Spotkanie na Koziej Górze i kawa na Szyndzielni
: 2023-05-28, 18:38
Dobry wieczór.
W ubiegłą niedzielę udało mi się spotkać z trzema osobnikami - Marcin, Tomasz i Łukasz !
Trzy chamsko brzmiące imiona i ja Adrianek
Spotkaliśmy się przy dworcu PKP w Bielsku, miło było wejść na kładkę nad torowiskiem i zobaczyć po wielu latach dworzec i jeżdżące pociągi …
Dopiero dzisiaj zauważyłem, że Marcin i Tomek stoją na peronie, zaznaczyłem w czerwonym kółku
Kolega Łukasz wjechał na peron, od razu wiedział gdzie szukać pozostałych dwóch uczestników !
Ruszyliśmy wprost na spotkanie z policją, na szczęście nie patrzyli w naszą stronę, ufff.
Parkujemy w pobliżu Błoni w Cygańskim Lasku i ruszamy zielonym szlakiem w stronę Koziej Góry.
Szlak milutki z pyska, ładnie wybetonowany co by bucików nie pobrudzić, bo nie oto chodzi żeby się umordować i wybrudzić, ale o to żeby wyjść i usiąść
Starałem się być miły dla nowych kolegów, ale przeganiali mnie mimo to i mówili że nie piję to mam wypier…ać, o tam !
Trzymałem się lekko z tyłu …
Do schroniska docieramy dosyć szybko, niektórzy zmieniają kolory i wydalają wodę z organizmu w ilości sporej, lecz mimo to wszyscy doszli o własnych siłach i zasiedliśmy przy stoliku na zewnątrz.
Zaczęły się opowieści, kupa śmiechu i odrobina grozy, fajnie posłuchać ciekawych historii o życiu i śmierci …
Bardzo fajnie się siedziało i opowiadało, wszyscy napojeni i wypoczęci ruszyliśmy na Szczyt !
Dla niektórych był to debiut, był szok zdumienie i zachwyt, skały i altany …
Było zdjęcie grupowe, czterech miłych i sympatycznych panów na jednej fotografii wygląda tak !
Wszędzie zielono jak cholera, zieleń była tak soczysta, aż w oczy raziło, na jakiś czas weszliśmy w ciemny las, oczy odpoczywały.
Szliśmy razem aż do rozejścia szlaku żółtego, ja ruszałem dalej w lewo na przeł. Kołowrót, a pozostała trójka w prawo, do parku w Cygańskim Lasku.
Pożegnaliśmy się odeszli z łezką w oku na podbój bielskiego teatru !
Dalsze losy tej trójki są mi nieznane do dzisiaj, mam nadzieję że skończyli jak na dżentelmenów przystało
Idę chwilę w ciemnym lesie, wiosną wszystko nabiera innego wymiaru, taki trochę świat disco!
Wszystko jaskrawe i fosforyzujące, zieleń jest bardziej zielona
Dróżki wiją się między wysokimi trawami i drzewami, są prześwity w niebie, gdzie widać samolot holujący szybowiec i to czerwony szybowiec, do wtedy myślałem że są tylko białe
I prześwity w lesie, pokazujące kawałek Beskidu Małego i kawałek Bielska.
Ostatnie podejście wąską ścieżką i wychodzę pod schroniskiem, robię tylko foto i ruszam w stronę szczytu.
Szyndzielnia, miałem tam wypić kawę ale uznałem że wezmę sobie miejscówkę z widokami
Tam byliśmy przed chwilą
Mroczne podejście, ostatnie
Przeł. Kołowrót
Zasiadam sobie wygodnie w cieniu, przede mną nartostrada pełna wędrujących ludzi, a ja się odcinam i chillout, leżę sobie na trawie, na kuchence grzeje się woda na kawę, kawa na szlaku to był jeden z końcowych tematów zanim pożegnałem się z kolegami
Zjadam kanapkę, wypijam kawę i postanawiam że nie będę się mordował przy niedzieli z zejściem pieszo i skorzystam z dobrodziejstwa jakim jest kolejka, a przy okazji przejadę się nią pierwszy raz, bo wcześniej za każdym razem jak chciałem jechać to była nieczynna.
Zakupuję bilet, jedyne 31 zł. Wio! na dół
Od wyciągu muszę jeszcze przejść całkiem spory kawałek, a będąc jeszcze na górze słyszałem grzmoty po drugiej stronie Klimczoka, pewnie gdzieś z okolic Błatniej ?
Chodzenie asfaltem w taki upał, to kara za grzechy W pobliżu ruin starej skoczni trwało wielkie grillowanie narodowe, dymu jakby las płonął.
Po chwili byłem już przy samochodzie, dotarłem tam w asyście karetki, która jechała akurat z interwencją gdzieś w pobliżu …
Łukaszu, Marcinie i Tomaszu, było mi miło poznać, mam nadzieję że jeszcze gdzieś kiedyś razem powędrujemy, Bóg zapłać
I taka to była wycieczka.
