bluejeans pisze:Decyzje o tym, co budować, podejmują ludzie siedzący na stołkach na różnych szczeblach władzy, ale w Polsce. Co do infrastruktury, to Polska podpisała pewne zobowiązania, że będzie ją rozwijać (jak np. jakaś określona liczba km dróg - szczegółów nie znam, kto chce, to sobie poszuka).
No to czyli nie do końca decydują, skoro podpisali jakieś zobowiązania i nie mogą z tego zrezygnować. Zauważ, że wszędzie podpisujemy jakieś zobowiązania i przez te zobowiązania za bardzo nie możemy o niczym decydować. Musimy się zgodzić albo nie, przeważnie się zgadzamy, ze szkodą dla nas. Poza tym ja przecież nie mówię, że nasi politycy są czyści, a wręcz przeciwnie, tylko winię zarówne Unię która wpływa na nas negatywnie, jak i naszych polityków, krórzy się na to zgadzają. Dla mnie oni już nie są naszymi politykami tylko europejsikimi.
bluejeans pisze:Jeśli idzie o wspomniane kino, to rzecz ma się tak, jak z moją uczelnią. Unia sfinansowała nam (czy też dopłaciła większość) kapitalny remont wraz zakupem odpowiedniego sprzętu pod warunkiem, że przez 4 lata wszystko na terenie uczelni (poza oczywiście opłatami za czesne, czy innymi związanymi z nauką) musi być dla studentów za darmo. Z tego powodu na uczelni plastycznej nie mogliśmy skorzystać z ksero (co jest naprawdę śmieszne), gdyż uczelnia nie miała zamiaru "z własnej kieszeni" kupować do ksero papieru, a tych paru groszy za każdą skserowaną kartkę przyjąć od studenta nie mogła. Ale gdzie tu wina Unii?
No właśnie, tu! Ze znów zrobiła jakieś durne zobowiązania, jak już kupiła uczelni ksero, to równie dobrze mogła się zobowiązać kupować do niego papier, albo pozwolić pobierać za te ksero opłaty. Ale znów zablokowała jakikolwiek grosz, który mógł trafić do nas, a nie tylko do nich.
bluejeans pisze:Kino też mogłoby funkcjonować zwyczajnie, gdyby ktoś pomyślał logicznie, a nie przez pryzmat chciwości. Bilety można było sprzedawać po prostu taniej. Zwłaszcza, że jeśli dobrze pamiętam, kino zawsze miało komplet widzów. I znów, gdzie tu wina Unii? To polski sposób myślenia: jeśli nie mogę zarobić, to nikt nie skorzysta, niech zgnije.
Ty piszesz poważnie? Przecież to jest istna chciwość Unii, damy Wam coś, ale zarobić już Wam nam tym nie damy. Wyobrażasz sobie, że zakładam sobie mały biznesik i nagle zaczyna mi iść zajebiście, klientów mam coraz więcej, wszystko ładnie się sprzedaje, ludzie są zadowoleni i nagle przychodzi ktoś i mi mówi. Panie od dzisiaj będziesz Pan zarabiał mniej, albo zwijaj interes. Widzisz w tym jakiś wolny rynek czy jakąkolwiek wolność. Przecież to jest działanie na szkodę naszego państwa i obywatela, bo bym mógł z tego płacić podatki i trafiały by do budżetu. Tylko, że model tego wszystkiego wygląda tak, że jak Unia widzi, że za dużo trafia do nas, to od razu pojawiają się jakieś tajemnicze firmy, które chcą ten rynek kontrolować i wywozić stąd te pieniądze nie wiadomo gdzie. Wszystko jest robione przez jakieś tajemniczych pośredników, doradców, którzy biorą za to kasę. I ja wiem, że Ciebie to nie interesuje i wielu ma to gdzieś, ale chodzi o to, że w tej naszej Polsce nic już nie ma polskiego, bo zostaje tak niszczone. Staliśmy się jakąs "pralnią pieniądzy" dla zachodu i tyle. Trzeba