2017-08-26 Babia Góra i Mała Babia Góra
: 2017-08-27, 13:09
Preludium
To nie był przypadkowy termin. Myślałem o nim już w Medjugorje odmawiając zdrowaśkę w intencji pomyślności forumowiczów oraz kupując słodziutką rakiję na spotkanie. Przygotowałem nawet stosowną ilość drobiazgów i dwa wyjątkowo duże stada na liczne stado forumowiczów, zaś dla Malgo coś czerwonego z futerkiem dla osłody życia po utracie wolności. Mając na uwadze zaproszenie guru forum GBG, spodziewałem się szerokiego odzewu, że na spotkanie przybędzie ze 20 forumowiczów. Pomyliłem się w rzeczywistości tylko o zero, ale dla mnie zero to zero. Planowałem jechać pociągiem i był problem z ich dostawą na miejsce startu, czyli pod wyciąg w Zawoi Policzne. Nadłożenie maksymalnie 12 km autem przez sokoła po odbiór gratisów to w ciul kółko. Niedobrze, bo żyjemy w różnych światach i to ja jestem kosmitą. Wysłałem tzw. śmieci kurierem, nie obyło się też bez drobnych problemów (dla mnie to też zupełnie inny świat). W prowadzonej korespondencji precyzyjnie określiłem ubiór i czas swego przyjazdu busem, więc dla licznej grupy dwóch facetów nie stanowiło zaskoczenia, że na 99% będziemy jechać tym samym busem (siedziałem na ostatnim siedzeniu). Na przystanku, nim wsiedli do busa mały i duży (niektórzy uważają, że niski i wysoki), wymieniliśmy spojrzenia przez szybę. Mam kilka zdjęć współpodróżnych też z busa, których miny potwierdzają, że chyba zabiłem im ojców mandoliną. Małego pod wentylacją nawet klepnąłem po ramieniu, ale nadal stał obrócony do mnie piękniejszą częścią ciała. Pomyślałem sobie: może on z ciemnogrodu i wierzy w zabobony, wszak powitanie przez próg przynosi nieszczęście. W duszy żal mi się go zrobiło, bo los bywa dla niektórych okrutny.
Zwalniają się 2 miejsca siedzące przede mną, czyli obok małego i dużego. Bus jest nabity jak PKS, kierowca prosi, by przesunąć się dalej dla następnych pasażerów. Moja cierpliwość już jest wystawiana na ciężką próbę, by do nadętych chłopców nie powiedzieć czegoś wprost. Jeśli dożyję 80-tki i w tym wieku będę takim bystrzachą, to niech piorun mnie trafi już teraz. Trwało to trwało. Dla mnie prawie wieczność, dla nich ułamek sekundy, w rzeczywistości około 20 sekund. Nie wiem, w jaki sposób na to wpadli, być może moja obecność ich oświeciła i w końcu posadzili swe tyłki na siedzeniach (plecaki wzięli na kolana), dzięki czemu zwolnili miejsce dla 4 osób stojących lub, jak kto woli, dla dwóch ceprów. Zdawkowo przysłuchuję się ich dialogom, jestem pod wrażeniem, ale nadal milczę. Gdy poruszony zostaje temat zapłaty za przejazd (ja zapłaciłem przy wsiadaniu, biletu nie otrzymałem; wg cennika bilety kosztują 4-5 zł, więc przy wyjeździe z ceprolandu zabrałem jedną monetę 5 zł, za przejazd zapłaciłem 4 zł, 1 zł wydał mi kierowca), który nadwyręży ich budżet (2x 2.50 zł), stwierdziłem: na mnie nie liczcie, w moim portfelu najdrobniejsza jest stówka. I to była prawda, bo wydana złotówka była w kieszeni. Przy rozrachunku małego z dużym za przejazd już dawno nie widziałem tylu miedziaków(wysypał z sakiewki je na rękę), chyba obrabował matulę z wszystkich zaskórniaków. Z busa wysiedli ciut wcześniej, ja jako ostatni, wszak siedziałem na jego końcu. Z uśmiechem wypowiadam "cześć" i podaję dłoń dużemu. Brunet podał rękę i z dziwną mina zapadł w letarg. Chyba go zahipnotyzowałem, bo zaniemówił i dostrzegłem w jego oczach cierpienie. Czy te męki Tantala były spowodowane widokiem cepra a może nie wyspał się na szychcie na bidzie? Nie wiem i chyba się nie dowiem, bo był milczący jak grób. Stojący tuż obok mały i nie brunet o dziwnym licu, odwrócił się do mnie piękniejszą stroną ciała. Drugi raz, bo w busie był ten pierwszy. Nie chciałem męczyć ich swą osobą, chociaż w obecności cepra raczej się zyskuje duchowo, stwierdziłem, że pójdę zrobić zdjęcie zabytkowej kapliczki. Żal mi się ich zrobiło i postanowiłem nie męczyć ich swą osobą. Oni udali się do zbójeckiej karczmy, zaś ja realizując plan B złapałem osobówkę na przełęcz Krowiarki. Spotkanie miało miejsce, czyli cel został osiągnięty (misja dobiegła końca).