W ubiegłą niedzielę udało mi się spotkać z trzema osobnikami - Marcin, Tomasz i Łukasz !
Trzy chamsko brzmiące imiona i ja Adrianek
Spotkaliśmy się przy dworcu PKP w Bielsku, miło było wejść na kładkę nad torowiskiem i zobaczyć po wielu latach dworzec i jeżdżące pociągi …
Dopiero dzisiaj zauważyłem, że Marcin i Tomek stoją na peronie, zaznaczyłem w czerwonym kółku
Kolega Łukasz wjechał na peron, od razu wiedział gdzie szukać pozostałych dwóch uczestników !
Ruszyliśmy wprost na spotkanie z policją, na szczęście nie patrzyli w naszą stronę, ufff.
Parkujemy w pobliżu Błoni w Cygańskim Lasku i ruszamy zielonym szlakiem w stronę Koziej Góry.
Szlak milutki z pyska, ładnie wybetonowany co by bucików nie pobrudzić, bo nie oto chodzi żeby się umordować i wybrudzić, ale o to żeby wyjść i usiąść
Starałem się być miły dla nowych kolegów, ale przeganiali mnie mimo to i mówili że nie piję to mam wypier…ać, o tam !
Trzymałem się lekko z tyłu …
Do schroniska docieramy dosyć szybko, niektórzy zmieniają kolory i wydalają wodę z organizmu w ilości sporej, lecz mimo to wszyscy doszli o własnych siłach i zasiedliśmy przy stoliku na zewnątrz.
Zaczęły się opowieści, kupa śmiechu i odrobina grozy, fajnie posłuchać ciekawych historii o życiu i śmierci …
Bardzo fajnie się siedziało i opowiadało, wszyscy napojeni i wypoczęci ruszyliśmy na Szczyt !
Dla niektórych był to debiut, był szok zdumienie i zachwyt, skały i altany …
Było zdjęcie grupowe, czterech miłych i sympatycznych panów na jednej fotografii wygląda tak !
Wszędzie zielono jak cholera, zieleń była tak soczysta, aż w oczy raziło, na jakiś czas weszliśmy w ciemny las, oczy odpoczywały.
Szliśmy razem aż do rozejścia szlaku żółtego, ja ruszałem dalej w lewo na przeł. Kołowrót, a pozostała trójka w prawo, do parku w Cygańskim Lasku.
Pożegnaliśmy się odeszli z łezką w oku na podbój bielskiego teatru !
Dalsze losy tej trójki są mi nieznane do dzisiaj, mam nadzieję że skończyli jak na dżentelmenów przystało
Idę chwilę w ciemnym lesie, wiosną wszystko nabiera innego wymiaru, taki trochę świat disco!
Wszystko jaskrawe i fosforyzujące, zieleń jest bardziej zielona
Dróżki wiją się między wysokimi trawami i drzewami, są prześwity w niebie, gdzie widać samolot holujący szybowiec i to czerwony szybowiec, do wtedy myślałem że są tylko białe
I prześwity w lesie, pokazujące kawałek Beskidu Małego i kawałek Bielska.
Ostatnie podejście wąską ścieżką i wychodzę pod schroniskiem, robię tylko foto i ruszam w stronę szczytu.
Szyndzielnia, miałem tam wypić kawę ale uznałem że wezmę sobie miejscówkę z widokami
Tam byliśmy przed chwilą
Mroczne podejście, ostatnie
Przeł. Kołowrót
Zasiadam sobie wygodnie w cieniu, przede mną nartostrada pełna wędrujących ludzi, a ja się odcinam i chillout, leżę sobie na trawie, na kuchence grzeje się woda na kawę, kawa na szlaku to był jeden z końcowych tematów zanim pożegnałem się z kolegami
Zjadam kanapkę, wypijam kawę i postanawiam że nie będę się mordował przy niedzieli z zejściem pieszo i skorzystam z dobrodziejstwa jakim jest kolejka, a przy okazji przejadę się nią pierwszy raz, bo wcześniej za każdym razem jak chciałem jechać to była nieczynna.
Zakupuję bilet, jedyne 31 zł. Wio! na dół
Od wyciągu muszę jeszcze przejść całkiem spory kawałek, a będąc jeszcze na górze słyszałem grzmoty po drugiej stronie Klimczoka, pewnie gdzieś z okolic Błatniej ?
Chodzenie asfaltem w taki upał, to kara za grzechy W pobliżu ruin starej skoczni trwało wielkie grillowanie narodowe, dymu jakby las płonął.
Po chwili byłem już przy samochodzie, dotarłem tam w asyście karetki, która jechała akurat z interwencją gdzieś w pobliżu …
Łukaszu, Marcinie i Tomaszu, było mi miło poznać, mam nadzieję że jeszcze gdzieś kiedyś razem powędrujemy, Bóg zapłać
I taka to była wycieczka.