Strona 1 z 1

Ten wspaniały październik

: 2020-03-21, 23:59
autor: sokół
Październik to dziwny miesiąc. Bo pogoda spłatać może figla.

Z kolegą z Katowic odbyłem w tym październiku dwie fajne wycieczki.
Pierwsza odbyła się w totalnej zlewie. Kolega zapomniał pokrowca na plecak, to kupiliśmy worki na śmieci. I nimi zabezpieczyliśmy plecak.

No ale i tak nas zlało.

Zaczęliśmy bezszlakowo.

Obrazek

Obrazek

Potem doszliśmy do szlaku, przy okazji zaczęło do porządku padać. Wszystko mieliśmy mokre...

Obrazek

Niemniej mieliśmy dobre humory, po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja, że mu chlupie w butach..

Obrazek

Szlak zmienił się w ...

Obrazek

Tośmy posiedzieli na piwku, ja niestety byłem autem, to za wiele tego piwa nie mogłem, no ale trudno się mówi.

Obrazek

Potem poszliśmy podziwiać widoki.

Obrazek

Obrazek

Za bardzo ich nie było, ale już deszczowy las był magiczny!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny widokowy szczyt minęliśmy w takiej ulewie, że nawet nie zauważyliśmy, jak zaczęliśmy schodzić do schroniska. Tam zjedliśmy obiad i zaczęliśmy wracać do auta zamykając pętlę.

Obrazek

A w dolinie chmury...

Obrazek

Przez trawy, krzaki, stromo w dół, mokrzy, ale zadowoleni...

Obrazek

Niestety, bez widoków, które tu zwykle są, ale za to człowiek zwraca uwagę na co innego..

Obrazek

Kończyliśmy po ciemku, bo październik ma to do siebie, że dzień jest stosunkowo krótki. No i byłem wtedy pierwszy raz w pewnym miejscu, ale po ciemku... to gówno widziałem.
I nie, jeszcze oprócz tego gówna łaziła salamandra.

Obrazek

Tydzień później znów pojechaliśmy, ale już w nieco inną pogodę, w sąsiedni masyw.

Obrazek

Liczyliśmy na fajne widoki, bo ta wycieczka miała być jeszcze bardziej widokowa, niż poprzednia (potencjalnie) no ale...
nie wyszło. W każdym razie ostro cisnęliśmy w górę.

Obrazek

Obrazek

Później szlak był tak stromy, że żałowaliśmy faktu braku posiadania czekanów. No ale jakoś sobie poradziliśmy z trudnościami terenu.

Obrazek

A potem było już tylko do góry i do góry, bez nadziei na wytchnienie...

Obrazek

Obrazek

Szczyt wydawał się tak blisko, ale to jeszcze kaaaaawał...

Obrazek

W końcu szczytujemy, ale pomimo, że się przetarło, to jednak niżej jest tyle chmur, ze mimo zarąbistego klimatu widoków znów nie ma...

Obrazek

Mieliśmy iść granią dalej, ale mi noga dupnęła i chyba przez to zeszliśmy do auta szybko, choć jakąś inną trasą, bez szlaku. Najpierw jednak posiedzieliśmy na szczycie licząc, że a nuż coś się poprawi z widokami.

Obrazek

Ale się nie poprawiło, tośmy zeszli.

Obrazek

Obrazek

Cel nie zostal osiągnięty. Widoków nie zaznaliśmy. Trasy według planów nie zrobiliśmy. Dup fajnych też nie było, a ja taaaaaaki przystojny byłem...

Obrazek

Atrakcją musiało pozostać zjeżdżanie na dupie bądź brzuchu w dół. I to akurat było świetne.

Obrazek

Kolega Maciej miał zostać ratownikiem Jurajskiego Pogotowia Górskiego. Nigdy więcej nie udało mi się z nim nigdzie pojechać. Może dlatego, że liczył na widoki?

Nie pisałem, gdzie byliśmy, ale możecie spróbować sami wydedukować.

: 2020-03-22, 07:33
autor: vidraru
sokół pisze:deszczowy las był magiczny

No właśnie. Niby dupówa a jednak ten magiczny, deszczowo-mglisty las ma w sobie coś niesamowitego, jak z bajki o złej krainie :P Ja takie klimaty uwielbiam, choć nieraz bywało, że klęłam pod nosem na mokre buty czy deszcz za kołnierzem. A potem taaakie zdjęcia... Widoki to nie wszystko. Jest jeszcze niebo i warto spojrzeć pod nogi - jak w Twoim przypadku - spotkać beskidzkiego smoka na przykład. Fajne wspomnienia. A to Skrzyczne oczywiście :P

: 2020-03-22, 08:37
autor: Adrian
I chyba to jest najważniejsze, że satysfakcja jest! Kiedy, mimo niepogody człowiek się cieszy że był :)
Zdjęcia mgieł w Dolinie i te w lesie, super! Blatnie zdecydowanie ładniejsza, bo bez śniegu :lol
Poszliśmy kiedyś z Izą na dwa dni przez Krawców do Rysianki, tam nocleg. Kiedy szliśmy była piekna wiosna, nawet trafiliśmy na krokusy, a jak wstaliśmy rano, to wszędzie było to białe gówno, szok :o-o

Obrazek

Obrazek

Jaką trasą szliście na Błatnią, z Brennej ?

: 2020-03-22, 09:20
autor: vidraru
Haha, ja w Karkonoszach miałam podobnie w listopadzie - do Samotni szłam w krótkim rękawku a nazajutrz rano na Śnieżkę w śniegu a na górze było-8 :D

: 2020-03-22, 09:32
autor: laynn
Błatnia we mgle ekstra. Zdjęcia Jaworowej z nocy nie ma? :-(
Kurde Ty byś tą nogę wyleczył w końcu bo co chwilę masz problemy...

Jak byłem mały, szliśmy z rodzicami chyba na Lipowską. Pamiętam deszcz, że widzieliśmy gronostaja, że ojciec palił w piecu w pokoju. Rano wstajemy a wszystko w koło zawalone śniegiem. Nie pasuje mi tylko twierdzenie ojca, że poszliśmy z rana niechcący na Słowacje, ale pewnie nas straszył...no bo do granicy stamtąd kawałek. A może pomyliłem schroniska? Nie pamiętam, miałem ok 5 lat...

: 2020-03-22, 10:03
autor: sokół
Szkoda tylko, że zdjęcia fatalnej jakości... No ale tu nie konkurs foto, heheh. Takie kiedyś były aparaty!

Pierwsza wycieczka to z Brennej na Błatnią (koło wieży, bez szlaku, Laynn będzie wiedział, co to za droga) potem Klimczok i Kotarz. Ostatnie zdjęcie z terenu, które wyszło, to mam z szałasu na Kotarzu, tym, na szczycie, jak piję jogurt. I jest juz ciemno. Więc podejrzewam, że ja nawet nie zauważyłem Hali Jaworowej...

W ogóle to z najlepszych wycieczek, które były jeszcze w innym tysiącleciu, to nie mam w ogóle zdjęć, bo nie miałem aparatu...

: 2020-03-22, 10:10
autor: laynn
Ja też tak mam, póki co wiek jeszcze taki, że w głowie są obrazy ;)

: 2020-03-22, 10:33
autor: Sebastian
Klimatyczne wycieczki Sokole. Też mam zamiar w tym roku poszukać takich.

: 2020-03-22, 12:59
autor: Wiolcia
Co tak Was wzięło na deszczowe wspomnienia (przynajmniej w pierwszej części)?
Na Skrzycznem fajny klimat z tymi ośnieżonymi choinami na tle wyrazistego nieba.
Sokół, Ty te tereny masz obcykane. Ostatnio przeczytałam informację o krzyżu pokutnym na zboczach Łazka, dostępnego z jednego z przysiółków z Brennej. Trudno znaleźć więcej na ten temat. Wiesz coś o tym?
W sumie Fasola też tam się kręcił, będąc w sanatorium. Może coś napisze.

: 2020-03-22, 13:09
autor: sokół
Wiolcia... Na Łazku byłem raz. W dodatku 22 lat temu, aż sam w to nie umiem uwierzyć. No ale może miejscowi coś zaproponują kiedyś, to się wybiorę znów.

: 2020-03-22, 15:41
autor: FasolaNaSzlaku
Wiolcia pisze:Co tak Was wzięło na deszczowe wspomnienia (przynajmniej w pierwszej części)?
Na Skrzycznem fajny klimat z tymi ośnieżonymi choinami na tle wyrazistego nieba.
Sokół, Ty te tereny masz obcykane. Ostatnio przeczytałam informację o krzyżu pokutnym na zboczach Łazka, dostępnego z jednego z przysiółków z Brennej. Trudno znaleźć więcej na ten temat. Wiesz coś o tym?
W sumie Fasola też tam się kręcił, będąc w sanatorium. Może coś napisze.


Do krzyża wiedzie ścieżka od strony przysiółka Barujec w Brennej Od tamtej strony niestety nie podchodziłem na poza szlakowy Łazek (od Jaworza starowałem) . A jakoś zbytnio uganiać się za krzyżami nie zamierzam . I to mimo faktu iż o nim wiedziałem . Moim celem w tamtym rejonie było odnalezienie pewnej tabliczki czekolady w rejonie Zebrzydki :)

Oczywiście czekoladę bez problemu odnalazłem i to mimo faktu iż osoba , która oznaczyła ją na mapie w złym miejscu :)
A o to i ona , jak widać taka w wielkości czekolady studenckiej :P
Obrazek

: 2020-03-22, 15:44
autor: Wiolcia
Twoją czekoladkę pamiętam, o krzyżu i przysiółku Barujec czytałam też, ale szukałam konkretniejszych informacji, gdzie iść. Bo tak po lesie chodzić wokół szczytu to bez sensu.

: 2020-03-22, 16:00
autor: FasolaNaSzlaku
"...Znajduje się na zboczu góry Łazek, gdzie dojść można w 40 min. od przystanku PKS Brenna Skrzyżowanie. Krzyż znajduje się przy kamienistej drodze stanowiącej przedłużenie ul. Wierzbowej..."

: 2020-03-22, 16:02
autor: Wiolcia
FasolaNaSzlaku pisze:"...Znajduje się na zboczu góry Łazek, gdzie dojść można w 40 min. od przystanku PKS Brenna Skrzyżowanie. Krzyż znajduje się przy kamienistej drodze stanowiącej przedłużenie ul. Wierzbowej..."

Tak, to znam, ale z jednej z relacji znalezionych w necie wcale nie wynika, że tak prosto go znaleźć. Ale może w lepszych czasach spróbuję sprawdzić.