W porywach czy raczej w chwilach przy dwóch wiatkowiczach byli inni forumowicze, np. ja czy Malgo, podobno dziś pojawi się sprocket.
2016.08.26 Babia Góra i Mała Babia Góra(Cyl) - galeria zdjęć
Preludium stanowiło gwóźdź programu, dawno się tak nie ubawiłem. Trasę Piotrków Trybunalski - Maków Podhalański przejechałem pociągiem TLK. Na podbeskidziu miałem takie widoki z okna pociągu:
Następnie spacerek i wsiadam w Makowie Podhalańskim do busa relacji Kraków - Zawoja Krowiarki. Dla preludium warto było się wybrać w Beskid Żywiecki. Dalsza część to już nuda, bo wielu forumowiczów było na Babiej wiele razy, więc i widoki przy niesprzyjającej aurze (pochmurnie, lekka mżawka) nie robiły na mnie wrażenia. Ze względu na ochronę danych osobowych i ich wizerunku nie umieszczam posępnych min w busie. Oto zabytkowa kaplica w Zawoi Policzne:
Szybko łapię stopa i za forumowy długopis jestem na Przełęczy Krowiarki: pełny parking i do kasy biletowej kolejka:
Parno, pochmurnie, nawet lekka mżawka. Jednak najszybciej i najmniej męczące wejście miałem kilka lat temu zimą w rakach. Na szlaku tłumy, dość szybko wchodzę na Sokolicę 1367m:
W tym czasie wielkie stado forumowiczów zdobywa kolejką Mosorny Groń widoczny po prawej, ale wzrok już nie ten i nie byłem w stanie dostrzec tej grupy na szczycie/polanie/.
Po drodze kilka widoków. W samo południe jestem na szczycie Babiej i tu niespodzianka. Klub KGP jednocześnie na 28 szczytach KGP zorganizował równoczesne wejście na szczyty. Zakładając, że na wszystkich szczytach było podobnie, to minimum 28 * 20 = 560 klubowiczów uczestniczyło w jednodniowym wydarzeniu. Dołączam do grupowego zdjęcia (na moim zdjęciu mnie nie ma), z dwoma znajomymi rozmawiam kilka minut, wpis do księgi szczytowej (drugi w swej historii).
Grań: Mosorny Groń, Cyl Hali śmietanowej, Polica i Okrąglica, w centrum Sokolica.
Idę na słowacką stronę obejrzeć wiatę, która prezentuje się dość dobrze. Spędzam na ławeczce około 20 minut
Wracam na Babią i przez Przełęcz Brona idę na Mała Babią wraz ze Słowakiem - był on niezwykle miły i rozmowny - w przeciwieństwie do miejscowych mruków z forum.
Wracam przez Przełęcz Brona do schroniska i dalej szlakiem do Zawoi Markowa.
Luksusowym busem firmy Merc-Bus (otrzymuję bilet 5 zł) jadę do Suchej Beskidzkiej, dokładniej do słynnej karczmy Rzym. Strasznie tu karmią, zaś jadło podłe (spróbowałem pstrąga z frytkami). Jeśli tak wygląda kuchnia regionalna na Żywiecczyźnie, to nie dziwie się zachowaniu jednego forumowicza. Pociągiem TLK w I klasie zdeklasowanej do 2 klasy wracam do ceprolandu.
To był wspaniały dzień, za który serdecznie dziękuję. Kiedy następne spotkanie/zlot/?
