Od wschodu do zachodu
: 2014-02-11, 15:12
Od wschodu do zachodu, czyli ferie z aniołkiem
Jako że ferie się rozpoczęły i czas odsapnąć od codziennej rutyny, przeglądam sobie w poniedziałkowy dzionek net. Szybki rzut okiem na pogodę i jeszcze szybsza decyzja - dzwonię do aniołka! Na wtorek i środę zapowiadają ładną pogodę, potem ma być gorzej, więc to oczywista oczywistość, że jutro trzeba się gdzieś wybrać. Od słowa do słowa ustalamy, że uderzamy z Piterem w grupę Jałowca, a co będzie po drodze, to się zobaczy.
We wtorek w Suchej wita mnie słoneczna, ale mroźna pogoda. Rozcierając dłonie pędzę do „Kicka”, gdzie już czeka na mnie Ania. Grzejąc się debatujemy, czy kupić kiełbachę na ognisko, bo na górze może wiać. W końcu decydujemy, by jednak ją wziąć, bo może się przydać, a wiele przecież nie waży.
Po spotkaniu z Piterem podjeżdżamy do Stryszawy i żółtym szlakiem podchodzimy pod świerk „Siłosław”. Drzewo zwaliło się w 2012 roku, ale nadal leży obok dając pojęcie o swoim ogromie.
Świerk liczył ponad 200 lat i miał 30 metrów.
Po długiej sesji na pniu dochodzimy wreszcie do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim. Tym razem rezygnujemy z podejścia na Lachów Groń i zmierzamy wprost na Jałowiec.
Po drodze pojawiają się pierwsze widoki: na Baranią Górę i Skrzyczne.
A z Jałowca podziwiamy Pilsko, Rysiankę i Romankę.
Zgodnie z przewidywaniami na górze dość mocno wieje i wizja ogniska staje pod znakiem zapytania. Na szczęście znajdujemy w innym miejscu osłonięte palenisko i możemy oddać się przyjemności pieczenia kiełbasek i wpatrywania się w płonące szczapy.
Jak smakuje kiełbaska usmażona na szczycie Jałowca, nie muszę chyba wspominać…
Po obiadku schodzimy na Halę Trzebuńską, skąd rozpościerają się widoki na Babią i Tatry. Niewyraźne, co prawda, ale zawsze to coś…
Jałowiec zostaje za nami.
Zaś przed nami jedno z bardziej urokliwych miejsc - Beskidek.
W tych pięknych okolicznościach przyrody uskuteczniamy leżing i smażing. Przypominam Państwu, że mamy 4 lutego!
A później jest zejście do przełęczy Klekociny,
wspinaczka na Magurkę
i podwieczorek przy opowieściach podróżniczych na Hali Kamińskiego.
Tu decydujemy się odpuścić na dziś Mędralową i ruszamy czarnym szlakiem do Zawoi. Już za Magurką napotykamy na olbrzymie wiatrołomy, które, lawirując, udaje nam się ominąć.
Na wprost nas pręży się dumnie Babia Góra.
Jej wierzchołek oświetla zachodzące właśnie słońce.
Przeróżne smoki i ślimaki w natarciu na Babuchę pokaże aniołek, która z Piterem wybrała drogę stokówkową. Ja, w ramach przecierania nowych szlaków, poszłam do końca czarnym szlakiem.
Spotykamy się na dole już po zachodzie. Teraz czeka nas długi asfalting do głównej drogi. Mijamy za to ciekawe trzy kamienne piwniczki i dzwonnicę loretańską w Czatoży.
Oczywiście po tak owocnym dniu padam już wczesnym wieczorem, tym bardziej, że aniołek zaserwował mi pyszny i syty obiadek oraz przygotował przytulne łoże. Wczesny sen jest też wskazany z innego powodu - kolejnego dnia trzeba wstać bardzo wcześnie, bo jedziemy na wschód na Koskową.
Rano podjeżdża po nas Piter, po drodze zabieramy też koleżankę Piotra i Ani i parkujemy przy kapliczce. Słońce, wbrew oczekiwaniom, wstało 20 minut wcześniej (kto to sprawdzał? ), ale zdążyliśmy na czas zobaczyć pomarańczową tarczę wysuwającą się zza gór.
Są i Tatry.
Więcej zdjęć zaserwuje Ania, bo nadal tkwię przy Picasie, a wiadomo, jak niszczy zdjęcia wschodów i zachodów.
W drugą stronę widoki też zacne.
