Strona 1 z 2
Hu hu ha, czyli o zimie w Beskidzie
: 2013-12-11, 20:29
autor: Wiolcia
: 2013-12-11, 21:29
autor: Piotrek
No no Wiolcia, krótko, zwięźle ale daje po oczach
A śniegu to ile tak faktycznie było?
: 2013-12-11, 21:57
autor: bton1
No naprawdę.. kilka zdjęć, kilka słów, a robią robotę
: 2013-12-11, 22:19
autor: Ania
krótko i bardzo treściwie
: 2013-12-11, 22:40
autor: Wiolcia
Krótko, bo relacji miało nie być, tylko jakieś zdjęcie, ale w miarę sprawnie i szybko poszło mi wybieranie kilku (co jest osiągnięciem w moim przypadku), więc opatrzyłam je słowem komentarza.
A co do śniegu, to na dole były obawy, że po ostatnich deszczach mało go będzie. I rzeczywiście, początek był błotny, taki w klimatach przedwiośnia z resztkami śniegu i wodą zamiast ścieżek. Ale im wyżej, tym robiło się ciekawiej. A ugrzęzliśmy gdzieś tak pół godziny przed Okrąglicą, za szałasem. Trzeba było przecierać szlak, miejscami po kolana, a najgorsze były nawiane zaspy. Ten krótki odcinek zajął nam sporo czasu i szliśmy pod koniec już pod gwiazdami. Rakiety by się przydały jak nic!
: 2013-12-11, 22:42
autor: Iva
A drugie zdjęcie od dołu - bajka!
: 2013-12-11, 22:56
autor: sokół
Od Sidziny podchodziliście? Tak się sugeruję troszkę zdjęciami.... ale daaaaaaaaawno nie byłem na Krupowej.
: 2013-12-11, 23:02
autor: Wiolcia
Nie, szliśmy z Kojszówki mało uczęszczaną trasą przez przysiółek pod szczytem o bardzo wdzięcznej nazwie - Burdelowa Góra
. Nim do czerwonego na głównym grzbiecie i na Okrąglicę (na sam szczyt się nie pchaliśmy, bo noc już była ciemna i śniegu tyle, że dużo by nam to zajęło). A schodziliśmy do Skawicy (i tam szczęśliwie złapaliśmy stopa).
Z Sidziny jeszcze nie szłam (tylko na Policę wieki temu), więc zamierzam tam wrócić przy pogodzie, bo widoki są zacne
.
: 2013-12-11, 23:08
autor: sokół
Szedłem przez Burdelową za pierwszym razem, gdy byłem w tych rejonach. Dłużyło się to dojście strasznie. Od Cupla jakoś poszło, ale wcześniej się ciągnęło. Kojarzę, że tam też były widoczki, ale na Makowski bardziej i na Wyspowy.
A fajne jest dojście od Juszczyna, zółtym. Też długawe, ale ciekawe.
: 2013-12-11, 23:26
autor: aniołek
: 2013-12-11, 23:28
autor: Wiolcia
Nam nawet ten pierwszy odcinek szybko poszedł. Widoki są z osiedla pod Burdelową Górą rzeczywiście na Makowski, Wyspowy i Gorce. Potem jest odcinek lasem, ale rewelacyjnie ośnieżone czubki drzew sprawiały, że się nie nudziliśmy. Już bardziej dłużył mi się ten czerwony, a ostatni odcinek przecierania to już była miejscami katorga, choć na szczęście siły do torowania były.
A o tym z Juszczyna dobrze wiedzieć, bo myślałam o nim, ale nie wiem, czy jest widokowy, no i początek prowadzi tam asfaltem. Jeśli nie byłby przetarty, to na zimę chyba byłby za długi.
: 2013-12-11, 23:28
autor: sokół
: 2013-12-11, 23:30
autor: Wiolcia
aniołek pisze:Żebyś nie była sama w tym zimowym cioraniu
, przybywam wyjątkowo
Wiolcia pisze:krótko, bo relacji miało nie być, tylko jakieś zdjęcie, ale w miarę sprawnie i szybko poszło mi wybieranie kilku (co jest osiągnięciem w moim przypadku), więc opatrzyłam je słowem komentarza.
Fajnie Ci wyszły, nie być skromna
, moje zrypane z balansem bieli...trudno
https://picasaweb.google.com/1129537785 ... isrs7mpAE#Pitera będą jutro
O witaj, moja towarzyszko zimowej (nie)doli!
: 2013-12-12, 07:33
autor: Vision
Piękne warunki, nie ma co gadać.
aniołek pisze:moje zrypane z balansem bieli...
RAW się kłania i ustawiasz balans jaki Ci się podoba.
Albo ustawianie balansu ręcznie, co i tak nie zawsze się sprawdza. Można jeszcze z JPG, pobawić się krzywymi, przeważnie czerwony w górę, a niebieski w dół pomaga i śnieg robi się biały. Przy automatycznym balansie w większości śnieg nie będzie naturalny biały, w dodatku często wychodzą jakieś zafarby na brzegach, w czym Sony jest zresztą specjalistą.
No ale to są te niedoskonałości aparatów, o których ciągle tu powtarzam i bez własnoręcznej obróbki często się po prostu nie obejdzie.
A tak w ogóle to witam.
: 2013-12-12, 12:54
autor: Piotrek
Wiolcia pisze:A co do śniegu, to na dole były obawy, że po ostatnich deszczach mało go będzie. I rzeczywiście, początek był błotny, taki w klimatach przedwiośnia z resztkami śniegu i wodą zamiast ścieżek. Ale im wyżej, tym robiło się ciekawiej. A ugrzęzliśmy gdzieś tak pół godziny przed Okrąglicą, za szałasem. Trzeba było przecierać szlak, miejscami po kolana, a najgorsze były nawiane zaspy.
To się często można przejechać na takim wrażeniu, że już wiele nie będzie, że się wytopił a potem jest chłosta
Ale to się długo wtedy pamięta
.