2016.08.26 Babia Góra i Mała Babia Góra(Cyl) - galeria zdjęć
To nie był przypadkowy termin. Myślałem o nim już w Medjugorje odmawiając zdrowaśkę w intencji pomyślności forumowiczów oraz kupując słodziutką rakiję na spotkanie. Przygotowałem nawet stosowną ilość drobiazgów i dwa wyjątkowo duże stada na liczne stado forumowiczów, zaś dla Malgo coś czerwonego z futerkiem dla osłody życia po utracie wolności. Mając na uwadze zaproszenie guru forum GBG, spodziewałem się szerokiego odzewu, że na spotkanie przybędzie ze 20 forumowiczów. Pomyliłem się w rzeczywistości tylko o zero, ale dla mnie zero to zero. Planowałem jechać pociągiem i był problem z ich dostawą na miejsce startu, czyli pod wyciąg w Zawoi Policzne. Nadłożenie maksymalnie 12 km autem przez sokoła po odbiór gratisów to w ciul kółko. Niedobrze, bo żyjemy w różnych światach i to ja jestem kosmitą. Wysłałem tzw. śmieci kurierem, nie obyło się też bez drobnych problemów (dla mnie to też zupełnie inny świat). W prowadzonej korespondencji precyzyjnie określiłem ubiór i czas swego przyjazdu busem, więc dla licznej grupy dwóch facetów nie stanowiło zaskoczenia, że na 99% będziemy jechać tym samym busem (siedziałem na ostatnim siedzeniu). Na przystanku, nim wsiedli do busa mały i duży (niektórzy uważają, że niski i wysoki), wymieniliśmy spojrzenia przez szybę. Mam kilka zdjęć współpodróżnych też z busa, których miny potwierdzają, że chyba zabiłem im ojców mandoliną. Małego pod wentylacją nawet klepnąłem po ramieniu, ale nadal stał obrócony do mnie piękniejszą częścią ciała. Pomyślałem sobie: może on z ciemnogrodu i wierzy w zabobony, wszak powitanie przez próg przynosi nieszczęście. W duszy żal mi się go zrobiło, bo los bywa dla niektórych okrutny.
Zwalniają się 2 miejsca siedzące przede mną, czyli obok małego i dużego. Bus jest nabity jak PKS, kierowca prosi, by przesunąć się dalej dla następnych pasażerów. Moja cierpliwość już jest wystawiana na ciężką próbę, by do nadętych chłopców nie powiedzieć czegoś wprost. Jeśli dożyję 80-tki i w tym wieku będę takim bystrzachą, to niech piorun mnie trafi już teraz. Trwało to trwało. Dla mnie prawie wieczność, dla nich ułamek sekundy, w rzeczywistości około 20 sekund. Nie wiem, w jaki sposób na to wpadli, być może moja obecność ich oświeciła i w końcu posadzili swe tyłki na siedzeniach (plecaki wzięli na kolana), dzięki czemu zwolnili miejsce dla 4 osób stojących lub, jak kto woli, dla dwóch ceprów. Zdawkowo przysłuchuję się ich dialogom, jestem pod wrażeniem, ale nadal milczę. Gdy poruszony zostaje temat zapłaty za przejazd (ja zapłaciłem przy wsiadaniu, biletu nie otrzymałem; wg cennika bilety kosztują 4-5 zł, więc przy wyjeździe z ceprolandu zabrałem jedną monetę 5 zł, za przejazd zapłaciłem 4 zł, 1 zł wydał mi kierowca), który nadwyręży ich budżet (2x 2.50 zł), stwierdziłem: na mnie nie liczcie, w moim portfelu najdrobniejsza jest stówka. I to była prawda, bo wydana złotówka była w kieszeni. Przy rozrachunku małego z dużym za przejazd już dawno nie widziałem tylu miedziaków(wysypał z sakiewki je na rękę), chyba obrabował matulę z wszystkich zaskórniaków. Z busa wysiedli ciut wcześniej, ja jako ostatni, wszak siedziałem na jego końcu. Z uśmiechem wypowiadam "cześć" i podaję dłoń dużemu. Brunet podał rękę i z dziwną mina zapadł w letarg. Chyba go zahipnotyzowałem, bo zaniemówił i dostrzegłem w jego oczach cierpienie. Czy te męki Tantala były spowodowane widokiem cepra a może nie wyspał się na szychcie na bidzie? Nie wiem i chyba się nie dowiem, bo był milczący jak grób. Stojący tuż obok mały i nie brunet o dziwnym licu, odwrócił się do mnie piękniejszą stroną ciała. Drugi raz, bo w busie był ten pierwszy. Nie chciałem męczyć ich swą osobą, chociaż w obecności cepra raczej się zyskuje duchowo, stwierdziłem, że pójdę zrobić zdjęcie zabytkowej kapliczki. Żal mi się ich zrobiło i postanowiłem nie męczyć ich swą osobą. Oni udali się do zbójeckiej karczmy, zaś ja realizując plan B złapałem osobówkę na przełęcz Krowiarki. Spotkanie miało miejsce, czyli cel został osiągnięty (misja dobiegła końca).
