Bieszczadzkie Żubry
: 2017-06-01, 15:00
Przyrodniczą ścieżkę rozpocząłem w Wołosatem:
Na podejściu minąłem dwie bliźniacze wiaty. O różnych porach odwiedzane są przez duże włochate zwierzęta, pracowników Parku i przygraniczników:
W kolejnej mniejszej wiacie nieopodal Przełęczy Goprowskiej przeczekałem zmienną górską pogodę, która uniemożliwiła mi nacieszyć się widokami z Halicza i Tarnicy. Przed Ustrzykami odsapnąłem w tej wiacie:
Obiad zjadłem w Schronisku Kremenaros i udałem się na Połoninę Caryńską:
Dzień zakończyłem podejściem do Chatki Puchatka:
Skąd rano ruszyłem dalej Połoniną Wetlińską:
Widok na przebytą trasę z Osadzki:
Oraz na to co jeszcze przede mną:
Na Przełęczy Orłowicza posiliłem się przed podejściem na Smerek:
Schodząc zatrzymałem się w kolejnej dużej wiacie, podobnej do poprzednich. Uzupełniłem wodę w jednym z potoków. Drogę przebiegła mi kuna. W Smereku zrobiłem zakupy, aby mieć czym rozprawić się z ostrym podejściem pod Fereczatą:
Wyjście z lasu zaowocowało przestronnym widokiem:
Dalsze widoki:
Widok z Małe Jasło:
Przenocowałem w Chacie pod Honem. Wygląda na to że stracili koncesję na sprzedaż alkoholu (sklep z zaopatrzeniem jest w Cisnej). Dlatego pokażę tylko sąsiedni budynek:
Skąd dalej ostro pod górę na Osinę:
Mijając Wołosań nie byłem świadom jakiego widowiska za chwilę będę świadkiem:
W pobliżu przełęczy niespiesznym krokiem przełajem na grań wchodziło stado żubrów. Schowałem się i w ciszy obserwowałem ich wspinaczkę:
Zauważyły mnie dopiero na górze, gdy czekały aż w komplecie 16-stu sztuk zameldują się na grani. Kilka minut staliśmy oko w oko bardzo blisko siebie (zdjęcia bez zoomu):
Na sygnał przewodnika stada zbiegły w dół, tratując wszystko po drodze.
Po kilkudziesięciu metrach zatrzymały się i odwróciły, by jeszcze raz mi się przyjrzeć. I tak skończyło się około 20-sto minutowe spotkanie. Podbudowany dotarłem na Jaworne:
Na Przełęczy Żebrak stoi czysta, dobrze zaopatrzona wiata:
Dalsza droga na Chryszczatą przebiegła w zadumie nad mijanymi kilkunastoma grobami żołnierzy:
Na Chryszczatej stoi paskudztwo od którego fiksuje fotosik,, uboga wiata i podany jest zmyłkowy czas zejścia do Komańczy:
Schodząc przy Jeziorkach Duszatyńskich uzupełniłem wodę:
Na pierwszym planie urokliwy widok na meander Osławy z drogi do Prełuk:
Widok na mój przenośny apartament, w tle Schronisko Zatwarnickiego i rozbudowywane domki letniskowe:
Opuszczam Bieszczady drepcząc polną ścieżką na Wahalowski Wierch:
Sniadanie zjadłem w kameralnej Chacie w Przybyszowie. Polecam, dla takich miejsc warto zapuszczać się w te tereny. Obok też ostatnie miejsce aby uzupełnić wodę ze strumienia:
Chata zlokalizowana jest na samym zakręcie z drogi gruntowej na start podejścia pod Tokarnię. Widok z Tokarni:
Tokarnia zostawiona w tle (z charakterystyczną anteną):
Dalej minąłem jeszcze Skibce i inne leśne pagóry:
W Puławach Górnych i Dolnych nie ma sklepu. Co dwa dni dojeżdża tam samochód z zaopatrzeniem w produkty spożywcze. Zakupy robię dopiero w dużych delikatesach w Rymanowie, gdzie kuracjusze siatkami wykupowali alkohol. Konkretne podejście do "kurowania" Mozolne wyjście z lasów Działu:
Przy okazji stan szalku w Beskidzie Niskim (zdjęcia do końca tego nie oddają):
Napotkane Salamandra i Zaskroniec:
Pełnowymiarowe rzeźby przed Rymanowem (obok wiat):
Wiata nad Rymanowem:
Wietrzna wiata między Mogiłą, a Suchą Górą:
Kolejna wiata na zejściu z Suchej Góry:
