Jeśli chcesz pomóc, wpłać na wsparcie poszkodowanych w wyniku powodzi. Linki poniżej:
SIEPOMAGA.PL - WSPARCIE POSZKODOWANYCH W WYNIKU POWODZI
ZRZUTKA.PL - POMOC POWODZIANOM ZE STRONIA ŚLĄSKIEGO


Głosowanie na zdjęcie sierpnia - trzeba wejść do sekcji "Fotografia górska i nie tylko" - nie ma linka na głównej, mój błąd.

Pietraszonka po rumuńsku

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3475
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2013-12-18, 21:54

buba pisze:
A historia Ewenków - genialna!


a jaka historia?



Aaa, Czukcze, nie Ewenkowie! O Ewenkach to mam nową książkę - "Gugarę". A o Czukczach to ta historia, jak cukierki dali dziecku, o sposobach leczenia zimnem i kobiecie chętnej do zamążpójścia, bo jej mąż został wywleczony przez niedźwiedzia. W książce pewnie też to jest.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6171
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-18, 23:05

Wiolcia pisze:A o Czukczach to ta historia, jak cukierki dali dziecku, o sposobach leczenia zimnem i kobiecie chętnej do zamążpójścia, bo jej mąż został wywleczony przez niedźwiedzia. W książce pewnie też to jest.


Jak dziecko nie wiedzialo co zrobic z cukierkiem a potem zjadlo ze smakiem mydlo? :lol O zamazpojsciu i niedzwiedziu nie kojarze. A w tej ksiazce o Czukczach to pamietam dwie fajne sprawy - jak zauwazyli malutkie dziecko siedzialo pol gole na sniegu i pobiegli do jego ojca ze bobas wygrzebal sie z kozucha i zamarznie. A ojciec im tlumaczyl ze dziecko zostalo wystawione na mroz gole bo jest chore a to metoda leczenia. Bylo chyba tez cos o tym ze jeden z ekipy zostal posądzony o pociag do staruszek, bo usiadl miedzy babciami i sie do nich usmiechal. A babcie rozpromienione bo nikt sie do nich nie przystawial od 60 lat ;)

Wiolcia pisze:O Ewenkach to mam nową książkę - "Gugarę"


Musze nabyc :) Nie wpadlam na nia wczesniej.. Dzieki! O takich roznych koczowniczych ludach fajna jest tez "Dobra Krew" - to o polwyspie Jamał ale nie wiem jak jego mieszkancy sie nazywaja?
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2013-12-19, 07:31

Wszystkim, którzy kochają opowieści podróżnicze o Syberii polecam książkę "Dobra krew. W krainie reniferów, bogów i ludzi" Magdaleny Skopek.

Są to wspomnienia dziewczyny, która sama pojechała na Półwysep Jamał i żyła przez rok w tundrze razem z rodziną pierwotnych mieszkańców tamtego terenu - Nieńców.
Opisuje tamtejsze zwyczaje, życie rodzinne, jak się wychowuje dzieci (np. największym przysmakiem dzieci jest krew renifera).

Cudowna książka.

edit: auć - nie zauważyłam że Buba już napisała o tej samej książce.
Ostatnio zmieniony 2013-12-19, 07:32 przez Basia Z., łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Julius
Posty: 136
Rejestracja: 2013-10-24, 20:59
Lokalizacja: Tam gdzie góry

Postautor: Julius » 2013-12-19, 09:18

buba pisze:Jak dziecko nie wiedzialo co zrobic z cukierkiem a potem zjadlo ze smakiem mydlo?

Czytam o tym z pewnym niedowierzaniem, bo ta historyjka wydaje się nieśmiertelna, że nawet dzisiaj, po wielu latach jest chętnie opowiadana albo powielana. Po raz pierwszy z podobną wersją spotkałem się już jakiś czas temu, gdy jako nastolatek wczytywałem się w książki przygodowe i podróżnicze. Starych książek trochę jest w moich (spadek po dziadkach) zbiorach i tam także cykl powieści o życiu wśród Eskimosów na Grenlandii, autorstwa Aliny i Czesława Centkiewiczów. Co ciekawe, książki te były wydana w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Jeden z tytułów utkwił mi w pamięci, to „Odarpi, syn Egigwy”. Opowiada o życiu i sztuce przetrwania, ( jak to się dzisiaj pięknie i fachowo nazywa) eskimoskiego chłopca, który musi samotnie poradzić sobie z wieloma trudnościami w ciężkich warunkach zimowych na białym kontynencie. Nie jestem do końca przekonany, ale chyba tam jest opisany taki moment, gdy eskimoski chłopiec obdarowany czekoladą, wybiera jednak mydło do jedzenia, bo tam jest więcej tłuszczu w jego mniemaniu i w smaku przypomina focze sadło.

