Tydzień w Sudetach 21-27.07.2014
Tydzień w Sudetach 21-27.07.2014
Jak co roku urlop postanawiamy spędzić w Sudetach, ot tak dla odmiany. Przez ostatnie cztery lata były to Góry Stołowe i Broumovskie Skały (najpiękniejsze dla mnie góry) więc w tym roku przyszedł czas na zmianę. Padło na Góry Opawskie i Jeseniki, w których to byliśmy ostatnio w 2009 r. Skład skrystalizował się mocny, bo prócz mojej rodzinki dołączył kumpel Józef z synem i w takim 6-cio osobowym składzie ruszyliśmy do krainy złota i knedlików.
Cały tydzień upłynął owocnie i bardzo przyjemnie. Pogoda bez szału, mogła być lepsza ale też...i gorsza więc nie ma co narzekać. Plan turystyczno-imprezowy wykonany w 90% (mówiąc imprezowy mam tu na myśli organizowanie popołudni i wieczorów naszej dziatwie, czyli ogniska, gierki i inne wyczerpujące obowiązki rodziców).
Góry Opawskie i Zlatohorska Vrchovyna są mocno związane z wielowiekowa tradycją wydobycia złota, tematyka ciekawa i warta zaznajomienia jednak na ten temat zanudzał nie będę, kto ciekaw to sporo inf. znajdzie w necie.
Poniedziałek czyli dzień przyjazdu.
O pierwszym dniu napiszę na końcu ponieważ to co się wtedy odbywało ma charakter przewlekły, czyli jakieś popołudniowe spacerki po okolicy a że okolica Jarnołtówka ładna i ciekawa to uzbierał się osobny albumik zdjęć.
Wtorek.
Nie jest źle, pochmurno ale z przejaśnieniami więc na dwoje babka wróżyła, będzie lało albo nie.
Ruszamy na Biskupią Kopę. Jako że na Biskupią wychodziłem już dwa razy różnymi szlakami od polskiej strony, wykazałem się teraz skrajnym egoizmem planując wyjście od strony czeskiej. Przy okazji napatoczyła się ścieżka przyrodnicza w formie pętli (której na mojej już dość starej mapie nie było) więc tym bardziej było mi to na rękę, bo zupełna nowość. Inni uczestnicy nie protestowali zdani całkowicie na mój plan całego urlopu.
Szczyt Biskupiej zeszpecony przez Czechów budową chyba schroniska. Ta budowę pamiętam już z 2009 r. ale wtedy wydaje mi się było mniej wszystko rozgrzebane. Na szczęście widoki z wieży nie przesłonięte niczym, poza tym że widoczność nie była idealna. Dzieciaki mimo to zadowolone- wieża to atrakcja, do tego na trasie kilka ciekawostek typu grób/krzyż, źródło Św. Rocha, kilka tablic informacyjnych.
Co za badziew, fotoplastikon połknął monetę ale nie zadziałał.
W drodze powrotnej nawiedzamy jeszcze ścieżkę dydaktyczną i skansen górnictwa złota Zlatrudne Mlyny.
Foty wszystkie Biskupia Kopa i Zlatorudne Mlyny
Wieczorem wraz z Józefem w wiejskim sklepie postanawiamy zakupić jakieś piwo, najlepiej lokalne lub takie którego u nas nie ma, na spróbowanie. Na półce sklepowej lokalizujemy Śląskie Mocne za 2,10 - czemu nie?. Co prawda okazało się że robione jest w ...Warszawie a nie przez lokalny browar ale schłodzone weszło całkiem dobrze.
Środa.
Pogoda jak marzenie, słonecznie ale nie upalnie, po prostu ideał. Ruszamy więc do Ramzovej skąd w planie na Serak i Obri Skały. Niestety pogoda na miejscu zmienia się błyskawicznie , zaczyna wiać, górki zatapiają się w chmurze, pomrukuje burza i robi się coraz paskudniej. Ponieważ góra ma te 1300 z hakiem i na górze może pizgać- a wracać trochę bez sensu- skracamy trasę i na górę jedziemy kolejką. A właściwie dwoma kolejkami z przesiadką (dobrze że człowiek zabrał więcej koron ze sobą bo inaczej klapa) z planem, że na górze zobaczy się co dalej.
