Do tego leży na Oceanie Atlantyckim - stąd wybór Fuerteventury.
Jakie wrażenie na mnie zrobiła?
Jej suchy krajobraz mnie zaskoczył. Kolory zachwyciły. To było coś zupełnie innego, jeszcze czegoś takiego nie widziałem.
Zarazem miał to być wyjazd gdzie odpoczynek miał być połączony ze zwiedzaniem i tu udało się to połączyć, bo choć brakło wizyty w kilku miejscach to odwiedziliśmy to co chcieliśmy - plaże Cofete i Plaże Popcorn oraz wydmy. Była kąpiel w ocenie!
Żal mi tylko tego jednego dnia, który rozwalił nam końcówkę urlopu. Przez który miałem wstręt na koniec wyjazdu do jedzenia, gdzie zapach grillowanych potraw budził we mnie dosłownie wstręt. Ale choroby się nie przewidzi.
Dałem radę dogadać się w wypożyczalni, Ci co mnie znają, wiedzą, że moje znajomości angielskiego są mizerne, tu pomogła pomoc kolegi z pracy (dzięki Robert), oraz rezerwacja w aplikacji wypożyczalni - Cicar - polecam ją, na stronie nie dało się zrobić rezerwacji, a przez aplikację poszło bez problemu. Samą wypożyczalnie też polecam. Nie ma kaucji, sama wizyta była dosłownie kilku minutowa (oddanie to 2-3minuty). To też firma tutejsza.

Pogodowo trafiliśmy idealnie. Temperatura była w okolicy 24-25 stopni w dzień, wieczorami były potrzebne bluzy. Deszcz mżył tylko raz - w sobotę, gdy szliśmy na śniadanie; po śniadaniu już słońce wyszło. Z wakacji wróciliśmy lekko opaleni.

I choć żona się śmiała, że to ostatnie wakacje tego typu ze mną, to ja tak nie uważam...(w sensie lotu samolotem).

Sam lot, start czy lądowanie mnie nie przeraża. Stresuje mnie bardzo odprawa - z moją cukrzycą pamięć o insulinie, o pompie itd powoduje stres. Ten stres był gorszy przed wylotem. Powrót stresował mnie zaś z problemów żołądkowych.

Najważniejsze, że:
- w końcu był pierwszy lot samolotem,
- spełniłem kilka marzeń
- wypoczęliśmy.
:)
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1480
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: Świeżyzna

Postautor: Coldman » 2025-03-09, 17:12

Dopełniłeś tą wycieczkę do 100% wchodząc gdzieś na górkę.
Tak czytam teraz o Pico de la Zarza, bardzo przyjemny szczyt 14km trasy, coś dla mnie :D
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6431
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: Świeżyzna

Postautor: buba » 2025-03-09, 21:12

Strasznie fajne te wiewióry! I takie widac jakby troche oswojone? (albo ty masz wieksze szczescie do fotografowania gryzoni niz ja do popielic w leśnych chatkach ;)

Schodzę na małą przełęcz, na której z kamieni pełno jest ułożonych serc, napisów:


Czepiali się w regulaminach, ze z kamieni nie można robic kopczyków - to wymyślili co innego :D

W końcu samolot ląduje i...nagle połowa samolotu zaczyna klaskać :mlo3


Na wschodzie jak lecielismy to zawsze ludzie klaskali. Nie wiem czemu u nas przyjelo sie uważać, że to jest niewłasciwe...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8603
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Re: Świeżyzna

Postautor: Pudelek » 2025-03-09, 23:31

Bo tak klaszczą na wschodzie, a Polska leży w centrum :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość