powrót rain mana

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 773
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

powrót rain mana

Postautor: _laynn » 2025-05-24, 20:32

IMG_5956.jpg
IMG_5956.jpg (2.65 MiB) Przejrzano 1464 razy


Przyszedł majowy urlop, w którym zaplanowałem dwu, lub może trzydniową włóczęgo po pasmach sudeckich, w których mnie jeszcze nie było.
Tak samo jak w 2017 roku planowałem wyjazd w Góry Izerskie, tak i teraz sporo czasu spędziłem nad mapą by wymyślić jak najlepszą trasę wędrówki. Wtedy siedziałem nad nią nawet podczas obiadów. W tym roku mapę laminowaną kupiłem na kilka dni przed wyjazdem, ale nad wyborem trasy posiedziałem pewnie kilka dobrych godzin.
To gdzie ruszam tym razem?
Obrazek

Liczyłem, że na koniec maja w tym roku będzie już ciepło, więc na wyjazd zabieram namiot.
Przy okazji, po cichu liczę, że koniec maja/początek czerwca będzie u mnie oznaczać, zacznę tradycje biwakową. Pierwszy wyjazd w tym okresie to był w Bieszczady, choć wtedy spałem w Bacówce pod Małą Rawką (2021rok), rok później pierwszy raz spałem w namiocie (i to dwukrotnie), a zeszłej wiosny pojechałem na biwak na Lubań (i jedynie w 2023im nie było takiego wyjazdu).
Przyszedł wyczekiwany urlop i przyszło też...ochłodzenie - w górach spadł śnieg, w Tatrach ogłoszono nawet z powrotem zagrożenie lawinowe, więc zaczynam z niepokojem spoglądać na prognozy. Niestety po kilku latach szczęścia, te pokazują na pierwszy dzień mojego wyjazdu opady, ale liczę, że jak to wcześniej bywało ominą mnie, lub będą niewielkie. Po śniadaniu ruszam. Na a-czwórce trafiam na dwie zwężki, które powodują kilkuminutowe zwolnienie oraz ulewę. Pod Wrocławiem robię jakieś kółko, pewnie omijam korek w okolicy Bielan Wrocławskich bo wracam na autostradę S8ką (zjeżdżałem na Żórawinę).
Po chyba dwóch kilometrach, na przeciwległym pasie widzę ciężarówkę w rowie - korek ma ponad 8km...w końcu zjeżdżam na drogi krajowe i zmierzam powoli ku mojemu celowi. Im bliżej tym jadę wolniej, bo krajobraz wokół robi się coraz piękniejszy. Gęba mi się cieszy bo też nie pada, ba nawet słońce czasem przebija się przez chmury. Przed mną pojawiają się góry, niewysokie oraz mijam znak kierujący na Zamek w Bolkowie, a to oznacza, że właśnie wjeżdżam w Góry Kaczawskie.
IMG_5900.jpg
IMG_5900.jpg (3.88 MiB) Przejrzano 1464 razy

2025 kontra 2017:
Obrazek

To ta sama drogą (5tką), którą jechałem w Góry Izerskie i dziś znów robi na mnie wrażenie całkiem widokowej. Więc nie przejmuję się, że zwalniamy, gdy ciężarówki przede mną zwalniają nie mając mocy by wjechać pod górę. Ja jadę i się rozglądam i podziwiam widoki wzdłuż drogi. Tym razem jednak moim celem jest wieś w środku tych malowniczych gór - docieram do Kaczorowa. To mój cel na dziś.
Parkuję przy drodze na Wojcieszów. Obok pod domem widzę pana na rusztowaniu, więc pytam się, czy mogę tu zostawić auto. Pewnie tak, ale lepiej niech je pan postawi od frontu, bo ostatnio jakiś facet został busa na kilka dni i mu go okradli z kół, lusterek itd. No nieźle się zaczyna myślę sobie.
Przestawiam auto, przebieram buty i zakładam plecak. Ciężki. Ruszam. Z ciężkimi myślami - jak wrócę, będzie stać samochód?
Obrazek
zostawiam auto...

Na początek zapominam polara. Szybko wracam i po chwili docieram do sklepu w centrum wsi. Kupuję piwo, które wypijam pod tymże sklepem:
Obrazek

i ruszam w wędrówkę.
Kaczorów, wieś leżąca w Górach Kaczawskich, między dwoma grzbietami Gór Kaczawskich -Południowym i Wschodnim. Pierwszy raz wzmiankowana w 1420 roku jako Rutengerisdorf. Dziś zamieszkana przez nieco ponad 700 osób. Jest 13, nieco późno, więc odpuszczam zwiedzanie zabytków (kościół z 1311 roku, zespół pałacowy - pałac z 1561 roku) bo moim celem jest dziś dotrzeć w rejon Folwarcznej. I choć to jest ok 20km więc na spokojnie, ale zarazem nie mam całego dnia. (tylko pół ;) )
Dziś wędrować będę po Górach Kaczawskich - pasmo leżące w Sudetach Zachodnich, rozciągające się na długości ok 30km. Leży między Pogórzem Kaczawskim na północy, Pogórzem Wałbrzyskim na wschodzie, Górami Wałbrzyskimi na południowym wschodzie, Rudawami Janowickimi i Kotliną Jeleniogórską na południu oraz Pogórzem Izerskim na zachodzie. Zajmuje obszar 227 km2 i w skład wchodzą cztery grzbiety - Północny, Mały, Południowy i Wschodni. Najwyższy szczyt - Okole - 725 m npm.
Miałem iść ku zielonemu szlakowi, który przechodzi pod górą o ciekawej nazwie - Góra Czaszek, ale o dziwo (dla mnie) ruch samochodów na tej drodze jest spory, więc szybko uciekam ku spokojowi, a ten ma kierunek wsi Płonina. Kusi taki znak:
Obrazek

