Bardzo liczyłem, że to będzie kolejny polski szczyt, a może jeszcze bardziej, że to będzie szczyt Tomka Mackiewicza...
Nie ma się co oszukiwać, niezależnie od wyznawanej filozofii bycia w górach, że rywalizacja na tym poziomie eksploracji to fakt. Dlaczegoż by nie pragnąć, by Polacy nie weszli jako pierwsi?
A zwłaszcza Mackiewicz, który jest zrośnięty z tą górą, jak nikt inny na świecie?
Dzisiejsze wejście przyjmuję jako fakt dokonany. Nie mogę pojąć radości wielu dupków w sieci, którzy bezrefleksyjnie krzyczą: Huraaa! Nanga zdobyta! Gratuluję zdobywcom, bo cierpliwie wyczekali swojej szansy. Są wielcy. Niech wracają szczęśliwie do BC.
A Polacy... cóż... niezrozumiałe animozje, rozdrobnienie... każdy sobie... wyprawy i wyprawki z kasą na czas określony. Polski Himalaizm Zimowy przysnął... w letnim sezonie dopiero planowana była rozpoznawcza wyprawa letnia na Nangę i K2, a w kolejnym zimowym próba wejścia. No cóż... PZA składa swoją drużynę, gdy tymczasem asom brakowało chociażby finansowego wsparcia. Mackiewicz zawrócił z braku środków, Nanga Dream również. A Czapkins miał pomysł na zdobycie Nangi, który powielili zdobywcy. Ot życie...
Takich parę myśli przy dzisiejszym dniu... i żadnych innych...
Pudel, widzę, że Twój problem się pogłębia...