W schronisku przeczekaliśmy deszcz a później, ponieważ trochę się ustabilizowało, jednak dalej w trase, w kierunku Obrich Skał.
Bardzo ładny i urozmaicony szlak, szczególnie ze względu na pojawiające się kompleksy skał oraz ładną i troche mroczną dolinę.
Na Obrich łapiemy się na drugi deszcz i burzę, na szczęście jest się gdzie schować, bo stoi wygodna wiata. W ogóle na czeskich szlakach tych wiat turystycznych jest bardzo dużo, takie mam wrażenie.
Burza oraz mroczne skały powodują, że dzieciaki odczuwają zew przygody i puszczają wodze fantazji na temat tego co czycha w okolicy i gdzie stacjonują piraci (chodzi o TYCH piratów ze „Scooby Doo i Ahoj Piraci”- to tak dla niewtajemniczonych )
...i po burzy
...i znów leje
Zdjęcia Serak i Obri Skaly
Wieczorem wraz z Józefem w wiejskim sklepie postanawiamy zakupić jakieś piwo, najlepiej lokalne lub takie którego u nas nie ma, na spróbowanie. Na półce sklepowej lokalizujemy Kozackie za 1,90- czemu nie?. Co prawda okazało się że robione jest przez browar gdzieś z środkowej Polski a nie lokalny ale schłodzone weszło całkiem dobrze.
Czwartek.
Caly dzień leje, wiec pozostaje coś stacjonarnego, n.p. Muzeum Górnictwa Złota w Zlatych Horach.
Stasiek, fan koszenia trawy, wszędzie widzi kosiary
Zdjęcia Muzeum Górnictwa Złota
CDN
Cały tydzień upłynął owocnie i bardzo przyjemnie. Pogoda bez szału, mogła być lepsza ale też...i gorsza więc nie ma co narzekać. Plan turystyczno-imprezowy wykonany w 90% (mówiąc imprezowy mam tu na myśli organizowanie popołudni i wieczorów naszej dziatwie, czyli ogniska, gierki i inne wyczerpujące obowiązki rodziców).
Góry Opawskie i Zlatohorska Vrchovyna są mocno związane z wielowiekowa tradycją wydobycia złota, tematyka ciekawa i warta zaznajomienia jednak na ten temat zanudzał nie będę, kto ciekaw to sporo inf. znajdzie w necie.
Poniedziałek czyli dzień przyjazdu.
O pierwszym dniu napiszę na końcu ponieważ to co się wtedy odbywało ma charakter przewlekły, czyli jakieś popołudniowe spacerki po okolicy a że okolica Jarnołtówka ładna i ciekawa to uzbierał się osobny albumik zdjęć.
Wtorek.
Nie jest źle, pochmurno ale z przejaśnieniami więc na dwoje babka wróżyła, będzie lało albo nie.
Ruszamy na Biskupią Kopę. Jako że na Biskupią wychodziłem już dwa razy różnymi szlakami od polskiej strony, wykazałem się teraz skrajnym egoizmem planując wyjście od strony czeskiej. Przy okazji napatoczyła się ścieżka przyrodnicza w formie pętli (której na mojej już dość starej mapie nie było) więc tym bardziej było mi to na rękę, bo zupełna nowość. Inni uczestnicy nie protestowali zdani całkowicie na mój plan całego urlopu.
Szczyt Biskupiej zeszpecony przez Czechów budową chyba schroniska. Ta budowę pamiętam już z 2009 r. ale wtedy wydaje mi się było mniej wszystko rozgrzebane. Na szczęście widoki z wieży nie przesłonięte niczym, poza tym że widoczność nie była idealna. Dzieciaki mimo to zadowolone- wieża to atrakcja, do tego na trasie kilka ciekawostek typu grób/krzyż, źródło Św. Rocha, kilka tablic informacyjnych.
Co za badziew, fotoplastikon połknął monetę ale nie zadziałał.
W drodze powrotnej nawiedzamy jeszcze ścieżkę dydaktyczną i skansen górnictwa złota Zlatrudne Mlyny.
Foty wszystkie Biskupia Kopa i Zlatorudne Mlyny
Wieczorem wraz z Józefem w wiejskim sklepie postanawiamy zakupić jakieś piwo, najlepiej lokalne lub takie którego u nas nie ma, na spróbowanie. Na półce sklepowej lokalizujemy Śląskie Mocne za 2,10 - czemu nie?. Co prawda okazało się że robione jest w ...Warszawie a nie przez lokalny browar ale schłodzone weszło całkiem dobrze.
