Strona 1 z 2

25-26.04.15. Strzał w dziesiątkę czy strzał w stopę?

: 2015-04-26, 22:26
autor: nes_ska
W ten weekend (w związku z różnymi zawirowaniami i niechęciami w poprzednich tygodniach) miała miejsce moja dziesiąta wycieczka górska w tym roku. Strzał w dziesiątkę? To się jeszcze okaże.

Na tę wspaniałą okoliczność umówiłam się z forumowym aniołkiem, któremu obiecałam cały czas wchodzić w kadr. Niestety aniołek unikał tego, jak mógł, pomimo moich licznych starań.

W sobotę wybrałyśmy się na Jałowiec. Wystartowałyśmy w Suchej, gdzie spotkałyśmy się o poranku.
Obrazek

Nie spodziewałyśmy się, że będzie powalająca widoczność, więc Himalajów nie oczekiwałyśmy. Obiektyw 3000000 zostawiłam w domu, wioząc ze sobą wyłącznie mój maleńki aparacik :P Profilaktycznie zrobiłam kilka zdjęć leśno-drzewnych, gdyby się okazało, że potem (pomimo prognoz) jednak będzie beznadziejnie.
Obrazek
Obrazek

Babia się zbliżała, aż się kurzyło!
Obrazek

Czyniłyśmy liczne wygibasy, próbując zrobić zdjęcia kwiatuszków z Babią w tle, jednak ta sztuka niezbyt się udawała. Skończyła się tylko mokrymi kolanami i lekką beznadzieją ;)
Obrazek

Wiadomo już jednak było, że jakieś widoki będą!
Obrazek

Pierwszy solidny postój zrobiłyśmy na zboczach Kiczory. Nie przyszłyśmy tu przecież chodzić po górach, tylko poleżeć!
Obrazek
Obrazek

Później podziwiałyśmy nieliczne widoki na niebabią.
Obrazek
Obrazek

Później docieramy na kolejną polankę. Od tej pory będziemy nacieszać się głównie Babią Górą. Ewentualnie drzewami, łąkami i strasznymi czarnymi psami na dwóch nogach, których niestety nie ma na zdjęciach.
Obrazek
Obrazek

Babia służyła nam jako tło dla Georga, dla kwiatków, dla dachów, dla płotu. Okazała się bardzo dobrym tłem dla wszystkiego.
Obrazek
Obrazek

Dotarłszy na Jałowiec zrobiłyśmy nieco dłuższy postój. Schowałyśmy się w cieniu, bo moja opalenizna była już mocno zauważalna :-)
Obrazek
Obrazek

Później pokicałyśmy chwilę po Hali Trzebuńskiej, skąd było widać Tatry.
Obrazek
Obrazek

Podczas gdy aniołek robił zdjęcia, ja postanowiłam się trochę powylegiwać :P
Obrazek

...ale po jakimś czasie dołączyłam do niej, coby gorszą nie być ;)
Obrazek

Próbowałam zaprezentować moje piękne kolczyki, ale nie udało się to zbytnio, więc po prostu stałam :P
Obrazek
Obrazek

Na sekudnę wskoczyłyśmy do schroniska, ponieważ już gonił nas czas. Bardzo przyjemnie i wesoło. Pośmiałyśmy się z właścicielami, skorzystałam z gratisowej toalety i niestety nadużyłam siły :P
Obrazek
Obrazek

Ruszyłyśmy dalej zielonym szlakiem.
Obrazek
Obrazek

Czyhały na mnie liczne niebezpieczeństwa :dev
Obrazek

Pod skrzydłami aniołka dotarłam jednak do domu i dopiero niedziela miała dać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie.

Strzał w dziesiątkę?

: 2015-04-26, 22:51
autor: Piotrek
gratisowej toalety i niestety nadużyłam siły

Tylko nie mów, że zepsułaś coś w łazience :)

Bardzo lubię te rejony, Jałowiec, Opaczne...zawsze wydaje mi się tam bardzo spokojnie.

: 2015-04-26, 22:58
autor: Pudelek
zapewne usiłowała wyrwać kibel i wziąć ze sobą do Brzeska :D

: 2015-04-27, 07:12
autor: Majka
Zepsuję trochę renomę schroniska "W Murowanej Piwnicy". Wesołość tego miejsca zależy mówiąc delikatnie od humorów właścicieli. Mnie się też udało trafić na ich dobry humor i z właścicielem porozmawiać, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia.Żałuj albo i nie żałuj,że nie próbowałaś tam jeść.Schroniskowe jedzenia różne są, ale to przebija wszystkie. Na minus oczywiście.

: 2015-04-27, 07:39
autor: bton1
Jak na razie daję śmiało 9/10 :)

: 2015-04-27, 08:14
autor: Dobromił
Ja również.

