Pradziad to stan umysłu!
: 2024-08-26, 15:37
Sobota z kolejnymi rekordami upałów zniechęciła Ukochaną do górskich wycieczek. Mając wolną rękę, zdecydowałem się pojechać na Pradziada w Jesionikach. Byłem tam w 2011 roku, na przełomie kwietnia i maja, z deszczowo zimową aurą. Główne co zapamiętałem z tamtego wyjazdu to postanowienie, że trzeba wrócić w lepszą pogodę. Wstaję wcześnie, wyjeżdżam przed 4:00, dojazd autostradą jest wygodny. Na miejscu w Karlovej Studánce jestem ok 6:30, ruszam na szlak.
Część I - Dolina Białej Opawy
Miałem problem z wymyśleniem fajnej trasy. Najbardziej narzucała się kopia tej z przed 13 lat, jednak chciałem zobaczyć coś nowego. W końcu wyszedłem bez dokładnego planu i miałem zamiar podejmować decyzje po drodze, w zależności od nastroju. Dolinę Białej Opawy zdecydowanie chciałem powtórzyć, bo zapamiętałem ją bardzo miło.
Dolina jest położona prawie idealnie na wschód i miałem nadzieję, że zajrzy tu z rana słoneczko. Jednak niewiele go było. Co nie znaczy, że nie było ładnie. Małe wodoryjki.
W środkowej części, jest to w zasadzie głęboki wąwóz. Szlak prowadzi po mostkach i prawie drabinkach. Na szczęście fajnych drewnianych, jak w dawnym Wąwozie Homole. Zdecydowanie wolę coś takiego, niż metalowe konstrukcje.
Tobi też zdecydowanie woli drewniane.
W najtrudniejszych miejscach radzi sobie doskonale.
Miejsce ma swój urok i klimat. Fajnie też, że nie ma ludzi, pewnie z powodu wczesnej pory.
Nierozsądny Tobi ryzykuje upadek z kilku metrów na skały, po kim on to ma?
Szum, a nawet huk wody, trochę go jednak stresował. Tutaj widać, jak zbiera uszami dźwięki z różnych stron.
Wychodzimy z wąwozu. Ostatnie kładki. Bardzo fajne miejsce. Szlak nie jest zamykany na zimę, choć jest informacja, że nie jest rekomendowany o tej porze roku. A musi tu być fajnie przy trzaskających mrozach, jak tworzą się lodospady.
Wyżej jest już spokojnie i przypomniałem sobie, że jest upał. Wcześniej w wąwozie było zupełnie chłodno.
Kaskady na Opawie. Pewnie przy roztopach, albo burzach jest tu sporo wody.
Tobi w ramach walki z fobiami, musiał wskakiwać do okienka przez niewielkie strugi wody.
Dochodzimy do chaty Barborka. Duży obiekt, ale pustki. Jeszcze za wczesna pora na turystów.
Pora podjąć decyzję co dalej.
C.D.N.
Część I - Dolina Białej Opawy
Miałem problem z wymyśleniem fajnej trasy. Najbardziej narzucała się kopia tej z przed 13 lat, jednak chciałem zobaczyć coś nowego. W końcu wyszedłem bez dokładnego planu i miałem zamiar podejmować decyzje po drodze, w zależności od nastroju. Dolinę Białej Opawy zdecydowanie chciałem powtórzyć, bo zapamiętałem ją bardzo miło.
Dolina jest położona prawie idealnie na wschód i miałem nadzieję, że zajrzy tu z rana słoneczko. Jednak niewiele go było. Co nie znaczy, że nie było ładnie. Małe wodoryjki.
W środkowej części, jest to w zasadzie głęboki wąwóz. Szlak prowadzi po mostkach i prawie drabinkach. Na szczęście fajnych drewnianych, jak w dawnym Wąwozie Homole. Zdecydowanie wolę coś takiego, niż metalowe konstrukcje.
Tobi też zdecydowanie woli drewniane.
W najtrudniejszych miejscach radzi sobie doskonale.
Miejsce ma swój urok i klimat. Fajnie też, że nie ma ludzi, pewnie z powodu wczesnej pory.
Nierozsądny Tobi ryzykuje upadek z kilku metrów na skały, po kim on to ma?
Szum, a nawet huk wody, trochę go jednak stresował. Tutaj widać, jak zbiera uszami dźwięki z różnych stron.
Wychodzimy z wąwozu. Ostatnie kładki. Bardzo fajne miejsce. Szlak nie jest zamykany na zimę, choć jest informacja, że nie jest rekomendowany o tej porze roku. A musi tu być fajnie przy trzaskających mrozach, jak tworzą się lodospady.
Wyżej jest już spokojnie i przypomniałem sobie, że jest upał. Wcześniej w wąwozie było zupełnie chłodno.
Kaskady na Opawie. Pewnie przy roztopach, albo burzach jest tu sporo wody.
Tobi w ramach walki z fobiami, musiał wskakiwać do okienka przez niewielkie strugi wody.
Dochodzimy do chaty Barborka. Duży obiekt, ale pustki. Jeszcze za wczesna pora na turystów.
Pora podjąć decyzję co dalej.
C.D.N.