Pogodę trzeba wykorzystywać, więc wybrałem się na Małą Babią Górę z Przyborowa.
Najpierw szlakiem zielonym przez Czoło, Miziowy Groń, Kalików Groń.

Były miejsca widokowe, np. na Jaworzynie, z widokiem na Jaworzynę (inną, graniczną) i Pilsko.

Potem Mała Mędralowa i podejście pod Mędralową Zachodnią. Oj zaczęło przygrzewać słonko bardziej niż się spodziewałem.

Na Mędralowej lasu już prawie nie ma.

Za to jest odpowiedni kolor traw.

Widok na Jałowiec, Beskidek, Kolisty Groń.

Przy bacówce dość tłoczno. Turyści śpią do południa, musiało być ostro w nocy


Na szlakach też zaczynają pojawiać się inni ludzie. Wcześniej całkowite pustki.

Fragmentaryczny widok na Babią - to kawał góry.

Podejście pod Małą Babią to jedno z najbardziej dłużących się podejść jakie znam. Wielokrotnie oszukuje, że jest się już blisko.

Natomiast nie można odmówić mu uroku.

W końcu kiedyś się dojdzie


Ostatnie metry.

I jest Babia.

Była to pierwsza wycieczka, kiedy z założenia idę tylko na Małą Babią. Oczywiście można byłoby dołożyć jeszcze dużą, ale po co robić sportowy wyczyn jak nie ma się ochoty? Za to można było długo posiedzieć i na spokojnie popodziwiać widoki. Nawet się zdrzemnąłem chwilkę


Zejście na słowacką stronę.

To też jest fajny kawałek szlaku.

Przyszedłem tu dzisiaj dla tych kolorków



Potem już mniej fajne, bo długie, zejście lasem.

Następnie pewna nowość - przejście bazszlakowymi drogami doliną Borsučie.

Na koniec powrót do Polski przed Głuchaczki, które wydawały się miejscem tak sielskim i spokojnym, że miałem skojarzenia z rajem. W tym starym domu ktoś grał na akordeonie i grupa ludzi z dużym zaangażowaniem śpiewała ludowe góralskie piosenki. Raczej nie była to próba muzyczna jakiegoś zespołu, bo można było usłyszeć wpływ procentów na barwę głosów. Piękna tradycja.

Wszystkiemu dodawał uroku bardzo pomarańczowy zachód.