Tak myślę, że obecnie opowiadana taka historia, to prawdopodobnie kolejna wersja wydarzenia z przed wielu już lat, opisana przez Centkiewiczów, a szczerze mówiąc, to nawet nie bardzo wiarygodna do przełożenia na dzisiejsze czasy, gdzie nawet Eskimosi, Jeńcy, Czukcze i wszyscy inni żyjący na dalekiej północy korzystają ze wszystkich zdobyczy techniki, żyjąc nawet w jurcie czy w igloo mają dostęp do tych samych produktów żywnościowych co mieszkaniec każdego miasta.
Jak dla mnie, to dzisiaj taki przypadek brzmi jak dowcip albo wielka ściema.

Basia Z. pisze:Są to wspomnienia dziewczyny, która sama pojechała na Półwysep Jamał i żyła przez rok w tundrze razem z rodziną pierwotnych mieszkańców tamtego terenu - Nieńców.

To pewnie jest pasjonująca opowieść, tym bardziej cenna, że oparta na dłuższych obserwacjach i własnych przeżyciach, a nie przypadkowo ujrzanych obrazkach do których często dopisuje się zmyśloną fabułę.
Akurat zimowy czas sprzyja na takie lektury, muszę się rozejrzeć po księgarniach.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6171
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-19, 10:36

Julius pisze:gdzie nawet Eskimosi, Jeńcy, Czukcze i wszyscy inni żyjący na dalekiej północy korzystają ze wszystkich zdobyczy techniki, żyjąc nawet w jurcie czy w igloo mają dostęp do tych samych produktów żywnościowych co mieszkaniec każdego miasta.


Ale chyba nie na codzien? ci Nieńcy z ksiazki "Dobra Krew" to codziennie do marketu nie chodzili.. Wiedzieli ze istnieje miasto i cywilizacja ale jak sie wypuscili z reniferami na polnoc to pili ciepla krew i wcinali surowe mieso tak samo jak ich przodkowie.. No chyba ze autorka nasciemniala :lol

A odnosnie ciekawych przyzwyczajen zywieniowych ludow polnocy to gdzies jeszcze czytalam (juz nie pamietam gdzie- ale mogla to byc jakas "Biala goraczka" albo cos w tym stylu) ze dziewczynka w szkole dostala na wakacje pod opieke od nauczycielki rybki akwariowe. Po wakacjach wrocila bez rybek i mowi ze zjadla. Na oburzenie nauczycielki ze to byly rybki takie ozdobne mowila ze do ozdoby to sa barwne koraliki a ryby sa wylacznie do jedzenia :D Moze to tez nieprawda ale mi sie spodobalo !
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10963
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-12-19, 11:05

Z rybkami dobre :) Mnie w zeszłym roku 2 zniknęły z akwarium, muszę córę podpytać czy coś wie na ten temat :)

W zasadzie prawie wszystkie plemiona, społeczności i. t.p. żyjące w "dzikich" ostępach natury są dotknięte w różnym stopniu współczesną cywilizacją. Mogą żyć w szałasach z drewna i liści palm, polować po lesie, wtykać w nos metrowe patyki ale i tak po wiosce walają sie plastykowe wiadra, puszki po fasoli a dzieciaki noszą t-shirty . I na pewno są świadomi istnienia produktów naszej cywilizacji.
Pewnie większość z nich, po tym jak operator kamery kręcąc film o amazońskich plemionach ją wyłączy, wyciąga tablet i gra w Pou :-)
Ostatnio zmieniony 2013-12-19, 11:07 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6171
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-19, 11:20

Piotrek pisze:W zasadzie prawie wszystkie plemiona, społeczności i. t.p. żyjące w "dzikich" ostępach natury są dotknięte w różnym stopniu współczesną cywilizacją.