: 2015-04-27, 08:54
autor: sokół
A ja się wstrzymam, bo jeszcze niedziela została, a coś czuję, że tam będzie się działo... :rol

: 2015-04-27, 13:06
autor: nes_ska
26.04.2015 r. - Strzał w stopę? - Wiele na to wskazywało. Aniołek obudził mnie już wczesnym rankiem (ok. 6.30), zastanawiając się jaką wybrać trasę ze względu na pogodę za oknem.

Stwierdziłyśmy razem, że skoro zachmurzenie na niebie nie zachęca do robienia zdjęć, możemy wybrać dużo lasu, mało widoków, dużo Babiej na horyzoncie. Tak też się stało. Wybór padł na Żurawnicę, na którą prowadzi bardzo miła ścieżka przez osiedla mieszkalne oraz lasy.

Od początku się sypało :dev Spóźniłyśmy się na autobus, więc czekałyśmy prawie godzinę na następny. W końcu udało się dotrzeć na początek szlaku.
Obrazek

Najpierw minęłyśmy pierwsze osiedle, po czym docierając do następnego szłyśmy przez las i łąkę.
Obrazek

Po drodze podziwiałyśmy lokalną architekturę...
Obrazek

..a także nowoczesny sprzęt rolniczy.
Obrazek

Spoglądałyśmy również na dalsze otoczenie.
Obrazek
Obrazek

W końcu dotarłyśmy do Os. Żmije.
Obrazek

To od niego wszystko się zaczęło - nieszczęsny Żydek - aniołek ostrzegał mnie, żebym wrzuciła skąpcowi 5 gr. Nie zrobiłam tego!
Obrazek

Niby sielankowe osiedle, miłość, szczęście, serduszka na domach, ale to może zmylić!
Obrazek

Nawet mała kózka patrzy na mnie podejrzanie groźnym wzrokiem!
Obrazek

Osiedle naprawdę trąci horrorem - tutaj panda wielka przebrana za kozę! Albo koza przebrana za pandę wielką!
Obrazek

Mimo to postanowiłam na chwilę się zatrzymać, nie wyczuwając, co to może spowodować! (fot. aniołek)
Obrazek

Dalej niby wszystko wyglądało tak samo. Widoki, kwiatuszki...
Obrazek
Obrazek

Ale to był dopiero początek tej mrożącej krew w żyłach historii.... CDN.

: 2015-04-27, 13:15
autor: Dobromił
666

: 2015-04-27, 13:21
autor: nes_ska
666


Taki był numer działki, na której stały kozy.

Pudelek pisze:zapewne usiłowała wyrwać kibel i wziąć ze sobą do Brzeska :D


Niszczyłam wyłącznie swoje rzeczy. W sobotę zniszczyłam łącznie trzy. Kibel jest cały. :P Mamy takie luksusy w Brzesku, więc nie musiałam!

: 2015-04-27, 13:27
autor: Dobromił
nes_ska pisze:Taki był numer działki, na której stały kozy.


To w takim razie jest ich wujek :

Obrazek

: 2015-04-27, 14:08
autor: Pudelek
nes_ska pisze:Mamy takie luksusy w Brzesku, więc nie musiałam!


ale być może te w górach są podłączone do sieci!

: 2015-04-27, 17:19
autor: Majka
Taki ładny szlak z Zembrzyc przepięknych. A cóż tam złego mogło się wydarzyć? Nesska , dawaj resztę relacji. :)

: 2015-04-27, 18:16
autor: nes_ska
CD.

Gołuszkowa, Carchel, Żurawnica... Nic nie wskazuje na to, że coś złego krąży już w powietrzu.

Docierając na szczyt Żurawnicy mijałyśmy sporo ciekawych skałek.
Obrazek

To jeszcze nie jest próba samobójcza, a jedynie rozpoznanie bojem (W tym momencie jeszcze o niczym nie wiedziałam :rol )
Obrazek

Z Żurawnicy wróciłyśmy się delikatnie, idąc zielonym szlakiem, mijając polanki, radując się, że schodzimy przez chwilę w dół.
Obrazek

Dotarłyśmy do Przełęczy Lipie, skąd miałyśmy przez Lipską górę zajść do Suchej Beskidzkiej. Przemierzyłyśmy już większość dzisiejszej krótkiej trasy. Przed ostatnim podejściem postanowiłyśmy odpocząć i... zaginęła!

RYSOPIS

Czarna. Szczupła. Niezbyt mała. Nie za duża. W sam raz. Znaki szczególne: złośliwa. Czasem się buntuje.

Nie mówię teraz o sobie. Ani mała, ani czarna, ani szczupła. Nie mówię też o aniołku. Zaginęła moja komórka!

