Strona 1 z 2

Tobi vs Grań Rohaczy

: 2018-09-22, 13:10
autor: sprocket73
Synoptycy ogłosili piątek ostatnim dniem letniej pogody, udało mi się wziąć w związku z tym urlop. Ukochana nie mogła, więc przyszło mi jechać samemu. Miałem smaki na Tatry, ale nie wiedziałem gdzie, jakoś nie miałem upatrzonego celu. Wtedy przyszły mi do głowy słowa kogoś mądrego, że zanim zejdzie się na pozaszlaki to trzeba przejść wszystkie szlaki. Oczywiście słowa te mają zastosowanie nie do mnie, tylko do Tobiego, który nie był np. na Rohaczach.

Wstaliśmy o 1:50, tak sobie wymyśliłem, żeby mieć 10 minut zapasu już od samego początku. Podróż minęła szybko. Na parkingu w Dolinie Rohackiej meldujemy się 5:30, jest jeszcze całkiem ciemno. Wyruszamy w górę doliny, a potem niebieskim na Banikovské sedlo (2040).

Obrazek

Słońca długo nie widzę, chowa się za granią, ale ładnie oświetla góry. W końcu wychodzi zza i całkiem ładnie to wygląda.

Obrazek

Wysoko w górze są już jesienne kolory.

Obrazek

Baníkov (2178) zdobywamy o 8:30, całkiem dobry czas. Teraz będzie można bez pośpiechu próbować dojść jak najdalej. Przed nami najtrudniejszy szlak na Słowacji. U nas tylko Orla Perć jest trudniejsza.
Niestety psuje się pogoda, pojawiają się chmury, tylko takie lokalne nad Tatrami. Tworzą się od południa, mocny wiatr je pcha na północ, gdzie się rozpływają i znikają.

Obrazek

Pojawiają się problemy. Mocne porywy wiatru bardzo onieśmielają Tobiego. Jest to pewna nowość, do tej pory nie chodziliśmy w trudnych miejscach w takim wietrze. Musi się przyzwyczaić.

Obrazek

Wędrujemy sobie. Chmury się podnoszą. Widać tendencję do poprawy pogody.

Obrazek

Tyle już przeszliśmy, a przed nami Hrubá kopa (2166).

Obrazek

Całkiem ciekawy krzyż.

Obrazek

Czekam na jakieś trudne miejsca, ale nigdzie nie ma. Tobi radzi sobie doskonale.

Obrazek

Przyzwyczaił się również do wiatru. Nie wpada w panikę przy porywach. W końcu ma 4 łapy.

Obrazek

Połowę trudności mamy już za sobą. Schodzimy na Smutné sedlo (1965), przed nami Rohacze.

Obrazek

Początek jest łatwy, połykamy dystans. Pojawili się też ludzie w dużej liczbie. Tłumów ludzi też się trochę obawiałem, ale nie było ani jednej negatywnej reakcji na psa.

Obrazek

Pod pierwszym z Rohaczy - Plačlivé (2125). Tobi pozuje w ciekawym miejscu.

Obrazek

Przed nami Ostrý Roháč (2088). Tu spodziewam się największych trudności.

Obrazek

Pierwsze łańcuchy wyglądają na bardzo trudne dla psa. Szczelina jest prawie pionowa. Do tego jest korek. Decyduję się na wyjście po skale obok łańcuchów. Daliśmy radę bez problemów.

Obrazek

Jadnak na drugich łańcuchach było najgorzej. Również był korek, do tego schodzenie w dół i również prawie pionowa szczelina. Tobi popatrzył tylko i po jego reakcji i widziałem, że nie ma szans. Zdecydowaliśmy się schodzić obok, po skałach. Schodzenie również dla psa jest trudniejsze niż dla człowieka. Tobi miał kiepski moment. Jakieś blokady psychiczne. Musiałem go solidnie namawiać... w końcu dał radę.

Obrazek

Pogoda coraz lepsza, niestety słaba przejrzystość powietrza. No cóż, nie jest to dzień widokowy, z żyletą.

Obrazek

Został nam już tylko Rohacki Koń. Czyli miejsce owiane legendami, jako najstraszniejsze. Długo obserwowałem ludzi, chcąc przepuścić wszystkich zanim wejdę tam z psem. Ludzie wyczyniają tutaj najdziwniejsze rzeczy. Dziewczyna w różowym trzyma kurczowo łańcuch, a podpiera się łokciem i kolanami. Ja bym tak nie umiał.

Obrazek

W końcu przyszła pora na nas. Prawdę mówiąc czułem, że Tobi poradzi sobie tu dobrze... i miałem rację. Śmigał aż miło. Nawet w ramach ćwiczeń oraz do zdjęć kazałem mu kilka razy przejść tam i z powrotem.

Obrazek

Jamnícke sedlo 1908 - pora na odpoczynek. Widok na Rohacze.

Obrazek

Widok na nasze Tatry - Łopata, Trzydniowiański, Starorobociański.

Obrazek

Na słowacką stronę.

Obrazek

Na najdzielniejszego Górskiego Psa. Spisał się świetnie... a do tego jaki ładny.

Obrazek

W międzyczasie zrobiła się lampa, ciepło, chmury znikły, poprawiła się przejrzystość.

Obrazek

Wychodzimy na Wołowiec (2063).

Obrazek

Ale wiatr wciąż mocny. Zwiewał mi Tobiasza ze słupka ;)

Obrazek

Schodzimy na Rakoń (1879).

Obrazek

Dolina Chochołowska.

Obrazek

Znowu te cudne kolory...

Obrazek

Wołowiec z dołu.

Obrazek

Schodzimy na sedlo Zábrať (1656). Zbliżenie na Kominiarski i Giewont.

Obrazek

Ale to jeszcze nie koniec. Godzina młoda, pogoda marzenie, po co schodzić w dół.

Obrazek

Na pozaszlakach wszystko jest po prostu piękniejsze.

Obrazek

Widok wstecz.

Obrazek

Spotkałem znak krzyża - czyli że jestem na dobrej drodze. A za nim: Rakoń, Wołowiec, Rochacze.

Obrazek

Predná Zábrať (1577). Ścieżka się rozmywa.

Obrazek

Ostatnie widoki - Osobitá (1687).

Obrazek

Zaczyna się. Jak się stąd schodzi? Wybrałem parcie rzez kosówki grzbietem, zamiast kamienistym żlebem prosto w dół.

Obrazek

Dzień się kończył. A my wciąż wysoko. Tym razem podejmowałem same słuszne decyzje odnośnie drogi. Do doliny zeszliśmy idealnie na wysokości parkingu tuż przed zmrokiem.

Obrazek

Po 14 godzinach akcji wszystkie cele górskie osiągnięte. What a lovely day!

: 2018-09-22, 14:41
autor: sokół
Noooo... wybrałeś idealny moment na te Rohacze, jesienią są najpiękniejsze. Super.
Swoją drogą, co ten pies wyczynia, to już inna historia.

Inna sprawa, że to był ostatni gwizdek, bo dzisiaj...

Obrazek

: 2018-09-22, 16:59
autor: ceper
Mi by się nie chciało tak leźć. Leżę sobie wygodnie, oglądam foty, zimny sok i pilot tv w zasięgu ręki... ;)

: 2018-09-22, 18:11
autor: Piotrek
Piękne kolory traw, już widać co nieco ten jesienny klimat.

tak sobie myślę, że powinieneś ze sobą zabierać poduszkę do pieczątek. Jak się gdzie trafi książka wpisów, to Tobi by łapę odbijał :)

: 2018-09-22, 21:02
autor: Prezes
To wszystko jest oczywiście wspaniałe, kiedy można opisać, jak Tobi sobie daje radę, ale mam czasem wrażenie, że jednak mocno ryzykujesz.
Co zrobisz, jak Twój pies kiedyś spadnie i np. się połamie? Wezwiesz HZS?

Przepraszam za ten kamyczek, ale skalna ostra grań to nie jest naturalne środowisko psów. Przypomina mi to trochę cyrk z tygrysami skaczącymi przez płonące obręcze.

I bez urazy - naprawdę fajnie, że chodzisz z psem. Też kiedyś chodziłem (trochę większy był).
Po prostu w mojej subiektywnej ocenie widzę tu krok za daleko.

: 2018-09-23, 00:19
autor: sprocket73
sokół pisze:Swoją drogą, co ten pies wyczynia

Wciąż się rozwija :)

ceper pisze:zimny sok

sok jest OK, ale spróbuj kiedyś piwa ;)

Piotrek pisze:Tobi by łapę odbijał

Na razie w tych książeczkach rysuję jego podobiznę ;)
Obrazek

Prezes pisze:Przypomina mi to trochę cyrk z tygrysami skaczącymi przez płonące obręcze.

Hmm... czyli, że powinienem polać łańcuchy łatwopalną substancją i podpalić?

: 2018-09-23, 11:03
autor: Iva
Jaaaakie piękne jesienne kolory! Strasznie mi brakuje Tatr. A Tobi jak to Tobi jest odważny. ;)

: 2018-09-23, 16:21
autor: ceper
Prezes pisze: mam czasem wrażenie, że jednak mocno ryzykujesz.
Panie Prezesie, Tobi to miły i przeszkolony towarzysz wycieczek (2 tygodnie temu szedłem z nim wte i wewte z Porąbki na Potrójną), posiada straszne pazury, dzięki którym może się wdrapywać. sprocket zaś to rozsądny facet i nie wystawiłby swego pupila na zbędne ryzyko. ;)

Obawiam się Panie Prezesie, że Pan dobierając sobie współtowarzyszy na górskie eskapady ryzykuje znacznie więcej, bo nawet mając wykupione ubezpieczenie na HZS jest ono guzik warte. :mys5

: 2018-09-25, 07:55
autor: laynn
Fajnie, że udało Ci się przed pierwszym śniegiem jeszcze uchwycić te żółcie. Tak myślałem, patrząc w zeszłym tygodniu, że pewnie jakiś urlop wyrwiesz :)

: 2018-09-25, 09:21
autor: sprocket73
laynn pisze:pewnie jakiś urlop wyrwiesz

nie mogłem się opanować :D
i nie żałuję ;)

: 2018-09-25, 09:36
autor: mysia
sprocket73, woooho! Co za pies : ) Zapewne nie raz przyrównywany do kozicy, więc porównania już nie uczynię. Czaderski jest! To jego najtrudniejsza wycieczka? Bo podejrzewam, że już więcej chodził i to nie jego pierwsza styczność.

A z pogodą cudownie - udało Ci się wykorzystać ostatni moment!

: 2018-09-25, 09:51
autor: sprocket73
mysia pisze:To jego najtrudniejsza wycieczka?

Jeżeli chodzi o trudności techniczne to najtrudniejsza. Było tam sporo "łańcuchów", w jednym miejscu nawet marudził, ale w końcu dał radę.
Podobnych wycieczek Tobi ma za sobą więcej. Parę tygodni temu byliśmy bezszlakowo na Lodowej Kopie (2603) oraz na Czerwonej Ławce. W zeszłym roku Furkot i Hruby (oba ponad 2400, bezszlakowo). Tak, że nie rzuciłem go od razu na głęboką wodę - stopniowo robi postępy ;)

: 2018-09-25, 16:56
autor: Majka
Rohacze to ja widziałam z Wołowca i Zawracia. W życiu bym tam nie wlazła, bo mam lęk wysokości. Ja pierniczę, co ten piesio potrafi. Mega bohater z niego.

A fotki przecudne, ale wiadomo przy takiej pogodzie... :)

: 2018-09-27, 14:15
autor: darkheush
No cóż. Baśka twierdzi, że Tobi to NadPies. Ja śmiem twierdzić coś innego :D

Obrazek

: 2018-09-27, 15:54
autor: laynn
Hmm, rzeczywiście podobni ;)