Na ten wyjazd wybrałam się dość spontanicznie, bo zdecydowałam o nim na dzień przed. Wiedziałam, że pogoda przez 4 dni powinna być boska, dlatego kupiłam bilety, szybko spakowałam się, zarezerwowałam nocleg i w drogę!
Dzień 1. Dolina Kościeliska (Wąwóz Kraków, Staw Smereczyński, Polana Kominiarska)
Niestety po nocnej podróży moje siły nie były największe, a pogoda też jeszcze nie była fantastyczna. Przez szczyty Tatr przewalały się chmury, nie było sensu iść wysoko. Nastawiłam się jednak na poznanie nowych miejsc, dlatego postanowiłam wreszcie zwiedzić Wąwóz Kraków. Nie wiem czemu tyle z tym zwlekałam, wąskie przejścia pomiędzy skałami rzeczywiście robią wrażenie. Na szlaku jednak ludzi jak na lekarstwo, a jest jeszcze dosyć mokro. Po pokonaniu drabinki, gdzie zaczyna się trasa jednokierunkowa, zobaczeniu jak wygląda trasa z łańcuchami… niestety wycofałam się. Nigdy nie byłam w jaskini, a samej jakoś nic mnie tam nie pcha, a przecież miał to być wyjazd relaksacyjny. Zeszłam więc na dół i poszłam do schroniska na śniadanie. Tam pogapiłam się na Bystrą, następnie udałam się do Stawu Smreczyńskiego, gdzie znowu się pobyczyłam kawał czasu.
Jak zgłodniałam, to znowu poszłam do schroniska na herbatę, było to typowe zabijanie czasu, ale było mi baaardzo przyjemnie tak móc się polenić. Chciałam jeszcze odwiedzić Dolinę Lejową, ale po drodze turyści mówili, że wszystko tam płynie, błoto jest do kolan itp., więc poprzestałam na zdobyciu Przysłopu Kominiarskiego i powrocie tą samą trasą do Kir.
Dzień 2. Kuźnice – Boczań – Hala Gąsienicowa – Dol. Pańszczycy – Krzyżne – Dol. Pięciu Stawów Polskich – Wielka Siklawa – Palenica
Od rana pogoda jak żyleta. Postanowiłam zdobyć niezdobyte, czyli Krzyżne! Trasa urzekła mnie niesamowicie. Dolina Pańszczycy jest tak inna, tak zaskakująca, tak piękna, jest tam tak mało ludzi… Normalnie och i ach! Kozice, trochę wdrapywania się na łatwe skałki. Widoki z samego Krzyżnego zapierające dech w piersiach… Co to musi być z Orlej Perci… Nie mam pojęcia, ale to musi być coś niesamowitego.
Zejście z Krzyżnego jest dość mozolne (wolałabym takimi osypującymi się kamieniami wchodzić, ale takie zdobywanie Krzyżnego jest bez sensu), nie mogłam się doczekać, kiedy się skończy. W Dol. Roztoki na szczęście poznałam dwóch sympatycznych kolegów, którzy, mam nadzieję, zawitają tutaj (Sebastian i Kamil), gdyby nie ich towarzystwo, to chyba bym nie dotarła do Palenicy. Nogi wchodziły mi w pewną część ciała, chłopakom z resztą też, ale oni wracali z trasy Kasprowy – Świnica – Kozi Wierch… Na asfalcie wymijali nas każdego rodzaju turyści
Dzień 3. Morskie Oko – Dolinka za Mnichem – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami
Nie za bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić, jakoś bałam się Tatr Zachodnich, bo zwykle nie trafiam tam na pogodę… Więc udałam się do Morskiego Oka, którego większość moich znajomych nie lubi, uznałam, że udam się tam tylko sama. Zależało mi na zdobyciu Czarnego Stawu pod Rysami – wyżej już raczej nie pójdę, bo to szlaki nie dla mnie, a samo zdobywanie Czarnego Stawu raczej nikogo nie kręci Najpierw jednak poszłam ceprostradą do Dolinki za Mnichem. Nigdy nie zapuszczałam się w jej głąb, a jest tam cudownie! Świstaków niestety nie zobaczyłam, ale była kozica, która obserwowała mnie z góry.
Szlak na Wrota Chałubińskiego, na które nawet miałam chęć, odstraszył mnie stromizną. Dlatego wróciłam nad plażę nad Morskim Okiem, po minięciu kilku saren i ogromnym wysiłku wejścia w upale nad Czarny Staw, uznałam, że moje zdobycze dnia są jak najbardziej zacne i mogę być z siebie dumna.
