Pilsko nad morzem mgieł
: 2021-01-02, 16:49
Moja trzecia wizyta na Pilsku w roku 2020 i trzeci raz zimą – tym razem najkrótszym szlakiem z Przełęczy Glinne.
W połowie grudnia wybrałem się na drugi najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego w poszukiwaniu zimowych pejzaży. Akurat w tym okresie zima raczej oddawała pole bez walki – w niższych partiach gór śniegu nie było, nawet w Tatrach pokrywa śnieżna zaczynała znikać.
Nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski, trzeba jechać, bo choć śniegu będzie mało, to mam straszny apetyt na zimowe widoki innego rodzaju, a mianowicie góry unoszące się ponad morzem mgieł. Stąd właśnie wybór Pilska – góra ta, choć nie jest tak popularna jak Babia Góra, oferuje wg mnie dużo lepsze widoki, zwłaszcza na słowacką stronę. Owszem, Orawę i Tatry widać podobnie, ale dużo lepiej widać Wielką i Małą Fatrę oraz słowackie góry położone dalej na wschód. W styczniu widziałem tam Jesioniki odległe o 170 km.
Za każdym razem szedłem na Pilsko inną drogą. Pierwszy raz wybrałem się ze Sihelnego od słowackiej strony, drugi raz był z Korbielowa, teraz bez zbędnego filozofowania chcę wyjść najkrótszą trasą – szlakiem granicznym z Przełęczy Glinne. Zostanie mi jeszcze na przyszłość bardzo atrakcyjna pętla przez Uszczawne i Rysiankę.
Jadąc rano przez Żywiecczyznę czuć swojski smród dymu z kominów. Na szczęście za Korbielowem wbijam się w górską mgłę i czyste powietrze. Parkuję na niewielkim parkingu przy dawnym przejściu granicznym. Widok jest mglisto-błotnisto-brejowaty. Opuszczam szybko to miejsce i rozpoczynam wędrówkę niebieskim szlakiem. W lesie resztki śniegu, krajobraz zgoła nie grudniowy.
Niebieski szlak dość długo prowadzi lasem i to jest jego duża wada, zwłaszcza jak się porówna z pozostałymi drogami wiodącymi na Pilsko. No ale za to jest najkrótszy.
W miarę nabierania wysokości pojawiają się pierwsze widoki na góry Beskidu Żywieckiego.
Babia Góra
w stronę Mędralowej
Warunki są trudne, na ścieżce jest śliska cienka warstwa zmrożonego śniegu i lodu, zbyt mała, żeby założyć raczki, które można w tych warunkach uszkodzić o wystające kamienie. Taki mamy teraz klimat, że na wysokości ok. 1000 m ciężko o porządny śnieg (na szczęście za tydzień w święta Bożego Narodzenia trochę sypnie). Są też duże połacie czystego lodu powstałego ze stopionego w słońcu śniegu.
Końcówka podejścia na graniczną Górę Pięciu Kopców pozwala podziwiać w całej okazałości masyw Babiej Góry i snujące się u jej podnóża mgły. Pod szczytem robię sobie krótki postój, ubieram się cieplej (zaczyna tu dokuczać zimny wiatr) i powoli idę rozglądając się dookoła.
Nad Jeziorem Żywieckim mgła, całą Żywiecczyznę pokrywa lekki smog. Czemu po słowackiej stronie mają czystsze powietrze? Bo nie palą masowo w „kopciuchach”, czego próbkę miałem dziś rano jadąc do Korbielowa.
Na Górze Pięciu Kopców korzystam jeszcze z cienia i fotografuję „zimowe kwiaty”. Jak słońce wzejdzie wyżej, to roztopi śnieg i lód pokrywający górską roślinność, co już widać na oświetlonej słońcem kosówce.
Krótki odcinek na Pilsko, znajdujący się już po słowackiej stronie, biegnie między kosówką w praktycznie niezimowej scenerii.
Na wierzchołku Pilska jak w październiku.
Za to widoki z góry pierwsza klasa. Udało się utrafić w warunki - ląd miesza się z morzem (mgieł), jedynie w stronę Beskidu Małego morze wyschło. Tego dnia oprócz dalekich krajobrazów robię sporo zdjęć teleobiektywem starając się uchwycić ciekawe detale. Po zjedzeniu kabanosów, wypiciu ciepłej herbaty i wysłaniu pozdrowień znajomym chwytam za Nikona i krążę po rozległym wierzchołku Pilska uwieczniając ten piękny dzień.
słowackie Tatry
Niskie Tatry - Dumbier i Chopok
Beskid Śląski w chmurach
Tatry - od Hawrania po Lodowy Szczyt
Tatry Zachodnie - od Smreczyńskiego Wierchu po Pachoła
krywańska Mała Fatra - Stoh, Rozsutec, Chleb, Wielki Krywań
luczańska Mała Fatra - Velka Luka, Klak
Wielka Fatra - Czarny Kamień, Ploska, Kriżna, Ostredok, Borisov
Wielki Chocz
od Wielkiej Raczy po Halę Cudzichową
Choć pierwotnie miałem zamiar wracać tą sama trasą, postanawiam zejść na Halę Miziową i stamtąd wrócić czerwonym szlakiem na Przełęcz Glinne. Na Górze Pięciu Kopców podchodzę jeszcze na chwilę na łąkę leżącą na jej południowo-wschodniej stronie popatrzeć na pejzaże we wczesnopopołudniowym słońcu. Znowu trochę dalekich planów i trochę wyłuskanych teleobiektywem detali.