Długo się nie zastanawiając skręcam i po chwili jakbym znalazł się w innym miejscu. Łąki, lasy i góry...czego chcieć więcej?
Obrazek
Lubrza
Jest pięknie, cisza i spokój. I do tego nie pada! Idę sobie powoli, oglądam zielone widoki. Straszę sarnę pasącą się kilka metrów od drogi, inne widzę na środku łąk. Rozwala mnie widok w kierunku południowo-wschodnim :Góry Ołowiane z prawej (najdalej na południe wysunięta część Pasma Południowego), na lewo opadające wzniesienia Pasma Wschodniego a horyzont zamyka widok na Góry Lisie, pod nimi ledwo widoczna wieża kościoła w Świdniku:
Obrazek

Docieram do wsi Płonino i oglądam zamek Niesytno, o którym wstyd się przyznać, nic nie wiedziałem. Robię zdjęcie, ale trwające prace, z "głębokimi wykopami" psują widok, więc wstawiam kolejne, już znad wsi:
Obrazek

Pięknie się prezentuje ten zamek, oj pięknie! Najpewniej zbudowany na początku XIV wieku, pierwsze wzmianki mówią o zajęciu w roku 1432. Dziś w rękach prywatnych ponoć trwają prace remontowe.
Obrazek

Dróżką obok pastwiska docieram do ruin kaplicy ewangelickiej wraz z cmentarzem, znajdującym się na zboczach Ostnika. Przy drodze stoi tablica, z opisem, oraz zdjęciem ruin kaplicy, ale jeszcze z konstrukcją dachu. Wchodzę by obejrzeć kaplicę z bliska:
Stykówka-006.jpg
Stykówka-006.jpg (2.12 MiB) Przejrzano 1464 razy


Cmentarz powstał w 1825 roku, jest tu kilkadziesiąt grobów, część otwarta. O tym się sam przekonałem, bo wchodząc w zagajnik widzę dziurę w ziemi. Z tablicy informacyjnej upewniam się, że tak, to groby. Ech...Częściowo czytelnych tablic jest tu ponoć tylko cztery.
Ogólnie zaniedbane miejsce...szkoda.
Obrazek

Ruszam dalej i po chwili gdy się oglądam za siebie, aż staje w miejscu robiąc kolejną przerwę i podziwiając ten piękny widok zamka na tle gór:
Obrazek

Tu też kończy się pewna epoka. Zaczyna padać :D . To pierwszy raz od dobrych kilku lat, kiedy mnie w górach zlało. Mijam stado krów, gdzie ciekawskie cielaki wyłażą poza ogrodzenie, ale na mój widok uciekają do swoich. Idąc obok tych krów czuję się nieco nieswojo, będąc obserwowany przez większość zwierzaków. Wolę jednak nie patrzeć im w oczy, bo a nóż wzorem alpejskich krów ruszą na rodeo ze mną? ;)
Obrazek

Przy Czerwonej Skale ubieram kurtkę. Bo zaczyna coraz mocniej padać. No cóż, znowu moje prognozy, to znaczy aplikacje na których sprawdzam prognozy; znowu się sprawdziły. Niestety na gorsze. Cóż, po tylu wycieczkach ze świetną pogodą, nie będę marudził na tą jedną, z nieco gorszymi warunkami.
Szlak, droga zaczyna być coraz bardziej dzika, zarośnięta - więc omijam więc grupę skał Karczmisko - bo ścieżka do nich biegnie przez wysoką trawę, a ja chcę aby buty jak najpóźniej przemokły. Ale gdy docieram do ruin wiatraka w Mysłowie mam je już całe mokre.
Obrazek

Podchodzę więc pod niego czytając o nim i oglądając go z bliska (to przykład wiatraka holenderskiego):
Obrazek

Góry wokół, choć niewysokie, to i tak nikną w deszczu i mgle...schodzę więc do coraz głośniej słyszalnej krajowej piątki, mijam ją i wkraczam do wsi Mysłów. To kolejna stara miejscowość na mojej dzisiejszej trasie. Pierwsze wzmianki są z 1203 roku! I kolejna, której zabytki (kościół, pałac) totalnie mnie nie interesują dziś, no bo leje. Szlak mija kościół (wzniesiony pod koniec XIII wieku) i wyprowadza mnie na pastwiska. Góry Kaczawskie stoją pastwiskami! Tym razem wzbudzam zainteresowanie koni:
Obrazek

Tu buty już się poddają, mokra trawa wygrywa ;) :
Obrazek

A po chwili wchodzę na drogę asfaltową. Nosz...trza było pójść kawałek dalej i bym może nieco później przemoczył buty...Ruszam ku Radzimowicom:
Obrazek

Szkoda, że leje, bo widoki muszą tu być piękne:
Obrazek

Obrazek

Radzimowice to najmniejsza wieś w gminie. Przechodzę przez nią dość szybko. Dawniej zwana Starą Górą i posiadała nawet prawa miejskie. Był tu prężny ośrodek górnictwa kruszcowego na Dolnym Śląsku. Ale o tym dowiem się czytając o jej historii, dopiero pisząc tą relację (wzmianki o pracach górniczych pochodzą z 1477roku). Tymczasem pada cały czas, więc mijam kilka pięknych domostw w różnym stanie:
Obrazek

i lecę szybko w dół. Pierwotnie miałem iść dalej przez Dłużec, ale...mokro jest, więc teraz moim celem jest Wojcieszów. Wchodzę w piękny las. Tu dogania mnie pan z psem i zaczynamy rozmowę. Pan ogólnie zachwala okolice, okazuje się, że działa w tutejszym kole, które promuje swój rejon. Opowiada chwilę o kilku ciekawostkach, zaprasza wspominając, że można tu zwiedzać kamieniołomy, szubienicę itd i wtedy docieramy do szybu Arnold:
Obrazek

Podchodzę zrobić zdjęcia i zajrzeć w jego wnętrze i tu się żegnamy. Pan rusza z psem w dół, a ja po obejrzeniu dziury idę zajrzeć do szybu:
Obrazek

Z lekkim lękiem staram się zajrzeć w głąb, bo dna nie widać, ale z racji iż jest ślisko, a ja mam duży plecak, nie ryzykuje.
Wydobywano tu arsen. Głębokość 104 metry...robi wrażenie. Na pewno wolałbym tam nie zlecieć!
Obrazek

