Wiatr odnowy wiał.
: 2023-10-15, 20:15
Dobry wieczór.
Nadeszła jesień. Było kilka ładnych dni, będą kolejne. I tak będzie aż jesień się skończy i przyjdzie zima. Bo tak co roku jest.
Skorzystałem turystycznie z tych dobrych warunków w czwartek, 12 października 2023 roku. Ten czwartek był początkiem kilku ciekawych dni i wydarzeń ...
Wyjeżdżamy we dwóch , Krzysiek i ja, o normalnej porze - 4.30. Myk, myk, myk i jesteśmy na parkingu w Podbańskiej. Słowakom bardzo dobrze idą remonty dróg.
Krzysiek tutaj debiutuje, ja nie.
Przed dotarciem do rozwidlenia : Cicha - Koprowa, w oczy rzuca się niejaki Krywań.
Przyroda w nocy pracowała.
Wkraczamy w Cichą. Tego dnia w planach jest Cicha do Zaworów, Gładkiej Przełęczy i okolicy.
Tak wygląda grań od Kasprowego do Kopy K z dołu.
Przecudowne kolory jesieni.
To w tle to ponoć Tomanowa Przełęcz. Nigdy moja noga tam nie stała.
Byliśmy w tak doskonałej formie, że pierwszy odpoczynek zrobiliśmy po przejściu 9 i pół kilometra. Szok.
Pojawia się Świnica, na której byliśmy 27 września tego roku.
Kończy się asfalt, zaczyna cywilizacja.
Jak widać po kolorach - są to Czerwone Wierchy.
Droga staje się turystyczna. Zwierzęta ( odchody misia były wręcz od samego początku Cichej ) i grzyby czają się po bokach.
Goryczkowa Czuba ( 1912 m ) wygląda majestatycznie.
To jest Kasprowy. Jestem tego pewien.
Wielbłąd trójgarbny.
Beskid - 2012 m. Lubię go - byłem na nim 28 razy.
Nabieramy wysokości, wkraczamy na tereny halowe. Wręcz pastwiskowe. W tych okolicach spotkaliśmy ... biegacza. Wcześniej widzieliśmy czworo rowerzystów. Jak twierdzą uczeni internauci Tatry są zawsze i wszędzie zadeptane.
Po prawej Kopy Liptowskie. Jak ktoś tam był to mu gratuluję i zazdroszczę. Ja byłem tylko na dwóch szczytach.
Bardzo ładny kawał skały.
To zdjęcie zrobiłem siedząc na ostatniej przed Zaworami ławce. Jest ona w co raz gorszym stanie. Ktoś ją powoli zjada.
Przepiękny kocioł. Taki wnuk Gerlachowskiego Kotła. Po prawej Czerwone i Goryczkowa. Jak też Suche Czuby.
G. podnosi łeb za grani.
Owce. Woły. Bizony.
I tak to docieramy na Zawory. Ruszyliśmy z parkingu o 7.10. Na Zaworach jesteśmy o 11.30. Spotykamy trzech osobników z Gdyni. Krążyli po Tatrach od kilku dni.
W tle Gładki Wierch.
Cichooooooooooo ...
Kobyły się wypasają.
Niech się mury pną do góry !
Co było dalej ? Ano odpoczynek. Aktywny.
Zawory.
Koniec odpoczynku - idziemy na Gładką Przełęcz.
Taaaaa ... Wiatr odnowy miał prędkość grind core. Straty w sprzęcie. Nerwy. Myślenie co dalej.
Turystyczna radość.
Co dalej ? Wiatr mnie powalił, na Przełęczy było wesolutko. Trzeba było ją opuścić.
Polataliśmy po okolicy i wylądowaliśmy na Zaworach. Moje okulary latają tam do tej pory.
Rzut oka.
Czas wracać. Na razie wykonaliśmy połowę pracy.
Giewont się wydłużył.
To na tej przełęczy wiatr był milusi i głaskał nas po twarzyczkach. A tutaj cisza.
Po lewicy Walentkowy. Taki łagodny z tej strony.
Wracanie jest fajne ponieważ zazwyczaj polega na schodzeniu. I ładne drzewka widać.
Otchłań Cichej Doliny Liptowskiej.
Sielanka.
Cicha woda zbocza rwie.
Ponoć w tych zboczach występują jaskinie.
Zielona jesień.
Pojawia się drzewo żółte.
Pa, Prosiaku.
W przypływie szaleństwa planowałem na ten dzień również ... wyjście na Kasprowy i zejście do Cichej. Taaa ...
Cicha woda brzegi rwie !!!
Bardzo fajna ławka.
Rano było tutaj ciemniej.
Nie znam z imienia ale mi się podoba.
Trójeczka.
Raz za czas mijali nas szaleńcy na rowerach.
Demoniczna chmura.
Wyszliśmy z Cichej.
Krywań był na posterunku.
Ostatnie zdjęcie wykonane 12 października 2023 roku.
Dotarliśmy na parking po 9 godzinach i 45 minutach trasy. 33 kilometry. 1400 metrów w górę. Wiatr urywający łby. Piękne widoki. Mało ludzi na szlaku - niech żałują. Po raz kolejny polecam Wszystkim te tereny. Tereny na całodniową wycieczkę. Idźcie, a nie pożałujecie.
