Strona 1 z 1

25/26.12.2017 Beskidzkie "Wesołych Świąt!"

: 2018-01-12, 22:06
autor: nes_ska
Grudzień był trudnym miesiącem, więc ciężko było mi zmobilizować się do jakichkolwiek wyjazdów w góry. Ostatecznie do mojego wyjazdu przyczyniła się śmierć mojego kota w wigilię. Postanowiłam nawiać z domu, żeby przestać beczeć, a że Hala Łabowska na pewno nie organizowała żadnych wigilii i pakietów świątecznych, to postawiłam w tym terminie na nich.

W pierwszy dzień świąt niestety autobusy nie kursują, więc skierowałam się do Piwnicznej pociągiem, a że pociągów nie było zbyt wiele, to o 6.30 już musiałam jechać... Około 9.00 byłam na miejscu. Piękna zima.

Obrazek

Nie zapowiadało się, że kiedykolwiek dotrę do warunków zimowych tego dnia.

Obrazek

...bo widoki w Piwnicznej przedstawiały się mniej więcej tak:

Obrazek

Wyruszyłam żółtym szlakiem w kierunku Hali Pisanej, gdyż pamiętałam go z pięknej złotej jesieni jako bardzo fajny.

Obrazek

Teraz był fajny trochę mniej, ale mimo wszystko szło się dosyć przyjemnie.

Obrazek

W oddali widać było jakieś ochłapy śniegu na "wysokościach".

Obrazek
Obrazek

Ja natomiast stąpałam wyłącznie po błocie.

Obrazek
Obrazek

Byłam dopiero nieco powyżej 700 m.n.p.m., więc nadzieje na śnieg jeszcze się tliły.

Obrazek
Obrazek

Kolejne nadzieje dotyczyły rozpogodzenia, chociaż nic na to nie wskazywało. Ale.. na Jarzębakach zaczęłam się przyglądać chmurom i wydawało mi się, że widzę kawałek Tatr, co przy mojej krótkowzroczności było sztuką!

Obrazek

Mały zoom i proszę! Faktycznie miałam rację.

Obrazek

W związku z tym zamiast iść stanęłam sobie na chwilę i zerkałam w ich stronę.

Obrazek

Nadzieja matką głupich, ale może akurat... :D

Obrazek
Obrazek

Doszłam do kapliczki znajdującej się na osiedlu. W kapliczce siła! xD

Obrazek
Obrazek

Wcześniej szłam osowiała i nieszczęśliwa, ale jak zobaczyłam Tatry, to humor mi od razu podskoczył do góry. Wszelkie smutki minęły i stwierdziłam, że to będzie dobry dzień :D

Obrazek
Obrazek

W końcu jednak postanowiłam zmierzać ku górze i zostawić Jarzębaki za sobą.

Obrazek
Obrazek

Dowlokłam się do Hali Szałasy Jarzębackie i na razie dalej nie było widać śniegu.

Obrazek
Obrazek

Dopiero u góry hali zaczął nieśmiało się pojawiać i taka ilość w zupełności by mi wystarczyła :P

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Okazało się jednak, że będzie go ciut więcej. W okolicy Hali Bukowina zaczęłam już zakładać stuptuty, bo zapadałam się czasem po kolana.

Obrazek
Obrazek

W zamian za to miałam też widoki, więc trzeba to było przełknąć z pokorą.

Obrazek
Obrazek

Podejście na Halę Pisaną było już małym piekiełkiem. Zapadałam się co i rusz, klnąc radośnie:D

Obrazek

W końcu jednak się doczołgałam, więc postanowiłam zrobić chwilę przerwy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Następnie ruszyłam w kierunku Hali Łabowskiej. Droga była straszna. Szłam w zasadzie dwa razy dłużej niż powinnam, zapadałam się czasem po uda, narobiłam sobie pięćset siniaków na nogach :P

Obrazek

Szczególnej "radości" dostarczyła mi Hala Barnowiecka.

Obrazek
Obrazek

Dobrze chociaż, że bycie na niej oznaczało zbliżanie się do celu, bo przejście przez tę halę było bardzo wyczerpujące. Aż żałowałam, że rakiety leżą za szafą w domu, ale przecież do 900 m.n.p.m. nie było śniegu :P

Obrazek

Skoczyłam jeszcze przez Krajnią. Śladów narciarzy nie było - ani jednej sztuki.

Obrazek
Obrazek

Gdy ujrzałam schronisko, byłam przeszczęśliwa, choć nawet ostatnie kroki do niego, czyli od punktu robienia zdjęcia, były męczące i trwały długo.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Poszłam spać dosyć szybko, a następnego dnia nie przywitało mnie słońce zgodnie z prognozami, ale chmury i silny wiatr ;)

Obrazek

Ze schroniska jeszcze wychodziłam w samym polarze, ale dochodząc do pierwszych drzew założyłam kurtkę, chusty, czapkę, rękawiczki...

Obrazek

I do Łomnicy-Zdrój żółtym! Tutaj śniegu było trochę mniej.

Obrazek
Obrazek

Zapadałam się najwyżej po łydki, więc szło się zdecydowanie lepiej niż poprzedniego dnia. Słońce co jakiś czas się przebijało, ale dominowały chmury i przenikliwy wiatr.

Obrazek
Obrazek

Jeszcze przed osiedlami skończył się śnieg i zaczął lód albo błoto.

Obrazek
Obrazek

Na osiedlu była zalodzona wyłącznie droga.

Obrazek
Obrazek

Dookoła znów nie było widać krzty śniegu.

Obrazek

...a ja oczywiście pełna sprytu i inteligencji przez chwilę szłam tą drogą, co skończyło się mocnym potłuczeniem dłoni po klasycznym ślizgu.

Obrazek
Obrazek

Wtedy dopiero zdecydowałam, że lepiej iść bokiem niż lodową drogą :P

Obrazek
Obrazek

Minęłam kapliczkę, która urzekła mnie w dawnej relacji Gosi (to ona mnie zmobilizowała do dwukrotnego już przejścia tym szlakiem :))

Obrazek
Obrazek

I po solidnym błocie schodziłam na dół.

Obrazek

...a tam trawa była tak zielona, jakby zima miała się już skończyć :O

Obrazek

Okazją dojechałam z Łomnicy-Zdrój do Nowego Sącza, a stamtąd już autobusem wróciłam do domu... na obiad oczywiście :)


Świąteczna cisza na Hali Łabowskiej

: 2018-01-12, 22:16
autor: trotyl
A co się temu kocurowi stało , że odszedł do krainy wiecznych łowów na gryzonie ?

: 2018-01-12, 22:32
autor: nes_ska
trotyl pisze:A co się temu kocurowi stało , że odszedł do krainy wiecznych łowów na gryzonie ?


Chory od dziecka, bo to za późno odłowiony dzikus, leczony z kociego kataru. I niestety organizm w pewnym momencie nie podołał :O

: 2018-01-13, 16:11
autor: trotyl
Szkoda futrzaka