Ruszam po chwili dalej. Moim celem jest dojść do Wojcieszowa, gdzie zamierzam napić się ciepłej herbaty w pizzerii.
Obrazek

Obrazek

Mijam ośrodek harcerski, na przeciw którego stoi na sprzedaż całkiem spory ośrodek wypoczynkowy. Mijam małe, całkiem fajne bloki mieszkalne, i docieram w pobliże głównej drogi. Widać ugryzioną przez kamieniołom górę Połom:
Obrazek

Po krótkiej chwili docieram do lokalu, gdzie zasiadam i zamawiam pizzę. Zjadam ją popijając herbatą i piwem. Nieco schnę też.
Wojcieszów położony jest nad rzeką Kaczawą między grzbietami Wschodnim, z którego zszedłem a Południowym, na który zaraz zacznę się wspinać. Miasto zamieszkuje prawie 3,5 tys mieszkańców. Wzmiankowana w XIII wieku.
Po krótkiej przerwie czas na mnie. Wrzucam plecak na garba i ruszam, znów drogą (dziś sporo wędruje po asfalcie...). Rozpoczynam podejście. Mijam wiadukt kolejowy i po chwili ostatnie zabudowania. Za mną widok na górę Miłek:
Obrazek

a w drugą stronę wydaje mi się, że widzę jakiś grzbiet, co mi się nie zgadza w mojej głowie. Czyżby kierunki mi się pokiełbasiły? Karkonosze? No bo co innego może tu być takie wysokie? Ale one przecież powinny być na lewo gdzie są zbocza gór...ostatecznie to chmury, ale podobne, co?
Obrazek

Schodzę z asfaltu, mijam wiatkę, w której zasiadam na chwilę. Czuje już wagę plecaka, jest mi zimno, do tego panuje jakaś ponurość. Czas na mnie. Droga na przełęcz Komarnicką dłuży mi się straszliwie. Ciekaw byłem jaskini Śmiertelnej, jednak minąłem ją bo żadnych oznaczeń nie było (o ile znajduje się w tym miejscu, bo opis wskazuje na kamieniołom, a tego przy drodze nie widać - przy okazji pracowali w nim więźniowie niemieckiego obozu Gross-Rosen, to może stąd ta ponura aura?).
Po chwili widzę, że las się przerzedza, a miedzy gałęziami i czubkami drzew można podziwiać widoki. Na najwyższy szczyt Gór Kaczawskich - Okole (z lewej), oraz Ostrzycę, stożek wygasłego wulkanu leżący na Pogórzu Kaczawskim:
Obrazek

Ładnie!
To oznacza, że jestem już blisko mojego celu. I po chwili wychodzę za któryś z kolei zakręt i widzę ją: bo moim celem jest Przełęcz Komarnicka. Widać, ledwo bo ledwo ale jednak - Karkonosze ze Śnieżką (prawie centralnie w kadrze):
Obrazek

Dochodzę, do ciekawego, znanego konara:
Obrazek

Jestem u celu. Moja trasa tu to 19,5km i prawie 600metrów podejścia ( https://mapy.com/s/cebavazate ).
Co teraz? Tuż obok jest wiata, nieco niżej widać pierwsze domostwa. Blisko! Za blisko jak na mój gust. Do tego jest mokro, zimno i ponuro. Zaglądam do wiaty. Jak czytałem, całkiem spora, posiada kilka stołów, ław i dwa podesty po dwóch stronach ale z jedną drabiną. Ale jest mocno przewiewna, od ziemi spore dziury, okna odsłonięte przy podestach, worki pełne śmieci. No nie czuję tu spania. Jest 19ta. Zrzucam plecak i zaczynam myśleć co robić. Na pewno tu nie zanocuje, pierwotnie miałem iść nieco na zachód rozbić namiot (który cały czas niosę) ale tu wszędzie są pastwiska ogrodzone. Drogi porozjeżdżane od sprzętu, o nowość, zwożącego ścięty las. Do auta mam 10km. Jestem zmęczony, ale nie padnięty, z drugiej strony z moim plecakiem to całkiem sporo.
Siedzę i totalnie nie wiem co mam robić, rozglądam się i...zarzucam plecak. Idę stąd. Są takie miejsca, że nie mam ochoty tam być; to właśnie takie jest. No nie zostanę tu i koniec.
Widzę, że na zachodzie za lasem robi się pomarańczowo. Rozpoczynam zejście i mija mnie mała terenówka - czyżby to opiekunowie wiaty (należy do koła łowieckiego)?
Już we wsi Komarno widzę, że rozpogadza się (jak w moich prognozach - znowu się sprawdzają!!).
Robi się bajecznie!
Obrazek

Obrazek

Pięknie! Szkoda, że nie ma dalekich panoram, ale za to są mgiełki, które robią niesamowity klimat. To co teraz? Wracać?
Idę dalej. Idąc, rozumiem czemu nazwano tę ulicę Widokową. Ano dlatego:
Obrazek

Obrazek

Mija kilkanaście minut i czuje, że robi się chłodno, by nie rzec zimno, czuję czubek nosa i uszy jak mi marzną. Poprawia się też widoczność i w takich oto okolicznościach oglądam zachód słońca:
Obrazek

ku Kotlinie Jeleniogórskiej
i nadszedł zachód słońce za Górami Kaczawskimi:
Obrazek

Dzięki opadającej temperaturze robią się coraz lepsze widoki i nad polami rzepaków mogę dostrzec Karkonosze:
Obrazek

idąc, powoli wsłuchuje się w kończący się dzień i rozmyślam. Właśnie o takich warunkach zawsze marzę, by zakończyć górski dzień. Jest pięknie. Oglądam też mój cel na jutrzejszy dzień, dobrze widoczny Sokolik pod Górami Olbrzymimi. Patrząc na śnieżkę, widząc śnieg rozumiem już skąd to zimno...
Obrazek