To kiedys czytalam o jakims gosciu ktory sie wybieral do jakiegos super dzikiego plemienia w puszczy amazonskiej, co to nie wiedza o istnieniu swiata i cywilizacji. Po dlugiej wyprawie docieraja na miejsce a wodz plemienia.... ma buty z Nike :rol

acz... w delcie Dunaju 4 lata temu zyla jeszcze babcia ktora handlowala ryba za radzieckie ruble.. :lol wiec czasem swiat docierajac gdzieniegdzie ma.. pewne opoznienie :P
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2013-12-19, 11:26

Piotrek pisze:W zasadzie prawie wszystkie plemiona, społeczności i. t.p. żyjące w "dzikich" ostępach natury są dotknięte w różnym stopniu współczesną cywilizacją. Mogą żyć w szałasach z drewna i liści palm, polować po lesie, wtykać w nos metrowe patyki ale i tak po wiosce walają sie plastykowe wiadra, puszki po fasoli a dzieciaki noszą t-shirty .


I wszyscy piją alkohol, co w niektórych przypadkach jest bardzo dla nich wyniszczające, tak jak to opisano w "Białej Gorączce".
Takie mam wrażenie, że cywilizacja dostarcza im niestety tylko śmieci.

Sama pamiętam, jak pierwszy raz byłam na tzw. "zgniłym zachodzie" w roku 1981, konkretnie w Alpach francuskich - to wielkie "odkrycie" stanowiły dla nas butelki PET - wygodne a takie lekkie.
Nie stać nas było na oferowane w nich napoje, to znajdowaliśmy na śmietnikach takie bardziej czyste i mniej zniszczone i używali ich jako butelki do przenoszenia "swojej" wody z sokiem czy z pluszem (czy co tam innego przywieźliśmy ze sobą).
A teraz takie butelki walają się dosłownie wszędzie.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8407
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-19, 11:31

Piotrek pisze:Mogą żyć w szałasach z drewna i liści palm, polować po lesie, wtykać w nos metrowe patyki ale i tak po wiosce walają sie plastykowe wiadra, puszki po fasoli a dzieciaki noszą t-shirty . I na pewno są świadomi istnienia produktów naszej cywilizacji.


podobno są dwa przedmioty, które mocno zrewolucjonizowały życie w Afryce - plastikowe kanistry i telefony komórkowe. Kanistrami łatwiej nosić wodę, bo mniej się wylewa, a komórka to wiadomo - nawet w Afryce ma ją niemal każdy. Dla nas to koniec autentyzmu dzikości, dla nich to duże ułatwienia w normalnym funkcjonowaniu...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14537
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2013-12-19, 11:38

Basia Z. pisze:I wszyscy piją alkohol, co w niektórych przypadkach jest bardzo dla nich wyniszczające, tak jak to opisano w "Białej Gorączce".


Jak to opisał autor - "kilkutysięczne narodowości zapijały się na śmierć".
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10963
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2013-12-19, 11:39

Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :-)
Dla nas, w tej bardziej cywilizowanej części Świata, jest może nawet żal że znikają dawne zwyczaje, style życia i ze nasze cywilizacyjne cuda niszczą ten pierwotny "klimat".
A znów dla ludzi w tychże plemionach porozrzucanych w osadach puszczańskich zbawieniem jest każda rzecz która im życie ułatwi. Nie lekkie życie.
Pięknie wszystko wygląda na filmach w NG ale w gruncie rzeczy gdyby te plemiona nie dążyły do posiadania lepszych rzeczy, wygody i.t.d. to by nie brali tych n.p. kanistrów.
Normalna ludzka natura- wygoda.
I tu nie ma co szukać ideologii pięknego współżycia z przyrodą. Rozdało by się po wioskach piły spalinowe to by jeszcze podziękowali za ułatwienie wykarczowania lasu pod jakąś uprawę.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8407
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-19, 11:55

Piotrek pisze:Normalna ludzka natura- wygoda.


wygoda to jest, jak zamiast wykupczyć się w wychodku, to zrobimy to w ogrzewanej łazience :P - tam jest to również często sprawa życia i śmierci - mieć wodę albo kontakt na pustkowiu...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6171
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-19, 15:17

Nie wiem czy to jest takie proste...
Kontakt telefoniczny, ciepla lazienka czy plastikowy karnister znacznie zwieksza wygode, ale chyba nie zawsze cywilizacja przyczynia sie tylko i wylacznie do wielkiego szczescia i poprawy zycia..
Tak jak czesc tych plemion z polnocy- dawniej mieli swoje stada reniferow, swoje jurty i zwyczaje- teraz maja wóde,ktora im szkodzi, maja bloki do mieszkania, nie maja pracy i moga sobie w telewizorze reklamy poogladac i zobaczyc ze gdzies na swiecie jest lepiej- myslisz ze sa szczesliwsi?
Ostatnio zmieniony 2013-12-19, 15:18 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3475
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2013-12-19, 16:24

buba pisze:
Wiolcia pisze:A o Czukczach to ta historia, jak cukierki dali dziecku, o sposobach leczenia zimnem i kobiecie chętnej do zamążpójścia, bo jej mąż został wywleczony przez niedźwiedzia. W książce pewnie też to jest.


Jak dziecko nie wiedzialo co zrobic z cukierkiem a potem zjadlo ze smakiem mydlo? :lol O zamazpojsciu i niedzwiedziu nie kojarze. A w tej ksiazce o Czukczach to pamietam dwie fajne sprawy - jak zauwazyli malutkie dziecko siedzialo pol gole na sniegu i pobiegli do jego ojca ze bobas wygrzebal sie z kozucha i zamarznie. A ojciec im tlumaczyl ze dziecko zostalo wystawione na mroz gole bo jest chore a to metoda leczenia. Bylo chyba tez cos o tym ze jeden z ekipy zostal posądzony o pociag do staruszek, bo usiadl miedzy babciami i sie do nich usmiechal. A babcie rozpromienione bo nikt sie do nich nie przystawial od 60 lat ;)


Tak, tę historię o gołym dziecku miałam też na myśli. I tak się zastanawiam, czy ci Czukcze spotkani przez Koperskiego mieli jakieś zdobycze cywilizacji? Bo w ich przypadku na to nie wyglądało. Żyli blisko reniferów i z reniferów mając naprawdę niewiele.
A o "Dobrej krwi" ostatnio słyszałam i zastanawiałam się, czy nie kupić. Teraz już wiem, że w najbliższym czasie ją sobie sprawię.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8407
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-19, 16:43

buba pisze:myslisz ze sa szczesliwsi?


wyciągnąłem taki wniosek z lektury i książek i licznych artykułów na temat mieszkańców Afryki, w których wypowiadają się oni sami. Mówili, że są szczęśliwsi i myślę, że są, bo zamiast 3 litrów wody mają do użycia 5 (kanister większy niż miska i się nie wylewa) i jeśli chcą coś załatwić to mogą to zrobić przez telefon, a nie np. jechać kilkadziesiąt kilometrów przez pustynię albo do miasta, gdzie mogą zarobić kulkę.

Po za tym nikt ich nie zmusza np. do posiadania komórki. Skoro jednak nawet taka "bliska przyrodzie" osoba jak Ty używa jej w normalnych, codziennych sprawach i nie myśli w ramach "powrotu do natury" jej się pozbyć (tak samo jak np. rzeczy z plastiku), to myślę, że dla mieszkańców Afryki w ich warunkach życia może to być naprawdę błogosławieństwo :D Przecież gdyby komórka Cię unieszczęśliwiała to zawsze zostaje możliwość korzystania np. z telefonu stacjonarnego u sąsiadów albo wysłania listu pocztą, aby się z kimś skontaktować - nie widzę jednak parcia na powrót do przeszłości, również u Ciebie :P

A co do plemion z północy - nie wiem jak na Syberii, ale w Skandynawii i w Finlandii niemal wszystkie stada reniferów nadal należą do tych ludów. Z przenoszeniem się do bloków różnie bywało, bo nawet tam były okresy, kiedy rządy prowadziły przymusową "europeizację" (jak u nas Cyganów za PRL-u), ale podejrzewam, że w dużej mierze dzisiaj jest to ich własna decyzja, że wolą mieszkać w bloku, a nie w jurcie. Więc to nie blok jest zły, ale jurta najwyraźniej im już nie odpowiadała...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 315 gości