Widać Beskid Mały, Kalwarię, Lanckoronę, a nawet klasztor na Bielanach przed Krakowem.
Okolice kapliczki też są bardzo urokliwe. Schodzę tu po wschodzie zostawiając aniołka na szczycie.
Tu właśnie żegnam się z Piterem i koleżanką, którzy wracają do domu. My z aniołkiem zamierzamy wrócić do Makowa żółtym szlakiem. Zanim do niej doczłapię na górę, mijam domy pod Koskową. Obok jednego z nich widzę mężczyznę - kowala z pomarańczowym od ognia narzędziem pracy. Niesamowite zobaczyć coś takiego w dzisiejszych czasach.
Z Koskowej spokojnie i leniwie schodzimy sobie w dół.
Jakoś ciężko nam się jednak idzie, ucinamy więc sobie drzemkę w lesie. Piątego lutego!
Krótki odpoczynek tak nas regeneruje, że decyzja o niekończeniu wycieczki w Makowie jest oczywistością. Skoro był dziś wschód słońca, będzie i zachód i koniecznie trzeba go zobaczyć! Aniołek proponuje przemieszczenie się na Starowidz, co oczywiście czynimy, po zjedzeniu przeokropnej pizzy w pizzerii „Milano” w Makowie Podhalańskim (antyreklama zamierzona). Pizza ma tylko jedną zaletę - staje się powodem naszych niezliczonych żartów.
Po przyjeździe busem do Zembrzyc zaczynamy podejście do przysiółka Bałdyse.
A stamtąd na polanę pod Starowidzem. Pięknie prezentuje się stąd otoczenie Koskowej Góry, na której byłyśmy rankiem. Widać też kawałek Tatr.
Okolice zapory Świnna Poręba.
Zembrzyce i Babia.
Kto pokaże więcej zdjęć z zachodu, już wiecie .
Gdy schodzimy, żegna nas słońce różowymi chmurkami nad aniołkową Mioduszyną. Z Zembrzyc łapiemy busy - każda w swoją stronę - kończąc te dwa miłe i słoneczne dni w Beskidzie Żywieckim i Makowskim.
Na koniec podziękowania dla aniołka za przyjęcie mnie, przenocowanie i miłe towarzystwo.
Reszta zdjęć tu: https://picasaweb.google.com/1148021165 ... eCuqd_gKQ#
Jako że ferie się rozpoczęły i czas odsapnąć od codziennej rutyny, przeglądam sobie w poniedziałkowy dzionek net. Szybki rzut okiem na pogodę i jeszcze szybsza decyzja - dzwonię do aniołka! Na wtorek i środę zapowiadają ładną pogodę, potem ma być gorzej, więc to oczywista oczywistość, że jutro trzeba się gdzieś wybrać. Od słowa do słowa ustalamy, że uderzamy z Piterem w grupę Jałowca, a co będzie po drodze, to się zobaczy.
We wtorek w Suchej wita mnie słoneczna, ale mroźna pogoda. Rozcierając dłonie pędzę do „Kicka”, gdzie już czeka na mnie Ania. Grzejąc się debatujemy, czy kupić kiełbachę na ognisko, bo na górze może wiać. W końcu decydujemy, by jednak ją wziąć, bo może się przydać, a wiele przecież nie waży.
Po spotkaniu z Piterem podjeżdżamy do Stryszawy i żółtym szlakiem podchodzimy pod świerk „Siłosław”. Drzewo zwaliło się w 2012 roku, ale nadal leży obok dając pojęcie o swoim ogromie.
Świerk liczył ponad 200 lat i miał 30 metrów.
Po długiej sesji na pniu dochodzimy wreszcie do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim. Tym razem rezygnujemy z podejścia na Lachów Groń i zmierzamy wprost na Jałowiec.
Po drodze pojawiają się pierwsze widoki: na Baranią Górę i Skrzyczne.
A z Jałowca podziwiamy Pilsko, Rysiankę i Romankę.
Zgodnie z przewidywaniami na górze dość mocno wieje i wizja ogniska staje pod znakiem zapytania. Na szczęście znajdujemy w innym miejscu osłonięte palenisko i możemy oddać się przyjemności pieczenia kiełbasek i wpatrywania się w płonące szczapy.
Jak smakuje kiełbaska usmażona na szczycie Jałowca, nie muszę chyba wspominać…
Po obiadku schodzimy na Halę Trzebuńską, skąd rozpościerają się widoki na Babią i Tatry. Niewyraźne, co prawda, ale zawsze to coś…
Jałowiec zostaje za nami.