To ostatnie zdjęcie jakie zrobiłem. Idę coraz wolniej, patrząc na mapę ileż mi jeszcze pozostało kilometrów. Docieram do Radomierza i ruszam wzdłuż krajowej piątki z czołówką w ręce. Ruch na tej drodze jest duży, a niektóre auta korzystając z drugiego pasa to nieźle zapierdzielają. Podejście na Przełęcz Radomierską mnie zabija prawie. Poniżej jest parking, z gościńcem. Zamkniętym na głucho - niezwykle gościnne, nie? Kit z tym, ale żeby żadnej ławki tu nie było??? Do Kaczorowa ledwo doczłapuje, bo marsz to już dawno nie jest. Zrzucam plecak, piję cole i odpoczywam. Mapa mówi, że jeszcze ponad pół godziny. Kolejny przerwę robię na przystanku w Kaczorowie. Piszę do żony, że już nie dam rady...w końcu chwilę po 22giej docieram do auta. O dziwo ok 10 minut szybciej niż mi mapy.com pokazywały na Przełęczy Komarnickiej. Wrzucam do bagażnika plecak, zmieniam buty i piszę do żony, że wracam do domu. Jestem wściekły, wykończony i po prostu mam dość. Czeka mnie nieco ponad 3 godziny jazdy. To by tyle było z pierwszego biwaku w tym roku...
Awatar użytkownika
Lidka
Posty: 569
Rejestracja: 2022-01-26, 14:36

Re: powrót rain mana

Postautor: Lidka » 2025-05-25, 06:30

Czy to był 17 maja? Nie ma to jak się nastawić na frajdę, a życie dociśnie do gleby...
I tak na serio wróciłeś do domu? czy to takie zagranie literackie? :)
Nasz majowy urlop spędziliśmy bardzo niedaleko - po drugiej stronie 5-tki. Też miał być namiot, ale z racji pogody wygrał nocleg pod dachem.
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Awatar użytkownika
opawski1
Posty: 1146
Rejestracja: 2016-02-21, 09:15
Lokalizacja: Prudnik
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: opawski1 » 2025-05-25, 07:45

Maj w tym roku to lekkie pogodowe nieporozumienie ;)
W ubiegłą sobotę łazilem w ulewie i śniegu... w Górach Opawskich.
Góry Kaczawskie to ostatnie pasmo sudeckie, w którym nie byłem. Nigdy nie mogę tam dotrzeć. Planując wędrówkę przez Kaczawskie też rozważałem nocleg w wiacie/namiocie bo trudno tam o jakieś noclegi. Plan mam... ciekawe kiedy go zrealizuję ;)
Widzę sporo ciekawostek po drodze, zamki, kościoły, stara kopalnia... I kolorowe zakończenie dnia.
Wiem że będą dalsze części :p
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6543
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: buba » 2025-05-25, 13:12

Moze było zimno, moze było mokro i nie do konca przyjemnie, ale z twoich zdjęć wieje piękną zielonością, zapachem kwiatów i niepowtarzalnym urokiem dolnośląskich wsi :) Oglądając z pozycji ciepłego fotela jawi się że był to super wyjazd!

No ciekawe czemu nie przypadła ci do gustu wiata na przełęczy Komarnickiej i czułeś tam jakąś złą energię. Spaliśmy tam trzykrotnie i miejsce wydawało się super. Wiata miała nawet taką konstrukcję, że gdy padało rozbijalismy namiot w środku, zeby było bardziej zacisznie. Acz było to juz z 10 lat temu wiec moze powstaly jakies nowe domy i "podeszły" pod wiatę? Albo ona się rozwaliła i nabrała za dużej ażurowości? Szkoda ze nie zrobiles żadnych jej zdjęć coby moc porównac ze swoimi wspomnieniami.

Tu też kończy się pewna epoka. Zaczyna padać :D . To pierwszy raz od dobrych kilku lat, kiedy mnie w górach zlało.


Niesamowite jak dałes radę migać sie od deszczu przez kilka lat!

Ja mam nadzieje, ze kiedys nadejdzie taka epoka, że mnie w górach nie zleje ;) Pieknie by bylo!

Mija kilkanaście minut i czuje, że robi się chłodno, by nie rzec zimno, czuję czubek nosa i uszy jak mi marzną.


2 dni pozniej na Roztoczu to spałam w 3 polarach, kurtce puchowej i dodatkowo zawijałam się na śpiwór w folię NRC - i chyba tylko dzieki temu jestem wciąż wśród żywych. Skądinad z tą folią to fajny patent - ktos mi ostatnio na jakiejś grupie doradził a wczesniej na to nie wpadłam. Idealne na biwaki - lekkie, a naprawde tyłek ratuje. No chłodny ten maj wyszedł w tym roku niestety....

Jestem wściekły, wykończony i po prostu mam dość. Czeka mnie nieco ponad 3 godziny jazdy. To by tyle było z pierwszego biwaku w tym roku...


Nie myslałes zeby się kimnąć w aucie? Podziwiam, ze tak zmęczony miałes jeszcze siłe i ochote jechac taki szmat drogi do domu.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1600
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: Coldman » 2025-05-25, 19:53

Świetna wycieczka w dobrze mi znane tereny. Na samą Lubrze warto wejść jest tam ciekawa skałka do zdobycia z niezłą panoramą. Szlaki na łąkach są częste w tych terenach i raczej nie przeznaczone na deszczowe dni. Bywa tutaj strasznie grząsko. Na wieże na Dłużku warto wrócić. Na pewno są to lepsze tereny niż okolice Skopca.
Najlepsza pogoda na zdjęcie jest wtedy gdy zmienia się pogoda, Tobie się pięknie trafiło. A późny powroty takie już ciężkie bywają xD
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 773
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: powrót rain mana

Postautor: _laynn » 2025-05-25, 20:27

Lidka pisze:Czy to był 17 maja? Nie ma to jak się nastawić na frajdę, a życie dociśnie do gleby...