Chwilę zastanawiałyśmy się nad tym, co zrobić. Czy zadzwonić po Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratowników Telefonów? Czy rozpocząć akcję ratowniczą na własną rękę? Czy może się poddać?

Ja byłam nastawiona sceptycznie i już wyciągałam białą flagę, ale aniołek postanowił za wszelką cenę odnaleźć zgubę!

Zmotywowane, z nową energią ruszyłyśmy z powrotem pod górę, wylewając siódme, czternaste i dwudzieste pierwsze poty. Przeklinając podejście, które przed chwilą było stromym zejściem, rozglądałyśmy się na boki!

Niestety! Ani śladu! Ja wzięłam w zakład dwa miejsca: polanę na Przełęczy Carchel lub Os. Żmije.

Na przełęczy telefonu nie było! Pomogły jednak długie modły przy kaplisi!
Obrazek

Spotkałyśmy dwoje turystów. Żywe istoty! Zagaiłyśmy więc rozmowę tym jakże niespodziewanym z naszej strony pytaniem: "Czy nie znaleźliście telefonu?"

"My nie, ale mijał nas quadowiec, który pytał, czy nie zgubiliśmy telefonu..." - odpowiedzieli!

"A kiedy go mijaliście?"

"Półtorej godziny temu..." Super :fajka

Nowe nadzieje! Wszelkie próby kontaktu kończyły się jednak fiaskiem. Próbowałyśmy dzwonić (11 razy), nikt nie odbierał.

Aniołek zrezygnowany usiadł na kamieniu i rzekł: "Ja jestem roztrzepana. Nie ogarnę drugiej takiej osoby!", rozśmieszywszy mnie tym okrutnie :P

Musiałyśmy zdecydować, co dalej. Biała flaga zaczęła powiewać na wietrze. Stwierdziłam, że jeśli telefon nie znajdzie się na osiedlach, trudno! Jestem pogodzona z losem :rol

Obrazek

Ruszyłyśmy z powrotem w kierunku Zembrzyc. Doszłyśmy do Żmii.
Obrazek

Kozy. Żydek. Pan "Wodopój", te sprawy. Zapytałyśmy pierwszego pana, który wpadł nam w oczy, czy nie widział telefonu lub quadowca z telefonem...

Widział! Okazało się jednak, że nikt nie ma do niego kontaktu, gdyż jedyna osoba, która go dostała, pojechała do Krakowa i wróci następnego dnia.

Dostałyśmy cukierki. Znalazłyśmy (dzięki aniołkowi) pilota do bramy wjazdowej pana quadowca, a jeden z mieszkańców pojechał go szukać po osiedlach Tarnawy.

"za coś" już miałyśmy. Teraz potrzebowałyśmy tylko "Coś" do kompletu.

Quadowiec odnaleziony. Przyjedzie z telefonem! My w tym czasie integrowałyśmy się z mieszkańcami osiedla. Wypiłyśmy z nimi "piwo" i uśmiałyśmy się przy okazji.
Obrazek
Na zdjęciu moja piękna, artystyczna opalenizna z soboty :P

Telefon odzyskany! Coś za coś! Zajęło to dłuższą chwilę, dlatego wróciłam do domu później niż myślałam. Pożegnałyśmy się czule z mieszkańcami osiedla. Poszłam do żydka, przeprosiłam, dałam czterokrotność kwoty, którą sugerował aniołek. Zgarnęłam adres żmijowskich ludzi, a następnie zostałyśmy odwiezione do Suchej na lody i autobus.

Obrazek

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Spędziłyśmy czas w dobrym towarzystwie. Jednak Lipska Góra wciąż czeka.

Do następnego razu, Beskidy! :dev

PS. Znaczący wpływ na decyzję Żydka o utrudnieniu mi życia mógł mieć fakt, że dzień wcześniej zepsułam swój eye-liner, przez co miałam niekompletny makijaż. Pokazałam część swojej prawdziwej twarzy :-o

Żurawnica i akcja ratunkowa

Liczę na to, że aniołek wrzuci ładne zdjęcia, chociaż... moje będą przy nich głupio wyglądać :(. Więcej części nie będzie.

Zapomniałabym.

W ogólnym rozrachunku dla mnie był to jednak strzał w dziesiątkę. Mam nadzieję, że aniołek sądzi podobnie :dev
[/b]

: 2015-04-27, 18:23
autor: Pudelek
Żydek to był taki jeden kolega, który często pojawiał się pod Potrójnej i kręcił się koło Marysi :D

chyba pierwszy raz quadowiec przydał się do czegoś pozytywnego - ale cała ta historia tylko potwierdza fakt, że góry rozjeżdżają głównie bliżsi lub dalsi miejscowi, a nie mityczni "turyści", mknący setki kilometrów tylko po to, aby poszaleć po korzeniach. Podobnie zresztą jak ze śmieceniem...