Pięć dni przez Beskid Niski
: 2014-09-25, 09:32
Po dwóch dniach spędzonych na trekkingu po Bieszczadach przyszedł czas na nasz cel główny. Zamierzamy przejść Beskid Niski od Komańczy do Krynicy Górskiej.
Zaczynamy wczesnym rankiem w Komańczy od schroniska PTTK. Idziemy głównym szlakiem beskidzkim, który będzie nam towarzyszył przez dłuższy czas. W pierwszy dzień czeka nas trasa na ponad 30-parę kilometrów. Nocleg mamy zaplanowany w OW Rudawka Rymanowska w rejonie przełomu rzeki Wisłoka. Idziemy obładowani jak muły. Tam gdzie zabukowaliśmy nocleg o sklepie można zapomnieć
Po drodze też nie ma żadnego.
Na zachód od Komańczy zaczyna się chyba najdziksza część Beskidu Niskiego. Mając do dyspozycji Krisowy GPS specjalnie robimy chaszczing między górami Kamień a Tokarnią.
W okolicy tej ostatniej co rusz słyszymy jakieś podejrzane ryki
Dziczymy na całego
pogoda nam sprzyja . I tak będzie przez 6 kolejnych dni
chwila ochłody. Bynajmniej nie browarem
jeden z nielicznych ' domków letniskowych' spotkanych na trasie
W końcu czas na postój. Okolice szczytu Wilcze Budy. Odpalamy kuchenkę Krisa75 i gotujemy żurek z torebki z mega wkładką z kiełbasy i gotowanych jajek.
Po takiej zupce ledwo możemy wstać
doliny w Beskidzie Niskim to pastwiska i krowy i jeszcze raz pastwiska i krowy. Plus bele sprasowanego siana.
Przez to górki cudnie wyglądają bo wszystko jest wykoszone jak od kosiarki
tutaj bele siana ' po staremu'. Po nowemu są zapakowane w białe pokrowce ( na zimową kiszonkę )
to już jurta mongolska w naszym ośrodku w Rudawce Rymanowskiej nad Wisłokiem. Na miejscu jesteśmy krótko przed 18 tą. Jurty są po naszemu lekko zmodernizowane. Na warstwę oryginalnego wojłoku nałożono przeciwdeszczowy biały brezent. Od wewnątrz wojłok obłożono czymś tam dla ozdoby . W środku jest ' koza', która ( podobno ) nagrzewa jurtę w tri miga
a to ostatni rzut oka na pobliskie górki, na chwilę przed zachodem słońca
Zaczynamy wczesnym rankiem w Komańczy od schroniska PTTK. Idziemy głównym szlakiem beskidzkim, który będzie nam towarzyszył przez dłuższy czas. W pierwszy dzień czeka nas trasa na ponad 30-parę kilometrów. Nocleg mamy zaplanowany w OW Rudawka Rymanowska w rejonie przełomu rzeki Wisłoka. Idziemy obładowani jak muły. Tam gdzie zabukowaliśmy nocleg o sklepie można zapomnieć
Po drodze też nie ma żadnego.
Na zachód od Komańczy zaczyna się chyba najdziksza część Beskidu Niskiego. Mając do dyspozycji Krisowy GPS specjalnie robimy chaszczing między górami Kamień a Tokarnią.
W okolicy tej ostatniej co rusz słyszymy jakieś podejrzane ryki
Dziczymy na całego
pogoda nam sprzyja . I tak będzie przez 6 kolejnych dni
chwila ochłody. Bynajmniej nie browarem
jeden z nielicznych ' domków letniskowych' spotkanych na trasie
W końcu czas na postój. Okolice szczytu Wilcze Budy. Odpalamy kuchenkę Krisa75 i gotujemy żurek z torebki z mega wkładką z kiełbasy i gotowanych jajek.
Po takiej zupce ledwo możemy wstać
doliny w Beskidzie Niskim to pastwiska i krowy i jeszcze raz pastwiska i krowy. Plus bele sprasowanego siana.
Przez to górki cudnie wyglądają bo wszystko jest wykoszone jak od kosiarki
tutaj bele siana ' po staremu'. Po nowemu są zapakowane w białe pokrowce ( na zimową kiszonkę )
to już jurta mongolska w naszym ośrodku w Rudawce Rymanowskiej nad Wisłokiem. Na miejscu jesteśmy krótko przed 18 tą. Jurty są po naszemu lekko zmodernizowane. Na warstwę oryginalnego wojłoku nałożono przeciwdeszczowy biały brezent. Od wewnątrz wojłok obłożono czymś tam dla ozdoby . W środku jest ' koza', która ( podobno ) nagrzewa jurtę w tri miga
a to ostatni rzut oka na pobliskie górki, na chwilę przed zachodem słońca