To było, teraz 22go maja :)
Lidka pisze:Nasz majowy urlop spędziliśmy bardzo niedaleko - po drugiej stronie 5-tki

W Rudawach? To znów byliśmy blisko siebie, choć byłem o tydzień później.
W piątek jeszcze odwiedziłem Rudawy i dopiero do domu wróciłem. Tak, że tego, było to zagranie literackie ;)


opawski1 pisze:Maj w tym roku to lekkie pogodowe nieporozumienie ;)
W ubiegłą sobotę łazilem w ulewie i śniegu... w Górach Opawskich.
Góry Kaczawskie to ostatnie pasmo sudeckie, w którym nie byłem. Nigdy nie mogę tam dotrzeć. Planując wędrówkę przez Kaczawskie też rozważałem nocleg w wiacie/namiocie bo trudno tam o jakieś noclegi. Plan mam... ciekawe kiedy go zrealizuję ;)
Widzę sporo ciekawostek po drodze, zamki, kościoły, stara kopalnia... I kolorowe zakończenie dnia.
Wiem że będą dalsze części :p

Zaspojlerowałeś :D
Wczoraj przeczytałem, że był to najchłodniejszy maj od 1991roku - coś w tym jest, w maju śnieg w Opawskich? No nieźle (nawet wstawiałem wkurzoną emotkę, jak wrzucałeś na fb zdjęcia śniegu).
Czy były już takie przypadki w ostatnich latach?

O, nie byłeś w Kaczawskich? No to będzie ciekawa relacja, jak w nie trafisz.
Ja planów miałem kilka, ale co tu ukrywać, prywatne sprawy w weekend przesunęły wyjazd o dwa dni, co w połączeniu z pogodą, zmieniło planowaną trasę. Nie ukrywam, że u pewnego menela podpatrywałem pierwotną trasę. No ale nie wyszło.
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 773
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: powrót rain mana

Postautor: _laynn » 2025-05-25, 20:39

buba pisze:Moze było zimno, moze było mokro i nie do konca przyjemnie, ale z twoich zdjęć wieje piękną zielonością, zapachem kwiatów i niepowtarzalnym urokiem dolnośląskich wsi :) Oglądając z pozycji ciepłego fotela jawi się że był to super wyjazd!

Bo był - zawsze takie przygody dodają uroku. O 22giej w czwartek miałem dość, a potem...było lepiej :)

buba pisze:No ciekawe czemu nie przypadła ci do gustu wiata na przełęczy Komarnickiej i czułeś tam jakąś złą energię. Spaliśmy tam trzykrotnie i miejsce wydawało się super. Wiata miała nawet taką konstrukcję, że gdy padało rozbijalismy namiot w środku, zeby było bardziej zacisznie. Acz było to juz z 10 lat temu wiec moze powstaly jakies nowe domy i "podeszły" pod wiatę? Albo ona się rozwaliła i nabrała za dużej ażurowości? Szkoda ze nie zrobiles żadnych jej zdjęć coby moc porównac ze swoimi wspomnieniami.

Proszę:
Obrazek

Wiesz, tu do tego się złożyło kilka spraw, z chłodem, ale głównie deszczem na czele. Bo jak by było sucho, nazbierałbym gałęzi i bym zrobił ognisko to pewnie byłoby lepiej. Jednak doszło też kilka spraw o których nie pisałem, na drugi dzień koleżanka rozmawiając ze mną mówiła, że głos mam dużo lepszy niż dzień wcześniej. No cóż praca i na urlopie nie daje zapomnieć...
Niemniej sama wiata nie zniszczona.

buba pisze:
Tu też kończy się pewna epoka. Zaczyna padać :D . To pierwszy raz od dobrych kilku lat, kiedy mnie w górach zlało.

Niesamowite jak dałes radę migać sie od deszczu przez kilka lat!
Ja mam nadzieje, ze kiedys nadejdzie taka epoka, że mnie w górach nie zleje ;) Pieknie by bylo!

No to tego Wam życzę - mnie się jakoś udawało :)
Na pewno zlało mnie w 2010 roku, w Tatrach. Później nieco w Wyspowym (2019) ale to był mały deszczyk, jeszcze Pieniny Spiskie wiosną 2017 roku były mokre, ale tu bardziej mgła i mokra trawa po deszczu nas spotkała.

buba pisze:2 dni pozniej na Roztoczu to spałam w 3 polarach, kurtce puchowej i dodatkowo zawijałam się na śpiwór w folię NRC - i chyba tylko dzieki temu jestem wciąż wśród żywych. Skądinad z tą folią to fajny patent - ktos mi ostatnio na jakiejś grupie doradził a wczesniej na to nie wpadłam. Idealne na biwaki - lekkie, a naprawde tyłek ratuje. No chłodny ten maj wyszedł w tym roku niestety....
(...)
Nie myslałes zeby się kimnąć w aucie? Podziwiam, ze tak zmęczony miałes jeszcze siłe i ochote jechac taki szmat drogi do domu.

No właśnie myślałem, jak Wam w tym roku wyszła ta wędrówka. Czyli zimna. Folią się ogrzewałem na wschodzie pod Babią, było minus 20 albo minus 17 stopni. Jednak nie czułem ciepła wtedy :D ale w tym roku miałem w ręce tą folię i...nie kupiłem jej.
Spojler - tak przespałem się w aucie i będzie jeszcze druga część relacji :)

Coldman pisze:Świetna wycieczka w dobrze mi znane tereny. Na samą Lubrze warto wejść jest tam ciekawa skałka do zdobycia z niezłą panoramą. Szlaki na łąkach są częste w tych terenach i raczej nie przeznaczone na deszczowe dni. Bywa tutaj strasznie grząsko. Na wieże na Dłużku warto wrócić. Na pewno są to lepsze tereny niż okolice Skopca.
Najlepsza pogoda na zdjęcie jest wtedy gdy zmienia się pogoda, Tobie się pięknie trafiło. A późny powroty takie już ciężkie bywają xD