Środa.
Pogoda jak marzenie, słonecznie ale nie upalnie, po prostu ideał. Ruszamy więc do Ramzovej skąd w planie na Serak i Obri Skały. Niestety pogoda na miejscu zmienia się błyskawicznie , zaczyna wiać, górki zatapiają się w chmurze, pomrukuje burza i robi się coraz paskudniej. Ponieważ góra ma te 1300 z hakiem i na górze może pizgać- a wracać trochę bez sensu- skracamy trasę i na górę jedziemy kolejką. A właściwie dwoma kolejkami z przesiadką (dobrze że człowiek zabrał więcej koron ze sobą bo inaczej klapa) z planem, że na górze zobaczy się co dalej.
W schronisku przeczekaliśmy deszcz a później, ponieważ trochę się ustabilizowało, jednak dalej w trase, w kierunku Obrich Skał.
Bardzo ładny i urozmaicony szlak, szczególnie ze względu na pojawiające się kompleksy skał oraz ładną i troche mroczną dolinę.
Na Obrich łapiemy się na drugi deszcz i burzę, na szczęście jest się gdzie schować, bo stoi wygodna wiata. W ogóle na czeskich szlakach tych wiat turystycznych jest bardzo dużo, takie mam wrażenie.
Burza oraz mroczne skały powodują, że dzieciaki odczuwają zew przygody i puszczają wodze fantazji na temat tego co czycha w okolicy i gdzie stacjonują piraci (chodzi o TYCH piratów ze „Scooby Doo i Ahoj Piraci”- to tak dla niewtajemniczonych )
...i po burzy
...i znów leje
Zdjęcia Serak i Obri Skaly
Wieczorem wraz z Józefem w wiejskim sklepie postanawiamy zakupić jakieś piwo, najlepiej lokalne lub takie którego u nas nie ma, na spróbowanie. Na półce sklepowej lokalizujemy Kozackie za 1,90- czemu nie?. Co prawda okazało się że robione jest przez browar gdzieś z środkowej Polski a nie lokalny ale schłodzone weszło całkiem dobrze.
Czwartek.
Caly dzień leje, wiec pozostaje coś stacjonarnego, n.p. Muzeum Górnictwa Złota w Zlatych Horach.
Stasiek, fan koszenia trawy, wszędzie widzi kosiary
Zdjęcia Muzeum Górnictwa Złota
CDN
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Piotrek, łącznie zmieniany 5 razy.
Piotrek pisze:Co za badziew, fotoplastikon połknął monetę ale nie zadziałał.
Cztery lata temu automat na monety rozsadził mróz. Szczeliny na monety były zaklejone taśmą i wisiała karteczka z informacją, że luneta nie działa. Ludzie jednak nie wieżą temu co pisze i mino wszystko próbowali ją uruchomić
Trzeba było dać znać, że się wybieracie w moje okolice to podrzuciłbym jakąś lornetkę
Piotrek pisze:Wieczorem wraz z Józefem w wiejskim sklepie postanawiamy zakupić jakieś piwo
Mogliście zrobić zapasy w Czechach. Nie dość, że piwo znacznie lepsze to zapłacilibyście pewnie za najtańsze w granicy 1,5 PLN
Jak w końcu obrobimy mój trawnik to Ci chłopa podeślę. Ale przy obecnej trawie i powieżchni prędko to nie będzie
A niestety karteczki żadnej nie było. Ciekawe czy ktoś tam zagląda bo w związku z tym kasy utopionej w tym urządzeniu powinno być więcej
Zrobiliśmy i faktycznie piwo tam tańsze, szczególnie tanio wychodzi w tych dużych plastikowych butlach, naet Radegat taki był.
Chciałbym zmia tam kiedyś być, na Obrich i Seraku, alboi na Pradziadzie (Robert piękne zimowe fotki pokazyłał z Pradziada). Póki co wszystkie te miejsca znam tylko w wersji letniej.
Robert J pisze:Cztery lata temu automat na monety rozsadził mróz. Szczeliny na monety były zaklejone taśmą i wisiała karteczka z informacją, że luneta nie działa.