sobie to uczciwie powiedzieć. Co z tego, że to wszystko widzimy i z tego korzystamy, jak to nie jest nasze i nie działa dla dobra Polski, tylko dla dobra UE. A to co mogłoby być nasze jest od razu blokowane. Tak też urżnięto, małe firemki, tymi kartami "benefit" którymi się tak wielu cieszy w pracy. Tylko, że takim dużym firomom i kroporacjom, te karty opłacało wporowadzić, a tym małym "kazano" to zaakceptować, czyli pozbawiono ich zysku. Bo albo się zgadzają na karty i żniżki dla klientów, albo wylatują z rynku, bo kleinci pójdą do dużego kompleksu gdzie te zniżki są, tylko te kompleksy już na dobro naszego kraju nie działają, bo polskie nie są. Tak samo jest z Żabkami, najpierw wybudowano hipermarkety oczywiście niepolskie, co już dobiło w znacznym stopniu małe sklepiki, ale żeby je dobić jeszcze bardziej to powstały sieciówki typu żabka. No i też oczywiście dano wybór, może Pan teraz prowadzić sobie żabkę zamiast swojego sklepiku, ale my bierzemy haracz i wywozimy nie wiadomo gdzie. W dodatku musi pan spełniać nasze wytyczne, brać określoną ilość towarów, najlepiej na kredyt itp. I gdyby to było na jakichś normalnych zasadach, a przede wszystkim takich, żeby ta kasa trafiała do nas i mielibyśmy jakąkolwiek swobodę to by było dobrze. A tak mamy żabki, które co chwile zmieniają właściciela, bo ludzie konczą z kredytem i przychodzą na ich miejsce następni. Miejsce na jakiś normalny sklepik jest blokowane i nie pozowla otworzyć obok swojego, bo samemu nie jest wstanie się z tym konkurować. A potem mamy to też w ogłoszeniach o pracę, przyjmę do pracy. Wymagania: "założenie własnej działalności gospodarczej", którą będziemy łupić ile się da na swoich zasadach. I polski biznesmen na fejsubuku, może sobie wpisać, że ma własną firmę, na której zarabia ledwo 3000 zł, a po roku budzi się nie wiadomo jakim kredytem i musi z tego rezygnować.
bluejeans pisze:To też nie jest do końca tak. Generalnie decyzja należy do nas (czy raczej do naszego parlamentu). W Polsce obowiązuje polska konstytucja. Są jednak pewne unijne ustawy, które są ponad nią.
No to w końcu co jest wyżej? Skoro konstytucję da się obejść. No właśnie mieliśmy jej bronić, żeby się nie dało i miała nam gwarantować prawa których nam nie gwarantuje, bo jednak tajemniczo brzmiące "pewne" unijne ustawy są ponad nią.
bluejeans pisze:Uchwala się je po często długich negocjacjach ze wszystkimi krajami Unii (w tym Polski) w celu ujednolicenia jakichś przepisów w całej Unii, jako jednego organizmu, dla usprawnienia systemu.
Jak to brzmi "organizmu", "systemu" Dokładnie tak w sumie jest, jest jakiś organizm czy system, ale za którym kryje się biznes, a nie dobro obywateli, a nasi politycy mieli nas przed tym bronić, ale tego nie zrobili, w dodatku społeczeństwo pod wpływem tych niemckich mediów nawet nie jest wstanie tego zauważyć.
bluejeans pisze:Bo jaka jest ideologia powstania Unii w ogóle? Przecież nie polega to na tym, że każdy kraj będzie tylko czerpał zyski nic od siebie nie dając.
Oczywiście, nie każdy tylko wybrane, słusznie zauważyłaś!
bluejeans pisze:O ustawach unijnych decyduje parlament, w skład którego wchodzą przecież posłowie z każdego kraju, należącego do Unii, w tym również z Polski.