W porywach czy raczej w chwilach przy dwóch wiatkowiczach byli inni forumowicze, np. ja czy Malgo, podobno dziś pojawi się sprocket.
2016.08.26 Babia Góra i Mała Babia Góra(Cyl) - galeria zdjęć
Preludium stanowiło gwóźdź programu, dawno się tak nie ubawiłem. Trasę Piotrków Trybunalski - Maków Podhalański przejechałem pociągiem TLK. Na podbeskidziu miałem takie widoki z okna pociągu:
Następnie spacerek i wsiadam w Makowie Podhalańskim do busa relacji Kraków - Zawoja Krowiarki. Dla preludium warto było się wybrać w Beskid Żywiecki. Dalsza część to już nuda, bo wielu forumowiczów było na Babiej wiele razy, więc i widoki przy niesprzyjającej aurze (pochmurnie, lekka mżawka) nie robiły na mnie wrażenia. Ze względu na ochronę danych osobowych i ich wizerunku nie umieszczam posępnych min w busie. Oto zabytkowa kaplica w Zawoi Policzne:
Szybko łapię stopa i za forumowy długopis jestem na Przełęczy Krowiarki: pełny parking i do kasy biletowej kolejka:
Parno, pochmurnie, nawet lekka mżawka. Jednak najszybciej i najmniej męczące wejście miałem kilka lat temu zimą w rakach. Na szlaku tłumy, dość szybko wchodzę na Sokolicę 1367m:
W tym czasie wielkie stado forumowiczów zdobywa kolejką Mosorny Groń widoczny po prawej, ale wzrok już nie ten i nie byłem w stanie dostrzec tej grupy na szczycie/polanie/.
Po drodze kilka widoków. W samo południe jestem na szczycie Babiej i tu niespodzianka. Klub KGP jednocześnie na 28 szczytach KGP zorganizował równoczesne wejście na szczyty. Zakładając, że na wszystkich szczytach było podobnie, to minimum 28 * 20 = 560 klubowiczów uczestniczyło w jednodniowym wydarzeniu. Dołączam do grupowego zdjęcia (na moim zdjęciu mnie nie ma), z dwoma znajomymi rozmawiam kilka minut, wpis do księgi szczytowej (drugi w swej historii).
Grań: Mosorny Groń, Cyl Hali śmietanowej, Polica i Okrąglica, w centrum Sokolica.
Idę na słowacką stronę obejrzeć wiatę, która prezentuje się dość dobrze. Spędzam na ławeczce około 20 minut
Wracam na Babią i przez Przełęcz Brona idę na Mała Babią wraz ze Słowakiem - był on niezwykle miły i rozmowny - w przeciwieństwie do miejscowych mruków z forum.
Wracam przez Przełęcz Brona do schroniska i dalej szlakiem do Zawoi Markowa.
Luksusowym busem firmy Merc-Bus (otrzymuję bilet 5 zł) jadę do Suchej Beskidzkiej, dokładniej do słynnej karczmy Rzym. Strasznie tu karmią, zaś jadło podłe (spróbowałem pstrąga z frytkami). Jeśli tak wygląda kuchnia regionalna na Żywiecczyźnie, to nie dziwie się zachowaniu jednego forumowicza. Pociągiem TLK w I klasie zdeklasowanej do 2 klasy wracam do ceprolandu.
To był wspaniały dzień, za który serdecznie dziękuję. Kiedy następne spotkanie/zlot/?
2016.08.26 Babia Góra i Mała Babia Góra(Cyl) - galeria zdjęć