A niestety karteczki żadnej nie było. Ciekawe czy ktoś tam zagląda bo w związku z tym kasy utopionej w tym urządzeniu powinno być więcej
RobertJ pisze:Mogliście zrobić zapasy w Czechach. Nie dość, że piwo znacznie lepsze to zapłacilibyście pewnie za najtańsze w granicy 1,5 PLN
Zrobiliśmy i faktycznie piwo tam tańsze, szczególnie tanio wychodzi w tych dużych plastikowych butlach, naet Radegat taki był.
cezaryol pisze:Jeseniki są dobre przy każdej pogodzie
Chciałbym zmia tam kiedyś być, na Obrich i Seraku, alboi na Pradziadzie (Robert piękne zimowe fotki pokazyłał z Pradziada). Póki co wszystkie te miejsca znam tylko w wersji letniej.
Piotrek pisze:Zrobiliśmy i faktycznie piwo tam tańsze, szczególnie tanio wychodzi w tych dużych plastikowych butlach, naet Radegat taki był.
Piłem ostatnio jakieś Tambory, Karkonosze i Litovele w cenie 10 Kc za butelkę, a to na nasze jakieś 1,5-1,6 zeta, a piwa te są rewelacyjne jak dla mnie. Jest jeszcze tańsze np. Primus za 7 koron
Chciałbym zmia tam kiedyś być, na Obrich i Seraku, alboi na Pradziadzie (Robert piękne zimowe fotki pokazyłał z Pradziada). Póki co wszystkie te miejsca znam tylko w wersji letniej.
To zapraszam późną jesienią oraz zimą. Wówczas są najlepsze widoki. Jak się natrafią odpowiednie warunki to nie ma bata, muszę je wykorzystać. W sumie nie masz jakoś bardzo daleko. Powiedziałbym, że w zasięgu wzroku
Piotrek, będę monotematyczny...wybrałeś na czas urlopowy, jeden z moich ulubionych zakątków górskich
Nie wiem, co jest takiego w tych terenach ? . Ale zawsze mnie tam ciągnie szczególnym sentymentem darzę Biskupią Kopę
A całe pasmo Wysokiego Jesionika, z Pradziadem włącznie uważam za jedno z moich ulubionych pasm
Nie wiem, co jest takiego w tych terenach ? . Ale zawsze mnie tam ciągnie szczególnym sentymentem darzę Biskupią Kopę
A całe pasmo Wysokiego Jesionika, z Pradziadem włącznie uważam za jedno z moich ulubionych pasm
Piotrek pisze:Jak w końcu obrobimy mój trawnik to Ci chłopa podeślę. Ale przy obecnej trawie i powieżchni prędko to nie będzie
Weź nie bądź taki, bo Ci wypomnę brak termosu
Czekam na ciąg dalszy
PS Jestem ciekawa czy w końcu trafiliście na jakieś lokalne piwo, które nie było zrobione w środkowej Polsce
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Na Biskupiej Kopie pierwszy raz byłem w czerwcu tamtego roku. Potem w przeciągu tygodnia weszłem tam ... w sumie 5 razy ( słownie pięć razy ).forse pisze:Piotrek, będę monotematyczny...wybrałeś na czas urlopowy, jeden z moich ulubionych zakątków górskich
Nie wiem, co jest takiego w tych terenach ? . Ale zawsze mnie tam ciągnie szczególnym sentymentem darzę Biskupią Kopę
A całe pasmo Wysokiego Jesionika, z Pradziadem włącznie uważam za jedno z moich ulubionych pasm
Za to na Pradziadza wszedłem tylko raz, a ani razu nie zszedłem . Mało kto wie, ale to Pradziad a nie Śnieżka jest najwyższym punktem w Czechach. Tak, tak. Je to pewne
A teraz dwie zagadki ze znajomości tych rejonów :
pierwsza : wie ktoś dlaczego twierdzę, że Pradziad jest wyższy niż Śnieżka ?
druga : jak to się stało, że wszedłem na Pradziada, a potem ani razu nie zszedłem ?
forse pisze:szczególnym sentymentem darzę Biskupią Kopę
To tak jak ja
maurycy pisze:Potem w przeciągu tygodnia weszłem tam ... w sumie 5 razy ( słownie pięć razy ).
A ja w ciągu 8 h wjechałem na szczyt rowerem 12 razy zaliczając łącznie 5150 m podjazdu
maurycy pisze:pierwsza : wie ktoś dlaczego twierdzę, że Pradziad jest wyższy niż Śnieżka ?