Sprawdź lepiej jakie są kompetencje parlamentu europejskiego, bo to tylko jest taki teatrzyk na pokaz dla widzów, czyli nas. Właśnie kuriozalne w Unii jest to, że właściwie jest to samozwańcza grupa tajemniczych ludzi, której nikt nie wybierał, a oni o wszystkim decydują. Nawet na wikipedii oficjalnie masz te kompetencje i co może ten ich parlament. Oni są tam tylko jedną z instytucji...
Parlament Europejski w przeciwieństwie do parlamentów krajowych nie posiada prawa inicjatywy ustawodawczej – na uprawnioną do inicjatyw Komisję może jedynie wpływać podejmowaniem "niewiążących" ją wezwań do działania.
Parlament Europejski może też kontrolować inne instytucje oraz posiada, do pewnego stopnia, uprawnienia kreacyjne (wyboru składu innych organów Unii).
"pewnego"? Już to wyżej słyszałem.
Parlament dysponuje także szerokimi (lecz niewiążącymi innych instytucji) uprawnieniami opiniodawczymi.
"Niewiązycmi"? Kim oni są? Kukły jakieś, co oni tam robią? Dla mnie to oni tam mają właściwie tylko rolę reprezentatywną w tv i innych mediach.
bluejeans pisze:Nie wiem, co negocjować i z kim, ale w interesie również Unii (nie tylko naszym) jest, żebyśmy mieli dobrze rozwinięty przemysł, a na brak innowacji (a ściśle rzecz ujmując, na brak odpowiedniego finansowania przez polski rząd naukowych badań i doświadczeń) zwróciła nam uwagę sama Unia.
Unia to nam jakikolwiek przemysł znisczyła, więc nie żebyśmy my mieli dobrze rozwinięty przemysł, tylko żeby oni mieli dobrze rozwinięty przemysł na naszym terenie, a my mamy tego właśnie doplinować. Bo z czego my mamy coś finansować, jak nic nie mamy, bo zostaje zabijane u podstaw.
bluejeans pisze:To od ich analizy zaczął się temat braku innowacji w Polsce (podobnie temat naszego systemu podatkowego, który Unia oceniła, jako jeden z najgorszych w Unii).
Założe się, że my za tą analizę zapłaciliśmy, tania pewnie nie było. Jak inne analizy i doractwa.
Udzielając Polsce kredytów Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy i banki komercyjne narzucały obowiązek korzystania z zagranicznych doradców. Setki milionów tych pożyczek szły do kieszeni firm i doradców indywidualnych w ramach astronomicznych honorariów za usługi będące mieszaniną dyletanctwa i fałszerstw. Przykładem tego jest sprzedaż 70% akcji Fabryki Wtryskarek „Ponar-Żywiec” , w ramach doradztwa i wyceny firmy Company Assistance Ltd. za 10 milionów starych złotych . Za tą usługę firma otrzymała z budżetu Ministerstwa Przekształceń Własnościowych 988 milionów złotych. Ta sama firma za „prywatyzację „Browarów Wielkopolskich” otrzymała ponad 11 miliardów starych złotych. Wyceniła browary na 594 mld choć ich wartość rzeczywista sięgała 800 mld. Ponadto jak stwierdziła kontrola NIK sprzedała ona 40% akcji browarów o 94 mld taniej od dokonanej przez siebie wyceny i o 250 mld od ceny rzeczywistej (rynkowej).
bluejeans pisze:Pretensje na ten stan rzeczy należy skierować do naszych polityków, którzy uchwalają budżet.
To też kieruję, tylko uważam, że nasi politycy to już nie nasi politycy, tylko unijni politycy.
bluejeans pisze:No niezupełnie. O wysokości kwot, idących na szkolnictwo, decyduje nie Unia, tylko rząd (jak w powyższych przypadkach).
Nie pisałem o kwotach, tylko o dotacjach. Dotacje na ten cel mamy jedne z najniższych. A kwoty to co innego, tylko problem w tym, że jesteśmy biedni, więc za bardzo nie mamy o czym decydowac, tylko liczyć na to co nam dadzą.
Jak wyżej, pisałem o dotacjach, nie o kwotach.