Wycieczkę skończyłem w Iwoniczu. Dziękuję za uwagę
Na podejściu minąłem dwie bliźniacze wiaty. O różnych porach odwiedzane są przez duże włochate zwierzęta, pracowników Parku i przygraniczników:
W kolejnej mniejszej wiacie nieopodal Przełęczy Goprowskiej przeczekałem zmienną górską pogodę, która uniemożliwiła mi nacieszyć się widokami z Halicza i Tarnicy. Przed Ustrzykami odsapnąłem w tej wiacie:
Obiad zjadłem w Schronisku Kremenaros i udałem się na Połoninę Caryńską:
Dzień zakończyłem podejściem do Chatki Puchatka:
Skąd rano ruszyłem dalej Połoniną Wetlińską:
Widok na przebytą trasę z Osadzki:
Oraz na to co jeszcze przede mną:
Na Przełęczy Orłowicza posiliłem się przed podejściem na Smerek:
Schodząc zatrzymałem się w kolejnej dużej wiacie, podobnej do poprzednich. Uzupełniłem wodę w jednym z potoków. Drogę przebiegła mi kuna. W Smereku zrobiłem zakupy, aby mieć czym rozprawić się z ostrym podejściem pod Fereczatą:
Wyjście z lasu zaowocowało przestronnym widokiem:
Dalsze widoki:
Widok z Małe Jasło:
Przenocowałem w Chacie pod Honem. Wygląda na to że stracili koncesję na sprzedaż alkoholu (sklep z zaopatrzeniem jest w Cisnej). Dlatego pokażę tylko sąsiedni budynek:
Skąd dalej ostro pod górę na Osinę:
Mijając Wołosań nie byłem świadom jakiego widowiska za chwilę będę świadkiem:
W pobliżu przełęczy niespiesznym krokiem przełajem na grań wchodziło stado żubrów. Schowałem się i w ciszy obserwowałem ich wspinaczkę:
Zauważyły mnie dopiero na górze, gdy czekały aż w komplecie 16-stu sztuk zameldują się na grani. Kilka minut staliśmy oko w oko bardzo blisko siebie (zdjęcia bez zoomu):
Na sygnał przewodnika stada zbiegły w dół, tratując wszystko po drodze.
Po kilkudziesięciu metrach zatrzymały się i odwróciły, by jeszcze raz mi się przyjrzeć. I tak skończyło się około 20-sto minutowe spotkanie. Podbudowany dotarłem na Jaworne:
Na Przełęczy Żebrak stoi czysta, dobrze zaopatrzona wiata:
Dalsza droga na Chryszczatą przebiegła w zadumie nad mijanymi kilkunastoma grobami żołnierzy:
Na Chryszczatej stoi paskudztwo od którego fiksuje fotosik,, uboga wiata i podany jest zmyłkowy czas zejścia do Komańczy:
Schodząc przy Jeziorkach Duszatyńskich uzupełniłem wodę:
Na pierwszym planie urokliwy widok na meander Osławy z drogi do Prełuk:
Widok na mój przenośny apartament, w tle Schronisko Zatwarnickiego i rozbudowywane domki letniskowe:
Opuszczam Bieszczady drepcząc polną ścieżką na Wahalowski Wierch:
Sniadanie zjadłem w kameralnej Chacie w Przybyszowie. Polecam, dla takich miejsc warto zapuszczać się w te tereny. Obok też ostatnie miejsce aby uzupełnić wodę ze strumienia:
Chata zlokalizowana jest na samym zakręcie z drogi gruntowej na start podejścia pod Tokarnię. Widok z Tokarni:
Tokarnia zostawiona w tle (z charakterystyczną anteną):
Dalej minąłem jeszcze Skibce i inne leśne pagóry:
W Puławach Górnych i Dolnych nie ma sklepu. Co dwa dni dojeżdża tam samochód z zaopatrzeniem w produkty spożywcze. Zakupy robię dopiero w dużych delikatesach w Rymanowie, gdzie kuracjusze siatkami wykupowali alkohol. Konkretne podejście do "kurowania" Mozolne wyjście z lasów Działu:
Przy okazji stan szalku w Beskidzie Niskim (zdjęcia do końca tego nie oddają):
Napotkane Salamandra i Zaskroniec:
Pełnowymiarowe rzeźby przed Rymanowem (obok wiat):
Wiata nad Rymanowem:
Wietrzna wiata między Mogiłą, a Suchą Górą:
Kolejna wiata na zejściu z Suchej Góry:
Wycieczkę skończyłem w Iwoniczu. Dziękuję za uwagę