Na asfalcie niestety złapała mnie burza (grzmiało już nad Morskim Okiem, a lać zaczęło już na Włosienicy), także wszystkie goretexy miały porządny test…
Dzień 4. Dol. Małej Łąki – Przełęcz Kondracka – Kuźnice
Dzień wyjazdowy i zarazem od rana gorący, wszystko sugerowało, że popołudniu będzie porządna zlewa, więc nie chciałam wypuszczać się zbyt wysoko. Poza tym moje siły ulegały już wyczerpaniu, a stopy wołały „dość!”.
Początkowo miałam przejść z Dol. Małej Łąki tylko do Strążyskiej, ale po drodze stwierdziłam, że chyba jednak trochę sobie pobłażam. Dlatego chcąc poznać nowy szlak, wybrałam się Głazistym Żlebem na Przełęcz Kondracką i była to właściwa decyzja, bo szlak jest ciekawy i daje niepowtarzalne widoki.
Sam żleb jest bardzo uciążliwy i stromy, usypują się z niego kamienie, a niższe partie okropnie śliskie (ale może to po ulewie z dnia poprzedniego). Nie polecam go do schodzenia! Na Przełęczy Kondrackiej było mnóstwo ludzi idących na Giewont i Kopę Kondracką, a ja cieszyłam się, że cel już został zdobyty i mogę na luzie się podelektować widokami. W Kuźnicach byłam trochę za szybko, bo już ok. 14, ale zaraz zaczęło przeraźliwie grzmieć, w szybkim tempie szłam do Zakopanego, ale burzy w mieście jednak nie było, ciekawe czy była w Tatrach, gdzie zostało mnóstwo turystów…
Będzie to dla mnie niezapomniany wyjazd! Mimo, że pojechałam sama – czułam się fantastycznie, cieszyłam każdą chwilą. Pogoda wreszcie mi dopisała, oby jak najwięcej takich wyjazdów! Każdego dnia zaszłam do miejsc, gdzie nigdy przedtem nie byłam. Teraz do odkrycia pozostają mi Tatry Słowackie…
Zapraszam na picasę, gdzie trochę bardziej szczegółowo opisałam trasy: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... 2013Tatry#
Pozdrawiam Was serdecznie
1-4 lipca Tatry Polskie - Poznałam nowe :)
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
1-4 lipca Tatry Polskie - Poznałam nowe :)
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Malgo Klapković, łącznie zmieniany 1 raz.
- Tatrzański urwis
- Posty: 1405
- Rejestracja: 2013-07-07, 12:17
- Lokalizacja: Małopolska
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Grunt, że mi trasy odpowiadały, dla mnie były wymarzone a każdy szuka w górach czegoś innego, także Wy pewnie wybralibyście ciekawsze trasy, ja jestem jeszcze górskim laikiem przy Was
Co do zdjęć i wyostrzeń, to niedawno Vision uświadomił mnie, że po tym jak je kompresuję, by wrzucić na picasę, powinnam je wyostrzyć, a w ogóle tego nie robię, także oryginały są lepsze
Edit:
Jeszcze tak się pochwalę, że łącznie w te 4 dni przeszłam ponad 80km, a ta najlajtowsza trasa do MOka była najdłuższa i wynosiła prawie 28km (to miał być odpoczynek po Krzyżnem).
Co do zdjęć i wyostrzeń, to niedawno Vision uświadomił mnie, że po tym jak je kompresuję, by wrzucić na picasę, powinnam je wyostrzyć, a w ogóle tego nie robię, także oryginały są lepsze
Edit:
Jeszcze tak się pochwalę, że łącznie w te 4 dni przeszłam ponad 80km, a ta najlajtowsza trasa do MOka była najdłuższa i wynosiła prawie 28km (to miał być odpoczynek po Krzyżnem).
Malgo Klapković pisze: zobaczeniu jak wygląda trasa z łańcuchami… niestety wycofałam się. Nigdy nie byłam w jaskini, a samej jakoś nic mnie tam nie pcha, a przecież miał to być wyjazd relaksacyjny.
Jaskinie można ominąć po lewej stronie ubezpieczoną ścieżką.
P.s. Co do tekstów "jak wszystko przejdę to tam pójdę " - lekki bełkot za przeproszeniem. Przelazłem wszystkie te trasy wielokrotnie, wielokrotnie tam pójdę kolejny raz, polecam już i teraz. Marsz !!!!!
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 78 gości