Tak poza tematem, albo i nie, nie wierzę w te wszechobcene w Polsce niemieckie media. Bo nawet do tego Twojego portaliku musieli się dossać, jakby Polacy nie potrafili prowadzić strony internetowej. Oczywiście jest w tym wina też tych naszych polityków, że do takich transakcji w ogóle dochodzi. Bo pewnie znów sprzedali to za czapkę gruszek, bo coś im obiecano, a jak dają to przecież brać trzeba.
bluejeans pisze:Cóż, wygląda na to, że jednak znów decyzja będzie należeć ostatecznie do naszego parlamentu:)
Ale co zależeć od naszego parlamentu, to już jest z góry ustalone, owszem nasz parlament może się nie zgodzić, ale to wiąże się z wyjściem z Unii, a tego nie zrobią bo się boją, tak jak boi się Wlk. Brytania, pomimo, że już ludzie zaczynają sobie zdawać sprawę, że ta Unia do niczego dobrego nie prowadzi. Zresztą historia już nie raz nam pokazała jak kończyły się wielkie próby jednoczenia Europy, właściwie zawsze tak samo, tylko granice potem różnie wyglądały.
I możesz mi tu pokazywać te teksty z tej niemieckiej prasy, ale mnie one nie przekonują. Wystarczy, że wyjdę z domu i widzę co się dzieje. Odnośnie tej żywności, wiadomo, że Ci tego nie powiedzą od razu, ale od dawna jest to już planowane i widać to na półkach sklepowych i zmierza to w jednym kierunku. Zresztą te same sytuacje są z lekami, też wymyślają przepisy i blokują pełno naturalnych leków na rzecz tych chemicznych. Ta sama sytacja jest z jedzeniem, jeszcze kilka lat temu szło kupić ogórki z beczki czy kiszoną kapustę, a teraz wszystko jest skądś przywożone w jakichś paczkach i nie wiadomo co tam tak naprawdę jest. I żadna prasa mnie nie przekona, że jest inaczej, bo wystarczy logicznie myślec i dowody masz koło siebie, nie musisz ich szukać w gazetach. Ktoś wymyślił sobie biznes pod tytułem zdrowie i wprowadzają go za wszelką cenę w życie, tylko ze zdrowiem on nie ma nic wspólnego. Nie powiesz mi, że ten ogórek, który bym sobie zerwał ze swojego ogródka jest mniej zdrowy od tego jadącego setki kilometrów z nie wiadomo kąd, w jakichś plastikach i innej chemii. Problem w tym, że wg przepisów dostosowanych pod ten biznes, zabroniono takiej produkcji, pod przykrywką zdrowie, bo niby nikt tego nie kontroluje. Tylko, że już dawno we wszelkich opracowaniach naukowych udowodniono, skąd się biorą różne choroby. Gdyby nie ten biznes to by się okazało, że są one uleczalne, co więcej, mniej osób by je w ogóle miało. Tylko lepiej wysłać człowieka na jakieś leczenia i wciskać mu leki do śmierci, a biznes kwitnie. Tu też mam przykład na sobie, gdzie ponoć byłem nieuleczalnym astmatykiem, no byłem dopóki wciskano mi tą chemię, jak 15 lat temu przestałem brać leki, wszelkie objawy jakimś cudem znikneły. To samo ze wzrokiem, przestałem nosić okulary na własne życzenie, i po 10 latach okazało się, że mój wzrok się poprawił. Ta sama sprawa jest niemal ze wszystkim, czego dowody mam u siebie w domu, telewizor, lodówka, czy samochód. Kiedyś takie rzeczy były trwalsze, solidniejsze i nawet zdrowsze i były robione bardziej z pożytkiem dla ludzi, teraz robione są z pożytkiem dla interesów własnych. Za niedługo samochód będzie trzeba naprawiać u uprawnionego mechanika, już zresztą wielkie koncerny wyskoczyły ostatnią z taką propozycją, jakby ludzie byli tacy tępi i