Okolice Skopca jawiły mi się jako widokowe na Karkonosze. Już Dawidowi odpisywałem, trasa pierwotna miała być inna, miałem być dwa dni w Kaczawskich, a finalnie musiałem skrócić o jedną noc, a chciałem podjechać jeszcze w jedno pasmo sudeckie, w których razem z Kaczawskimi, mnie nie było - w Rudawy. Skoro tyle jechałem, to wymyśliłem żeby oba pasma zaliczyć.
Niemniej - wcale do Kaczawskich nie jestem zniechęcony, ba tylko mi smaki zrobiły, więc zamierzam w nie wrócić.
A wyjazd zakończyłem jednak następnego popołudnia ;) taki spojler :)
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 6430
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: sprocket73 » 2025-05-25, 21:05

Czyli zrobiłeś 3 dniową wycieczkę w 1 dzień? ;)
Piękne zdjęcia na koniec. Choćby dla tych paru chwil było warto :)
Awatar użytkownika
Lidka
Posty: 569
Rejestracja: 2022-01-26, 14:36

Re: powrót rain mana

Postautor: Lidka » 2025-05-25, 21:54

Tak, że tego, było to zagranie literackie ;)

no to czekam na cd bom już drżała :-o
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6543
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: buba » 2025-05-25, 22:14

Ale ta chatka zarosła!! Pamietam ją na zupełnie odkrytej przestrzeni. Nie wiem czy to dobrze czy zle - wtedy niby były widoki, wiec fajnie, ale teraz tak bardziej tam zacisznie i nie widać z daleka ogniska czy światła latarki.

Obrazek

Na pewno zlało mnie w 2010 roku, w Tatrach. Później nieco w Wyspowym (2019) ale to był mały deszczyk, jeszcze Pieniny Spiskie wiosną 2017 roku były mokre, ale tu bardziej mgła i mokra trawa po deszczu nas spotkała.


To ja bym mogła wymienić te kilka wyjazdów gdzie mnie NIE złało ;)

Folią się ogrzewałem na wschodzie pod Babią, było minus 20 albo minus 17 stopni. Jednak nie czułem ciepła wtedy :D


To teraz było pewnie +5.

Spojler - tak przespałem się w aucie i będzie jeszcze druga część relacji :)


O to super że bedzie ciąg dalszy! Szkoda byłoby wracac do domu jak juz sie odjechało tak daleko i ma wolny dzien. No i chyba szansa na zaśnięcie za kierownicą i przylepienie się do drzewa również dosyć duża...

No właśnie myślałem, jak Wam w tym roku wyszła ta wędrówka. Czyli zimna.


Jedna z najzimniejszych w całej historii tych wyjazdów od 2011 roku. Chyba tylko w 2019 było zimniej, ale wtedy bylismy tydzien wczesniej - w samych ogrodników.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6543
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: buba » 2025-05-25, 22:20

bo ostatnio jakiś facet został busa na kilka dni i mu go okradli z kół, lusterek itd


Pod tym względem to chyba najgorszą opinię mają Rudawy Janowickie a zwłaszcza okolice zamku Bolczów. Tam to słyszalam przynajmniej kilka opowiesci jak opędzlowali zaparkowane auta.

a ja chcę aby buty jak najpóźniej przemokły. Ale gdy docieram do ruin wiatraka w Mysłowie mam je już całe mokre.


Ostatnio kolezanka polecała mi coś takiego - muszę kiedys sprobować!
https://allegro.pl/oferta/wodoodporne-s ... 6701098995

albo wyższe:
https://archiwum.allegro.pl/oferta/pokr ... 27791.html

Ponoć opozniają przemoknięcie butów, co zwłaszcza na dłuzszych wyjazdach moze byc pożądane.

a w drugą stronę wydaje mi się, że widzę jakiś grzbiet, co mi się nie zgadza w mojej głowie. Czyżby kierunki mi się pokiełbasiły? Karkonosze? No bo co innego może tu być takie wysokie? Ale one przecież powinny być na lewo gdzie są zbocza gór...ostatecznie to chmury, ale podobne, co?


Świetne te chmury! Naprawde mozna sie nabrac! :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 773
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: powrót rain mana

Postautor: _laynn » 2025-05-26, 14:39

sprocket73 pisze:Czyli zrobiłeś 3 dniową wycieczkę w 1 dzień? ;)
Piękne zdjęcia na koniec. Choćby dla tych paru chwil było warto :)

No! :D Nieźle co? ;)

buba pisze:Ale ta chatka zarosła!! Pamietam ją na zupełnie odkrytej przestrzeni. Nie wiem czy to dobrze czy zle - wtedy niby były widoki, wiec fajnie, ale teraz tak bardziej tam zacisznie i nie widać z daleka ogniska czy światła latarki.

Obrazek
Ooo tu wygląda ona dużo lepiej - na pewno bym został tam, bo już jest nieco przyjemniej :)

buba pisze:
bo ostatnio jakiś facet został busa na kilka dni i mu go okradli z kół, lusterek itd

Pod tym względem to chyba najgorszą opinię mają Rudawy Janowickie a zwłaszcza okolice zamku Bolczów. Tam to słyszalam przynajmniej kilka opowiesci jak opędzlowali zaparkowane auta.

Ja nie tylko o opędzlowaniu samochodów.



buba pisze:Ostatnio kolezanka polecała mi coś takiego - muszę kiedys sprobować!
https://allegro.pl/oferta/wodoodporne-s ... 6701098995
albo wyższe:
https://archiwum.allegro.pl/oferta/pokr ... 27791.html
Ponoć opozniają przemoknięcie butów, co zwłaszcza na dłuzszych wyjazdach moze byc pożądane.

a w drugą stronę wydaje mi się, że widzę jakiś grzbiet, co mi się nie zgadza w mojej głowie. Czyżby kierunki mi się pokiełbasiły? Karkonosze? No bo co innego może tu być takie wysokie? Ale one przecież powinny być na lewo gdzie są zbocza gór...ostatecznie to chmury, ale podobne, co?


Świetne te chmury! Naprawde mozna sie nabrac! :D

Kurde - te nakładki to fajna sprawa. Ciekawe jak szybko się przetrą?