Zaś przed nami jedno z bardziej urokliwych miejsc - Beskidek.
W tych pięknych okolicznościach przyrody uskuteczniamy leżing i smażing. Przypominam Państwu, że mamy 4 lutego!
A później jest zejście do przełęczy Klekociny,
wspinaczka na Magurkę
i podwieczorek przy opowieściach podróżniczych na Hali Kamińskiego.
Tu decydujemy się odpuścić na dziś Mędralową i ruszamy czarnym szlakiem do Zawoi. Już za Magurką napotykamy na olbrzymie wiatrołomy, które, lawirując, udaje nam się ominąć.
Na wprost nas pręży się dumnie Babia Góra.
Jej wierzchołek oświetla zachodzące właśnie słońce.
Przeróżne smoki i ślimaki w natarciu na Babuchę pokaże aniołek, która z Piterem wybrała drogę stokówkową. Ja, w ramach przecierania nowych szlaków, poszłam do końca czarnym szlakiem.
Spotykamy się na dole już po zachodzie. Teraz czeka nas długi asfalting do głównej drogi. Mijamy za to ciekawe trzy kamienne piwniczki i dzwonnicę loretańską w Czatoży.
Oczywiście po tak owocnym dniu padam już wczesnym wieczorem, tym bardziej, że aniołek zaserwował mi pyszny i syty obiadek oraz przygotował przytulne łoże. Wczesny sen jest też wskazany z innego powodu - kolejnego dnia trzeba wstać bardzo wcześnie, bo jedziemy na wschód na Koskową.
Rano podjeżdża po nas Piter, po drodze zabieramy też koleżankę Piotra i Ani i parkujemy przy kapliczce. Słońce, wbrew oczekiwaniom, wstało 20 minut wcześniej (kto to sprawdzał? ), ale zdążyliśmy na czas zobaczyć pomarańczową tarczę wysuwającą się zza gór.
Są i Tatry.
Więcej zdjęć zaserwuje Ania, bo nadal tkwię przy Picasie, a wiadomo, jak niszczy zdjęcia wschodów i zachodów.
W drugą stronę widoki też zacne.
Widać Beskid Mały, Kalwarię, Lanckoronę, a nawet klasztor na Bielanach przed Krakowem.
Okolice kapliczki też są bardzo urokliwe. Schodzę tu po wschodzie zostawiając aniołka na szczycie.
Tu właśnie żegnam się z Piterem i koleżanką, którzy wracają do domu. My z aniołkiem zamierzamy wrócić do Makowa żółtym szlakiem. Zanim do niej doczłapię na górę, mijam domy pod Koskową. Obok jednego z nich widzę mężczyznę - kowala z pomarańczowym od ognia narzędziem pracy. Niesamowite zobaczyć coś takiego w dzisiejszych czasach.
Z Koskowej spokojnie i leniwie schodzimy sobie w dół.
Jakoś ciężko nam się jednak idzie, ucinamy więc sobie drzemkę w lesie. Piątego lutego!
Krótki odpoczynek tak nas regeneruje, że decyzja o niekończeniu wycieczki w Makowie jest oczywistością. Skoro był dziś wschód słońca, będzie i zachód i koniecznie trzeba go zobaczyć! Aniołek proponuje przemieszczenie się na Starowidz, co oczywiście czynimy, po zjedzeniu przeokropnej pizzy w pizzerii „Milano” w Makowie Podhalańskim (antyreklama zamierzona). Pizza ma tylko jedną zaletę - staje się powodem naszych niezliczonych żartów.
Po przyjeździe busem do Zembrzyc zaczynamy podejście do przysiółka Bałdyse.
A stamtąd na polanę pod Starowidzem. Pięknie prezentuje się stąd otoczenie Koskowej Góry, na której byłyśmy rankiem. Widać też kawałek Tatr.
Okolice zapory Świnna Poręba.
Zembrzyce i Babia.
Kto pokaże więcej zdjęć z zachodu, już wiecie .
Gdy schodzimy, żegna nas słońce różowymi chmurkami nad aniołkową Mioduszyną. Z Zembrzyc łapiemy busy - każda w swoją stronę - kończąc te dwa miłe i słoneczne dni w Beskidzie Żywieckim i Makowskim.
Na koniec podziękowania dla aniołka za przyjęcie mnie, przenocowanie i miłe towarzystwo.
Reszta zdjęć tu: https://picasaweb.google.com/1148021165 ... eCuqd_gKQ#