Serdecznie pozdrawiam.
Nadeszła jesień. Było kilka ładnych dni, będą kolejne. I tak będzie aż jesień się skończy i przyjdzie zima. Bo tak co roku jest.
Skorzystałem turystycznie z tych dobrych warunków w czwartek, 12 października 2023 roku. Ten czwartek był początkiem kilku ciekawych dni i wydarzeń ...
Wyjeżdżamy we dwóch , Krzysiek i ja, o normalnej porze - 4.30. Myk, myk, myk i jesteśmy na parkingu w Podbańskiej. Słowakom bardzo dobrze idą remonty dróg.
Krzysiek tutaj debiutuje, ja nie.
Przed dotarciem do rozwidlenia : Cicha - Koprowa, w oczy rzuca się niejaki Krywań.
Przyroda w nocy pracowała.
Wkraczamy w Cichą. Tego dnia w planach jest Cicha do Zaworów, Gładkiej Przełęczy i okolicy.
Tak wygląda grań od Kasprowego do Kopy K z dołu.
Przecudowne kolory jesieni.
To w tle to ponoć Tomanowa Przełęcz. Nigdy moja noga tam nie stała.
Byliśmy w tak doskonałej formie, że pierwszy odpoczynek zrobiliśmy po przejściu 9 i pół kilometra. Szok.
Pojawia się Świnica, na której byliśmy 27 września tego roku.
Kończy się asfalt, zaczyna cywilizacja.
Jak widać po kolorach - są to Czerwone Wierchy.
Droga staje się turystyczna. Zwierzęta ( odchody misia były wręcz od samego początku Cichej ) i grzyby czają się po bokach.
Goryczkowa Czuba ( 1912 m ) wygląda majestatycznie.
To jest Kasprowy. Jestem tego pewien.
Wielbłąd trójgarbny.
Beskid - 2012 m. Lubię go - byłem na nim 28 razy.
Nabieramy wysokości, wkraczamy na tereny halowe. Wręcz pastwiskowe. W tych okolicach spotkaliśmy ... biegacza. Wcześniej widzieliśmy czworo rowerzystów. Jak twierdzą uczeni internauci Tatry są zawsze i wszędzie zadeptane.
Po prawej Kopy Liptowskie. Jak ktoś tam był to mu gratuluję i zazdroszczę. Ja byłem tylko na dwóch szczytach.
Bardzo ładny kawał skały.
To zdjęcie zrobiłem siedząc na ostatniej przed Zaworami ławce. Jest ona w co raz gorszym stanie. Ktoś ją powoli zjada.
Przepiękny kocioł. Taki wnuk Gerlachowskiego Kotła. Po prawej Czerwone i Goryczkowa. Jak też Suche Czuby.
G. podnosi łeb za grani.
Owce. Woły. Bizony.
I tak to docieramy na Zawory. Ruszyliśmy z parkingu o 7.10. Na Zaworach jesteśmy o 11.30. Spotykamy trzech osobników z Gdyni. Krążyli po Tatrach od kilku dni.
W tle Gładki Wierch.
Cichooooooooooo ...
Kobyły się wypasają.
Niech się mury pną do góry !
Co było dalej ? Ano odpoczynek. Aktywny.
Zawory.
Koniec odpoczynku - idziemy na Gładką Przełęcz.
Taaaaa ... Wiatr odnowy miał prędkość grind core. Straty w sprzęcie. Nerwy. Myślenie co dalej.
Turystyczna radość.
Co dalej ? Wiatr mnie powalił, na Przełęczy było wesolutko. Trzeba było ją opuścić.
Polataliśmy po okolicy i wylądowaliśmy na Zaworach. Moje okulary latają tam do tej pory.
Rzut oka.
Czas wracać. Na razie wykonaliśmy połowę pracy.
Giewont się wydłużył.
To na tej przełęczy wiatr był milusi i głaskał nas po twarzyczkach. A tutaj cisza.
Po lewicy Walentkowy. Taki łagodny z tej strony.
Wracanie jest fajne ponieważ zazwyczaj polega na schodzeniu. I ładne drzewka widać.
Otchłań Cichej Doliny Liptowskiej.
Sielanka.
Cicha woda zbocza rwie.
Ponoć w tych zboczach występują jaskinie.
Zielona jesień.
Pojawia się drzewo żółte.
Pa, Prosiaku.
W przypływie szaleństwa planowałem na ten dzień również ... wyjście na Kasprowy i zejście do Cichej. Taaa ...
Cicha woda brzegi rwie !!!
Bardzo fajna ławka.
Rano było tutaj ciemniej.
Nie znam z imienia ale mi się podoba.
Trójeczka.
Raz za czas mijali nas szaleńcy na rowerach.
Demoniczna chmura.
Wyszliśmy z Cichej.
Krywań był na posterunku.
Ostatnie zdjęcie wykonane 12 października 2023 roku.
Dotarliśmy na parking po 9 godzinach i 45 minutach trasy. 33 kilometry. 1400 metrów w górę. Wiatr urywający łby. Piękne widoki. Mało ludzi na szlaku - niech żałują. Po raz kolejny polecam Wszystkim te tereny. Tereny na całodniową wycieczkę. Idźcie, a nie pożałujecie.
Serdecznie pozdrawiam.