Chmury tak dobrze imitowały góry, że dopiero w domu powiększając zdjęcie się pokapowałem co to :D
Awatar użytkownika
_laynn
Posty: 773
Rejestracja: 2024-08-10, 08:10

Re: powrót rain mana

Postautor: _laynn » 2025-05-26, 20:11

Rudawy Janowickie - ostatnie pasmo sudeckie zaliczone

Wsiadam wściekły i zmordowany do auta, po 30 kilometrach z dużym plecakiem.
Jest 22.30; do domu mam ponad trzy godziny jazdy. Nie mam totalnie ochoty już na żadne góry. Ale ruszam i ziewając z trzy razy na minutę to wiem, że nie ma szans bezpiecznie dojechać więc zaczynam myśleć o parkingu, by się na nim kimnąć. Myślę o stacji benzynowej, nawigacja podpowiada, że najbliższa jest za kilkanaście minut - może dojadę. Wiem jedno, że do domu nie dam rady dojechać - nie będę ryzykował zaśnięcia za kierownicą. Wtem widzę znak - Parking 500m i zjeżdżam na ten parking; stoi tu już ciężarówka i dostawczak, więc parkuję obok. Termometr pokazuje 3 stopnie, więc wyciągam z plecaka śpiwór oraz koc i lokuję się na tylnym siedzeniu. Włażę do śpiwora i po chwili zasypiam...
Obrazek

Budzę się kilka razy w nocy. Raz mi nos marznię, drugim razem zaś jestem zgrzany. Chwilę po 5tej budzę się już ostatni raz. Spanie na tylnym siedzeniu nie było najwygodniejsze, nóg za bardzo nie mogłem wyprostować ;) więc wyglądam jak tam na dworze - ooo jest słońce i błękitne niebo. Wyskakuje z auta wyprostować kości, brrr ale zimno! (Termometr pokazuje 2 stopnie). Nie jestem specjalnie wyspany, ale nieco wypocząłem i co najważniejsze - po wieczornym zmęczeniu nie ma śladu. Robię zdjęcie widoków po drugiej stronie drogi:
Obrazek

i ruszam. Ale nie do domu. To gdzie? Na śniadanie, które zamierzam zjeść z widokami, więc...wracam na ulicę Widokową. Tą co wieczorem maszerowałem. Po drodze robię jeszcze przerwę na widoki przydrożne.
Obrazek
zakończone Chełmcem i Trójgarbem

Na ulicy Widokowej widoki też są całkiem, całkiem:
Obrazek

Pięknie! Tylko jestem w cieniu, a temperatura ledwo ponad zero...Więc tu jeść nie będę. Robię zdjęcia na zbliżeniu Karkonoszom i uciekam, bom głodny.
Obrazek
Śnieżka oraz Sokolik

Obrazek
Śnieżka...
i wieża RTON nad Śnieżnymi Kotłami dobrze są widoczne:
Obrazek

Tak myślę patrząc na mapę, gdzie by tu podjechać, aż w koncu stwierdzam, że jadę w miejsce skąd ruszę na szlak. Przejeżdżam przez Janowice Wielkie (zdarty asfalt) i dojeżdżam w końcu na parking na przełączy. Czas na śniadanie. W wiacie stawiam wodę na herbatę i zjadam śniadanie.
Obrazek

Najadłem się, czas ruszać. Jestem na Przełęczy Karpnickiej, która oddziela Góry Sokole od pozostałych części Rudaw Janowickich. Ruszam ku schronisku - fajny widok mam na południe, nawet ładne te pagórki mają w tych Rudawach ;)

Obrazek

Obrazek

Dziś zamierzam przejść się na dwa znane szczyty, zwane Cyckami Janowickimi, czyli na Krzyżną Górę i Sokolik. Czyż ten widok nie przypomina kobiecego popiersia:
Obrazek
z lewej Krzyżna Góra, z prawej Sokolik

Jak wspominałem jestem w Rudawach Janowickich, które są moim ostatnim pasmem sudeckim, w którym jeszcze nie byłem. Choć według nowej regionalizacji nadal w nim nie będę, bo ona przydziela Góry Sokole do Kotliny Jeleniogórskiej...ale zostawmy tą nową regionalizację, jestem w Rudawach.
W górach tych dawniej poszukiwano i wydobywano sporo rud żelaza, miedzi, arsenu i złota, stąd ich nazwa, choć używana dopiero od 1947 roku, wcześniej zwano te góry (po niemiecku) Landeshuter Kamm, a zaraz po wojnie Górami Łomnickimi.
Rudawy Janowickie leżą we wschodniej części Zachodnich Sudetów między Górami Kaczawskimi na północy a Karkonoszami, z którymi stykają się na południowym - wschodzie (od G. Kaczawskich oddziela je przełomowa dolina Bobru); od zachodu graniczą z Kotliną Jeleniogórską, od wschodu z Kotliną Kamiennogórską.
Pierwszym miejscem do jakiego docieram, to Szwajcarka, schronisku PTTK, które znajduje się w budynku zbudowane w stylu tyrolskim w 1832 roku - i jest to najstarszy użytkowany budynek schroniska w Polsce! Dojście tu zajęło mi dosłownie kilka minut, ale pod schroniskiem stoją samochody... A na stronie schroniska piszę, że jest zakaz dojazdu...Sam budynek ładny. Bufet otwarty jest od 9tej (jest przed 8) więc mijam je i idę dalej.
Obrazek

Zaczyna się podejście, takim wąwozem którym szybko docieram do pierwszej atrakcji - do Skał Husyckich. Jest tu sporo głazów. Mniejszych, większych, oraz widzę nad przepaścią barierki, gdzie oczywiście idę:
Obrazek

Obrazek

Z tego miejsca jest super widok na Sokolik:
Obrazek
i na Kotlinę Jeleniogórską:
Obrazek