nie potrafili sobie wymienić żarówki w samochodzie. Powołują się na bezpieczeństwo i prawa autorskie... A ludzie to kupią i uwierzą, że to dla naszego dobra. A jest nic innego jak to, że to ma się zepsuć najlepiej po okresie gwaracnji, a potem albo kupisz nowy samochód albo będziemy łoić Cię na starym w nieskończoność. Ten sam problem pojawia się już też w elektronice, nie wiem czy wiesz, ale prawdopodobnie (bo nie wiem czy masz taką funckję), swoim aparatem fotograficznym nie możesz kręcić filmów w celach zarobkowych, bo się okazuje, że jakaś firma, ma tam patent, na kodeki przetwarzające obraz w Twoim aparacie i jak chcesz na nich zarabiać, to musisz im zapłacić haracz, co się ładnie nazywa zakupić "dodatkową licencję". To samo tyczy się wielu programów, gdzie pomimo, że go kupisz, to sobie możesz używać na użytek własny, ale jak już chcesz na tym zarabiać, to licencja potrafi być nagle 10 - krotnie albo i więcej wyższa. Pomimo, że to dalej ten sam identyczny program. I potem powstaje biurokracja i kontrola nieograniczona, bo wszystko musi być zarejestrowane. I oczywiście w ramach rozwoju poniekąd tak być musi, ale nie dajmy się zwariować i powinismy to ograniczać jak najbardziej.
Piotrek pisze:.p. u córki w przedszkolu, a teraz w szkole, mało kiedy trafiały się dodatkowe zajęcia typu basen, czy dodatkowy angielski, a jak już się pojawiły to płatne. Ktoś się jednak szarpnął i zdobył dotację z UE. Teraz basen jest za darmo, w klasach wypasiony sprzęt edukacyjny jakiego ta szkoła nigdy nie widziała. Albo chodnik.
Skąd wiesz, że tego chodnika byś nie miał? Skąd wiesz, że szkoła by lepiej nie wyglądała? Tego nie wiemy, może by tak było, może nie. Ale nie ma co wszystkiego zawdzięczać Unii, pomijając fakt, że ten chodnik znów jest na kredyt. Jeszcze jedno, zasadnicza sprawa. Właśnie jak sam napisałeś, za bardzo się tym nie interesujesz. To, że Polska weszła do Unii, po 2000 roku, to nie znaczy, że Unia wtedy powstała, Unia zaczęła powstawać dużo wcześniej, ale kto się tym nie interesuje to o tym nie wie, że cały ten proces został zapoczątkowany dużo wcześniej i te porównania co było w 2000, a teraz, nie mają tu sensu. Jakby to powiedzieć, świat tak czy tak szedłby do przodu czy z Unią czy bez, w wg Twojego rozumowania to zaraz się dowiem, że to w ogóle dzięki Unii cały świat się rozwija.
Piotrek pisze:Przecież wtedy kasy do UE nie dawaliśmy.
Tutaj też trochę błądzisz, ale to się wiąże z tym co wyżej napisałem, że ten cały proces trwa o wiele dłużej, wystarczy przypomnieć sobie te wszystkie afery po 1989 roku, o których wielu już zapomniała, zresztą już wtedy zaczęła się ta cała wyprzedaż i uległość nazywana niepodległością, która trwa do dzisiaj. W tym też właśnie tkwi sedno, że w tym wszystkim cały czas siedzą Ci sami ludzie. Weź też jeszcze pod uwagę, że my jako kraj, wtedy tak naprawdę dopiero zaczęliśmy się zbierać i jakkolwiek rozwijać, dlatego znów jak dla mnie nie ma co porównywać inwestycji które były wtedy, z tymi które są albo mogłoby być dzisiaj. No ale jak dla Ciebie ważniejsze jest to, że masz kawałek chodnika przed blokiem, za cenę tego za niedługo Twoje dziecko i Ty zresztą też, nie będzie miało za co jeśc, to nie ma o czym gadać.
bton1 pisze:Moim zdaniem bilans jest na zdecydowany plus.
