
Minął bury marzec. Zaczął się kwiecień od wylotu do Hiszpanii, gdzie wbrew ogólnej opinii było chłodniej niż w kraju, potem przyszły święta. Były spacery w przyrodzie, był spacer po Katowicach (z którego to spaceru zdjęcia przez pomyłkę usunąłem), w końcu przyszedł ten moment, gdy przeszła mi niechęć do gór. Dość szybko niechęć zmieniła się w coraz większe pragnienie, więc gdy tylko nadszedł wolny weekend zażyczyłem sobie rodzinnej wycieczki. Pierwotnie miał być rejon Pogórza, ale w sobotę musiałem być na miejscu, więc na niedzielę wymyśliłem coś bardziej górskiego. Nie dlatego, że Pogórze w niedzielę to zły pomysł, a głównie z powodu, że późny powrót przez obwodnicę Krakowa wpakowałby nas w korki (miało być nieco dalej niż bliżej). Gdzie więc pojechaliśmy?
Rano z domu wyjeżdżamy dość późno, bo trochę po 9, ale drogę mamy niedaleką, jakieś półtorej, może niecałe dwie godziny jazdy. Ta nam mija, na słuchaniu ulubionych utworów naszej trójki. Przeplatamy polską wersję Alicji
https://www.youtube.com/watch?v=baCLYat ... gloRecordsczy ballady Metallici, leci Kwiat Jabłoni, Janusz Radek oraz...Stray Kids...
Przed 11 jesteśmy u celu - w Pcimiu. Pusto.
Skoro Pcim, to dziś będziemy wędrować po Beskidzie Makowskim. Całkiem bliskie mi pasmo, a jest jedno z ostatnich do planowania...choć jest jeden szlak, który mi chodził po głowie od kilku lat - odkładany właśnie na taką wiosenną porę.
Beskid Makowski to pasmo górskie dość mocno zurbanizowane, z wieloma przysiółkami leżącymi pod samymi szczytami. I to właśnie ta cecha powoduje, że jakoś mnie tu mniej ciągnie. Pomijając lubiane przeze mnie pasmo Pewelsko-Krzeszowskie, byłem w nim dwukrotnie - na Koskowej Górze oraz na Lubomirze. Beskid ten rozciąga się od rzeki Skawy na zachodzie, aż za Lubomir, od północy graniczący z Pogórzem Wielickim, na południu graniczy z Beskidem Wyspowym, choć z wyznaczeniem jego granic to zależy do jakiego opracowania trafimy, bo nawet Kondracki różnie je wytycza.
Ale ważniejsze jest to, że ruszamy na szlak.
Jest nieco chłodno, lecz marsz uliczkami wsi dość szybko rozgrzewa, więc jeszcze zanim zeszliśmy z asfaltu rozbieram się do polara. Mijamy kapliczkę, pod którą robimy pamiątkowe zdjęcie:

reszta na blogu:
https://mniejszeiwiekszegory.blogspot.c ... sie-w.html