Skały mają wysokość 20metrów i ta przepaść robi wrażenie. Fajne te skałki! Nazwa wywodzi się z wydarzeń w nocy z 11/12 sierpnia 1434 roku, gdy husyci uciekając po spaleniu Zamku Sokolec, zmylili drogę i popędzili wprost ku przepaści gdzie zginęli spadając ze skał.
Teraz czas na Krzyżną Górę. Ścieżka wiedzie dość mocno pod górę (albo to moje nogi po wczoraj mi taki sygnał dają?) po skale, głazach. Ale za to jak pięknie wygląda ta ścieżka! Szczególnie w tym ciepłym słońcu!
Obrazek

Szybko docieram pod skałę. O rany ale kawał kamienia!
Obrazek

a ławkami widzę ścieżkę, więc oczywiście idę. Wspinam się i włażę na szczyt Bukowych Skał (wysokie na 20m) gdzie dochodzę do pienińskiej sosny, tfu, rudawskiej ;) :
Obrazek

Nad kolejną jest piękny widok na panoramę Karkonoszy::
Obrazek

I znów zakładam teleobiektyw i podpatruje z bliższa grzbiet Gór Olbrzymich:
Obrazek

Oraz na królewnę Śnieżkę:
Obrazek

No i na otoczenie Śnieżnych Kotłów a z prawej widać schronisko na Szrenicy:
Obrazek

Spoglądam jeszcze na Skalnik, gdzie jeden z jego wierzchołków jest najwyższym punktem Rudaw - całkiem spore górzysko:
Obrazek

No to teraz czas na sąsiednią Krzyżną Górę. Korzystając z korzeni jako stopni, oraz tychże wykutych w skale wspinam się na szczyt.
Obrazek

Obrazek

Jestem. Znów zachwyt nad widokami! Ale one są podobne, jak te chwilę wcześniej, więc tylko dwa zdjęcie wstawiam:
Obrazek

Obrazek

i podziwiam. Cieszę się, że nie pojechałem do domu. Po wczorajszej mrocznej pogodzie dziś mam prawdziwą ucztę dla oczu! Robię sobie też sesję.
Obrazek

Potem schodzę, kurde jak tu stromo! Ale zanim zejdę niżej, idę jeszcze na skałę obok. Zamkowe Skały się zwie to miejsce.
Obrazek

Przepaści trochę jest, lepiej nie spaść. Ale za to...ech te widoki...przepraszam ale są przepiękne!
Obrazek

Teraz czas już zejść. Idę na drugi z cycków, na Sokolik:
Obrazek

Jak dużo daje słońce? Idzie mi się bardzo przyjemnie, nawet zaczynam myśleć nad wydłużeniem trasy. Las też wygląda cudnie w promieniach słońca, choć w nim jest nieco chłodniej.
Obrazek

W końcu po kilku zakosach docieram pod szczyt i widzę wspinacza na skale:
Obrazek

Jeszcze kilka kroków i...jestem:
Obrazek

Obrazek

no ale cóż:
Obrazek
nie wejdę...

więc wrzucam pentaxa do AI i oto efekt:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Siedzę sobie pod skałkami obok Małpoluda, albo jak to moje dziecko nazwało Barana i ogrzewam się w słońcu...wiem, że to był owocny wyjazd.
Obrazek

Czas na powrót. Szybko schodzę, mijam wchodzących wspinaczy, chwilę też rozmawiam z chłopakiem, który wspinał się na Sokoliku i podziwiam Jastrzębią Turnię:
Obrazek

Pod Husyckimi słyszę kolejne grupy wspinaczy, a ze ścieżki na Krzyżną słyszę dźwięki żelastwa, oj dobrze wcześnie wystartować i być samemu, lub prawie samemu w górach. Szybko osiągam schronisko i widzę, jak z budynku zza schroniska ludzie wychodzą z wielkimi walizkami. Dość niecodzienny widok jak na góry no ale każdy może spędzać swój czas według jego widzimisię. Gdy mijam budkę-kiosk, przez otwarte drzwi widzę piętrowe łóżka - na stronie schroniska później oglądałem te pokoje, dziś śpią w nim kolejni wspinacze - teraz wygrzewając się pod ścianami (kiosk jest nie ogrzewany a w nocy było nieco ponad zerem więc może zmarzli):
Obrazek

Do auta docieram w kilka minut. Tu zmieniam buty i ruszam w powrotną drogę, do domu. Stwierdziłem, że lepiej wrócić jeszcze mając siły, niż pomęczyć się i potem zasypiać za kierownicą, więc rezygnuję z wyjścia po drugiej stronie przełęczy - zostawiam sobie coś nieznanego na zaś.

Na polach pod Radomierzem zatrzymuje się robiąc jeszcze kilka zdjęć:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I ruszam do domu.
Przeżyć wariatkowo na autostradzie i będzie dobrze. Udało się, choć takie zidiocenia jak na naszych autostradach to dawno widziałem.

Dziś zrobiłem krótką, ale niezwykle intensywną w widoki trasę. Mapa pokazała nieco ponad 5,5 km oraz 278 metrów przewyższeń, co z wczorajszymi 30ma dało przyzwoitą ;) średnią 17km na dzień :D . Przez skrócenie o jedną noc, zmniejszyła mi się trasa, bo pierwotnie miałem z Kaczawskich dotrzeć w ten rejon pieszo, by następnego dnia wrócić do Kaczorowa do auta. Dzięki temu, zrobiłem plan 3 dniowy w dobę - bo starowałem w czwartek o 13 a dziś kończyłem po 10tej. Nieźle! ;)
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6753
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: powrót rain mana

Postautor: Sebastian » 2025-05-26, 20:37

sprocket73 pisze:Piękne zdjęcia na koniec. Choćby dla tych paru chwil było warto :)

Początek też bardzo mi się podoba. Takie połączenie Beskidu Niskiego i niższych partii Beskidu Wyspowego.
Awatar użytkownika
Lidka
Posty: 569
Rejestracja: 2022-01-26, 14:36

Re: powrót rain mana

Postautor: Lidka » 2025-05-26, 20:55

Skoro wyjazd udany to udany :) Bedziesz na pewno pamiętał najdłuzej to, co najbatdziej dało w kość :)
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości