Buty
: 2013-08-07, 21:43
Temat rzeka, ale rzecz niezbędna, żeby w ogóle chodzić gdziekolwiek, a co dopiero w góry. Zacznę od moich przygód z butami, a potem oczywiście temat niech już będzie uniwersalny, po prostu o butach i wszystkim co z tym związane.
Pierwszy raz w góry poszedłem w jakiś Hi-Tec'ach niby pisało na nich trekking ale one chyba do tego nie były Bo po godzinnym chodzeniu po kamieniach, wręcz mi się podeszwy przetarły
Trzeba więc było kupić coś lepszego, wtedy jeszcze o forach pojęcia nie miałem, pojechałem do M1 i jakiegoś Hi-Mountain i tam nabyłem takie cudo za jedyne 499 zł.
Trezeta Tiwanaku Pro NV
Podobały mi się bardzo, jakąś membranę miały, ale szybko okazały się niewypałem, u góry tam gdzie się je wiążę cisnęły do ostatniego dnia jak je nosiłem po 10 km w tych butach miałem zawsze dość, ale jakoś się przyzwyczaiłem do bólu i musiałem w nich chodzić. Potem zaczęły przeciekać, pękać, wyglądać jakby miały co najmniej 10 lat, w dodatku strasznie z nich śmierdziało... masakra... sznurówki przetarły się po 4 miesiącach... podeszwy starły się też dosyć szybko i nigdy w życiu nie miałem przyjemności chodzić w butach które by się tak ślizgały nawet na suchej skale. Do dzisiaj mam uraz przez nie i często we w miarę łatwym terenie się boję, że zaraz wywinę orła... Z minusów to by było tyle, miały też swoje plusy, ale tylko przez pierwsze 3 miesiące, bo potem już ich się doszukać nie mogłem...
Przyszła zima, w tym się chodzić nie dało, więc czas na coś lepszego i tu wybór padł na:
Salewa Blackbird Insulated GTX
Cena: 999 zł.
Po założeniu ich w sklepie od razu poczułem, że są to buty stworzone dla mnie. W porównaniu do tamtych czułem się jak w kapciach. Pomimo, że są dosyć sztywne, w końcu to buty typowo zimowe. Producent niby pisze, że nadają się na inne pory roku, ale wg mnie to bajki. Ja bym ich poza zimą nie założył. Ale w śniegu sunie się w nich niesamowicie... Przeżyły już dwie bardzo intensywne zimy w górach, w szczególności w Tatrach i wyglądają nadal jakbym je z półki sklepowej ściągnął. Nic się nie rozkleja, ani razu nie przemokły, nigdy ich nie impregnowałem jeszcze... Dla mnie ideał buta, że tak powiem. Solidny gumowy otok, wydaje się niezniszczalny... Chociaż czytając opinie jakiś drobnych mankamentów idzie się doszukać, ale w moim modelu póki co one nie wystąpiły i oby tak pozostało. Nigdy mnie nie obtarły od pierwszego razu. To by było na tyle, minusów póki co nie stwierdziłem... Ciekawym patentem w nich jest też ten kołnierz niby szmaciany z tyłu, ale w ogóle mi przez niego śnieg nie wlatuje w zimie do środka, chociaż fakt faktem, mam jeszcze spodnie zimowe które mają w środku osłony przeciw temu, więc też może dlatego, ale czasem, na zewnątrz tego śnieg jest, a w środku buta nie ma. Stuptutów nie używałem już 2 lata jak je nosze...
Buty na zimę już miałem, tamte Trezety letnie porzuciłem na śmietniku pod blokiem, więc trzeba było coś na lato kupić. Idąc za ciosem kupiłem znów Salewy tym razem takie:
Salewa Rapace GTX
Kupiłem je za 899 zł, ale teraz są tańsze, poza tym jest wersja o 100 zł tańsza, bez tego zaczepu na raki z tyłu, no ale ja mam raki pół-automaty więc dla mnie to było priorytetem wtedy. Z tymi butami już tak do końca kolorowo jak z tymi zimowymi niestety nie jest. Mają wiele plusów, ale mają też 3 minusy. Na pewno zaletą jest to, że jak na takie buty są bardzo lekkie, dosyć miękkie, przewiewne, nie pochłaniają zapachów, przynajmniej na razie mi z nich nie śmierdzi... Zimowe to one nie są, więc w sumie już mi przemokły, ale nie wiem czasem czy to od góry nie nawaliło, bo śniegu do kolan, a stuptutów nie miałem. Tak czy tak na pewno przemakalność w nich jest większa niż w tych zimowych. Druga wada to, to, że otok mi się lekko podklejał a właściwie to tak jakoś pomarszczył i jakby postrzępił w wielu miejscach, nie jest to jakiś wielki problem, póki co go nie kleję i się zastanowię czy sam to zrobić, czy oddać na zimę do producenta żeby się pobawił. Stało się to w sumie na ferratach w Alpach, gdzie spisały się świetnie, no ale otok się o skały trochę poobijał. Trzecia rzecz najważniejsza i ponoć nie tylko w moim modelu tak jest, że obciera prawy but nad piętą, nie wiem czemu tylko prawy, ale tak już mają Musze na to jakiś patent wymyślić... Ogólnie mimo wszystko oceniam je na plus, ale spodziewałem się więcej. Przynajmniej dobrą przyczepność mają...
Teraz zastanawiam się znów nad Salewami Tylko takimi przed kostki, na typowe lato, bo coraz bardziej wkurzają mnie buty za kostkę, w takie upały, raz przeszedłem 40 km w Beskidach w adidasach i czułem się dwa razy lepiej, stopy wypoczęte jak nigdy... się zobaczy jeszcze. Poza tym widzę, że coraz więcej osób do takiego wniosku dochodzi, patrząc na turystów na szlakach...
To na razie tyle jeśli chodzi o buty w góry.
Pierwszy raz w góry poszedłem w jakiś Hi-Tec'ach niby pisało na nich trekking ale one chyba do tego nie były Bo po godzinnym chodzeniu po kamieniach, wręcz mi się podeszwy przetarły
Trzeba więc było kupić coś lepszego, wtedy jeszcze o forach pojęcia nie miałem, pojechałem do M1 i jakiegoś Hi-Mountain i tam nabyłem takie cudo za jedyne 499 zł.
Trezeta Tiwanaku Pro NV
Podobały mi się bardzo, jakąś membranę miały, ale szybko okazały się niewypałem, u góry tam gdzie się je wiążę cisnęły do ostatniego dnia jak je nosiłem po 10 km w tych butach miałem zawsze dość, ale jakoś się przyzwyczaiłem do bólu i musiałem w nich chodzić. Potem zaczęły przeciekać, pękać, wyglądać jakby miały co najmniej 10 lat, w dodatku strasznie z nich śmierdziało... masakra... sznurówki przetarły się po 4 miesiącach... podeszwy starły się też dosyć szybko i nigdy w życiu nie miałem przyjemności chodzić w butach które by się tak ślizgały nawet na suchej skale. Do dzisiaj mam uraz przez nie i często we w miarę łatwym terenie się boję, że zaraz wywinę orła... Z minusów to by było tyle, miały też swoje plusy, ale tylko przez pierwsze 3 miesiące, bo potem już ich się doszukać nie mogłem...
Przyszła zima, w tym się chodzić nie dało, więc czas na coś lepszego i tu wybór padł na:
Salewa Blackbird Insulated GTX
Cena: 999 zł.
Po założeniu ich w sklepie od razu poczułem, że są to buty stworzone dla mnie. W porównaniu do tamtych czułem się jak w kapciach. Pomimo, że są dosyć sztywne, w końcu to buty typowo zimowe. Producent niby pisze, że nadają się na inne pory roku, ale wg mnie to bajki. Ja bym ich poza zimą nie założył. Ale w śniegu sunie się w nich niesamowicie... Przeżyły już dwie bardzo intensywne zimy w górach, w szczególności w Tatrach i wyglądają nadal jakbym je z półki sklepowej ściągnął. Nic się nie rozkleja, ani razu nie przemokły, nigdy ich nie impregnowałem jeszcze... Dla mnie ideał buta, że tak powiem. Solidny gumowy otok, wydaje się niezniszczalny... Chociaż czytając opinie jakiś drobnych mankamentów idzie się doszukać, ale w moim modelu póki co one nie wystąpiły i oby tak pozostało. Nigdy mnie nie obtarły od pierwszego razu. To by było na tyle, minusów póki co nie stwierdziłem... Ciekawym patentem w nich jest też ten kołnierz niby szmaciany z tyłu, ale w ogóle mi przez niego śnieg nie wlatuje w zimie do środka, chociaż fakt faktem, mam jeszcze spodnie zimowe które mają w środku osłony przeciw temu, więc też może dlatego, ale czasem, na zewnątrz tego śnieg jest, a w środku buta nie ma. Stuptutów nie używałem już 2 lata jak je nosze...
Buty na zimę już miałem, tamte Trezety letnie porzuciłem na śmietniku pod blokiem, więc trzeba było coś na lato kupić. Idąc za ciosem kupiłem znów Salewy tym razem takie:
Salewa Rapace GTX
Kupiłem je za 899 zł, ale teraz są tańsze, poza tym jest wersja o 100 zł tańsza, bez tego zaczepu na raki z tyłu, no ale ja mam raki pół-automaty więc dla mnie to było priorytetem wtedy. Z tymi butami już tak do końca kolorowo jak z tymi zimowymi niestety nie jest. Mają wiele plusów, ale mają też 3 minusy. Na pewno zaletą jest to, że jak na takie buty są bardzo lekkie, dosyć miękkie, przewiewne, nie pochłaniają zapachów, przynajmniej na razie mi z nich nie śmierdzi... Zimowe to one nie są, więc w sumie już mi przemokły, ale nie wiem czasem czy to od góry nie nawaliło, bo śniegu do kolan, a stuptutów nie miałem. Tak czy tak na pewno przemakalność w nich jest większa niż w tych zimowych. Druga wada to, to, że otok mi się lekko podklejał a właściwie to tak jakoś pomarszczył i jakby postrzępił w wielu miejscach, nie jest to jakiś wielki problem, póki co go nie kleję i się zastanowię czy sam to zrobić, czy oddać na zimę do producenta żeby się pobawił. Stało się to w sumie na ferratach w Alpach, gdzie spisały się świetnie, no ale otok się o skały trochę poobijał. Trzecia rzecz najważniejsza i ponoć nie tylko w moim modelu tak jest, że obciera prawy but nad piętą, nie wiem czemu tylko prawy, ale tak już mają Musze na to jakiś patent wymyślić... Ogólnie mimo wszystko oceniam je na plus, ale spodziewałem się więcej. Przynajmniej dobrą przyczepność mają...
Teraz zastanawiam się znów nad Salewami Tylko takimi przed kostki, na typowe lato, bo coraz bardziej wkurzają mnie buty za kostkę, w takie upały, raz przeszedłem 40 km w Beskidach w adidasach i czułem się dwa razy lepiej, stopy wypoczęte jak nigdy... się zobaczy jeszcze. Poza tym widzę, że coraz więcej osób do takiego wniosku dochodzi, patrząc na turystów na szlakach...
To na razie tyle jeśli chodzi o buty w góry.