Wytrzymałość w górach
: 2014-04-16, 10:44
Fajny wywiad z Krzysztofem Wielickim
http://outdoormagazyn.pl/2014/04/akadem ... elickiego/
Coś jest na rzeczy
I dotyczy każdych gór nie tylko Himalajów.
Ja jestem stara baba, a zdarzało mi się maszerować po górach prawie bez przerwy 20 godzin (tylko z krótkimi odpoczynkami) i w zasadzie mogłam iść dalej, nie byłam jeszcze na tyle zmęczona aby paść.
Natomiast w czasie tego samego wyjazdu napotkałam człowieka - wytrenowanego, silnego faceta w wieku około 32 lat, który po 7 godzinach marszu bez jedzenia (od 17 do 24) po prostu zemdlał z głodu.
Dość często spotykam też ludzi, którzy trenują np. biegi, nordic-walking i inne sporty, ale na stosunkowo krótkich dystansach (około 1-2 godz. marszu lub biegu) i w górach po 7-godzinnym przejściu padają ze zmęczenia. A na drugi dzień to już w ogóle nie potrafią podnieść się z łóżka bo wszystko ich boli. Co ciekawe są to często ludzie o 30 lat młodsi ode mnie.
Natomiast ja chodzę powoli, za to na dłuższych wyjazdach nigdy nie miałam problemów z marszem kolejnego dnia. Owszem rano po wstaniu mięśnie mnie bolały, ale po 15 minutach wszystko "się rozchodziło" i można było iść dalej. Podobnie moi znajomi regularnie uprawiający turystykę górską.
Ciekawa jestem Waszej opinii na ten temat.
http://outdoormagazyn.pl/2014/04/akadem ... elickiego/
Coś jest na rzeczy
I dotyczy każdych gór nie tylko Himalajów.
Ja jestem stara baba, a zdarzało mi się maszerować po górach prawie bez przerwy 20 godzin (tylko z krótkimi odpoczynkami) i w zasadzie mogłam iść dalej, nie byłam jeszcze na tyle zmęczona aby paść.
Natomiast w czasie tego samego wyjazdu napotkałam człowieka - wytrenowanego, silnego faceta w wieku około 32 lat, który po 7 godzinach marszu bez jedzenia (od 17 do 24) po prostu zemdlał z głodu.
Dość często spotykam też ludzi, którzy trenują np. biegi, nordic-walking i inne sporty, ale na stosunkowo krótkich dystansach (około 1-2 godz. marszu lub biegu) i w górach po 7-godzinnym przejściu padają ze zmęczenia. A na drugi dzień to już w ogóle nie potrafią podnieść się z łóżka bo wszystko ich boli. Co ciekawe są to często ludzie o 30 lat młodsi ode mnie.
Natomiast ja chodzę powoli, za to na dłuższych wyjazdach nigdy nie miałam problemów z marszem kolejnego dnia. Owszem rano po wstaniu mięśnie mnie bolały, ale po 15 minutach wszystko "się rozchodziło" i można było iść dalej. Podobnie moi znajomi regularnie uprawiający turystykę górską.
Ciekawa jestem Waszej opinii na ten temat.