Babia Góra
Warunki zejścia są kiepskie, mało śniegu, dużo zmrożonej powierzchni, ślisko. W dole Hala Miziowa, po lewej morze chmur za Rysianką i Beskidem Śląskim.
Schodzę czarnym szlakiem przy wyciągu narciarskim. Zamiast śniegu zmrożona trawa. Na Hali Miziowej to samo. Popołudniowe słońce chowa się za góry.
Idę coś zjeść do schroniska. W pierwszej chwili moje zdumienie budzi brak turystów siedzących przy ławach na zewnątrz (przypominam, że obowiązuje obsługa w gastronomii tylko na wynos). Czyżby schronisko było nieczynne? Takie można wysnuć pierwsze wrażenie. Niezrażony przypuszczeniami wchodzę do budynku i dochodzi do mnie zapach schroniskowej kuchni. Bufet na piętrze jest czynny, część stołów jest rozstawiona, można zamówić i zjeść na sali. Oczywiście wiszą informacje o zachowaniu dystansu, zasłanianiu ust i nosa, ale bufet funkcjonuje normalnie, jedyną zmianą w stosunku do normalnych czasów są jednorazowe sztućce i pudełka ze styropianu. Nieekologiczna jest ta epidemia.
Z Hali Miziowej wędruję czerwonym szlakiem po zboczach Pilska na Przełęcz Glinne. W lesie nie ma śniegu, ścieżka przypomina mi nieco trasę Górnym Płajem z Markowych Szczawin na Krowiarki. Przed przełęczą znowu wkraczam w rejon mgieł i tak schodzę na Przełęcz Glinne. Jeszcze tylko mały rekonesans na polanie nad budynkiem pograniczników i powrót do Krakowa.
Po raz trzeci w roku 2020 odwiedziłem Pilsko (choć za pierwszym razem nie udało się dojść na górę ze względu na trudnie warunki), po raz trzeci miałem świetne widoki z wycieczki. Podczas gdy na Babią Górę walą tłumy o każdej porze dnia i nocy, położone niedaleko Pilsko nie jest tak oblegane, a według mnie jest górą z większym potencjałem niż beskidzka „królowa”.
W połowie grudnia wybrałem się na drugi najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego w poszukiwaniu zimowych pejzaży. Akurat w tym okresie zima raczej oddawała pole bez walki – w niższych partiach gór śniegu nie było, nawet w Tatrach pokrywa śnieżna zaczynała znikać.
Nic to, jak mawiał Pan Wołodyjowski, trzeba jechać, bo choć śniegu będzie mało, to mam straszny apetyt na zimowe widoki innego rodzaju, a mianowicie góry unoszące się ponad morzem mgieł. Stąd właśnie wybór Pilska – góra ta, choć nie jest tak popularna jak Babia Góra, oferuje wg mnie dużo lepsze widoki, zwłaszcza na słowacką stronę. Owszem, Orawę i Tatry widać podobnie, ale dużo lepiej widać Wielką i Małą Fatrę oraz słowackie góry położone dalej na wschód. W styczniu widziałem tam Jesioniki odległe o 170 km.
Za każdym razem szedłem na Pilsko inną drogą. Pierwszy raz wybrałem się ze Sihelnego od słowackiej strony, drugi raz był z Korbielowa, teraz bez zbędnego filozofowania chcę wyjść najkrótszą trasą – szlakiem granicznym z Przełęczy Glinne. Zostanie mi jeszcze na przyszłość bardzo atrakcyjna pętla przez Uszczawne i Rysiankę.
Jadąc rano przez Żywiecczyznę czuć swojski smród dymu z kominów. Na szczęście za Korbielowem wbijam się w górską mgłę i czyste powietrze. Parkuję na niewielkim parkingu przy dawnym przejściu granicznym. Widok jest mglisto-błotnisto-brejowaty. Opuszczam szybko to miejsce i rozpoczynam wędrówkę niebieskim szlakiem. W lesie resztki śniegu, krajobraz zgoła nie grudniowy.
Niebieski szlak dość długo prowadzi lasem i to jest jego duża wada, zwłaszcza jak się porówna z pozostałymi drogami wiodącymi na Pilsko. No ale za to jest najkrótszy.
W miarę nabierania wysokości pojawiają się pierwsze widoki na góry Beskidu Żywieckiego.
Babia Góra
w stronę Mędralowej
Warunki są trudne, na ścieżce jest śliska cienka warstwa zmrożonego śniegu i lodu, zbyt mała, żeby założyć raczki, które można w tych warunkach uszkodzić o wystające kamienie. Taki mamy teraz klimat, że na wysokości ok. 1000 m ciężko o porządny śnieg (na szczęście za tydzień w święta Bożego Narodzenia trochę sypnie). Są też duże połacie czystego lodu powstałego ze stopionego w słońcu śniegu.
Końcówka podejścia na graniczną Górę Pięciu Kopców pozwala podziwiać w całej okazałości masyw Babiej Góry i snujące się u jej podnóża mgły. Pod szczytem robię sobie krótki postój, ubieram się cieplej (zaczyna tu dokuczać zimny wiatr) i powoli idę rozglądając się dookoła.
Nad Jeziorem Żywieckim mgła, całą Żywiecczyznę pokrywa lekki smog. Czemu po słowackiej stronie mają czystsze powietrze? Bo nie palą masowo w „kopciuchach”, czego próbkę miałem dziś rano jadąc do Korbielowa.
Na Górze Pięciu Kopców korzystam jeszcze z cienia i fotografuję „zimowe kwiaty”. Jak słońce wzejdzie wyżej, to roztopi śnieg i lód pokrywający górską roślinność, co już widać na oświetlonej słońcem kosówce.
Krótki odcinek na Pilsko, znajdujący się już po słowackiej stronie, biegnie między kosówką w praktycznie niezimowej scenerii.
Na wierzchołku Pilska jak w październiku.
Za to widoki z góry pierwsza klasa. Udało się utrafić w warunki - ląd miesza się z morzem (mgieł), jedynie w stronę Beskidu Małego morze wyschło. Tego dnia oprócz dalekich krajobrazów robię sporo zdjęć teleobiektywem starając się uchwycić ciekawe detale. Po zjedzeniu kabanosów, wypiciu ciepłej herbaty i wysłaniu pozdrowień znajomym chwytam za Nikona i krążę po rozległym wierzchołku Pilska uwieczniając ten piękny dzień.
słowackie Tatry
Niskie Tatry - Dumbier i Chopok
Beskid Śląski w chmurach
Tatry - od Hawrania po Lodowy Szczyt
Tatry Zachodnie - od Smreczyńskiego Wierchu po Pachoła
krywańska Mała Fatra - Stoh, Rozsutec, Chleb, Wielki Krywań
luczańska Mała Fatra - Velka Luka, Klak
Wielka Fatra - Czarny Kamień, Ploska, Kriżna, Ostredok, Borisov
Wielki Chocz
od Wielkiej Raczy po Halę Cudzichową
Choć pierwotnie miałem zamiar wracać tą sama trasą, postanawiam zejść na Halę Miziową i stamtąd wrócić czerwonym szlakiem na Przełęcz Glinne. Na Górze Pięciu Kopców podchodzę jeszcze na chwilę na łąkę leżącą na jej południowo-wschodniej stronie popatrzeć na pejzaże we wczesnopopołudniowym słońcu. Znowu trochę dalekich planów i trochę wyłuskanych teleobiektywem detali.
Babia Góra
Warunki zejścia są kiepskie, mało śniegu, dużo zmrożonej powierzchni, ślisko. W dole Hala Miziowa, po lewej morze chmur za Rysianką i Beskidem Śląskim.
Schodzę czarnym szlakiem przy wyciągu narciarskim. Zamiast śniegu zmrożona trawa. Na Hali Miziowej to samo. Popołudniowe słońce chowa się za góry.
Idę coś zjeść do schroniska. W pierwszej chwili moje zdumienie budzi brak turystów siedzących przy ławach na zewnątrz (przypominam, że obowiązuje obsługa w gastronomii tylko na wynos). Czyżby schronisko było nieczynne? Takie można wysnuć pierwsze wrażenie. Niezrażony przypuszczeniami wchodzę do budynku i dochodzi do mnie zapach schroniskowej kuchni. Bufet na piętrze jest czynny, część stołów jest rozstawiona, można zamówić i zjeść na sali. Oczywiście wiszą informacje o zachowaniu dystansu, zasłanianiu ust i nosa, ale bufet funkcjonuje normalnie, jedyną zmianą w stosunku do normalnych czasów są jednorazowe sztućce i pudełka ze styropianu. Nieekologiczna jest ta epidemia.
Z Hali Miziowej wędruję czerwonym szlakiem po zboczach Pilska na Przełęcz Glinne. W lesie nie ma śniegu, ścieżka przypomina mi nieco trasę Górnym Płajem z Markowych Szczawin na Krowiarki. Przed przełęczą znowu wkraczam w rejon mgieł i tak schodzę na Przełęcz Glinne. Jeszcze tylko mały rekonesans na polanie nad budynkiem pograniczników i powrót do Krakowa.
Po raz trzeci w roku 2020 odwiedziłem Pilsko (choć za pierwszym razem nie udało się dojść na górę ze względu na trudnie warunki), po raz trzeci miałem świetne widoki z wycieczki. Podczas gdy na Babią Górę walą tłumy o każdej porze dnia i nocy, położone niedaleko Pilsko nie jest tak oblegane, a według mnie jest górą z większym potencjałem niż beskidzka „królowa”.