Będąc matematykiem, powinineś wiedzieć, że tam gdzie jest minus coraz większy, to nie może być plus i że liczby mówią same za siebie.
Prosty przykład standardu życia w Polsce. Pensja minimalna na rękę 1300 zł. Zaznaczyć też trzeba, że niestety ludzi w Polsce zarabiających taką kwotę jest coraz więcej, w stosunku do tych co windują tą średnią krajową. Średnia cena wynajmu malutkiego dwupokojowego mieszkania do 40 metrów czy nawet kawalerki to jakieś 1000-1200 zł i to w bardzo przeciętnych miastach. Bo w niektórych, to nawet pensja by nie wystarczyła na wynajem jakiegokolwiek mieszkania. Powodzenia.
Ta sama sytuacja w Anglii czy Niemczech wygląda zupełnie inaczej, z tej minimalnej krajowej ponad połowę jeszcze zostaje na życie. Ta połowa jest oczywiście większa od całej naszej minimalnej, z której już nic nie zostaje. A rynek pracy wygląda tak, że nic tylko stąd uciekać, czego dowodem są te emigracje i kolejni chętni na nie. Tak wygląda ten dobrobyt w Polsce. Ale cieszmy i radujmy się z nowego chodnika. I owszem niektórzy sobie poradzą, ale tych niektórych zaczyna być coraz mniej, czasem warto rozejrzeć się bardziej dookoła... a nie tylko na siebie, bo to się już za niedługo może całkiem niemile na nas odbić. Może zabrzmi to brutalnie, ale w mojej ocenie, to niektórzy tutaj są wstanie sprzedać siebie i własne dzieci za kawałek krawężnika. Mam tu na myśli to, że za te 30 lat będziemy krajem starych, schorowanych ludzi, pracować na nas nie będzie miał kto, my nie będziemy wstanie, dzieci za granicą, opieki brak... Tak też właśnie myślą nasi politycy a właściwie europejczycy, dlatego ja ich pakuje do jednego wora. Nie ma się co spodziewać zmian na lepsze, dopóki ludzie nie zaczną inaczej myśleć.
bton1 pisze:Jakoś nie widzę tu związku przyczynowo-skutkowego z wejściem do UE. Rósł proporcjonalnie co roku od początku lat 90. Wejście do UE nie zmieniło tego w żadną stronę. A chodniki są..
Tak jak wyżej nie znasz, genezy powstania Unii i kiedy naprawdę zaczęliśmy do niej wchodzić, wyprzedaż zaczęła się dużo wcześniej. A ludzie od tego 1990 a nawet wcześniejszych lat się nie zmienili.
bton1 pisze:Zresztą bardziej obchodzi mnie rosnąca REALNIE jakość życia niż abstrakcyjne cyferki.
No jak wyżej, spierdalają Polacy gdzie popadnie, przykłady z pracą już podawałem i co sobie można kupić czy wynająć za najniższą krajową. Jakby Ci to powiedzieć, jest taka dosyć prosta zasada, nikt nic za darmo nie daje i trzeba liczyć na siebie, Polska woli liczyć na unię. Już widzę jak za ileś tam lat historycy będą pisać, o frajerach z Polski, którzy ulegli cudownej wizji, że dostaną coś za darmo i będą żyli długo i szczęsliwie. I pamiętaj, że jak sam sobie nie zarobisz, to to Twoje nie jest i nigdy nie będzie.
bton1 pisze:Wejście do UE nie zmieniło tego w żadną stronę.
Czy z Unią czy bez właśnie powinno się to zmieniać na lepsze, a nie rosnąć proporcjonalnie, a problem w tym, że się nie zmienia. Mając swoją firmę, która z roku na rok przynosi coraz większe straty, też nic nie robisz, tylko akceptujesz taki stan rzeczy i udajesz, że jest wszystko w porządku, aż polegniesz?
To było pytanie retoryczne.
Dziękuję, do widzenia, już nie będę Wam póki co siał więcej tej mojej propagandy.