Pradziad 1491 m + 146,5 m wieża = 1637,5 m
maurycy pisze:druga : jak to się stało, że wszedłem na Pradziada, a potem ani razu nie zszedłem ?
Ze szczytu musiałeś zejść do Ovcarni(no chyba, że zjechałeś na hulajnodze). Z Ovcarni zjechałeś autobusem lub własnym samochodem
Iva pisze:PS Jestem ciekawa czy w końcu trafiliście na jakieś lokalne piwo, które nie było zrobione w środkowej Polsce
Lokalne w okolicy to chyba tylko Lichtwitz w Jeseniku. Niestety nie jest na razie butelkowane i degustacja odbywa się w knajpie przy browarze.
Można jeszcze kupić piwo konopne w Jeseniku, ale warzone jest gdzie indziej
Ostatnio zmieniony 2014-07-31, 22:46 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
Robert J pisze:maurycy pisze:Potem w przeciągu tygodnia weszłem tam ... w sumie 5 razy ( słownie pięć razy ).
A ja w ciągu 8 h wjechałem na szczyt rowerem 12 razy zaliczając łącznie 5150 m podjazdumaurycy pisze:pierwsza : wie ktoś dlaczego twierdzę, że Pradziad jest wyższy niż Śnieżka ?
Pradziad 1491 m + 146,5 m wieża = 1637,5 mmaurycy pisze:druga : jak to się stało, że wszedłem na Pradziada, a potem ani razu nie zszedłem ?
Ze szczytu musiałeś zejść do Ovcarni(no chyba, że zjechałeś na hulajnodze). Z Ovcarni zjechałeś autobusem lub własnym samochodem
Bingo
Pradziad + 146 m wieży jest wyższy niż szczyt Śnieżki.
Drugie bingo
Z Pradziada nie zszedłem, tylko ... zjechałem hulajnogą .
Czesi tak mają, że asfaltują drogi na sam szczyt. Z Pradziada można zjechać z samej góry na hulajnodze z wypożyczalni. Z tym , że to nie są takie nasze zwykłe, a takie konkretne
( czyt. z hamulcami tarczowymi ). A na górze ( Pradziadzie) wystawili szumny hotel, z wieżą widokową wyposażoną w ... windę klasy lux .
I na koniec. Rober J napisał : A ja w ciągu 8 h wjechałem na szczyt rowerem 12 razy zaliczając łącznie 5150 m podjazdu
Ula la, to więcej niż na Everest .
Ostatnio zmieniony 2014-07-31, 22:57 przez maurycy, łącznie zmieniany 3 razy.
- TataOjciec
- Posty: 353
- Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
- Lokalizacja: Z Blokowiska
Ciekawe tereny na urlaup
MIAZGA
Robert J pisze:12 razy zaliczając łącznie 5150 m podjazdu
MIAZGA
Ostatnio zmieniony 2014-07-31, 22:53 przez TataOjciec, łącznie zmieniany 1 raz.
maurycy pisze:A na górze ( Pradziadzie) wystawili szumny hotel, z wieżą widokową wyposażoną w ... windę klasy lux .
Szumne to tam są imprezy sylwestrowe z tradycyjnym biegiem dookoła wieży w samych slipach o pierwszej w nocy
Winda faktycznie wypas. 10 sekund i jesteś na 73 metrach..., tylko po co wydawać 60 koron jak z góry są takie same widoki jak spod wieży ? No i te brudne szyby
TataOjciec pisze:MIAZGA
Tylko od 2 lat nie mogę się zebrać by poprawić ten wynik
Ps. Co do regionalnego piwa to przecież jest Holba warzona w Hanušovicach. Jedna ma nawet nazwę Šerák od nazwy szczytu, na którym był przecież Piotrek. Wersja specjalna piwa o zawartości słodu 13,51 % nawiązująca do wysokości tego szczytu
Oczywiście też zjeżdżałeś, więc zakładając, że start = meta, to na próżno twój wysiłek, bo wykonana praca wynosi zero - tak wynika z wyliczeńRobert J pisze:A ja w ciągu 8 h wjechałem na szczyt rowerem 12 razy zaliczając łącznie 5150 m podjazdu
Ostatnio zmieniony 2014-07-31, 23:17 przez ceper, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości