o tym, jak zdobyłem Pilsko
: 2020-02-02, 14:54
Dwa tygodnie wcześniej nie udało mi się wejść na Pilsko od słowackiej strony. Pokonał mnie kiepsko przetarty szlak oraz duże ilości śniegu pod szczytem, które w połączeniu z ciepłą, słoneczną pogodą powodowały zapadanie się w śniegu po pas. Pomimo braku wyjścia na szczyt wycieczkę na Pilsko z miejscowości Sihelne uważam za udaną oraz ciekawą i ani chwili nie żałowałem pomysłu pójścia na ten mało popularny szlak, jednakże nadal ciągnęło mnie na tę górę, którą uważam za szczególnie atrakcyjną zimą.
Rzeczone dwa tygodnie zleciały i znowu prognoza pogody na weekend była znakomita - nic, tylko jechać w góry. Brałem pod uwagę klasyczną trasę w Beskidzie Żywieckim przez halę: Boraczą, Lipowską i Rysiankę, ale to moje niedoszłe Pilsko ciągnęło jak magnes - ale tym razem „bezpieczną" trasą z Korbielowa przez Halę Miziową. Trasa popularna, to powinna być przetarta, nie tak jak słowackie „odludzia".
Chcąc wykorzystać krótki styczniowy dzień i załapać się na wschód słońca w drodze na Halę Miziową wyjechałem z Krakowa tuż po czwartej rano i chwilę po szóstej zameldowałem się pod dolną stacją wyciągu krzesełkowego w Korbielowie. Miałem zamiar dojść na Halę Miziową zielonym szlakiem, po przejściu początku drogi wzdłuż wyciągu.
Na stoku narciarskim pracowały armatki śnieżne, a po stoku jeździły dwa ratraki przygotowując go dla narciarzy. Było jeszcze ciemno, armatki były podświetlone i wylatujący z nich śnieg lśnił i migotał jak żywy ogień. Założyłem dla bezpieczeństwa latarkę czołową i ruszyłem w górę stoku. Wraz ze mną ruszyła z parkingu dwójka skiturowców, z którymi się mijałem kilkukrotnie w drodze na Halę Miziową.
Powoli wstawał dzień, niebo zaczęło się złocić nad Babią Górą i Orawą. Warto było przyjechać tu tak wcześnie! Prawie pod górną stację wyciągu na Szlakówkę trasa biegnie zielonym szlakiem pokrywającym się z szeroką trasą zjazdową, więc na tych otwartych przestrzeniach było co oglądać.
przed świtem: Babia Góra i Tatry
Za górną stacją wyciągu na Szlakówce zielony szlak i nartostrada aż do końca na Hali Miziowej znikają w lesie.
Nie zatrzymywałem się na hali i nie zaglądałem do schroniska, ponieważ chciałem jak najwcześniej znaleźć się na wierzchołku Pilska. Uroki schroniskowego wyszynku zostawiłem sobie na powrót. Dalsza droga na szczyt wiodła mnie czarnym szlakiem wiodącym początkowo bokiem stromego stoku narciarskiego (tak przynajmniej wynikało z oznakowania na drzewach), potem na grań szedłem bezszlakowo, tak na wyczucie. Na grzbiet wyszedłem w okolicy górnego końca wyciągu orczykowego startującego na Hali Miziowej. Stamtąd było już niedaleko na Pilsko i w zasadzie prawie po płaskim. Zaczęły się pojawiać pierwsze widoki.
w dole Hala Cudzichowa i Hala Rysianka, na horyzoncie Łysa Góra
w drodze na Górę Pięciu Kopców
Pilska (1557m n.p.m.) znajduje się w całości po słowackiej stronie w odległości kilku minut marszu od granicy. Pilsko jest drugą pod względem wysokości górą w Beskidzie Żywieckim, najwyższa jest Babia Góra (1725 m n.p.m.). Ta duża wysokość obu tych gór powoduje, że zimowe warunki utrzymują się tam długo.
na Górze Pięciu Kopców - zapatrzeni na Babią Górę
Doszedłem na Pilsko, zobaczyłem do tej pory zasłonięty widok na południową stronę i powiedziałem do siebie „wow". Pilsko jest wybitnym punktem widokowym, lepszym nawet od Babiej Góry. Panorama ciągnąca się po południowej stronie wierzchołka zwala z nóg, idąc od wschodniej strony widać: Babią Górę, Gorce, Pieniny (takie bardzo malutkie), Wysokie Tatry, Niskie Tatry, Wielki Chocz, Wielką i Małą Fatrę, Strażow, Łysą Górę, Skrzyczne. Widok na północną stronę, głównie na Beskid Mały, jest jakby mniej imponujący.
na Pilsku
Zimowa przejrzystość powietrza pozwala doskonale dostrzec odległe pasma górskie, tego dnia widać było odległe o 170 km Jesioniki w Sudetach Wschodnich. Góry unosiły się nad zimowym, śnieżnobiałym „morzem mgieł". Ogólne wrażenie psuł tylko bury smog unoszący się nad Kotliną Żywiecką i rejonem Beskidu Małego.
Na Pilsko wyszedłem po godzinie dziewiątej. Cała trasa, z przerwami na fotografowanie i krótkie odsapki, zajęła mi ponad trzy godziny (warto było wyjechać tak wcześnie!), więc miałem teraz mnóstwo czasu na fotografowanie widoków ze szczytu, odpoczynek i napawanie się zimową, górską atmosferą. Było dość ciepło, powiedziałbym że temperatura była raczej marcowa niż styczniowa, poza tym wiał tylko symboliczny wiatr, można by rzec idylla. No to po tych wszystkich wyjaśnieniach pora na prezentację bogatego i mam nadzieję interesującego plonu fotograficznego ze szczytu Pilska:
Beskid Śląski-Morawski na horyzoncie: Smrk i Łysa Góra
Kotlina Żywiecka i Beskid Mały
słońce nad Tatrami
Tatry Zachodnie
Tatry Bielskie i słowackie Tatry Wysokie
słowackie Tatry Wysokie
Krywańska i Luczańska Mała Fatra, w bonusie Strażow
Niskie Tatry i Wielki Chocz
Babia Góra, "królowa" Beskidów
na horyzoncie beskidzkie wierzchołki: Kudłoń, Turbacz, Lubań, Radziejowa, Rogacz, Wysoka
Wielka Fatra: Smrekowica, Rakitow, Czarny Kamień, Ploska, Kriżna, Ostredok, Boriszow
Krywańska Mała Fatra
Luczańska Mała Fatra: Velka Luka i Klak
morze mgieł, a nad nim Strażow
na horyzoncie Jesioniki: Wysoka Hole i Pradziad (odległość 170km)
od Smrka po Skrzyczne
mgły nad Orawą
Było ciepło i słonecznie, ikoniczne pochyłe drzewa na Pilsku nie były obsypane śnieżnym puchem, jak często można zobaczyć na zdjęciach z tego miejsca. Nie można mieć wszystkiego, prawda?
Od polskiej strony szło na Pilsko sporo turystów, zarówno „na butach" jak i na nartach skiturowych. Trafiło się również dwóch rowerzystów. Wszyscy szli od polskiej strony. Szlak słowacki jak widać nie cieszy się popularnością, bo jest nieprzetarty, a jest nieprzetarty bo się nie cieszy popularnością i kółko się zamyka. Faktem jest, że jak schodziłem kawałek ze szczytu zrobić zdjęcia Babiej Góry i okolic, to już kilkanaście metrów od krzyża miałem okazję zapaść się w śniegu po pas. No ale czego się nie robi dla sztuki?
Po obfotografowaniu okolicznych gór mogłem skupić na bardziej reportażowych zdjęciach, do czego była okazja, bo sporo ludzi było tego dnia na Pilsku.
Po ok. dwóch godzinach spędzonych na szczycie zacząłem schodzić na Halę Miziową.
W okolicy Góry Pięciu Kopców spotkałem grupkę „morsów" uprawiających zimową turystykę w adekwatnym do ich morsowania stroju. Stanowili pewną sensację na szlaku, zdaje się, że niektórzy turyści robili sobie zdjęcia z nimi. Fakt jest taki, że ci panowie nie rozbierają się tylko do zrobienia zdjęć, ale tak właśnie chodzą po Beskidach - sam widziałem i potwierdzam. Duży szacunek. Gdyby ktoś chciał śledzić ich losy, polecam ich fanpage na Facebook'u: coldloverchangelover
Schodziłem na Halę czarnym szlakiem. Koło godziny dwunastej szlak śię zagęścił, sporo ludzi zaczęło iść w górę, ale sporo też schodziło. Czarny szlak był przedeptany i nawet trochę rozjeżdżony - słońce coraz mocniej przygrzewało i robiło się coraz cieplej, a co za tym idzie, śnieg robił się coraz bardziej miękki. Mi też robiło się coraz cieplej, też zacząłem się rozbierać aż do podkoszulka z długim rękawem. Wprawdzie do morsów dużo mi brakuje, ale powoli, małymi kroczkami, kto wie, kto wie...
Na Hali Miziowej pogoda była jak w marcu. Słonecznie, gorąco, woda z roztopionego śniegu kapała z dachu schroniska. Przed schroniskiem było dużo ludzi, do bufetu też spora kolejka - do klientów zaliczali się zarówno turyści jak i narciarze korzystający z wyciągu. Odpuściłem, poszedłem coś zjeść do znajdującego się obok "Szałasu pod Kopcem", gdzie posiliłem się kiełbaską z grilla.
Do Korbielowa wracałem tą samą trasą: zielonym szlakiem/nartostradą, w towarzystwie sporej liczby zjeżdżających narciarzy.
Wraz z zejściem do Korbielowa słońce zaszło za masyw Pilska. Gdy schodziłem pod dolną stację wyciągu i na parking, to poczułem się jakbym wchodził do lodówki - namacalny przykład zimowej inwersji temperatur.
Skoro wchodziłem na Pilsko od dwóch różnych stron w odstępie dwóch tygodni, to aż się prosi o jakieś porównanie tych dwóch tras. Z punktu widzenia trudności, zimą zdecydowanie wygrywa wyjście z Korbielowa - trasa uczęszczana, przetarta przez pieszych i narciarzy, trochę stromy odcinek podejścia z Hali Miziowej na grań, ale bez przesady. Słowacka trasa z Sihelne jest mało uczęszczana i niestety w przypadku dużej ilości śniegu ciężka do przejścia - mi się to nie udało. Jeśli chodzi o walory widokowe, to jednak wg mnie ciekawszy jest szlak ze Słowacji. Obydwie drogi dają możliwość podziwiania wschodu słońca nad Babią Górą, tu lekką przewagę ma zielony szlak z Korbielowa, bo daje rozleglejsze widoki z początku podejścia, z kolei szlak słowach daje możliwość podziwiana widoków na południową stronę (Tatry, Niskie Tatry, Mała Fatra) z podejścia na szczyt, a nie dopiero z samego wierzchołka.
Poza szczytem okresu zimowego wg mnie ciekawsze jest wyjście od strony słowackiej, choć przewaga nie jest zdecydowana, ale w przypadku ciężkich warunków zimowych jednak wygrywa podejście ze strony polskiej, jako łatwiejsze do zrealizowania.